Wpisy archiwalne w kategorii
Wyprawy
Dystans całkowity: | 3249.17 km (w terenie 22.50 km; 0.69%) |
Czas w ruchu: | 183:30 |
Średnia prędkość: | 17.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.90 km/h |
Suma podjazdów: | 17180 m |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 101.54 km i 5h 44m |
Więcej statystyk |
Videlske sedlo dzień 3 Duszniki-Zdrój - Wrocław
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Videlske sedlo 2011, Wyprawy, Jubileusze
Km: | 157.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:03 | km/h: | 19.55 |
Pr. maks.: | 52.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1240m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Lisia - 790 m n.p.m.,
- przełęcz Sokola - 754 m n.p.m.,
- przełęcz Walimska - 755 m n.p.m.,
- przełęcz Jędrzejowicka – 277 m n.p.m.,
- przełęcz Tąpadła – 384 m n.p.m.,
Rano nie śpieszę się ze wstawaniem. Dziś ostatni dzień wyprawy. W domu czeka na mnie dobra kolacja i wygodne łóżko. Wyjeżdżam parę minut po 8. Na początku czeka mnie zjazd do Dusznik.
W mieście zwiedzam Rynek na którym stoi Figura Wotywna Matki Boskiej w Dzieciątkiem Jezus postawiona w 1725 r. jako wotum za uratowanie od zarazy. Prawdopodobnie pomnik ten wykonał znany śląski warsztat rzeźbiarza L. J. Webera. Przedstawia Matkę Bożą z dzieciątkiem Jezus w otoczeniu śś. Floriana i Sebastiana, strzegących miasto od zarazy i ognia.
Po drodze decyduję się na skrócenie trasy i wjazd na przełęcz Lisią od strony Łężyc. Podjazd poza kilometrowym odcinkiem nie sprawił mi jakiś trudności. Niestety droga pozostawiała wiele do życzenia. Jednak wolę wjeżdżać po takiej drodze i zjeżdżać po równym asfalcie. W Karłowie robie postój na małe zakupy i ruszam w dół do Radkowa.
Po minięciu kolejnych miejscowości zaczyna się podjazd na przełęcz Sokolą. Na podjeździe widzę wielu rowerzystów z sakwami. Zatrzymuję się, żeby pogadać z jedną parą. Jak mówią, ze jadą do Świebodzic to już wiem, ze są to ludzie ze Stowarzyszenia Podróżników Crotos, którzy przyjechali na 3 dni w Sudety. Po krótkiej rozmowie każdy jedzie w swoją stronę. W Walimiu zaczynam podjazd na przełęcz Walimską. Na sporym odcinku drogi jest jeszcze historyczna kostka brukowa. Dogania mnie rowerzysta z Jugowa. Razem wjeżdżamy na przełęcz i na parkingu robimy sobie dłuższą przerwę. Niestety jest tam dużo ludzi, którzy sobie urządzają grillowanie. Uciekam stąd jak najszybciej.
Po zjeździe do Pieszyc wiem, że Sudety zostaną za moimi a mi zostaje już jazda do dumy po prawie płaskim terenie. Zostaje jeszcze tylko do przejechania masyw Ślęży i Raduni. W Dzierżoniowie zaczyna kropić deszcz.. I tak będzie kropić do przełęczy tąpała. W Tuszynie odnajduję kolejny krzyż pokutny. Po minięciu przełęczy Jędrzejowskiej i Tapadły zatrzymuję się na chwile na parkingu. Tam też dużo ludzi urządziło sobie piknik. Po krótkim odpoczynku zjeżdżam do Sobótki. Po raz pierwszy zjeżdżam w tą stronę do Sobótki. Zjazd jest o wiele lepszy niż w drugą stronę.
Dobrze znanymi drogami dojeżdżam do domu. W domu pojawiłem się o 19:30.
Mimo niezrealizowania tego co chciałem wyjazd uważam za udany. Zaliczyłem 7 przełęczy zrobiłem ponad 3000 m przewyższenia. Po raz pierwszy w Jesenikach nie padało. Niestety pojawiły się problemy z kolanem. Teraz parę dni restu i zobaczę co będzie dalej z kolanem. Jak się nic nie poprawi to zakończę sezon i po krótkim odpoczynku zacznę się szykować do następnego sezonu.
Już 2000 km na tym rowerze.
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Lisia - 790 m n.p.m.,
- przełęcz Sokola - 754 m n.p.m.,
- przełęcz Walimska - 755 m n.p.m.,
- przełęcz Jędrzejowicka – 277 m n.p.m.,
- przełęcz Tąpadła – 384 m n.p.m.,
Rano nie śpieszę się ze wstawaniem. Dziś ostatni dzień wyprawy. W domu czeka na mnie dobra kolacja i wygodne łóżko. Wyjeżdżam parę minut po 8. Na początku czeka mnie zjazd do Dusznik.
Schronisko pod Muflonem© biker81
Schronisko pod Muflonem - pomnik przyrody© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
W mieście zwiedzam Rynek na którym stoi Figura Wotywna Matki Boskiej w Dzieciątkiem Jezus postawiona w 1725 r. jako wotum za uratowanie od zarazy. Prawdopodobnie pomnik ten wykonał znany śląski warsztat rzeźbiarza L. J. Webera. Przedstawia Matkę Bożą z dzieciątkiem Jezus w otoczeniu śś. Floriana i Sebastiana, strzegących miasto od zarazy i ognia.
Rynek w Dusznikach© biker81
Rynek w Dusznikach© biker81
Figurka na Rynku w Dusznikach© biker81
Zjazd z Przełęczy Lisiej© biker81
Formacje skalne© biker81
Formacje skalne© biker81
Formacje skalne© biker81
Przydrożne przepaście© biker81
Przydrożne przepaście© biker81
Widok na Szczeliniec© biker81
Widok na Szczeliniec© biker81
Przydrożny krzyż Jezusa© biker81
Przydrożna figurka Matki Boskiej© biker81
Po drodze decyduję się na skrócenie trasy i wjazd na przełęcz Lisią od strony Łężyc. Podjazd poza kilometrowym odcinkiem nie sprawił mi jakiś trudności. Niestety droga pozostawiała wiele do życzenia. Jednak wolę wjeżdżać po takiej drodze i zjeżdżać po równym asfalcie. W Karłowie robie postój na małe zakupy i ruszam w dół do Radkowa.
Po minięciu kolejnych miejscowości zaczyna się podjazd na przełęcz Sokolą. Na podjeździe widzę wielu rowerzystów z sakwami. Zatrzymuję się, żeby pogadać z jedną parą. Jak mówią, ze jadą do Świebodzic to już wiem, ze są to ludzie ze Stowarzyszenia Podróżników Crotos, którzy przyjechali na 3 dni w Sudety. Po krótkiej rozmowie każdy jedzie w swoją stronę. W Walimiu zaczynam podjazd na przełęcz Walimską. Na sporym odcinku drogi jest jeszcze historyczna kostka brukowa. Dogania mnie rowerzysta z Jugowa. Razem wjeżdżamy na przełęcz i na parkingu robimy sobie dłuższą przerwę. Niestety jest tam dużo ludzi, którzy sobie urządzają grillowanie. Uciekam stąd jak najszybciej.
Nieistniejąca kolej w Ludwikowicach Kłodzkich© biker81
Nieistniejąca kolej w Ludwikowicach Kłodzkich© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Piknik na przełęczy Walimskiej© biker81
Po zjeździe do Pieszyc wiem, że Sudety zostaną za moimi a mi zostaje już jazda do dumy po prawie płaskim terenie. Zostaje jeszcze tylko do przejechania masyw Ślęży i Raduni. W Dzierżoniowie zaczyna kropić deszcz.. I tak będzie kropić do przełęczy tąpała. W Tuszynie odnajduję kolejny krzyż pokutny. Po minięciu przełęczy Jędrzejowskiej i Tapadły zatrzymuję się na chwile na parkingu. Tam też dużo ludzi urządziło sobie piknik. Po krótkim odpoczynku zjeżdżam do Sobótki. Po raz pierwszy zjeżdżam w tą stronę do Sobótki. Zjazd jest o wiele lepszy niż w drugą stronę.
Ostatni widok na Sudety© biker81
Ścieżka rowerowa Pieszyce - Dzierżoniów© biker81
Do zdobycia został jeszcze Masyw Ślęży i Raduni© biker81
Widok na Masyw Ślęży i Raduni© biker81
Krzyż pokutny w Tuszynie© biker81
Rezerwat przyrody Będkowice© biker81
Rezerwat przyrody Będkowice© biker81
Dobrze znanymi drogami dojeżdżam do domu. W domu pojawiłem się o 19:30.
Widok na Wrocław i okolice - na powiekszeniu widac Most na Rędzinie i Sky Tower© biker81
Mimo niezrealizowania tego co chciałem wyjazd uważam za udany. Zaliczyłem 7 przełęczy zrobiłem ponad 3000 m przewyższenia. Po raz pierwszy w Jesenikach nie padało. Niestety pojawiły się problemy z kolanem. Teraz parę dni restu i zobaczę co będzie dalej z kolanem. Jak się nic nie poprawi to zakończę sezon i po krótkim odpoczynku zacznę się szykować do następnego sezonu.
Już 2000 km na tym rowerze.
Videlske sedlo dzień 2 Głuchołazy - Duszniki-Zdrój
Niedziela, 14 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 149.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:35 | km/h: | 17.43 |
Pr. maks.: | 52.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 2070m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Pradziada -musi jeszcze trochę poczekać aż go zdobędę© biker81
Mnogość ścieżek rowerowych w Czechach© biker81
Oznaczenia szlaków w Jesenikach© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Wdok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Zamek Jánský Vrch w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Twierdza przy drodze do Travnej© biker81
Droga do granicy© biker81
Kościół NMP w Travnej przy drodze ku granicy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Przełęcz Lądecka po raz kolejny zdobyta© biker81
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Dawna linia kolejowa z Kłodzka do Kudowy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Muzeum Papiernictwa w Duszkinach© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Schronisko pod Muflonem© biker81
Widok na Góry Stołowe© biker81
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.
Videlske sedlo dzień 1 Wrocław - Głuchołazy
Sobota, 13 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Do innego miasta, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 137.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:50 | km/h: | 20.06 |
Pr. maks.: | 40.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.
Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.
W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.
Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.
Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.
W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.
Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.
Warowny kościół św.Trójcy w Zórawinia© biker81
Fosa otaczająca kościół© biker81
Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.
Krzyż pokutny w Skoroszycach© biker81
Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.
Wieża Ziębicka w Nysie© biker81
Fort w Nysie© biker81
Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.
Przydrożna kapliczka w drodze do Głuchołaz© biker81
Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81
Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81
Kościół w Polskim Świętowie© biker81
Krzyż przy kościele w Polskim Świętowie© biker81
przy kościele w Polskim Świętowie© biker81
Mury przy kościele w Polskiem Świętowie© biker81
Kościół w Nowym Świętowie© biker81
W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.
Krzyż pokutny w Nowym Świętowie© biker81
Wieża Bramy Górnej w Głuchołazach© biker81
Kamienica w Głuchołazach© biker81
Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81
Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81
Rower na dachu knajpy w Głuchołazach© biker81
Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.
Pomorze 2011 - dzień 13 - Rewal - Międzyzdroje
Niedziela, 7 sierpnia 2011 Kategoria > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy, Jubileusze
Km: | 63.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:00 | km/h: | 15.96 |
Pr. maks.: | 36.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Rewal – Trzęsacz – Pustkowo – Pobierowo – Łukęcin – Dziwnówek – Dziwnów – Międzywodzie – Wisełka -Międzyzdroje
Mapa i profil trasy:
Trzęsacz ...
... to niezwykłe miejsce, jedyne w swoim rodzaju na bałtyckim wybrzeżu.
Niesamowita historia kościoła w Trzęsaczu - położonego kiedyś 1800 m od brzegów morza a dzisiaj stojącego już na krawędzi klifu ...
... zabytku, który jest niepowtarzalnym świadectwem odwiecznych zmagań człowieka z żywiołami
... miejscem, w którym historia przeplata się z legendami
... położonym na 15 południku, wyznaczającym czas środkowoeuropejski.
... najbardziej urokliwe miejsce na Pomorzu Zachodnim
Ostatni dzień wyprawy. Czas wracać do domu. Szkoda, że to już koniec. Dopero co się rozkręciłem a tu trzeba wracać do domu. Już nawet nie chce mi się myśleć, że jutro będę musiał być o tej porze już w pracy. W sumie to powinno się dostawać 3 tygodnie urlopu bo 2 tyg. To jest zdecydowanie za mało. Wyjeżdżam o 7:30. Mam zamiar zaliczyć do końca szlak rowerowy do Świnoujścia i zdążyć na wcześniejszy pociąg do Wrocławia.
Z Rewala kieruję się do Trzęsacza. Tam odwiedzam dobrze mi znane miejsca z weekendów spędzonych tu z mamą w dwóch poprzednich latach. Tu mijam 15 południk.
Za Trzęsaczem z drogi asfaltowej wjeżdżam w teren. Przez Pustkowo, Pobierowo i Łukęcin dojeżdżam do Dziwnówka. Już w terenie zaczyna kropić a ja na moje nieszczęście zaczynam gubić drogę i często jadę na wyczucie. W Dziwnówku łapie mnie ulewa. Zatrzymuję się w barze i mam chwilę czasu na kawę. Podejmuję decyzję, że nie jadę dalej szlakiem tylko główną drogą, którą dojeżdżam do Międzyzdrojów. W terenie może być wszędzie błoto i taka jazda nie ma najmniejszego sensu. Ten deszcz mnie już załamał i tracę ochotę na dalszą jazdę. Odpuszczam sobie latarnie w Wisełce i Świnoujściu. Na 15 latarni na polskim Wybrzeżu udało mi się zobaczyć 13. Dwie ostatnie zostawię sobie na inny raz. Wtedy tez udam się dalej w stronę Sasnitz i na Bornholm, ale ta wyprawa to już będzie inna opowieść.
