Przemkowskie wrzosy dzień 4
Piątek, 16 sierpnia 2013 Kategoria do 50 km, Przemkowskie wrzosy 2013
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 13.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Dziś powrót do domu. O 16:42 mam pociąg z Wierzbowej do domu. Wyjeżdżam o 15. Nie znam dobrze terenu a wiem, że można nieźle pobłądzić.
Najpierw nie wiem jak to się stało, że dojechałem do torów kolejowych. Jadąc dalej wzdłuż torów minąłem stację kolejową w Studziance. Nie chciałem na niej czekać bo po tym co zobaczyłem zwątpiłem w to czy zatrzymuje się tutaj jakiś pociąg. Była to płyta betonowa nic więcej a wokół tylko lasy.
Z Wikipedii:
Historia stacji
Stacja Studzianka została wybudowana około 1920 roku, czyli znacznie później niż sama linia kolejowa i inne stacje na odcinku Legnica - Żagań. Była ona stacją bliźniaczą do pobliskiej Wierzbowej Śląskiej - budynek dworca był niemal w 100 procentach odbiciem tego w Wierzbowej.
Stacja zlokalizowana została na terenie leśnym (Puszcza Dolna), w obrębie Wierzbowej (Ruckenwaldau), w powiecie bolesławieckim.
Ze stacji tej korzystali głównie mieszkańcy wsi Studzianka (Armadebrunn), która leżała w odległości około 1,5 kilometra od stacji, ale administracyjnie związana była z Przemkowem i powiatem szprotawskim.
Stan obecny
Mimo, iż stacja fizycznie nie posiada już jakiejkolwiek infrastruktury, to w okresie wiosenno-letnim (od 1 czerwca do 31 października) zatrzymują się na niej pociągi osobowe kursujące na trasie Żary - Legnica. Utrzymywanie punktu w rozkładzie jazdy związane jest z pozyskiwaniem runa leśnego, głównie przez pracowników administracji PKP, którzy "załatwiają" zatrzymywanie się pociągów w miejscu, które już dawno przestało odpowiadać jakimkolwiek wymogom bezpieczeństwa podróżnych. Toteż pasażerowie wysiadający na tym przystanku, nierzadko doznają różnorakich urazów, zwłaszcza skręceń kończyn dolnych.
Tak kiedyś wyglądała stacja:
Jest to najdziwniejsza stacja w Polsce.
Artykuł ze strony www.kurierkolejowy.eu.
Nie może, bo w promieniu dobrych 6 km nie ma ani jednego zabudowania. Mimo to stacja jest i zatrzymują się na niej pociągi. A nawet przejeżdża przez nią Eurocity z Krakowa do Hamburga! W Studziance nikt nie wsiada i nikt nie wysiada. Wyjątkiem są miesiące jesienne, kiedy docierają tu amatorzy grzybów. Dla nich Studzianka to istny raj - wysiada się z pociągu i jest się w samym środku przepastnego boru.
Dlaczego w Studziance nikt nie mieszka? To długa historia. Kiedyś była wieś o takiej nazwie. Dość duża nawet. Leżała o kilometr od stacji. W latach 60. została jednak całkowicie wysiedlona, a domy zburzono. Teren był potrzebny na powiększenie poligonu lotniczego dla wojsk radzieckich, które stacjonowały w pobliskim Trzebieniu. Chłopaki ze wschodu uczyły się w tych stronach celnie rzucać bomby z samolotów. A że nie były to bomby z plastiku, toteż co jakiś czas któraś trafiła w dom w okolicznej wiosce. Władze ówczesne dość miały płacenia odszkodowań, toteż wysiedliły kilka wiosek powiększając przestrzeń dla zaprzyjaźnionych wojsk ZSRR.
Pozostawiono jedynie dworzec, a to tylko w tym celu, że były tu wojskowe rampy ładunkowe, które ktoś musiał obsługiwać. Jednak dziś nie ma już śladu ani po Rosjanach, ani po dworcu (rozebrano go w 2004 roku), ani po rampach. Studzianka to po prostu kawałek zarośniętego peronu i tabliczka z nazwą. I to nie byle jaka tabliczka. Jak przystało na "takie" miejsce wsparto ją na dwóch brzozowych żerdziach. Kojarzy się to trochę z Kresami, trochę ze zsyłką na Sybir. Tak właśnie wyobrażam sobie tamte stacje, na których lądowali Polacy za cara. W każdym razie stacyjka jest z charakterem i dobrze oddaje ducha kolei, która tak pięknie wpisuje się w krajobraz nie mącąc jego harmonii.
