XI Tropiciel - Jelcz-Laskowice
Sobota, 26 października 2013 Kategoria MTBO
Uczestnicy
Km: | 37.71 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 15.82 |
Pr. maks.: | 30.53 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Po roku nie jeżdżenia razem na zawodach znów tworzymy z Michałem duet. Na wiosnę ja nie mogłem jechać na Tropiciela bo byłem we Włoszech. W sierpniu Michał miał kontuzję, więc kolejna impreza też odbyła się bez nas.
Po rejestracji mamy jeszcze trochę czasu do startu.
Spotykamy Darka (djk71) i Darka (amiga).
Myślą, że się wystraszymy.
Mamy jeszcze trochę czasu na ostateczne przegotowania.
Można ruszać w drogę.
Witaj przygodo.
O 1:15 stawiamy się na starce. Odbieram mapę jako kapitan drużyny.
Mamy 5 minut na opracowanie taktyki i można ruszać w drogę.
Jeszcze życzymy powodzenia naszym "największym rywalom" i można ruszać w drogę.
1. T - mogiła - (godz: 1:41)
Ze szkoły jedziemy w lewo Szybko dojeżdżamy do Miłoszyc. Za wioską skręcamy w lego w teren i pierwszy PK jest nasz.
2. Z - skrzyżowane dróg leśnych - (godz: 1:55)
Wracamy na główną drogę. W Miłoszycach skręcamy w lewo jedziemy w stronę Dziupliny. Po drodze odbijamy lekko w lewo w teren. Mamy zadanie z odgadnięciem ras psów. Michał radzi sobie świetnie. Nie odgaduje tylko jednego psa.
3. C - przy polnej drodze - (godz: 2:24)
Cofamy się do Miłoszyc. Z głównej drogi jedziemy w teren. Tu mamy zadanie związane z historią i militariami. To też działka Michała. Nie przeszkadzam mu w udzielaniu poprawnych odpowiedzi.
4. Y - przy polnej drodze (ognisko) - (godz: 2:52)
Tego PK trochę szukamy. Nie wiemy gdzie zjechać z głównej drogi. Tracimy niepotrzebne czas. Ten PK jest zorganizowany przez DA "Wawrzyny". W ramach zadania tańczę z dziewczyną. Michał nie chciał, bo jak stwierdził, ma już żonę.
5. D - przy strumieniu, polna droga - (godz: 3:09)
Z tego punktu pamiętam tylko dwóch chłopaków, którzy czekali na nas siedząc w ciepłym namiocie.
6. G - Rzeka Graniczna - (godz: 3:41)
Jak Michał spojrzał na mapę, to powiedział jedno:
- Może odpuścimy sobie ten PK.
Jak się uparłem ale wiedziałem, że nie będzie łatwo. Może trzeba było go posłuchać.
Jak dla mnie to tego PK nie powinno w ogóle być. To był chyba najgorszy PK w dotychczasowych startach. Na początku prowadziliśmy rowery długo po lesie, a potem szliśmy wzdłuż rzeki.
Tam musieliśmy przeprawić się na drugi brzeg na tyrolce. Niestety tyrolka nie była dobrze naciągnięta i za bardzo przechyliła mnie do tyłu. Wpadłem do rzeki. Buty miałem całe przemoczone. Nie było sensu kontynuować jazdy. Tu podjąłem decyzję o wycofaniu się. Dobrze, że Michał ją zaakceptował.
Oby Michał nie wpadł do rzeki.
Jemu się udało.
M - meta - (godz: 5:00)
Żeby wydostać się z lasu musimy prowadzić dalej rowery do głównej drogi. W lesie kierujemy się drogą dedukcji i gwiazdami na niebie. Jak już jesteśmy na asfalcie to wiem, że jesteśmy uratowani. O 5 rano jesteśmy w bazie.
Dalej nie rozumiem reakcji ratowniczki, która była zdziwiona jak chciałem aspirynę. Może ona zna inne metody na to, żeby się nie przeziębić.
Jeszcze musiałem się przebrać. Na suche skarpetki zakładam worki foliowe. W tak komfortowych warunkach mogę wracać do domu.