Postanawiam pojechać wcześniejszym pociągiem. Nie chcę mi się jechać w nocy zwłaszcza, że ten pociąg nie ma przedziału dla rowerów. Z Dziwnówka jadę główną drogą do Międzyzdrojów. Ruch na drodze niewielki, za to droga to cały czas podjazdy i zjazdy. To tak na koniec, żeby dobrze zapamiętać tą wyprawę. W Międzyzdrojach mam jeszcze 1,5 godziny do pociągu. Jadę zobaczyć jeszcze molo i mogę uznać wyprawę za zakończoną. Ostatnie spojrzenie na morze i jak w tej piosence mogę powiedzieć „Żegnaj lato na rok”.
Na Dworcu kupuję bilet i czekam na pociąg. Mam jeszcze czas na małe zakupy i dużą porcję frytek.
Kupuje jeszcze jakieś jedzenie na drogę zjadam porcję frytek w barze na dworcu i idę na peron. Na dworcu czeka jeszcze dwóch innych rowerzystów, którzy jadą też do Wrocławia. Po wejściu do pociągu zaczynam szukać przedziału dla rowerów. Spotykam konduktorkę i wywiązuje się bardzo niemiła rozmowa. W sumie wiedziałem, że nie ma przedziału dla pociągów ale dla pewności spytałem się konduktorki:
- Czy jest przedział dla rowerów?
- Nie ma.
- To czemu w rozkładzie jest napisane, że jest a nie ma? Jak ja mam teraz jechać do domu tyle godzin? Kto mi zwróci pieniądze, jak mi ktoś ukradnie rower? – zasypuję ją pytaniami coraz bardziej się nakręcając.
- Nic Panu na to nie poradzę,
-W takim razie przypinam go do drzwi i do toalety ani do wagonu nikt tędy nie wejdzie – informuję Panią konduktor.
- Dobrze, nie ma problemu. – odpowiada cały czas spokojnym głosem.
Ale na końcu to mnie rozwaliła tekstem jak powiedziała, że na moim miejscu to nie woziłaby roweru w pociągu. W sumie fajna reklama usług PKP. Nie ma to jak pracownik, który zniechęca do korzystania z usług swojego Pracodawcy. A może ona obiektywnie wie co się dzieje, na PKP i ostrzega mnie przed takimi sytuacjami. W sumie to już sam nie wiem. Ale tak naprawdę to powinienem był zażądać od PKP zwrotu pieniędzy za bilet rowerowy ale stwierdziłem, ze ta gra nie jest warta świeczki. W sumie to: Pięknie K…a Pięknie, Popsują Każdą Podróż.
Po drodze do pociągu wsiada młodzież wracająca z Woodstocku i w załadowanym pociągu dojeżdżam do Wrocławia. Młodzi zachowywali się dobrze ale PKP przez takich jak oni to chyba kiedyś zbankrutuje. Większość to chyba nie w zwyczaju kupować biletów.
13 dni wprawy minęło szybko. Aż żal wracać do domu. Pierwszy raz w życiu wybrałem się sam na tak długą wyprawę. Mimo paru deszczowych dni i nie dojechaniu na rowerze nad morze to i tak jestem zadowolony. Teraz czas wrócić do rzeczywistości. Skończy się spanie pod namiotem, w schroniskach, jedzenie śniadania pod sklepem, szukania na mapie ciekawych miejsc do zobaczenie. Na to wszystko co dodaje uroku na wyprawie i tworzy ciekawy klimat będę musiał poczekać cały rok. I znów przyjdzie wiosna i zacznę znowu planować kolejna wyprawę. Dzięki tej wyprawie mogę powiedzieć, że te rok pod względem rowerowym będzie bardzo udany. Znowu będę żyć wspomnieniami do następnej wyprawy.
A następna wyprawa to już będzie całkiem inna opowieść.
Już 6000 km w tym roku.
Rewal – Trzęsacz – Pustkowo – Pobierowo – Łukęcin – Dziwnówek – Dziwnów – Międzywodzie – Wisełka -Międzyzdroje
Mapa i profil trasy:
Trzęsacz ...
... to niezwykłe miejsce, jedyne w swoim rodzaju na bałtyckim wybrzeżu.
Niesamowita historia kościoła w Trzęsaczu - położonego kiedyś 1800 m od brzegów morza a dzisiaj stojącego już na krawędzi klifu ...
... zabytku, który jest niepowtarzalnym świadectwem odwiecznych zmagań człowieka z żywiołami
... miejscem, w którym historia przeplata się z legendami
... położonym na 15 południku, wyznaczającym czas środkowoeuropejski.
... najbardziej urokliwe miejsce na Pomorzu Zachodnim
Ostatni dzień wyprawy. Czas wracać do domu. Szkoda, że to już koniec. Dopero co się rozkręciłem a tu trzeba wracać do domu. Już nawet nie chce mi się myśleć, że jutro będę musiał być o tej porze już w pracy. W sumie to powinno się dostawać 3 tygodnie urlopu bo 2 tyg. To jest zdecydowanie za mało. Wyjeżdżam o 7:30. Mam zamiar zaliczyć do końca szlak rowerowy do Świnoujścia i zdążyć na wcześniejszy pociąg do Wrocławia.
Mój kepming© biker81
Z Rewala kieruję się do Trzęsacza. Tam odwiedzam dobrze mi znane miejsca z weekendów spędzonych tu z mamą w dwóch poprzednich latach. Tu mijam 15 południk.
Widok na morze ze ścieżki rowerowej© biker81
Na punkcie widokowym w Trzęsaczu© biker81
Na punkcie widokowym w Trzęsaczu© biker81
Ruiny kościoła w Trzęsaczu© biker81
Ruiny - inne ujęcie© biker81
Za Trzęsaczem z drogi asfaltowej wjeżdżam w teren. Przez Pustkowo, Pobierowo i Łukęcin dojeżdżam do Dziwnówka. Już w terenie zaczyna kropić a ja na moje nieszczęście zaczynam gubić drogę i często jadę na wyczucie. W Dziwnówku łapie mnie ulewa. Zatrzymuję się w barze i mam chwilę czasu na kawę. Podejmuję decyzję, że nie jadę dalej szlakiem tylko główną drogą, którą dojeżdżam do Międzyzdrojów. W terenie może być wszędzie błoto i taka jazda nie ma najmniejszego sensu. Ten deszcz mnie już załamał i tracę ochotę na dalszą jazdę. Odpuszczam sobie latarnie w Wisełce i Świnoujściu. Na 15 latarni na polskim Wybrzeżu udało mi się zobaczyć 13. Dwie ostatnie zostawię sobie na inny raz. Wtedy tez udam się dalej w stronę Sasnitz i na Bornholm, ale ta wyprawa to już będzie inna opowieść.
Ścieżka rowerowa do Dziwnówka© biker81
Ścieżka rowerowa do Dziwnówka© biker81
Ulewa w Dziwnówku© biker81
Ciągle pada© biker81
Mała latarnia w Dziwnówku© biker81
Zatoka Wrzosowska© biker81
Zatoka Wrzosowska© biker81
Postanawiam pojechać wcześniejszym pociągiem. Nie chcę mi się jechać w nocy zwłaszcza, że ten pociąg nie ma przedziału dla rowerów. Z Dziwnówka jadę główną drogą do Międzyzdrojów. Ruch na drodze niewielki, za to droga to cały czas podjazdy i zjazdy. To tak na koniec, żeby dobrze zapamiętać tą wyprawę. W Międzyzdrojach mam jeszcze 1,5 godziny do pociągu. Jadę zobaczyć jeszcze molo i mogę uznać wyprawę za zakończoną. Ostatnie spojrzenie na morze i jak w tej piosence mogę powiedzieć „Żegnaj lato na rok”.
Molo w Międzyzdrojach© biker81
W Międzyzdrojach© biker81
Ostatnie spojrzenie na morze© biker81
Molo w Międzyzdrojach© biker81
Do zobaczenia za rok© biker81
Kuter rybacki© biker81
Na Dworcu kupuję bilet i czekam na pociąg. Mam jeszcze czas na małe zakupy i dużą porcję frytek.
Dworzec kolejowy© biker81
Ciekawe jaki to pociąg ?© biker81
Kupuje jeszcze jakieś jedzenie na drogę zjadam porcję frytek w barze na dworcu i idę na peron. Na dworcu czeka jeszcze dwóch innych rowerzystów, którzy jadą też do Wrocławia. Po wejściu do pociągu zaczynam szukać przedziału dla rowerów. Spotykam konduktorkę i wywiązuje się bardzo niemiła rozmowa. W sumie wiedziałem, że nie ma przedziału dla pociągów ale dla pewności spytałem się konduktorki:
- Czy jest przedział dla rowerów?
- Nie ma.
- To czemu w rozkładzie jest napisane, że jest a nie ma? Jak ja mam teraz jechać do domu tyle godzin? Kto mi zwróci pieniądze, jak mi ktoś ukradnie rower? – zasypuję ją pytaniami coraz bardziej się nakręcając.
- Nic Panu na to nie poradzę,
-W takim razie przypinam go do drzwi i do toalety ani do wagonu nikt tędy nie wejdzie – informuję Panią konduktor.
- Dobrze, nie ma problemu. – odpowiada cały czas spokojnym głosem.
Ale na końcu to mnie rozwaliła tekstem jak powiedziała, że na moim miejscu to nie woziłaby roweru w pociągu. W sumie fajna reklama usług PKP. Nie ma to jak pracownik, który zniechęca do korzystania z usług swojego Pracodawcy. A może ona obiektywnie wie co się dzieje, na PKP i ostrzega mnie przed takimi sytuacjami. W sumie to już sam nie wiem. Ale tak naprawdę to powinienem był zażądać od PKP zwrotu pieniędzy za bilet rowerowy ale stwierdziłem, ze ta gra nie jest warta świeczki. W sumie to: Pięknie K…a Pięknie, Popsują Każdą Podróż.
Po drodze do pociągu wsiada młodzież wracająca z Woodstocku i w załadowanym pociągu dojeżdżam do Wrocławia. Młodzi zachowywali się dobrze ale PKP przez takich jak oni to chyba kiedyś zbankrutuje. Większość to chyba nie w zwyczaju kupować biletów.
13 dni wprawy minęło szybko. Aż żal wracać do domu. Pierwszy raz w życiu wybrałem się sam na tak długą wyprawę. Mimo paru deszczowych dni i nie dojechaniu na rowerze nad morze to i tak jestem zadowolony. Teraz czas wrócić do rzeczywistości. Skończy się spanie pod namiotem, w schroniskach, jedzenie śniadania pod sklepem, szukania na mapie ciekawych miejsc do zobaczenie. Na to wszystko co dodaje uroku na wyprawie i tworzy ciekawy klimat będę musiał poczekać cały rok. I znów przyjdzie wiosna i zacznę znowu planować kolejna wyprawę. Dzięki tej wyprawie mogę powiedzieć, że te rok pod względem rowerowym będzie bardzo udany. Znowu będę żyć wspomnieniami do następnej wyprawy.
A następna wyprawa to już będzie całkiem inna opowieść.
Już 6000 km w tym roku.
Pomorze 2011 - dzień 12 - Darłówko - Rewal
Sobota, 6 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 150.48 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:29 | km/h: | 17.74 |
Pr. maks.: | 34.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Darłówko – Darłowo – Żukowo Morskie –Bobolin – Dąbki – Bukowo Morskie – Iwięcino – Osieki – Łazy – Unieście - Mielno – Chłopy – Sarbinowo – Gąski – latarnia morska nr 11 – Ustronie Morskie – Bagicz – Podczele – Kołobrzeg – latarnia morska nr 12 – Dźwirzyno – Rogowo – Mrzeżyno – Roby – Nowielice – Trzebiatów – Sadlno – Rogozina – Konarzewo – Skalno – Pogorzelica – Kołobrzeg – latarnia morska nr 13 - Rewal
Mapa i profil trasy:
Budzę się wcześnie rano. Pogoda nie zapowiada się za dobrze na dzisiaj. Ale cóż mam zrobić, trzeba ruszać dalej. Nie ma co siedzieć bezczynnie w namiocie. Po wczorajszej ulewie wszędzie jest morko. Całkiem mokry namiot chowam do pokrowca. Nawet nie mam jak go wysuszyć.
Początek trasy jadę we mgle. Mam nadzieję, że po wczorajszych deszczach dziś pogoda będzie ładniejsza. Po drodze jeszcze zwiedzam Darłowo.
Za Darłowem w Dąbkach dojeżdżam do Jeziora Bukowo i przez parę kilometrów jadę wzdłuż jego brzegów. Po drodze robię sobie przerwę pod sklepem na śniadanie. W sklepie nie milkną echa komentarze odnośnie śmierci Leppera. Ludzie snują domysły co do przyczyn jego śmierci. Mają prawo mieć podejrzenia, w końcu pochodził z ich stron i mogli go lepiej znać. Ja się dosiadam do paru Panów, którzy pija piwo przy stole. Fajnie to wygląda ja piję mleko a oni mają swoje piwo. Nawet trochę udało mi się ich przekonać co do wyższości mleka nad piwem. Po śniadaniu żegnamy się i jadę dalej.
Mijając kolejne wioski dojeżdżam do Łazów, skąd jadę Mierzeją Jamieńską do Mielno. Fajny fragment drogi, po lewej stronie widoki na Jezioro Jamno a po prawej na morze.
Za Mielnem znowu na chwile wjeżdżam w teren i przez Chopy i Sarbinowo dojeżdżam do Gąsek, gdzie obowiązkowym punktem programu jest zobaczenie latarni.