Ale ważne że jest tabliica z nazwą stacji.
Wikipedia o Studziance(Wierzbowa):
Studzianka (dawna, niemiecka nazwa Armadebrunn) – wieś w dawnym powiecie szprotawskim, wysiedlona po 1945 i ponownie niezamieszkana. Do 1992 znajdowała się na terenie sowieckiego poligonu wojskowego. Obecnie obszar po nieistniejącej wsi wchodzi w skład powiatu bolesławieckiego i leży w granicach Przemkowskiego Parku Krajobrazowego. Przy trakcie do Wilkocina zachował się cmentarz ewangelicki z pozostłościami nagrobków oraz słabo widoczne resztki zabudowań w centrum wsi. Do dzisiejszego dnia istnieje (czynna) stacja kolejowa (przystanek) Studzianka.
Pierwotnie była to gospoda, a następnie osada robotników leśnych założona w XVIII wieku na skrzyżowaniu lokalnych traktów komunikacyjnych i jednocześnie południowej granicy Księstwa Głogowskiego.
Tak wyglądała kiedyś wieś:
Wróciłem do głównej drogi. To Wierzbowej miałem drogą prostą jak strzała.
Kościół w Wierzbowej:
Powrót KD. Między Legnicą a Leśnica pociąg nie zatrzymał się ani razu.
Wszystkie zdjęcia tutaj.
Dziś powrót do domu. O 16:42 mam pociąg z Wierzbowej do domu. Wyjeżdżam o 15. Nie znam dobrze terenu a wiem, że można nieźle pobłądzić.
Najpierw nie wiem jak to się stało, że dojechałem do torów kolejowych. Jadąc dalej wzdłuż torów minąłem stację kolejową w Studziance. Nie chciałem na niej czekać bo po tym co zobaczyłem zwątpiłem w to czy zatrzymuje się tutaj jakiś pociąg. Była to płyta betonowa nic więcej a wokół tylko lasy.
Z Wikipedii:
Historia stacji
Stacja Studzianka została wybudowana około 1920 roku, czyli znacznie później niż sama linia kolejowa i inne stacje na odcinku Legnica - Żagań. Była ona stacją bliźniaczą do pobliskiej Wierzbowej Śląskiej - budynek dworca był niemal w 100 procentach odbiciem tego w Wierzbowej.
Stacja zlokalizowana została na terenie leśnym (Puszcza Dolna), w obrębie Wierzbowej (Ruckenwaldau), w powiecie bolesławieckim.
Ze stacji tej korzystali głównie mieszkańcy wsi Studzianka (Armadebrunn), która leżała w odległości około 1,5 kilometra od stacji, ale administracyjnie związana była z Przemkowem i powiatem szprotawskim.
Stan obecny
Mimo, iż stacja fizycznie nie posiada już jakiejkolwiek infrastruktury, to w okresie wiosenno-letnim (od 1 czerwca do 31 października) zatrzymują się na niej pociągi osobowe kursujące na trasie Żary - Legnica. Utrzymywanie punktu w rozkładzie jazdy związane jest z pozyskiwaniem runa leśnego, głównie przez pracowników administracji PKP, którzy "załatwiają" zatrzymywanie się pociągów w miejscu, które już dawno przestało odpowiadać jakimkolwiek wymogom bezpieczeństwa podróżnych. Toteż pasażerowie wysiadający na tym przystanku, nierzadko doznają różnorakich urazów, zwłaszcza skręceń kończyn dolnych.
Tak kiedyś wyglądała stacja:
Jest to najdziwniejsza stacja w Polsce.
Artykuł ze strony www.kurierkolejowy.eu.
Nie może, bo w promieniu dobrych 6 km nie ma ani jednego zabudowania. Mimo to stacja jest i zatrzymują się na niej pociągi. A nawet przejeżdża przez nią Eurocity z Krakowa do Hamburga! W Studziance nikt nie wsiada i nikt nie wysiada. Wyjątkiem są miesiące jesienne, kiedy docierają tu amatorzy grzybów. Dla nich Studzianka to istny raj - wysiada się z pociągu i jest się w samym środku przepastnego boru.
