Videlske sedlo dzień 2 Głuchołazy - Duszniki-Zdrój
Niedziela, 14 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 149.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:35 | km/h: | 17.43 |
Pr. maks.: | 52.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 2070m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Pradziada -musi jeszcze trochę poczekać aż go zdobędę© biker81
Mnogość ścieżek rowerowych w Czechach© biker81
Oznaczenia szlaków w Jesenikach© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Wdok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Zamek Jánský Vrch w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Twierdza przy drodze do Travnej© biker81
Droga do granicy© biker81
Kościół NMP w Travnej przy drodze ku granicy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Przełęcz Lądecka po raz kolejny zdobyta© biker81
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Dawna linia kolejowa z Kłodzka do Kudowy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Muzeum Papiernictwa w Duszkinach© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Schronisko pod Muflonem© biker81
Widok na Góry Stołowe© biker81
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.