Latarnia morska w Gąskach leży około 22 kilometrów do Kołobrzegu i około 40 km od Darłowa. Wybudowana została w 1878 roku z czerwonej cegły, tak charakterystycznej dla budowy budynków pruskiej administracji.
Całkowita wysokość wieży wynosi 41,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu) Na jej szczyt prowadzą kręte granitowe schody o 226 stopniach.
Obok samej latarni wybudowano budynek mieszkalny dla latarników oraz budynek gospodarczy. Wysokość światła wynosi 50,1 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Po krótkim odpoczynku pod latarnią stwierdziłem, że trochę za dużo ludzi i postanowiłem pojechać dalej. Po krótkim odcinku w terenie dojeżdżam do Pleśni. Po minięciu rzeki Czerwonki dojeżdżam do Ustronia Morskiego. Zawsze w młodości mi się wydawało, że ta rzeka jest czerwona. Pamiętam jak byłem mały i przechodziłem na drugi brzeg tej rzeki tuż przy ujściu do morza.
W Ustroniu Morskim szybko odnajduje ośrodek, w którym w młodości co roku spędzałem wczasy. Teraz jest tu ośrodek leczniczy. Trochę dziwnie patrzyli się na mnie lekarze, więc nie chcąc wzbudzać niepotrzebnie sensacji pojechałem dalej. Może pomyśleli, ze przyjechałem tu na jakieś małe leczenie w czasie wyprawy. Po krótkiej wizycie jadę na obiad. Na obiad już tradycyjnie rybka.
Teraz to nie wiem którędy jechać. Obie mapy wskazują inną drogę. Jedna każe jechać terenem a druga DK11. Postanawiam jechać krajówką, dopiero w Bagiczu wjeżdżam w teren i tak dojeżdżam do Kołobrzegu. Nie mam czasu na zwiedzanie miasta i po zobaczeniu latarni jadę dalej przez Dźwirzyno i Mrzeżyno w stronę Trzebiatowa.
To już nie pierwszy raz jak obie mapy różnią się między sobą co do przebiegu szlaku. W Zachodniopomorskim szlak ten jest słabo oznakowany i nie jestem w stanie sprawdzić w terenie którędy szlak tak naprawdę wiedzie. Pierwszy taki dylemat taki miałem między Jarosławcem a Darłówkiem, gdzie jedna mapa kazała jechać wzdłuż brzegu morza a druga asfaltem południową strona Jeziora Kopań.
Niestety w internecie też nie ma za wiele wiadomości na temat tego szlaku. A każde wydawnictwo chyba sobie samemu ustala przebieg szlaku. Na większości fragmentów szlak pokrywa się z mapą. Tylko w miastach czasem zjeżdżałem ze szlaku, żeby zobaczyć to co nie interesuje. Tak było w Ustce, gdzie szlak całkowicie mijał latarnię morską. Szlak ten i tak jest wyznaczony tylko do Stilo. Pozostała część Pomorza do Krynicy morskiej czeka na wytyczenie. Docelowo szlak R-10 ma odjąć swoim zasięgiem całe Wybrzeże.
Więcej informacji o tym szlaku można znaleźć tu i tu.
Pierwsze światło pełniące rolę latarni morskiej, zostało rozpalone w Kołobrzegu w 1666 r. na wieży budynku portowego. Było zapalane tylko, gdy statek wchodził do portu.
Natomiast dzisiejsza latarnia morska w Kołobrzegu zbudowana została po II wojnie światowej na głównej platformie dawnego fortu z lat 1832-1836. Poprzednia latarnia, zniszczona w czasie działań wojennych, usytuowana była obok platformy fortu.
Mury okrągłej wieży latarni morskiej w Kołobrzegu zbudowano z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Wysokość wieży wynosi 26 m. Wzniesienie światła wynosi 33,4 m n.p.m., a jego nominalny zasięg 16 Mm (29,6 km).
Kościół w Trzebiatowie bardzo wyróżnia się w terenie i widać go już z daleka. Wieża kościoła mierząca 90 m jest jedną z najwyższych w Polsce. Niestety nie mogę zwiedzić za bardzo wnętrza kościoła, bo odbywa się tam ślub a na wieżę nie chciało mi się wchodzić. Wolałem oszczędzać nogi.
Dalej szlak wiedzie do Sadlna, gdzie znajduję twarz wykutą w kamieniu.
Dalej kieruję się z powrotem w stronę wybrzeża i przez Pogorzelice dojeżdżam do Niechorza, gdzie kolejna latarnia już z daleka przypomina mi swoim widokiem o tym żeby jej nie przegapić.
Latarnię morską w Niechorzu zbudowano na wysokim klifowym brzegu w latach 1863-1866.
Wieża latarni o wysokości 45 m n.p.t. (nad poziomem terenu) wkomponowana jest w dwuskrzydłowy budynek o wysokości 12 metrów.
Wieża zbudowana została z żółtej klinkierowej cegły. Wzniesienie światła wynosi 62,8 m n.p.m., a jego zasięg 20 Mm (37 km).
Stąd juz tylko niedaleko do Rewala. Zawsze jak tu jestem to idę na piechotę plażą z Rewala do Niechorza pod latarnię i z powrotem. Taką sama trasę robię w drugą stronę do Trzęsacza pod ruiny kościoła. Po takich dwóch wycieczkach po weekendzie mogę wracać do domu. Znajduję małe pole namiotowe w centrum miasta. Właściciel jest na tyle miły, że odstępuje mi cały kemping za 20 zł. Mówił, że zapowiadają deszcze a lepiej, żebym nie ryzykował noclegu pod namiotem. Więc ostatni nocleg na wyprawie, tzw. Zieloną noc spędzę w przyczepie kempingowej.
Mam teraz czas, żeby iść na miasto. W mieście nie ma za wiele do zwiedzania. Jak zwykle dużo ludzi i masę stoisk z różnymi zabawkami i nikomu niepotrzebnymi rzeczami. Czyli co roku to samo a ponieważ jestem tu co roku i znam wszystkie ważniejsze miejsca więc wracam szybko na pole namiotowe.
Dziś ostatni wieczór wyprawy wiec czas na małe podsumowanie. Zrobiłem prawie 1400 km. Nie wiem czy to dużo czy mało. Najważniejsze, że zobaczyłem miejsca które chciałem zobaczyć. Bez względu jaka będzie jutro pogoda i dokąd dojadę to mogę powiedzieć, że plan wykonałem. Szkoda tylko, że nie dojechałem nad morze rowerem, ale wierze, że następnym razem się uda. W drugim tyg. pogoda była wymarzona. W sumie to na tym drugim tyg. wyprawy zależało mi najbardziej, więc pogodę miałem jak na zamówienie. Chciałem w całości zjechać Pomorze rowerem napędzanym siłą własnych mięśni i nie korzystając z komunikacji zastępczej. Mój szlak kończy się jutro w Świnoujściu. Ale szlak jedzie dalej przez Niemcy, Danię, Szwecję i tak wokół Bałtyku. Czy ten koniec będzie początkiem nowej przygody, o tym dowiem się w przyszłości. Jedno wiem na pewno, że odkryłem na nowo nasze morze. I teraz mogę powiedzieć, że nad morzem to nie ma tylko woda, piasek i parę latarni ale są też inne ciekawe i malownicze miejsca, które każdy może przy odrobinie własnych chęci poznać. Ja je odkryłem, jeszcze nie wszystkie, nie wszystko po drodze zwiedziłem, ale myślę, że jeszcze nie raz tu wrócę.
Teraz czas na spanie, jutro trzeba wcześnie wstać i ruszać na podbój Świnoujście.
Darłówko – Darłowo – Żukowo Morskie –Bobolin – Dąbki – Bukowo Morskie – Iwięcino – Osieki – Łazy – Unieście - Mielno – Chłopy – Sarbinowo – Gąski – latarnia morska nr 11 – Ustronie Morskie – Bagicz – Podczele – Kołobrzeg – latarnia morska nr 12 – Dźwirzyno – Rogowo – Mrzeżyno – Roby – Nowielice – Trzebiatów – Sadlno – Rogozina – Konarzewo – Skalno – Pogorzelica – Kołobrzeg – latarnia morska nr 13 - Rewal
Mapa i profil trasy:
Budzę się wcześnie rano. Pogoda nie zapowiada się za dobrze na dzisiaj. Ale cóż mam zrobić, trzeba ruszać dalej. Nie ma co siedzieć bezczynnie w namiocie. Po wczorajszej ulewie wszędzie jest morko. Całkiem mokry namiot chowam do pokrowca. Nawet nie mam jak go wysuszyć.
Na polu namiotowym© biker81
Na polu namiotowym© biker81
Początek trasy jadę we mgle. Mam nadzieję, że po wczorajszych deszczach dziś pogoda będzie ładniejsza. Po drodze jeszcze zwiedzam Darłowo.
Deptak w Darłowie© biker81
Deptak w Darłowie© biker81
Wysoka Brama© biker81
Ratusz© biker81
Pomnik Rybaka© biker81
Kościół Mariacki© biker81
Zamek Książąt Pomorskich© biker81
Gościniec Zamkowy© biker81
Za Darłowem w Dąbkach dojeżdżam do Jeziora Bukowo i przez parę kilometrów jadę wzdłuż jego brzegów. Po drodze robię sobie przerwę pod sklepem na śniadanie. W sklepie nie milkną echa komentarze odnośnie śmierci Leppera. Ludzie snują domysły co do przyczyn jego śmierci. Mają prawo mieć podejrzenia, w końcu pochodził z ich stron i mogli go lepiej znać. Ja się dosiadam do paru Panów, którzy pija piwo przy stole. Fajnie to wygląda ja piję mleko a oni mają swoje piwo. Nawet trochę udało mi się ich przekonać co do wyższości mleka nad piwem. Po śniadaniu żegnamy się i jadę dalej.
Mijając kolejne wioski dojeżdżam do Łazów, skąd jadę Mierzeją Jamieńską do Mielno. Fajny fragment drogi, po lewej stronie widoki na Jezioro Jamno a po prawej na morze.
Za Mielnem znowu na chwile wjeżdżam w teren i przez Chopy i Sarbinowo dojeżdżam do Gąsek, gdzie obowiązkowym punktem programu jest zobaczenie latarni.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Dobrze oznakowany szlak rowerowy© biker81
Tędy też jechałem© biker81
16 południk© biker81
Latarnia morska - Gąski© biker81
Latarnia morska w Gąskach leży około 22 kilometrów do Kołobrzegu i około 40 km od Darłowa. Wybudowana została w 1878 roku z czerwonej cegły, tak charakterystycznej dla budowy budynków pruskiej administracji.
Całkowita wysokość wieży wynosi 41,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu) Na jej szczyt prowadzą kręte granitowe schody o 226 stopniach.
Obok samej latarni wybudowano budynek mieszkalny dla latarników oraz budynek gospodarczy. Wysokość światła wynosi 50,1 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
W drodze do Ustronia Morskiego© biker81
W dali widać znowu morze© biker81
Rzeka Czerwonka© biker81
Po krótkim odpoczynku pod latarnią stwierdziłem, że trochę za dużo ludzi i postanowiłem pojechać dalej. Po krótkim odcinku w terenie dojeżdżam do Pleśni. Po minięciu rzeki Czerwonki dojeżdżam do Ustronia Morskiego. Zawsze w młodości mi się wydawało, że ta rzeka jest czerwona. Pamiętam jak byłem mały i przechodziłem na drugi brzeg tej rzeki tuż przy ujściu do morza.
W Ustroniu Morskim szybko odnajduje ośrodek, w którym w młodości co roku spędzałem wczasy. Teraz jest tu ośrodek leczniczy. Trochę dziwnie patrzyli się na mnie lekarze, więc nie chcąc wzbudzać niepotrzebnie sensacji pojechałem dalej. Może pomyśleli, ze przyjechałem tu na jakieś małe leczenie w czasie wyprawy. Po krótkiej wizycie jadę na obiad. Na obiad już tradycyjnie rybka.
Droga do ośrodka nic się nie zmieniła© biker81
Wspomnień czar© biker81
Trochę się tu zmieniło© biker81
Tędy się chodziło na stołówkę© biker81
Ciekawe który to było mój balkon ?© biker81
Teraz to nie wiem którędy jechać. Obie mapy wskazują inną drogę. Jedna każe jechać terenem a druga DK11. Postanawiam jechać krajówką, dopiero w Bagiczu wjeżdżam w teren i tak dojeżdżam do Kołobrzegu. Nie mam czasu na zwiedzanie miasta i po zobaczeniu latarni jadę dalej przez Dźwirzyno i Mrzeżyno w stronę Trzebiatowa.
To już nie pierwszy raz jak obie mapy różnią się między sobą co do przebiegu szlaku. W Zachodniopomorskim szlak ten jest słabo oznakowany i nie jestem w stanie sprawdzić w terenie którędy szlak tak naprawdę wiedzie. Pierwszy taki dylemat taki miałem między Jarosławcem a Darłówkiem, gdzie jedna mapa kazała jechać wzdłuż brzegu morza a druga asfaltem południową strona Jeziora Kopań.
Niestety w internecie też nie ma za wiele wiadomości na temat tego szlaku. A każde wydawnictwo chyba sobie samemu ustala przebieg szlaku. Na większości fragmentów szlak pokrywa się z mapą. Tylko w miastach czasem zjeżdżałem ze szlaku, żeby zobaczyć to co nie interesuje. Tak było w Ustce, gdzie szlak całkowicie mijał latarnię morską. Szlak ten i tak jest wyznaczony tylko do Stilo. Pozostała część Pomorza do Krynicy morskiej czeka na wytyczenie. Docelowo szlak R-10 ma odjąć swoim zasięgiem całe Wybrzeże.