Akcentów rowerowych dziś w nocy nie brakowało.
Ostatecznie zajęliśmy 36 miejsce na 40 drużyn. Bywało lepiej. Gdzie te czasy jak byliśmy na 7 miejscu na 15 drużyn w Wołowie.
Wszystkie zdjęcia - tu.
Tu relacja z dojazdu i powrotu.
JESZCZE RAZ DZIĘKI ZA WSPÓLNY WYJAZD I ZROZUMIENIE !!!
Na koniec jeszcze 2 zdjęcia z mojej walki na tyrolce i przygotowań Michała:
Po roku nie jeżdżenia razem na zawodach znów tworzymy z Michałem duet. Na wiosnę ja nie mogłem jechać na Tropiciela bo byłem we Włoszech. W sierpniu Michał miał kontuzję, więc kolejna impreza też odbyła się bez nas.
Po rejestracji mamy jeszcze trochę czasu do startu.
Spotykamy Darka (djk71) i Darka (amiga).
Myślą, że się wystraszymy.
Mamy jeszcze trochę czasu na ostateczne przegotowania.
Można ruszać w drogę.
Witaj przygodo.
O 1:15 stawiamy się na starce. Odbieram mapę jako kapitan drużyny.
Mamy 5 minut na opracowanie taktyki i można ruszać w drogę.
Jeszcze życzymy powodzenia naszym "największym rywalom" i można ruszać w drogę.
1. T - mogiła - (godz: 1:41)
Ze szkoły jedziemy w lewo Szybko dojeżdżamy do Miłoszyc. Za wioską skręcamy w lego w teren i pierwszy PK jest nasz.
2. Z - skrzyżowane dróg leśnych - (godz: 1:55)
Wracamy na główną drogę. W Miłoszycach skręcamy w lewo jedziemy w stronę Dziupliny. Po drodze odbijamy lekko w lewo w teren. Mamy zadanie z odgadnięciem ras psów. Michał radzi sobie świetnie. Nie odgaduje tylko jednego psa.
3. C - przy polnej drodze - (godz: 2:24)
Cofamy się do Miłoszyc. Z głównej drogi jedziemy w teren. Tu mamy zadanie związane z historią i militariami. To też działka Michała. Nie przeszkadzam mu w udzielaniu poprawnych odpowiedzi.
4. Y - przy polnej drodze (ognisko) - (godz: 2:52)
Tego PK trochę szukamy. Nie wiemy gdzie zjechać z głównej drogi. Tracimy niepotrzebne czas. Ten PK jest zorganizowany przez DA "Wawrzyny". W ramach zadania tańczę z dziewczyną. Michał nie chciał, bo jak stwierdził, ma już żonę.
5. D - przy strumieniu, polna droga - (godz: 3:09)
Z tego punktu pamiętam tylko dwóch chłopaków, którzy czekali na nas siedząc w ciepłym namiocie.
6. G - Rzeka Graniczna - (godz: 3:41)
Jak Michał spojrzał na mapę, to powiedział jedno:
- Może odpuścimy sobie ten PK.
Jak się uparłem ale wiedziałem, że nie będzie łatwo. Może trzeba było go posłuchać.
Jak dla mnie to tego PK nie powinno w ogóle być. To był chyba najgorszy PK w dotychczasowych startach. Na początku prowadziliśmy rowery długo po lesie, a potem szliśmy wzdłuż rzeki.
Tam musieliśmy przeprawić się na drugi brzeg na tyrolce. Niestety tyrolka nie była dobrze naciągnięta i za bardzo przechyliła mnie do tyłu. Wpadłem do rzeki. Buty miałem całe przemoczone. Nie było sensu kontynuować jazdy. Tu podjąłem decyzję o wycofaniu się. Dobrze, że Michał ją zaakceptował.
Oby Michał nie wpadł do rzeki.
Jemu się udało.
M - meta - (godz: 5:00)
Żeby wydostać się z lasu musimy prowadzić dalej rowery do głównej drogi. W lesie kierujemy się drogą dedukcji i gwiazdami na niebie. Jak już jesteśmy na asfalcie to wiem, że jesteśmy uratowani. O 5 rano jesteśmy w bazie.