Dlaczego w Studziance nikt nie mieszka? To długa historia. Kiedyś była wieś o takiej nazwie. Dość duża nawet. Leżała o kilometr od stacji. W latach 60. została jednak całkowicie wysiedlona, a domy zburzono. Teren był potrzebny na powiększenie poligonu lotniczego dla wojsk radzieckich, które stacjonowały w pobliskim Trzebieniu. Chłopaki ze wschodu uczyły się w tych stronach celnie rzucać bomby z samolotów. A że nie były to bomby z plastiku, toteż co jakiś czas któraś trafiła w dom w okolicznej wiosce. Władze ówczesne dość miały płacenia odszkodowań, toteż wysiedliły kilka wiosek powiększając przestrzeń dla zaprzyjaźnionych wojsk ZSRR.
Pozostawiono jedynie dworzec, a to tylko w tym celu, że były tu wojskowe rampy ładunkowe, które ktoś musiał obsługiwać. Jednak dziś nie ma już śladu ani po Rosjanach, ani po dworcu (rozebrano go w 2004 roku), ani po rampach. Studzianka to po prostu kawałek zarośniętego peronu i tabliczka z nazwą. I to nie byle jaka tabliczka. Jak przystało na "takie" miejsce wsparto ją na dwóch brzozowych żerdziach. Kojarzy się to trochę z Kresami, trochę ze zsyłką na Sybir. Tak właśnie wyobrażam sobie tamte stacje, na których lądowali Polacy za cara. W każdym razie stacyjka jest z charakterem i dobrze oddaje ducha kolei, która tak pięknie wpisuje się w krajobraz nie mącąc jego harmonii.
Ale ważne że jest tabliica z nazwą stacji.
Wikipedia o Studziance(Wierzbowa):
Studzianka (dawna, niemiecka nazwa Armadebrunn) – wieś w dawnym powiecie szprotawskim, wysiedlona po 1945 i ponownie niezamieszkana. Do 1992 znajdowała się na terenie sowieckiego poligonu wojskowego. Obecnie obszar po nieistniejącej wsi wchodzi w skład powiatu bolesławieckiego i leży w granicach Przemkowskiego Parku Krajobrazowego. Przy trakcie do Wilkocina zachował się cmentarz ewangelicki z pozostłościami nagrobków oraz słabo widoczne resztki zabudowań w centrum wsi. Do dzisiejszego dnia istnieje (czynna) stacja kolejowa (przystanek) Studzianka.
Pierwotnie była to gospoda, a następnie osada robotników leśnych założona w XVIII wieku na skrzyżowaniu lokalnych traktów komunikacyjnych i jednocześnie południowej granicy Księstwa Głogowskiego.
Tak wyglądała kiedyś wieś:
Wróciłem do głównej drogi. To Wierzbowej miałem drogą prostą jak strzała.
Kościół w Wierzbowej:
Powrót KD. Między Legnicą a Leśnica pociąg nie zatrzymał się ani razu.
Wszystkie zdjęcia tutaj.
komentarze
Powrót KD. Między Legnicą a Leśnica pociąg nie zatrzymał się ani razu. Chyba pospieszny.
LGA - 23:50 czwartek, 7 listopada 2013 | linkuj
Jeżeli podaje się fakty to należy zbadać źródła informacji historycznej.Wieś Studzianka po wojnie była częściowo zasiedlona ale już w latach pięćdziesiątych już tam nikt nie mieszkał.Byłem tam w 1956 r i zastałem ruiny obejść gospodarczych ,zaniedbane sady przydomowe itd.Jednostka z Trzebienia miała tyle wspólnego z lotnictwem,że była brygadą rakiet przeciwlotniczych i ćwiczyła w zasadzie na tz. Południowym Poligonie.Nie liczyłem ile kilometrów jest od przystanku Studzianka do np.Wierzbowej, Kozłowa,Leszna Górnego, Biernatowa,ale chyba więcej niż 6 km. Mam wrażenie ,że nie jechał pan od Legnicy do Wrocławia pociągiem Kolei Dolnośląskich bo nie ma w ich ofercie przewozów pospiesznych.Pozdrawiam i życzę następnych ciekawych wypraw. @dam
Gość - 18:33 środa, 2 października 2013 | linkuj
Komentuj