Więcej informacji o tym szlaku można znaleźć tu i tu.
Budowla wojskowa© biker81
Latarnia morska - Kołobrzeg© biker81
Pierwsze światło pełniące rolę latarni morskiej, zostało rozpalone w Kołobrzegu w 1666 r. na wieży budynku portowego. Było zapalane tylko, gdy statek wchodził do portu.
Natomiast dzisiejsza latarnia morska w Kołobrzegu zbudowana została po II wojnie światowej na głównej platformie dawnego fortu z lat 1832-1836. Poprzednia latarnia, zniszczona w czasie działań wojennych, usytuowana była obok platformy fortu.
Mury okrągłej wieży latarni morskiej w Kołobrzegu zbudowano z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Wysokość wieży wynosi 26 m. Wzniesienie światła wynosi 33,4 m n.p.m., a jego nominalny zasięg 16 Mm (29,6 km).
Deptak w Kołobrzegu© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Port w Dźwirzynie© biker81
Jezioro Resko Przymorskie© biker81
Jezioro Resko Przymorskie© biker81
Niedokończony most© biker81
Fragment szlaku rowerowego© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Kościół w Trzebiatowie bardzo wyróżnia się w terenie i widać go już z daleka. Wieża kościoła mierząca 90 m jest jedną z najwyższych w Polsce. Niestety nie mogę zwiedzić za bardzo wnętrza kościoła, bo odbywa się tam ślub a na wieżę nie chciało mi się wchodzić. Wolałem oszczędzać nogi.
Kościół wyróżnia się z oddali© biker81
Jeszcze zbliżenie© biker81
Kościół Mariacki w Trzebiatowie© biker81
Ratusz Miejski© biker81
Baszta Kaszana© biker81
Dobrze oznakowany szlak rowerowy© biker81
Dalej szlak wiedzie do Sadlna, gdzie znajduję twarz wykutą w kamieniu.
Kościół w Sadlnie© biker81
Dzwonnica© biker81
Witraże© biker81
Fragment muru© biker81
Wykuta w kamieniu twarz© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Dobrze oznakowane szlaki rowerowe© biker81
Dalej kieruję się z powrotem w stronę wybrzeża i przez Pogorzelice dojeżdżam do Niechorza, gdzie kolejna latarnia już z daleka przypomina mi swoim widokiem o tym żeby jej nie przegapić.
Latarnia morska - Niechorze© biker81
Latarnię morską w Niechorzu zbudowano na wysokim klifowym brzegu w latach 1863-1866.
Wieża latarni o wysokości 45 m n.p.t. (nad poziomem terenu) wkomponowana jest w dwuskrzydłowy budynek o wysokości 12 metrów.
Wieża zbudowana została z żółtej klinkierowej cegły. Wzniesienie światła wynosi 62,8 m n.p.m., a jego zasięg 20 Mm (37 km).
Niechorze - Budynek przy ul. Ludnej© biker81
Stąd juz tylko niedaleko do Rewala. Zawsze jak tu jestem to idę na piechotę plażą z Rewala do Niechorza pod latarnię i z powrotem. Taką sama trasę robię w drugą stronę do Trzęsacza pod ruiny kościoła. Po takich dwóch wycieczkach po weekendzie mogę wracać do domu. Znajduję małe pole namiotowe w centrum miasta. Właściciel jest na tyle miły, że odstępuje mi cały kemping za 20 zł. Mówił, że zapowiadają deszcze a lepiej, żebym nie ryzykował noclegu pod namiotem. Więc ostatni nocleg na wyprawie, tzw. Zieloną noc spędzę w przyczepie kempingowej.
Mam teraz czas, żeby iść na miasto. W mieście nie ma za wiele do zwiedzania. Jak zwykle dużo ludzi i masę stoisk z różnymi zabawkami i nikomu niepotrzebnymi rzeczami. Czyli co roku to samo a ponieważ jestem tu co roku i znam wszystkie ważniejsze miejsca więc wracam szybko na pole namiotowe.
Deptak w Rewalu© biker81
Nad morzem w Rewalu© biker81
Dziś ostatni wieczór wyprawy wiec czas na małe podsumowanie. Zrobiłem prawie 1400 km. Nie wiem czy to dużo czy mało. Najważniejsze, że zobaczyłem miejsca które chciałem zobaczyć. Bez względu jaka będzie jutro pogoda i dokąd dojadę to mogę powiedzieć, że plan wykonałem. Szkoda tylko, że nie dojechałem nad morze rowerem, ale wierze, że następnym razem się uda. W drugim tyg. pogoda była wymarzona. W sumie to na tym drugim tyg. wyprawy zależało mi najbardziej, więc pogodę miałem jak na zamówienie. Chciałem w całości zjechać Pomorze rowerem napędzanym siłą własnych mięśni i nie korzystając z komunikacji zastępczej. Mój szlak kończy się jutro w Świnoujściu. Ale szlak jedzie dalej przez Niemcy, Danię, Szwecję i tak wokół Bałtyku. Czy ten koniec będzie początkiem nowej przygody, o tym dowiem się w przyszłości. Jedno wiem na pewno, że odkryłem na nowo nasze morze. I teraz mogę powiedzieć, że nad morzem to nie ma tylko woda, piasek i parę latarni ale są też inne ciekawe i malownicze miejsca, które każdy może przy odrobinie własnych chęci poznać. Ja je odkryłem, jeszcze nie wszystkie, nie wszystko po drodze zwiedziłem, ale myślę, że jeszcze nie raz tu wrócę.
Teraz czas na spanie, jutro trzeba wcześnie wstać i ruszać na podbój Świnoujście.
Pomorze 2011 - dzień 11 - Smołdzino - Darłówko
Piątek, 5 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:43 | km/h: | 14.89 |
Pr. maks.: | 38.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Smołdzino – Rowy – Machowinko – Wytkowo – Ustka – latarnia morska nr 9 – Wodnica – Pęplino – Jarosławiec – latarnia morska nr 10 - Wicie - Darłówko – latarnia morska nr 11
Mapa i profil trasy:
Na początek dnia mam mały odcinek w terenie. W sumie to taka dobra pobudka na resztę dnia. Ponieważ od paru dni nie piję kawy, więc potrzebuję innych wspomagaczy. Szybko docieram nad Jezioro Gardno i wzdłuż jego brzegów jadę do Rowów.
Za miastem znowu wjeżdżam w teren. Mijając kolejne wiosko dojeżdżam do Ustki. Droga w terenie niestety jest bardzo piaszczysta i często wolę prowadzić niż jechać. Po drodze widzę jakieś mocne światła ledowe. Myślałem, że to jakiś samochód. Okazało się, że to niemieccy rowerzyści za bardzo wzięli sobie do serca o jeździe oświetlonym rowerem w ciągu dnia albo stwierdzili, że w lesie jest za ciemno i chcieli być bardziej widoczni. Tu zamykam pętlę po woj. pomorskim. Po tygodniu znów jestem w Ustce. Szybko dojeżdżam przez miasto do latarni morskiej.
Poprzedniczką obecnej latarni morskiej w Ustce była działająca od 1871 r. olejowa latarnia z aparaturą Fresnela, wciągana na maszt przy stacji pilotów.
Dzisiejsza latarnia została wybudowana w 1892 r. u nasady wschodniego falochronu. Do budowy użyto licowanej czerwonej cegły.
Ośmiokątna wieża ma 22 m wysokości. Czasy II wojny światowej latarnia przetrwała nietknięta. Wzniesienie światła wynosi 22,2 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km).
Za Ustką znowu wjeżdżam w teren. Tym razem jadę przez dolinę rzeki Słupi. Po drodze było parę ciężkich momentów i szlak był za bardzo zarośnięty ale jechało się fajnie. Po przekroczeniu mostku, czeski turysta był bardzo zdziwiony jak na pytanie czy jechałem rowerem przez ten most odpowiedziałem, że jechałem. Był pod ogromny wrażeniem.
W Jarosławiu robię przerwę na obiad. Po obiedzie i wypiciu piwa niestety nie mi się jechać dalej. Ponieważ nie mam daleko do Darłówka, wiec pozwalam sobie na mały odpoczynek nad morzem. Po drodze jeszcze zjadam i mogę jechać dalej. Trasa wiedzie wzdłuż Jeziora Kopań. Bardzo fajny odcinek zwłaszcza, że często mam jednocześnie widok na jezioro i na morze. Przed ujściem jeziora do morza trasa robi się coraz bardziej piaszczysta. Jest tak niski poziom wody, że jezioro jest odcięte od morza i można przejść na drugą stronę po piasku.
Pierwsza latarnia morska w Jarosławcu powstała w 1830 r. w odległości ok. 0,5 km od morskiego brzegu. Okazała się jednak zbyt niska.
Obecną latarnię wybudowano w latach 1835-1838. Latarnia morska w Jarosławcu posiada okrągłą wieżę z czerwonej cegły o wysokości 33,3 m n.p.t. (nad poziomem terenu)
Wzniesienie światła wynosi 50,2 m n.p.m. a jego zasięg 23 Mm (42,6 km).
Postanawiam zatrzymać się na chwilę na plaży. Chcę trochę posiedzieć na plaży i popatrzeć na morze. W międzyczasie spotkam parę sakwiarzy, którzy jadą w odwrotnym kierunku i to w dodatku bez mapy. Wymieniamy się uwagami na temat szlaku i postanawiam im odstąpić swoją mapę bo mi już nie będzie potrzebna. Chmury robią się coraz cięższe więc postanawiam jechać do Darłówka. Mniej więcej wiem gdzie mam pole namiotowe, więc szybka na nie dojeżdżam. Po chwili jak dojechałem na pole namiotowe zaczęła się ulewa i trwała dobrą godzinę. Potem dopiero mogłem rozbić namiot.
Najwcześniejsze wzmianki o latarni morskiej w Darłowie datuje się na 1715 r.
Dzisiejsza latarnia została zbudowana jednak w 1927 r. Jest usytuowana u nasady wschodniego falochronu portu w Darłówku, dzielnicy Darłowa.
Budynek i czworokątna wieża zbudowane zostały z czerwonej cegły.
Wieża ma 23 m wysokości. Wzniesienie światła wynosi 19,7 m n.p.m. i posiada zasięg 15 Mm (27,8 km).
Po ogarnięciu się w namiocie zostawiam rzeczy I jadę na miasto na obiad. Wcześniej pojechałem zobaczyć miejsca gdzie spędzałem kiedyś wczasy. Wieczorem znowu zaczyna padać, więc co sił w nogach jadę pod namiot.
Już zasypiając słyszę jak ktoś mówi że Andrzej Lepper nie żyje. Nie wiem czy mi się to już śni ale jutro potwierdzę tą informację.
Smołdzino – Rowy – Machowinko – Wytkowo – Ustka – latarnia morska nr 9 – Wodnica – Pęplino – Jarosławiec – latarnia morska nr 10 - Wicie - Darłówko – latarnia morska nr 11
Mapa i profil trasy:
Na początek dnia mam mały odcinek w terenie. W sumie to taka dobra pobudka na resztę dnia. Ponieważ od paru dni nie piję kawy, więc potrzebuję innych wspomagaczy. Szybko docieram nad Jezioro Gardno i wzdłuż jego brzegów jadę do Rowów.
Znowu na szlaku© biker81
Teraz taka droga© biker81
A tu taka droga© biker81
Jezioro Gardno© biker81
Jeszcze raz jezioro© biker81
I znowu nad jeziorem© biker81
Rzeka w Rowach© biker81
Widok z drugiej strony© biker81
Za miastem znowu wjeżdżam w teren. Mijając kolejne wiosko dojeżdżam do Ustki. Droga w terenie niestety jest bardzo piaszczysta i często wolę prowadzić niż jechać. Po drodze widzę jakieś mocne światła ledowe. Myślałem, że to jakiś samochód. Okazało się, że to niemieccy rowerzyści za bardzo wzięli sobie do serca o jeździe oświetlonym rowerem w ciągu dnia albo stwierdzili, że w lesie jest za ciemno i chcieli być bardziej widoczni. Tu zamykam pętlę po woj. pomorskim. Po tygodniu znów jestem w Ustce. Szybko dojeżdżam przez miasto do latarni morskiej.
Znowu terenem© biker81
Piaszczyście© biker81
Tego już za wiele© biker81
Za to takie widoki© biker81
Jeszcze jeden widok© biker81
I taki widoczek© biker81
Już lepsza droga© biker81
Kotwica w Ustce© biker81
Latarnia morska - Ustka© biker81
Poprzedniczką obecnej latarni morskiej w Ustce była działająca od 1871 r. olejowa latarnia z aparaturą Fresnela, wciągana na maszt przy stacji pilotów.
Dzisiejsza latarnia została wybudowana w 1892 r. u nasady wschodniego falochronu. Do budowy użyto licowanej czerwonej cegły.
Ośmiokątna wieża ma 22 m wysokości. Czasy II wojny światowej latarnia przetrwała nietknięta. Wzniesienie światła wynosi 22,2 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km).
Cay to na pewo tędy mam jechać ?© biker81
Za Ustką znowu wjeżdżam w teren. Tym razem jadę przez dolinę rzeki Słupi. Po drodze było parę ciężkich momentów i szlak był za bardzo zarośnięty ale jechało się fajnie. Po przekroczeniu mostku, czeski turysta był bardzo zdziwiony jak na pytanie czy jechałem rowerem przez ten most odpowiedziałem, że jechałem. Był pod ogromny wrażeniem.
