Do Mietkowa i na cmentarze
Wtorek, 1 listopada 2011 Kategoria > 50 km, Poza miastem
Km: | 92.12 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:29 | km/h: | 20.55 |
Pr. maks.: | 32.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław -Skałka - Bogdaszowice - Stoszyce - Wszemiłowice - Kąty Wrocławskie - Nowa Wieś Kącka - Stróża - Wawrzeńczyce - Mietków - Milin - Piława - Kilianów - Kąty Wrocławskie - Sośnica - Sadków - Pietrzykowice - Jaszkotle - Cesarzowice - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Dziś wybrałem się do Mietkowa. Standardowa pętla, trasa dobrze znana więc szybko dojechałem na miejsce.
W Mietkowie woda spuszczona na zimę więc była okazja przyjrzeć się z bliska zaporze.
W drodze powrotnej w Pietrzykowicach pojechałem prosto i przez Cesarzowice dojechałem na cmentarz Grabiszyński. Tam niestety ktoś postawił stojak rowerowy i rower musiałem przypiąć do płotu. Nie wiem czy to czyjaś bezmyślność czy ktoś zrobił do specjalnie, żeby za dużo ludzi nie skorzystało z możliwości przyjechania rowerem na cmentarz.
Potem pojechałem Gądowianką i mostem Milenijnym na Osobowice. Tu kolejne zaskoczenie, bo stojaków na rowery w ogóle nie było. Po krótkiej rozmowie z policjantem stwierdził, że mogę wejść z rowerem na cmentarz. Nie lubię chodzić z rowerem po cmentarzu zwłaszcza w dni kiedy jest dużo ludzi, no chyba, że wiozę ze sobą graty do sprzątania grobów.
Na koniec została mi jeszcze wizyta u księdza na Żernikach. Trochę żałowałem, że nie pojechałem mu zapalić świeczki jak jechałem do Mietkowa. Po drodze okazało się, że światła nie palą się na ulicach od zjazdu z Milenijnego aż do Żernik. A moja lampka w rowerze była już trochę rozładowana więc czasem jechałem na czuja. Nie lubię tak jeździć bo już raz w takich warunkach załatwiłem kolano. Na szczęście szczęśliwie dojechałem na cmentarz. Do domu dojechałem w egipskich ciemnościach. Na szczęście po chwili pojawiło się światło na mojej ulicy.
Miesiąc dobrze zaczęty. Oby dalej była taka ładna a może uda mi się dobić do 10000km.
Wrocław -Skałka - Bogdaszowice - Stoszyce - Wszemiłowice - Kąty Wrocławskie - Nowa Wieś Kącka - Stróża - Wawrzeńczyce - Mietków - Milin - Piława - Kilianów - Kąty Wrocławskie - Sośnica - Sadków - Pietrzykowice - Jaszkotle - Cesarzowice - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Dziś wybrałem się do Mietkowa. Standardowa pętla, trasa dobrze znana więc szybko dojechałem na miejsce.
Droga do Mietkowa© biker81
W Mietkowie woda spuszczona na zimę więc była okazja przyjrzeć się z bliska zaporze.
Suchy zbiornik© biker81
Suchy zbiornik© biker81
Suchy zbiornik© biker81
Widok na jaz© biker81
Mały detal© biker81
Przepływ jest na minimalnym poziomie© biker81
Jaz od strony zbiornika© biker81
Zapora© biker81
A w tle góry© biker81
W drodze powrotnej w Pietrzykowicach pojechałem prosto i przez Cesarzowice dojechałem na cmentarz Grabiszyński. Tam niestety ktoś postawił stojak rowerowy i rower musiałem przypiąć do płotu. Nie wiem czy to czyjaś bezmyślność czy ktoś zrobił do specjalnie, żeby za dużo ludzi nie skorzystało z możliwości przyjechania rowerem na cmentarz.
Stojak na rowery na cmentarzu© biker81
Potem pojechałem Gądowianką i mostem Milenijnym na Osobowice. Tu kolejne zaskoczenie, bo stojaków na rowery w ogóle nie było. Po krótkiej rozmowie z policjantem stwierdził, że mogę wejść z rowerem na cmentarz. Nie lubię chodzić z rowerem po cmentarzu zwłaszcza w dni kiedy jest dużo ludzi, no chyba, że wiozę ze sobą graty do sprzątania grobów.
Na koniec została mi jeszcze wizyta u księdza na Żernikach. Trochę żałowałem, że nie pojechałem mu zapalić świeczki jak jechałem do Mietkowa. Po drodze okazało się, że światła nie palą się na ulicach od zjazdu z Milenijnego aż do Żernik. A moja lampka w rowerze była już trochę rozładowana więc czasem jechałem na czuja. Nie lubię tak jeździć bo już raz w takich warunkach załatwiłem kolano. Na szczęście szczęśliwie dojechałem na cmentarz. Do domu dojechałem w egipskich ciemnościach. Na szczęście po chwili pojawiło się światło na mojej ulicy.
Miesiąc dobrze zaczęty. Oby dalej była taka ładna a może uda mi się dobić do 10000km.