Dalej nie rozumiem reakcji ratowniczki, która była zdziwiona jak chciałem aspirynę. Może ona zna inne metody na to, żeby się nie przeziębić.
Jeszcze musiałem się przebrać. Na suche skarpetki zakładam worki foliowe. W tak komfortowych warunkach mogę wracać do domu.
Akcentów rowerowych dziś w nocy nie brakowało.
Ostatecznie zajęliśmy 36 miejsce na 40 drużyn. Bywało lepiej. Gdzie te czasy jak byliśmy na 7 miejscu na 15 drużyn w Wołowie.
Wszystkie zdjęcia - tu.
Tu relacja z dojazdu i powrotu.
JESZCZE RAZ DZIĘKI ZA WSPÓLNY WYJAZD I ZROZUMIENIE !!!
Na koniec jeszcze 2 zdjęcia z mojej walki na tyrolce i przygotowań Michała:
komentarze
PAMIĘTAJ WSZYSTKO CO ROBISZ .....
- RÓB NA 100% ???.....
- NIE !!!!....NA MASĘ !!!!!!!!!!...."
drBike - 08:30 czwartek, 31 października 2013 | linkuj
- RÓB NA 100% ???.....
- NIE !!!!....NA MASĘ !!!!!!!!!!...."
drBike - 08:30 czwartek, 31 października 2013 | linkuj
hehe dokładnie czasem przydaje się trochę precyzji:)
drBike - 12:47 środa, 30 października 2013 | linkuj
drBike Myślisz, że masa linek była aż taka duża ;P
amiga - 12:42 środa, 30 października 2013 | linkuj
Dzięki Rafał, widać w Twojej twarzy walkę i determinację przetrwania.
Fakt słabo naciągnięte te linki;/ między innymi za to ja nie lubię tropiciela za dużo kasy chcą za to co organizują. Jak dla mnie zupełnie zbędne na punktach kontrolnych jakieś linki, tańce i tym podobne bzdety. Nie ma jak Mini Nocna Masakra. Od punktu do punktu bez jakichś przygłupawych zabaw.
PS. liny słabo naciągnięte albo masa za duża:)) drBike - 12:35 środa, 30 października 2013 | linkuj
Fakt słabo naciągnięte te linki;/ między innymi za to ja nie lubię tropiciela za dużo kasy chcą za to co organizują. Jak dla mnie zupełnie zbędne na punktach kontrolnych jakieś linki, tańce i tym podobne bzdety. Nie ma jak Mini Nocna Masakra. Od punktu do punktu bez jakichś przygłupawych zabaw.
PS. liny słabo naciągnięte albo masa za duża:)) drBike - 12:35 środa, 30 października 2013 | linkuj
Swoją drogą mam wrażenie, że to ta sama lina którą ja szedłem początkowo, ona faktycznie była źle naciągnięta, skończyło się to kąpielą do pół łydki :)
amiga - 11:40 środa, 30 października 2013 | linkuj
Piękna walka ;-)
Tu widać, że liny były za słabo naciągnięte. WrocNam - 11:04 środa, 30 października 2013 | linkuj
Tu widać, że liny były za słabo naciągnięte. WrocNam - 11:04 środa, 30 października 2013 | linkuj
Fajnie było się spotkać, chociaż na krótko... nam poszło trochę nijak, myślę, że to efekt przemęczenia, przynajmniej ja tak to odczułem, ale trzeba przyznać Tropiciel jest jedyny w swoim rodzaju, klimat nieziemski, szczególnie na Punkcie z wojakami :)
amiga - 08:23 środa, 30 października 2013 | linkuj
Tutaj trasa przejazdu:
http://www.endomondo.com/workouts/262328296
Możesz wkleić i usunąć komentarz ;-) WrocNam - 04:36 środa, 30 października 2013 | linkuj
Komentuj
http://www.endomondo.com/workouts/262328296
Możesz wkleić i usunąć komentarz ;-) WrocNam - 04:36 środa, 30 października 2013 | linkuj