Tędy też jechałem© biker81
Może czas na rower wodny ?© biker81
Znowu rzeka© biker81
Kusi żeby popłynąć© biker81
W Jarosławiu robię przerwę na obiad. Po obiedzie i wypiciu piwa niestety nie mi się jechać dalej. Ponieważ nie mam daleko do Darłówka, wiec pozwalam sobie na mały odpoczynek nad morzem. Po drodze jeszcze zjadam i mogę jechać dalej. Trasa wiedzie wzdłuż Jeziora Kopań. Bardzo fajny odcinek zwłaszcza, że często mam jednocześnie widok na jezioro i na morze. Przed ujściem jeziora do morza trasa robi się coraz bardziej piaszczysta. Jest tak niski poziom wody, że jezioro jest odcięte od morza i można przejść na drugą stronę po piasku.
Latarnia morska - Jarosławiec© biker81
Pierwsza latarnia morska w Jarosławcu powstała w 1830 r. w odległości ok. 0,5 km od morskiego brzegu. Okazała się jednak zbyt niska.
Obecną latarnię wybudowano w latach 1835-1838. Latarnia morska w Jarosławcu posiada okrągłą wieżę z czerwonej cegły o wysokości 33,3 m n.p.t. (nad poziomem terenu)
Wzniesienie światła wynosi 50,2 m n.p.m. a jego zasięg 23 Mm (42,6 km).
Chwila na plaży© biker81
Jeszcze jedno spojrzenie na morze i w drogę© biker81
Widoki po drodze© biker81
Droga prosta jak pas startowy dla samolotów© biker81
Droga w terenie© biker81
I taka droga© biker81
Takie widoki po drodze© biker81
Takie widoki po drodze II© biker81
Takie widoki po drodze I© biker81
Droga do Ustki© biker81
Tym razem taka droga© biker81
Znowu piach© biker81
Wyschnięta rzeka© biker81
Most na rzece© biker81
W głębi Jezioro Kopeń© biker81
Takie widoki to ja rozumiem© biker81
Jezioro Kopań© biker81
Postanawiam zatrzymać się na chwilę na plaży. Chcę trochę posiedzieć na plaży i popatrzeć na morze. W międzyczasie spotkam parę sakwiarzy, którzy jadą w odwrotnym kierunku i to w dodatku bez mapy. Wymieniamy się uwagami na temat szlaku i postanawiam im odstąpić swoją mapę bo mi już nie będzie potrzebna. Chmury robią się coraz cięższe więc postanawiam jechać do Darłówka. Mniej więcej wiem gdzie mam pole namiotowe, więc szybka na nie dojeżdżam. Po chwili jak dojechałem na pole namiotowe zaczęła się ulewa i trwała dobrą godzinę. Potem dopiero mogłem rozbić namiot.
Zaraz będzie lać© biker81
Statek w porcie© biker81
Latarnia morska - Darłowo© biker81
Najwcześniejsze wzmianki o latarni morskiej w Darłowie datuje się na 1715 r.
Dzisiejsza latarnia została zbudowana jednak w 1927 r. Jest usytuowana u nasady wschodniego falochronu portu w Darłówku, dzielnicy Darłowa.
Budynek i czworokątna wieża zbudowane zostały z czerwonej cegły.
Wieża ma 23 m wysokości. Wzniesienie światła wynosi 19,7 m n.p.m. i posiada zasięg 15 Mm (27,8 km).
Statek odpływa© biker81
Most rozsuwany© biker81
Most się rozsuwa© biker81
Widok na morze z portu© biker81
Deptak w Ustce© biker81
Kosmiczny jest ten budynek© biker81
Tędy jeźdźiły kiedyś samochody© biker81
Tu byłem kiedyś na wczasach© biker81
I tu też byłem© biker81
Tu byłem też kiedyś parę dni© biker81
Bunkry w Ustce© biker81
Kolejne bunkry© biker81
Po ogarnięciu się w namiocie zostawiam rzeczy I jadę na miasto na obiad. Wcześniej pojechałem zobaczyć miejsca gdzie spędzałem kiedyś wczasy. Wieczorem znowu zaczyna padać, więc co sił w nogach jadę pod namiot.
Już zasypiając słyszę jak ktoś mówi że Andrzej Lepper nie żyje. Nie wiem czy mi się to już śni ale jutro potwierdzę tą informację.
Pomorze 2011 - dzień 10 - Białogóra - Smołdzino
Czwartek, 4 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 100.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:40 | km/h: | 15.03 |
Pr. maks.: | 45.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 200m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Białogóra – Słuchowo – Libiewko – Choczewo - Żelazno – Przebendowo – Kurowo – Ciekocinko – Ciekocino – Sasino – Stilo – latarnia morska nr 7 - Łeba – Żarnowska Gać – Izbica – Chmielno – Główczyce – Skórzyce – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las - Czołpino – latarnia morska nr 8 – Smołdziński las - Smołdzino
Mapa i profil trasy:
Już przed 7 rano jestem spakowany i gotowy do drogi. Nawet nie wiedziałem, że mam w sobie tyle samodyscypliny, żeby wstawać tak wcześnie. Cały czas staram się chodzić wcześnie spać. Snu mi nie brakuje a wieczorem jestem tak padnięty, że nawet nie budzę się w nocy. Z racji tego, ze teraz będzie trochę więcej terenu a średnia nie będzie już tak wysoka jak podczas jazdy po samym asfalcie, więc takie wczesne wstawanie jest jak najbardziej wskazane.
Ruszam na podbój kolejnej latarni na mojej trasie. Kolejna latarnia jest w Stilo, gdzie zacznę kolejny etap mojej wyprawy.
Po 2 godzinach jazdy jestem na początku drogi do latarni. Na parkingu zostawiam rower i idę zobaczyć kolejną latarnię. Teraz czeka mnie dłuższy spacer na wzgórze na którym jest latarnia. Trochę obawiam się o rower ale ufam, że nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby go gwizdnąć.
Latarnia w Stilo została zbudowana w latach 1904-1906 przez firmę Nordische Elektrizitäts und Stahlwerke A.G. z Schellmühl bei Danzing, według projektu niemieckiego architekta Waltera Körtego, na pokrytej lasem wydmie o wysokości 41,6 m, w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu, na północ od wsi Stilo.
Latarnia posiada konstrukcję stalową w formie szesnastokątnej wieży o wysokości 33,4 m. Jest posadowiona na granitowym fundamencie. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Latarnia w Stilo jest jedną z dwóch polskich latarni całkowicie metalowych, drugą jest latarnia w Jastarni.
Tu wjeżdżam na szlak rowerowy Stilo – Świnoujście, którym będę jechać do przez 4 ostatnie dni wyprawy. Szlak ten ma 365 km długości i wjedzie przez łąki, pola i bezdroża Pomorza pokazując najpiękniejsze miejsca naszego wybrzeża. Teraz często będę wjeżdżać a teren nie wiedząc co mnie czeka po drodze.
Na początku gubię szlak i prawię ląduję na plaży. Trasa jest niestety bardzo piaszczysta. Taką droga dojeżdżam do Łeby po lewej stronie mając Jezioro Sarbno. 11 km w terenie dają mocno w kość i wiem, że wyprawa zaczyna się na nowo.
W Łebie nie ma nic ciekawego do oglądania wiec jadę dalej. Po chwili znów wjeżdżam w teren.
Droga jak na jazdę z sakwami nie jest za rewelacyjna. Ale za to mogę spokojnie delektować się widokami. W pełnym momencie twarda wiejska droga zmienia się w drogę przez torfowiska, gdzie jadąc tropem węża musze mijać dziury z torfem. Z czasem droga staje się coraz cięższa. Trochę nadziej wlewa we mnie spotkanie z Niemcami, którzy z dziećmi obładowani sakwami jadą od strony wsi Kluki i mówią, że ta droga zaraz się skończy. Jak na horyzoncie zauważam wieś, czuję się uratowany. Nie ma to jak wjechać znowu na asfalt.
W Klukach robię planowany postój. Zostawiam rower i idę zwiedzać Muzeum Wsi Słowińskiej.
Muzeum to powstało z myślą ratowania kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Położenie Muzeum w środku funkcjonującej małej, wiejskiej społeczności, w centrum Parku Narodowego dodaje mu autentyczności i podkreśla symbiozę z otaczającą go przyrodą.
Po obejściu muzeum i zachwyceniu się nad tą piękną architekturą przeszedł czas, żeby zadbać o własne ciało. Poszedłem na karczmy na obiad.
Stąd już tylko kilka kilometrów do Smołdzina, gdzie mam nadzieję znaleźć jakiś nocleg. Zaraz za Smołdzińskim Lasem odbijam w prawo i jadę do Czołpina. Znowu zostawiam rower na dole i po schodach idę pod latarnię. Postanawiam wejść do środka latarni i zobaczyć jakie są widoki z góry. Będzie to jedyna latarnia na jaką wejdę. Ze względu na oszczędność czasu i nóg oraz brak chęci przepychania się wśród ludzi zrezygnowałem z wchodzenia na pozostałe latarnie. Z góry mogę podziwach morze, ruchome wydmy i pobliskie wzniesienia.
Latarnia morska w Czołpinie umiejscowiona jest na wydmie o wysokości 50 m w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu.
Znajduje się na obszarze Słowińskiego Parku Narodowego. Została zbudowana w latach 1872-1875. Na jej wieży do tej pory znajduje się urządzenie optyczne wyprodukowane we Francji w 1926 roku. To soczewka bębnowa złożona z 43 szlifowanych pierścieni.
Jej wieża została wykonana w kształcie ściętego stożka, z czerwonej licowanej cegły i ma wysokość 25,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu). Latarnia Czołpino nie ucierpiała w czasach II wojny światowej. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 22 Mm (40,7 km).
Wcześniej miałem już znaleziony na mapie nocleg w Smołdzińskim Lesie ale jak się okazało w terenie to schronisko tam już nie było. Pozostało mi zadzwonić do schroniska w Smołdzinie i tam przenocować.
W schronisku nie było prawie nikogo. Dostałem łóżko w małym pokoju, który w czasie roku szkolnego służy za szatnię. Potem żałowałem, że nie rozbiłem namiotu na terenie przy schronisku. Za to wieczorem mogłem obejrzeć mecz Śląska w pucharach.
Białogóra – Słuchowo – Libiewko – Choczewo - Żelazno – Przebendowo – Kurowo – Ciekocinko – Ciekocino – Sasino – Stilo – latarnia morska nr 7 - Łeba – Żarnowska Gać – Izbica – Chmielno – Główczyce – Skórzyce – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las - Czołpino – latarnia morska nr 8 – Smołdziński las - Smołdzino
Mapa i profil trasy:
Już przed 7 rano jestem spakowany i gotowy do drogi. Nawet nie wiedziałem, że mam w sobie tyle samodyscypliny, żeby wstawać tak wcześnie. Cały czas staram się chodzić wcześnie spać. Snu mi nie brakuje a wieczorem jestem tak padnięty, że nawet nie budzę się w nocy. Z racji tego, ze teraz będzie trochę więcej terenu a średnia nie będzie już tak wysoka jak podczas jazdy po samym asfalcie, więc takie wczesne wstawanie jest jak najbardziej wskazane.
Ruszam na podbój kolejnej latarni na mojej trasie. Kolejna latarnia jest w Stilo, gdzie zacznę kolejny etap mojej wyprawy.
Na polu namiotowym© biker81
Na polu namiotowym© biker81
Na polu namiotowym© biker81
Droga do Stilo© biker81
Droga do Stilo© biker81
Droga do Stilo© biker81
Po 2 godzinach jazdy jestem na początku drogi do latarni. Na parkingu zostawiam rower i idę zobaczyć kolejną latarnię. Teraz czeka mnie dłuższy spacer na wzgórze na którym jest latarnia. Trochę obawiam się o rower ale ufam, że nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby go gwizdnąć.
Latarnia morska - Stilo© biker81
Latarnia w Stilo została zbudowana w latach 1904-1906 przez firmę Nordische Elektrizitäts und Stahlwerke A.G. z Schellmühl bei Danzing, według projektu niemieckiego architekta Waltera Körtego, na pokrytej lasem wydmie o wysokości 41,6 m, w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu, na północ od wsi Stilo.
Latarnia posiada konstrukcję stalową w formie szesnastokątnej wieży o wysokości 33,4 m. Jest posadowiona na granitowym fundamencie. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Latarnia w Stilo jest jedną z dwóch polskich latarni całkowicie metalowych, drugą jest latarnia w Jastarni.
Tu wjeżdżam na szlak rowerowy Stilo – Świnoujście, którym będę jechać do przez 4 ostatnie dni wyprawy. Szlak ten ma 365 km długości i wjedzie przez łąki, pola i bezdroża Pomorza pokazując najpiękniejsze miejsca naszego wybrzeża. Teraz często będę wjeżdżać a teren nie wiedząc co mnie czeka po drodze.
Na początku gubię szlak i prawię ląduję na plaży. Trasa jest niestety bardzo piaszczysta. Taką droga dojeżdżam do Łeby po lewej stronie mając Jezioro Sarbno. 11 km w terenie dają mocno w kość i wiem, że wyprawa zaczyna się na nowo.
Początek szlaku R-10© biker81
Droga do Łeby© biker81
Bardzo piaszczysta droga© biker81
Pomyliłem drogę i znalezłem się na plaży© biker81
Na morze zawsze warto popatrzeć© biker81
Ścieżka rowerowa szeroka© biker81
... wąska© biker81
tędy też się da jechać© biker81
Czy ja mam tędy jechać ?© biker81
Jezioro Sarbno© biker81
Jezioro Sarbno© biker81
Jezioro Sarbno© biker81
Nadmorskie wydmy© biker81
W Łebie nie ma nic ciekawego do oglądania wiec jadę dalej. Po chwili znów wjeżdżam w teren.
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Droga jak na jazdę z sakwami nie jest za rewelacyjna. Ale za to mogę spokojnie delektować się widokami. W pełnym momencie twarda wiejska droga zmienia się w drogę przez torfowiska, gdzie jadąc tropem węża musze mijać dziury z torfem. Z czasem droga staje się coraz cięższa. Trochę nadziej wlewa we mnie spotkanie z Niemcami, którzy z dziećmi obładowani sakwami jadą od strony wsi Kluki i mówią, że ta droga zaraz się skończy. Jak na horyzoncie zauważam wieś, czuję się uratowany. Nie ma to jak wjechać znowu na asfalt.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
W Klukach robię planowany postój. Zostawiam rower i idę zwiedzać Muzeum Wsi Słowińskiej.
Muzeum to powstało z myślą ratowania kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Położenie Muzeum w środku funkcjonującej małej, wiejskiej społeczności, w centrum Parku Narodowego dodaje mu autentyczności i podkreśla symbiozę z otaczającą go przyrodą.
Po obejściu muzeum i zachwyceniu się nad tą piękną architekturą przeszedł czas, żeby zadbać o własne ciało. Poszedłem na karczmy na obiad.
Muzeum wsi Słowińskiej© biker81
Zagroda Reimannów© biker81
Zagroda Josta i Klicka© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Chałupa z Żoruchowa© biker81
Chałupa Charlotty Klick© biker81
Zagroda Keitschicków© biker81
Piwnica naziemna© biker81
Mały rowerzysta© biker81
Szlak św. Jakuba© biker81
Stąd już tylko kilka kilometrów do Smołdzina, gdzie mam nadzieję znaleźć jakiś nocleg. Zaraz za Smołdzińskim Lasem odbijam w prawo i jadę do Czołpina. Znowu zostawiam rower na dole i po schodach idę pod latarnię. Postanawiam wejść do środka latarni i zobaczyć jakie są widoki z góry. Będzie to jedyna latarnia na jaką wejdę. Ze względu na oszczędność czasu i nóg oraz brak chęci przepychania się wśród ludzi zrezygnowałem z wchodzenia na pozostałe latarnie. Z góry mogę podziwach morze, ruchome wydmy i pobliskie wzniesienia.
Droga do latarni© biker81
Droga do latarni© biker81
Widok z drogi do latarni© biker81
Latarnia morska - Czołpino© biker81
Latarnia morska w Czołpinie umiejscowiona jest na wydmie o wysokości 50 m w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu.
Znajduje się na obszarze Słowińskiego Parku Narodowego. Została zbudowana w latach 1872-1875. Na jej wieży do tej pory znajduje się urządzenie optyczne wyprodukowane we Francji w 1926 roku. To soczewka bębnowa złożona z 43 szlifowanych pierścieni.
Jej wieża została wykonana w kształcie ściętego stożka, z czerwonej licowanej cegły i ma wysokość 25,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu). Latarnia Czołpino nie ucierpiała w czasach II wojny światowej. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 22 Mm (40,7 km).
Widok z latarni© biker81
Widok z latarni© biker81
Wcześniej miałem już znaleziony na mapie nocleg w Smołdzińskim Lesie ale jak się okazało w terenie to schronisko tam już nie było. Pozostało mi zadzwonić do schroniska w Smołdzinie i tam przenocować.
W schronisku nie było prawie nikogo. Dostałem łóżko w małym pokoju, który w czasie roku szkolnego służy za szatnię. Potem żałowałem, że nie rozbiłem namiotu na terenie przy schronisku. Za to wieczorem mogłem obejrzeć mecz Śląska w pucharach.
Pomorze 2011 - Dzień 9 - Władysławowo - Białogóra
Środa, 3 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Jubileusze, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 129.61 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:30 | km/h: | 19.94 |
Pr. maks.: | 37.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Władysławowo – Chałupy – Kuźnica – Jastarnia – latarnia morska nr 4 – Jurata – Hel – latarnia morska nr 5 – Jurata – Jastarnia – Kuźnica – Chałupy – Władysławowo – Rozewie – latarnia morska nr 6 - Jastrzębia Góra – Karwia – Sławoszyno – Krokowa- Zarnowiec – Wierzchucino – Górczyn - Białogóra
Mapa i profil trasy:
Rano urządzam kolejną czasówkę. Tym razem 40 kilometrów drogi prostej jak strzała na Hel. Bez żadnych korków, bez żadnych świateł po drodze, idealna droga do trenowania. I te widoki jak się jedzie ścieżką rowerową wzdłuż zatoki. Tylko szkoda, że czasem ludzie nie mając innego wyjścia chodzą po ścieżce. Zwiedzam kolejne dwie latarnie na Helu i w Jastarni.
Wyjeżdżam o 7 rano i po 90 minutach jazdy docieram na Hel. W drodze powrotnej trochę zwalniam tempo. Już tak się nie napinam, ponieważ jeszcze odczuwam zmęczenie nóg po czasówce do Krynicy Morskiej. O 11 jestem z powrotem w pensjonacie.
Od XV w. Gdańsk był największym portem zbożowym na Bałtyku.
Dla ułatwienia żeglugi do i z portu gdańskiego palono ognie na końcu cypla helskiego. Palono także światło na 34-metrowej wieży kościoła w Helu.
Już w 1670 r. zbudowano na krańcu wsi Hel prymitywną latarnię w postaci drewnianego żurawia z zawieszonym na jego końcu kotłem, w którym płonął ogień. W roku 1790 wybudowano nieco dalej na wschód kolejną dozorowaną „blizę”. Pierwszą, murowaną wieżę postawiono w Helu w 1826 r. Mierzyła ona 42 m. 1 lipca 1928 roku helską latarnię odwiedził Józef Piłsudski, co upamiętniono wmurowaniem w 1999 roku tablicy.
19 września 1939 r. latarnia morska została zniszczona przez polskich saperów na rozkaz ówczesnego komandora Włodzimierza Steyera - dowódcy obrony Helu.
Dzisiejsza latarnia morska w Helu została wzniesiona w 1942 r. przez Niemców. Jej budowa trwała 7 miesięcy. Ośmiokątna w przekroju wieża ma 41,5 metrów wysokości i została zbudowana z czerwonej cegły.
Dzisiejszą latarnię morską w Jastarni postawiono w roku 1950 na miejscu zbudowanej w 1938 r. i eksploatowanej tylko przez rok 25 metrowej ażurowej wieży stalowej z elektrycznym źródłem światła.
Do jej budowy wykorzystano 13,3 metrowy odcinek kolumny buczka mgłowego usytuowanego dawniej u podnóża latarni Stilo. Wzniesienie światła tej latarni wynosi 22 m n.p.m. a jego zasięg 15 Mm (27,8 km).
Szybko się pakuję i zaczynam rozmowę z właścicielką. Ponieważ pracują u niej jeszcze 3 młode dziewczyny więc zaczynam z nimi rozmawiać. I tak mija czas do 13. Na mnie już czas. Nie chce się jechać, ale miłe towarzystwo nie może być dla mnie pokusą do zostania. Dziękuje za kawę, ciastka i miłe towarzystwo i ruszam dalej. Szybko docieram na Przylądek Rozewie, gdzie zaliczam obowiązkowe miejsca i jadę dalej.
Już w średniowieczu palono światła na rozewskim cyplu - stanowiącym (do niedawna) najdalej wysunięty w kierunku północnym punkt obszaru dzisiejszej Polski.
Obecna latarnia została uruchomiona w listopadzie 1822 r. Nazywana jest „starą” latarnią. W okresie swojego istnienia była kilkakrotnie przebudowywana. Początkowo źródłem światła był aparat Fresnela z lampami naftowymi. W 1910 r. zastosowano żarówkę elektryczną wraz z wklęsłym zwierciadłem, soczewką i kryształowymi pryzmatami. Czterokondygnacyjna wieża latarni zbudowana z cegły i kamieni polnych ma kształt ściętego stożka. W 1910 r. wieżę podwyższono o 5 m poprzez ustawienie na niej metalowego, stożkowatego segmentu do wysokości 24,5 m i tym samym przewyższyła „nową” latarnię.
W 1978 r. na stożkowym segmencie, zamontowano dodatkowy segment, cylindryczny o wysokości 8 m i średnicy 3,5 m. Wieża latarni osiągnęła wówczas wysokość 32,7 m. Wzniesienie światła wynosi 83,2 m n.p.m. a jego zasięg (największy z polskich latarni) wynosi 26 Mm (48,1 km).
Na ścianie wieży wisi tablica upamiętniająca Leona Wzorka, latarnika, który we wrześniu 1939 r. pozostał na posterunku mimo nadchodzących Niemców. Aresztowano go i rozstrzelano w Lasach Piaśnickich.
W latarni znajduje się tablica poświęcona Stefanowi Żeromskiemu, a obok latarni mały pomnik – popiersie pisarza. Na początku lat 60. w latarni zostało otwarte muzeum Stefana Żeromskiego oraz ekspozycja pt. „Dzieje Latarnictwa Morskiego”. Muzeum jest filią Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Na uwagę zasługują ponadto pięknie zachowane: maszynownia, generatory i rozdzielnia elektryczna wraz z zabytkową maszyną parową (lokomobilą), maszynownia buczka mgłowego z urządzeniami towarzyszącymi oraz położony nieopodal pamiątkowy obelisk kamienny upamiętniający objęcie części Pomorza przez Wojsko Polskie 10 lutego 1920 r. przez „Błękitną Armię” gen. Józefa Hallera.
Nieopodal znajduje się nieczynna latarnia morska zwana „nową”. Wybudowana w 1875 r. działała do 1910 r. równocześnie ze „starą” latarnią. Wysokość wieży latarni wynosi 21 m a wysokość światła - 72 m n.p.m.
Dalej jadę przez Krokową i wzdłuż brzegów jeziora Żarnowskiego do Białogóry. W Krokowej zwiedzam neogotycki kościół i pałac w Krokowej.
Z głównej drogi odbijam w prawo i po paru kilometrach dojeżdżam do Białogóry.
Na początku objeżdżam miasteczko żeby znaleźć pole namiotowe. Znajduję fajne miejsce przy głównej drodze na plażę ale będę mieć wszędzie blisko. Mam trochę problemy żeby znaleźć jedno wolne miejsce żeby cos zjeść. Dłuższą chwilę chodzę po mieście, ale w końcu udaje mi się coś zjeść. Białogóra jest bardzo ładnie położonym miasteczkiem na końcu drogi z dala od głównej drogi. Jak się później okaże był to bardzo fajnie spędzony czas a tłumy ludzi nie dają się tak we znaki jak w innych nadmorskich miejscowościach.
Pierwszy tysiąc zrobiony na nowym rowerze.
Władysławowo – Chałupy – Kuźnica – Jastarnia – latarnia morska nr 4 – Jurata – Hel – latarnia morska nr 5 – Jurata – Jastarnia – Kuźnica – Chałupy – Władysławowo – Rozewie – latarnia morska nr 6 - Jastrzębia Góra – Karwia – Sławoszyno – Krokowa- Zarnowiec – Wierzchucino – Górczyn - Białogóra
Mapa i profil trasy:
Rano urządzam kolejną czasówkę. Tym razem 40 kilometrów drogi prostej jak strzała na Hel. Bez żadnych korków, bez żadnych świateł po drodze, idealna droga do trenowania. I te widoki jak się jedzie ścieżką rowerową wzdłuż zatoki. Tylko szkoda, że czasem ludzie nie mając innego wyjścia chodzą po ścieżce. Zwiedzam kolejne dwie latarnie na Helu i w Jastarni.
Wyjeżdżam o 7 rano i po 90 minutach jazdy docieram na Hel. W drodze powrotnej trochę zwalniam tempo. Już tak się nie napinam, ponieważ jeszcze odczuwam zmęczenie nóg po czasówce do Krynicy Morskiej. O 11 jestem z powrotem w pensjonacie.
Latarnia morska - Hel© biker81
Od XV w. Gdańsk był największym portem zbożowym na Bałtyku.
Dla ułatwienia żeglugi do i z portu gdańskiego palono ognie na końcu cypla helskiego. Palono także światło na 34-metrowej wieży kościoła w Helu.
Już w 1670 r. zbudowano na krańcu wsi Hel prymitywną latarnię w postaci drewnianego żurawia z zawieszonym na jego końcu kotłem, w którym płonął ogień. W roku 1790 wybudowano nieco dalej na wschód kolejną dozorowaną „blizę”. Pierwszą, murowaną wieżę postawiono w Helu w 1826 r. Mierzyła ona 42 m. 1 lipca 1928 roku helską latarnię odwiedził Józef Piłsudski, co upamiętniono wmurowaniem w 1999 roku tablicy.
19 września 1939 r. latarnia morska została zniszczona przez polskich saperów na rozkaz ówczesnego komandora Włodzimierza Steyera - dowódcy obrony Helu.
Dzisiejsza latarnia morska w Helu została wzniesiona w 1942 r. przez Niemców. Jej budowa trwała 7 miesięcy. Ośmiokątna w przekroju wieża ma 41,5 metrów wysokości i została zbudowana z czerwonej cegły.
Droga na Hel© biker81
Droga na Hel© biker81
Latarnia morska - Jastarnia© biker81
Dzisiejszą latarnię morską w Jastarni postawiono w roku 1950 na miejscu zbudowanej w 1938 r. i eksploatowanej tylko przez rok 25 metrowej ażurowej wieży stalowej z elektrycznym źródłem światła.
Do jej budowy wykorzystano 13,3 metrowy odcinek kolumny buczka mgłowego usytuowanego dawniej u podnóża latarni Stilo. Wzniesienie światła tej latarni wynosi 22 m n.p.m. a jego zasięg 15 Mm (27,8 km).
Na plaży fajnie jest :)© biker81
Fortyfikacje obronne© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Szybko się pakuję i zaczynam rozmowę z właścicielką. Ponieważ pracują u niej jeszcze 3 młode dziewczyny więc zaczynam z nimi rozmawiać. I tak mija czas do 13. Na mnie już czas. Nie chce się jechać, ale miłe towarzystwo nie może być dla mnie pokusą do zostania. Dziękuje za kawę, ciastka i miłe towarzystwo i ruszam dalej. Szybko docieram na Przylądek Rozewie, gdzie zaliczam obowiązkowe miejsca i jadę dalej.
W drodze na Przylądek Rozewie© biker81
Dalej na Północ już się nie da© biker81
Przylądek Rozewie zdobyty© biker81
Latarnia morska - Rozewie© biker81
Już w średniowieczu palono światła na rozewskim cyplu - stanowiącym (do niedawna) najdalej wysunięty w kierunku północnym punkt obszaru dzisiejszej Polski.
Obecna latarnia została uruchomiona w listopadzie 1822 r. Nazywana jest „starą” latarnią. W okresie swojego istnienia była kilkakrotnie przebudowywana. Początkowo źródłem światła był aparat Fresnela z lampami naftowymi. W 1910 r. zastosowano żarówkę elektryczną wraz z wklęsłym zwierciadłem, soczewką i kryształowymi pryzmatami. Czterokondygnacyjna wieża latarni zbudowana z cegły i kamieni polnych ma kształt ściętego stożka. W 1910 r. wieżę podwyższono o 5 m poprzez ustawienie na niej metalowego, stożkowatego segmentu do wysokości 24,5 m i tym samym przewyższyła „nową” latarnię.
W 1978 r. na stożkowym segmencie, zamontowano dodatkowy segment, cylindryczny o wysokości 8 m i średnicy 3,5 m. Wieża latarni osiągnęła wówczas wysokość 32,7 m. Wzniesienie światła wynosi 83,2 m n.p.m. a jego zasięg (największy z polskich latarni) wynosi 26 Mm (48,1 km).
Na ścianie wieży wisi tablica upamiętniająca Leona Wzorka, latarnika, który we wrześniu 1939 r. pozostał na posterunku mimo nadchodzących Niemców. Aresztowano go i rozstrzelano w Lasach Piaśnickich.
W latarni znajduje się tablica poświęcona Stefanowi Żeromskiemu, a obok latarni mały pomnik – popiersie pisarza. Na początku lat 60. w latarni zostało otwarte muzeum Stefana Żeromskiego oraz ekspozycja pt. „Dzieje Latarnictwa Morskiego”. Muzeum jest filią Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Na uwagę zasługują ponadto pięknie zachowane: maszynownia, generatory i rozdzielnia elektryczna wraz z zabytkową maszyną parową (lokomobilą), maszynownia buczka mgłowego z urządzeniami towarzyszącymi oraz położony nieopodal pamiątkowy obelisk kamienny upamiętniający objęcie części Pomorza przez Wojsko Polskie 10 lutego 1920 r. przez „Błękitną Armię” gen. Józefa Hallera.
Nieopodal znajduje się nieczynna latarnia morska zwana „nową”. Wybudowana w 1875 r. działała do 1910 r. równocześnie ze „starą” latarnią. Wysokość wieży latarni wynosi 21 m a wysokość światła - 72 m n.p.m.
Przydrożny parking© biker81
Dalej jadę przez Krokową i wzdłuż brzegów jeziora Żarnowskiego do Białogóry. W Krokowej zwiedzam neogotycki kościół i pałac w Krokowej.
Trzeba będzie tu wrócić© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Fosa wokół pałacu© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Krokowej© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Ku pamięci poległych w II wojnie światowej© biker81
Z głównej drogi odbijam w prawo i po paru kilometrach dojeżdżam do Białogóry.
Na początku objeżdżam miasteczko żeby znaleźć pole namiotowe. Znajduję fajne miejsce przy głównej drodze na plażę ale będę mieć wszędzie blisko. Mam trochę problemy żeby znaleźć jedno wolne miejsce żeby cos zjeść. Dłuższą chwilę chodzę po mieście, ale w końcu udaje mi się coś zjeść. Białogóra jest bardzo ładnie położonym miasteczkiem na końcu drogi z dala od głównej drogi. Jak się później okaże był to bardzo fajnie spędzony czas a tłumy ludzi nie dają się tak we znaki jak w innych nadmorskich miejscowościach.
Morze w Białogórze© biker81
Na plażę można dojechać rowerem© biker81
... takim powozem© biker81
... rikszą© biker81
albo dojżć na piechotę.© biker81
Plaża w Białogórze© biker81
Pierwszy tysiąc zrobiony na nowym rowerze.
Pomorze 2011 - Dzień 8 - Gdańsk - Władysławowo
Wtorek, 2 sierpnia 2011 Kategoria > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 80.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:50 | km/h: | 16.57 |
Pr. maks.: | 36.80 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 180m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Gdańsk – Nowy Port – latarnia morska nr 3 – Sopot – Gdynia – Rumia – Reda – Puck - Swarzewo -Władysławowo
Mapa i profil trasy:
Wcześnie rano opuszczam schronisko. Na dzisiaj spore wyzwanie. Przejechać cały Trójmiasto. Najpierw kieruje się w stronę Nowego Portu żeby zobaczyć kolejną latarnie morską. Po drodze mam okazję zobaczyć z daleka nowy stadion w Gdańsku. Swoim bursztynowym kolorem bardzo wyróżnia się na tle okolicy.
Poprzedniczką latarni w Nowym Porcie była zbudowana około roku 1721 latarnia w Twierdzy Wisłoujście. Ta w Nowym Porcie powstała w roku 1894 i była ośmiokątną wieżą o wysokości 27 m, wykonaną z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Działała do 1984 r., do chwili uruchomienia latarni morskiej w Porcie Północnym. Wzorowana była na latarni morskiej z Cleveland (Ohio-USA) nad Jeziorem Erie.
Dodatkowym wyposażeniem tej latarni była „kula czasu” (wzorowana na londyńskiej). Dokładnie o godz. 12:00, kula czasu opadała w dół. Równocześnie rozlegał się sygnał akustyczny tzw. „szklanki” (dźwięki dzwonu okrętowego). Umożliwiało to codzienną regulację chronometrów statków cumujących w porcie i stojących na kotwicach na redzie. Wprowadzenie emisji radiowego sygnału czasu przez miejscową radiostację w 1921 r. sprawiło, że kula czasu stała się zbyteczna.
Dalej jadę ścieżką rowerową od Sopotu. Taka ścieżka rowerowa to ja rozumiem. Nie bez powodu mówi się, że Trójmiasto jest najbardziej przyjazne rowerzystom. Po drodze mogę parę razy spojrzeć na morze.
W latach 1903-1904 w Sopocie zbudowano Zakład Balneologiczny, który istniał do II wojny światowej. Przy głównym budynku postawiono wieżę widokową o wysokości 32,5 m, spełniającą także funkcję komina.
W 1975 r. po demontażu komina, umieszczono na wieży, na wysokości 25 metrów światło nawigacyjne o niewielkim zasięgu 5 Mm, a później 7 Mm.
Choć sopocki obiekt nie jest oficjalnie latarnią morską, tak zwyczajowo jest nazywany.
Za Sopotem ścieżka rowerowa się kończy i musiałem trochę pojechać terenem. Niestety trochę pobłądziłem w lesie ale koniec końców wyjechałem na drogę do Gdyni.
Przez Gdynie przejeżdżam cały czas jadąc chodnikiem. Nie chciałem jechać ulicą, ponieważ ruch był za duży a ja nie chciałem ryzykować kraksą. Za Gdynią odbijam na boczną drogę i dojeżdżam do Rumii. Tu musze zrobić przerwę na śniadanie ponieważ od rana nic nie jadłem. Tak przejechałem 40 km w 3 godziny na drugi koniec Trójmiasta.
W Rumii znowu wjeżdżam na główną drogę. Nie udało mi się odnaleźć wcześniej planowanej bocznej drogi do Pucka. Po odbiciu na Puck ruch na drodze jest nadal spory. Teraz czeka mnie jeszcze spory podjazd ale za to potem mam już tylko z górki do miasta.
Za Puckiem trasa wiedzie wzdłuż Zatoki Puckiej więc cały czas mam ładne widoki. Na krótkim postoju spotykam rowerzystę, który jedzie rowerem z Torunia. W planach ma dojechać na Hel i dalej statkiem do Gdańska i pociągiem do Torunia. Ładna trasa godna podziwu i może kiedyś do realizacji .
Po krótkiej rozmowie z innym poznanym rowerzystą zaczynamy jechać dalej. Z nowopoznanym rowerzystą dojeżdżamy do Władysławowa. Tu się żegnamy i życzymy sobie powodzenia. Teraz jadę trochę pojeździć po mieście i znaleźć mapę, żeby zobaczyć gdzie mam nocleg.
Po znalezieniu noclegu stwierdzam, że nie chce mi się jechać bez rzeczy do Helu i odkładam ten plan na jutro. Miałem jeszcze w planach jutro zostać we Władysławowie i odpocząć nad morzem ale mój pokój na następy dzień zarezerwował ktoś inny. W pensjonacie byłem o 14 więc miałem czas na spacer po mieście i posiedzenie trochę nad morzem.
Niestety miasto jest bardzo popularne i jak dla mnie jest tu za dużo ludzi. Zaczynam szukać spokoju i po przejściu Alei Gwiazd Sportu idę na plażę i na molo.
Na spacerze zaczynam odczuwać zmęczenie nóg i wracam do pokoju.
Potrzebny był mi taki luźniejszy dzień. Naładowałem akumulatory odetchnąłem trochę i mogę jechać dalej.
Gdańsk – Nowy Port – latarnia morska nr 3 – Sopot – Gdynia – Rumia – Reda – Puck - Swarzewo -Władysławowo
Mapa i profil trasy:
Wcześnie rano opuszczam schronisko. Na dzisiaj spore wyzwanie. Przejechać cały Trójmiasto. Najpierw kieruje się w stronę Nowego Portu żeby zobaczyć kolejną latarnie morską. Po drodze mam okazję zobaczyć z daleka nowy stadion w Gdańsku. Swoim bursztynowym kolorem bardzo wyróżnia się na tle okolicy.
Ścieżka rowerowa Gdańsk© biker81
W głębi stadion w Gdańsku© biker81
Latarnia morska - Grańsk Nowy Port© biker81
Poprzedniczką latarni w Nowym Porcie była zbudowana około roku 1721 latarnia w Twierdzy Wisłoujście. Ta w Nowym Porcie powstała w roku 1894 i była ośmiokątną wieżą o wysokości 27 m, wykonaną z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Działała do 1984 r., do chwili uruchomienia latarni morskiej w Porcie Północnym. Wzorowana była na latarni morskiej z Cleveland (Ohio-USA) nad Jeziorem Erie.
Dodatkowym wyposażeniem tej latarni była „kula czasu” (wzorowana na londyńskiej). Dokładnie o godz. 12:00, kula czasu opadała w dół. Równocześnie rozlegał się sygnał akustyczny tzw. „szklanki” (dźwięki dzwonu okrętowego). Umożliwiało to codzienną regulację chronometrów statków cumujących w porcie i stojących na kotwicach na redzie. Wprowadzenie emisji radiowego sygnału czasu przez miejscową radiostację w 1921 r. sprawiło, że kula czasu stała się zbyteczna.
Dalej jadę ścieżką rowerową od Sopotu. Taka ścieżka rowerowa to ja rozumiem. Nie bez powodu mówi się, że Trójmiasto jest najbardziej przyjazne rowerzystom. Po drodze mogę parę razy spojrzeć na morze.
Ścieżka rowerowa© biker81
Plaża w Gdańsku© biker81
Plaża w Gdańsku© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Latarnia morska - Sopot© biker81
W latach 1903-1904 w Sopocie zbudowano Zakład Balneologiczny, który istniał do II wojny światowej. Przy głównym budynku postawiono wieżę widokową o wysokości 32,5 m, spełniającą także funkcję komina.
W 1975 r. po demontażu komina, umieszczono na wieży, na wysokości 25 metrów światło nawigacyjne o niewielkim zasięgu 5 Mm, a później 7 Mm.
Choć sopocki obiekt nie jest oficjalnie latarnią morską, tak zwyczajowo jest nazywany.
Molo w Sopocie© biker81
Molo w Sopocie© biker81
Za Sopotem ścieżka rowerowa się kończy i musiałem trochę pojechać terenem. Niestety trochę pobłądziłem w lesie ale koniec końców wyjechałem na drogę do Gdyni.
Tędy też jechałem© biker81
Widok na morze© biker81
Przez Gdynie przejeżdżam cały czas jadąc chodnikiem. Nie chciałem jechać ulicą, ponieważ ruch był za duży a ja nie chciałem ryzykować kraksą. Za Gdynią odbijam na boczną drogę i dojeżdżam do Rumii. Tu musze zrobić przerwę na śniadanie ponieważ od rana nic nie jadłem. Tak przejechałem 40 km w 3 godziny na drugi koniec Trójmiasta.
W Rumii znowu wjeżdżam na główną drogę. Nie udało mi się odnaleźć wcześniej planowanej bocznej drogi do Pucka. Po odbiciu na Puck ruch na drodze jest nadal spory. Teraz czeka mnie jeszcze spory podjazd ale za to potem mam już tylko z górki do miasta.
Za Puckiem trasa wiedzie wzdłuż Zatoki Puckiej więc cały czas mam ładne widoki. Na krótkim postoju spotykam rowerzystę, który jedzie rowerem z Torunia. W planach ma dojechać na Hel i dalej statkiem do Gdańska i pociągiem do Torunia. Ładna trasa godna podziwu i może kiedyś do realizacji .
Zatoka Pucka© biker81
Zatoka Pucka© biker81
Z poznanym bikerem© biker81
Z poznanym bikerem© biker81
Po krótkiej rozmowie z innym poznanym rowerzystą zaczynamy jechać dalej. Z nowopoznanym rowerzystą dojeżdżamy do Władysławowa. Tu się żegnamy i życzymy sobie powodzenia. Teraz jadę trochę pojeździć po mieście i znaleźć mapę, żeby zobaczyć gdzie mam nocleg.
Rondo bł. Jana Pawła II we Władysławowie© biker81
Port we Władysławowie© biker81
Port we Władysławowie© biker81
Nasze morze© biker81
Widok z mola© biker81
Hotel Pekin© biker81
Po znalezieniu noclegu stwierdzam, że nie chce mi się jechać bez rzeczy do Helu i odkładam ten plan na jutro. Miałem jeszcze w planach jutro zostać we Władysławowie i odpocząć nad morzem ale mój pokój na następy dzień zarezerwował ktoś inny. W pensjonacie byłem o 14 więc miałem czas na spacer po mieście i posiedzenie trochę nad morzem.
Niestety miasto jest bardzo popularne i jak dla mnie jest tu za dużo ludzi. Zaczynam szukać spokoju i po przejściu Alei Gwiazd Sportu idę na plażę i na molo.
Aleja Gwiazd Sportu© biker81
Janusz Kusociński - lekka atletyka© biker81
Kazimierz Górski - nasz wielki trener© biker81
Robert Korzeniowski - lekka atletyka© biker81
sir. Edmund Hillary - himalaizm© biker81
Kamila Skolimowska - lekka atletyka© biker81
Wieża kościelna z dzwonnicą© biker81
Wzmocnienie mola© biker81
Atrakcje nad morzem© biker81
Rejs statkiem© biker81
Na spacerze zaczynam odczuwać zmęczenie nóg i wracam do pokoju.
Potrzebny był mi taki luźniejszy dzień. Naładowałem akumulatory odetchnąłem trochę i mogę jechać dalej.
Pomorze 2011 - Dzień 7 - Gdańsk - Krynica Morska - Gdańsk
Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 148.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:28 | km/h: | 19.89 |
Pr. maks.: | 38.80 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Gdańsk - Sobieszewo - Świbno - Mikoszewo - Jantar - Stegna - Sztutowo - Kąty Rybackie - Krynica Morska – latarnia morska nr 1 - Kąty Rybackie - Sztutowo - Stegna – Jantar – Mikoszewo – Świbno – Sobeszewo - Gdańsk – Port Północny – latarnia morska nr 2
Mapa i profil trasy:
Dziś zaczynam najpiękniejszą część wyprawy. Zostawiam rzeczy w schronisku i zaczynam objazd polskiego Wybrzeża od dotarcia do Krynicy Morskiej. W jedną stronę jest ok. 60 km więc muszę wcześnie wstać. Po drodze jest jeszcze przeprawa promowa w Świbno – Mikoszewo i nie wiem ile mi tam zejdzie czasu. Wyjeżdżam o 7 rano. Wyjazd w Gdańska o tej porze dnia to istna masakra, zwłaszcza, że jadę główną drogą. Najpierw odbijam w ulice Sztutowską i dopiero po dalszej jeźdźcie okazuje się, że to jest droga do Rafinerii i dalej nie da się przejechać. Dopiero następny zjazd okazuje się być tym właściwym. Szybko dojeżdżam do przeprawy promowej. Na zwiedzanie będzie czas dopiero w drodze powrotnej.
Po przeprawie promowej daję się ponieść jeździe na lekko i urządzam sobie czasówkę do Krynicy Morskiej. 35 km pokonuję ze średnią prędkością 28 km/h. Jestem w formie. Przy wjeździe do Krynicy widzę ostrzeżenie, żeby nie dokarmiać dzików. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że dziki potrafią podejść aż tak blisko drogi. W Krynicy docieram do pierwszej latarni morskiej.
W Krynicy szybko odnajduję latarnię morska, pierwszą zdobytą na Wybrzeżu. Po krótkim objeździe miast jadę na obiad.
Latarnia w Krynicy Morskiej zbudowana została na wzniesieniu Mierzei Wiślanej o wysokości 26 m. Oddano ją do użytku 1 maja 1895 r. W 1945 r. podczas działań wojennych latarnia została zniszczona.
Dzisiejszą latarnię zbudowano w 1951 r. z betonowych bloków, jako stożkową wieżę o wysokości 27 m. Wzniesienie światła wynosi 53 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km). Zasięg światła rezerwowego 10 Mm (18,5 km).
Po krótkim odpoczynku jadę jeszcze nad Zalew Wiślany i udaję się w drogę powrotną.
W Kątach Rybackich dopada mnie ulewa. 30 minut spędzam pod wiatą autobusową, cały czas robiąc sobie nadzieję, ze za chwile przestanie padać. Dawno nie było deszczu. Jak się okaże potem jeszcze 2 razy spotka mnie ulewa na tej wyprawie. Czyli udało mi się trafić na fajną pogodę na tym fragmencie wyprawy na którym zależało mi najbardziej.
W tamtą stronę widziałem, że w Sztutowie jest Muzeum Obozu Koncentracyjnego Stutthof . Mam zamiar go odwiedzić mając nadzieję, ze pogoda w międzyczasie się poprawi. Najpierw chciałem wejść na teren obozu z rowerem ale strażnik skutecznie mi to uniemożliwił wyskakując ze swojego pomieszczenia w budynku przy wejściu. Zostawiam rower na parkingu. Musze dodatkowo wnieść opłatę ze zaparkowanie roweru ale przynajmniej wiem, ze mój rower będzie bezpieczny. Inni ludzie przypinali rowery gdzie się dało ale ja jednak nie chciałem ryzykować. Teraz mam czas na spokojne zwiedzanie.
Czas ruszać w dalszą drogę. Pogoda zrobiła się ładna, więc bez obaw, że będzie padać ruszam do Gdańska. Wracam tą samą trasą co jechałem. Dopiero w mieście odbijam w stronę Portu Północnego i Westerplatte. Mam jeszcze sporo czasu więc spokojnie zdążę przed zmrokiem do schroniska. Droga do Portu niestety przebiega przez nieciekawe tereny i po drodze nie ma nic ciekawego do oglądania. Teren ten nadaje się do zagospodarowania. Po drodze zaliczam Twierdzę Wisłoujście i dalej jadę na Westerplatte. Jeszcze mam czas żeby zobaczyć jak odpływa prom Polferries odpływa do Szwecji. Może ja za rok tak będę odpływać. Zaczynam powoli nad następna wyprawą. Oj ciągnie mnie do Skandynawii . Zdjęcie latarni robię z daleka. Nie wiem czy da się dojechać bliżej a nie chcę mi się szukać drogi.
Latarnia morska w Porcie Północnym w Gdańsku jest nowoczesnym obiektem, oddanym do użytku 18 czerwca 1984 roku.
Została umieszczona na szczycie wieży gdańskiego Kapitanatu Portu. Wysokość wieży wynosi 61 metrów, natomiast wzniesienie źródła - 56 m n.p.m. Zasięg światła do 25 Mm (46,3 km).
W drodze powrotnej spotykam jeszcze parę Czechów. Trochę rozmawiamy i potem każdy jedzie w swoją stronę. Ja jadę jeszcze do miasta trochę pozwiedzać. Niestety na Starówce dalej jest pełno ludzi i po zobaczeniu jeszcze paru miejsc uciekam do schroniska. Odwiedzam jeszcze w drodze powrotnej wystawę ikon.
Wieczorem pakuję się częściowo na następny dzień. Moja mama mi wcześniej załatwiła jutrzejszy nocleg więc mogę jutro jechać spokojnie i nie napinać się za bardzo. Władysławowo jest tak obłożone turystami, że dopiero po wykonaniu 23 telefonów udało się znaleźć coś na jedną noc.
Gdańsk - Sobieszewo - Świbno - Mikoszewo - Jantar - Stegna - Sztutowo - Kąty Rybackie - Krynica Morska – latarnia morska nr 1 - Kąty Rybackie - Sztutowo - Stegna – Jantar – Mikoszewo – Świbno – Sobeszewo - Gdańsk – Port Północny – latarnia morska nr 2
Mapa i profil trasy:
Dziś zaczynam najpiękniejszą część wyprawy. Zostawiam rzeczy w schronisku i zaczynam objazd polskiego Wybrzeża od dotarcia do Krynicy Morskiej. W jedną stronę jest ok. 60 km więc muszę wcześnie wstać. Po drodze jest jeszcze przeprawa promowa w Świbno – Mikoszewo i nie wiem ile mi tam zejdzie czasu. Wyjeżdżam o 7 rano. Wyjazd w Gdańska o tej porze dnia to istna masakra, zwłaszcza, że jadę główną drogą. Najpierw odbijam w ulice Sztutowską i dopiero po dalszej jeźdźcie okazuje się, że to jest droga do Rafinerii i dalej nie da się przejechać. Dopiero następny zjazd okazuje się być tym właściwym. Szybko dojeżdżam do przeprawy promowej. Na zwiedzanie będzie czas dopiero w drodze powrotnej.
Most w Gdańsku© biker81
Zabudowa Gdańska© biker81
Prom Świbno - Mikoszewo© biker81
Widok na Wisłę© biker81
Widok na Wisłę© biker81
Przeprawa promowa© biker81
Wisła wpada do morza© biker81
Po przeprawie promowej daję się ponieść jeździe na lekko i urządzam sobie czasówkę do Krynicy Morskiej. 35 km pokonuję ze średnią prędkością 28 km/h. Jestem w formie. Przy wjeździe do Krynicy widzę ostrzeżenie, żeby nie dokarmiać dzików. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że dziki potrafią podejść aż tak blisko drogi. W Krynicy docieram do pierwszej latarni morskiej.
Locha z małymi© biker81
W Krynicy szybko odnajduję latarnię morska, pierwszą zdobytą na Wybrzeżu. Po krótkim objeździe miast jadę na obiad.
Plaża w Krynicy Morskiej© biker81
Plaża w Krynicy Morskiej© biker81
Latarnia Morska - Krynica Morska© biker81
Latarnia w Krynicy Morskiej zbudowana została na wzniesieniu Mierzei Wiślanej o wysokości 26 m. Oddano ją do użytku 1 maja 1895 r. W 1945 r. podczas działań wojennych latarnia została zniszczona.
Dzisiejszą latarnię zbudowano w 1951 r. z betonowych bloków, jako stożkową wieżę o wysokości 27 m. Wzniesienie światła wynosi 53 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km). Zasięg światła rezerwowego 10 Mm (18,5 km).
Po krótkim odpoczynku jadę jeszcze nad Zalew Wiślany i udaję się w drogę powrotną.
Zalew Wiślany© biker81
Zalew Wiślany© biker81
Zalew Wiślany© biker81
Przydrożny las© biker81
W Kątach Rybackich dopada mnie ulewa. 30 minut spędzam pod wiatą autobusową, cały czas robiąc sobie nadzieję, ze za chwile przestanie padać. Dawno nie było deszczu. Jak się okaże potem jeszcze 2 razy spotka mnie ulewa na tej wyprawie. Czyli udało mi się trafić na fajną pogodę na tym fragmencie wyprawy na którym zależało mi najbardziej.
Dawno nie padało© biker81
Ciągle pada© biker81
W tamtą stronę widziałem, że w Sztutowie jest Muzeum Obozu Koncentracyjnego Stutthof . Mam zamiar go odwiedzić mając nadzieję, ze pogoda w międzyczasie się poprawi. Najpierw chciałem wejść na teren obozu z rowerem ale strażnik skutecznie mi to uniemożliwił wyskakując ze swojego pomieszczenia w budynku przy wejściu. Zostawiam rower na parkingu. Musze dodatkowo wnieść opłatę ze zaparkowanie roweru ale przynajmniej wiem, ze mój rower będzie bezpieczny. Inni ludzie przypinali rowery gdzie się dało ale ja jednak nie chciałem ryzykować. Teraz mam czas na spokojne zwiedzanie.
Muzeum Sztutthof w Sztutowie© biker81
Willa Komendanta© biker81
Psiarnia© biker81
Komentantura© biker81
Kantyna obozowa© biker81
Miejsca internowania błogosławionych© biker81
Pomordowani błogosławieni© biker81
Pomordowani błogosławieni© biker81
Pomordowani błogosławieni© biker81
Bunkry administracja© biker81
Brama główna© biker81
Kuchnia obozowa© biker81
Wrzesień 1939 r.© biker81
Czerwiec 1940 r.© biker81
Luty 1942 r.© biker81
Połowa 1943 r.© biker81
Grudzień 1944 r.© biker81
Makieta obozu© biker81
Stutthof - miejsce kaźni obywateli 23 krajów© biker81
System obozów koncentracyjnych III Rzeszy© biker81
Pozostałości po budynkach© biker81
Komora gazowa© biker81
Krzyż© biker81
Wagony© biker81
Szubienica© biker81
Tory do nikąd© biker81
Wagon© biker81
Gwiazda Żydowska© biker81
Pomnik Walki i Męczeństwa© biker81
Nowy obóz© biker81
Pomnik© biker81
Ogrodnictwo© biker81
Nowa kuchnia© biker81
Wieża watrownicza© biker81
Stacja kolejki© biker81
Widok na teren zalewowy© biker81
Tablica pamiątkowa© biker81
Czas ruszać w dalszą drogę. Pogoda zrobiła się ładna, więc bez obaw, że będzie padać ruszam do Gdańska. Wracam tą samą trasą co jechałem. Dopiero w mieście odbijam w stronę Portu Północnego i Westerplatte. Mam jeszcze sporo czasu więc spokojnie zdążę przed zmrokiem do schroniska. Droga do Portu niestety przebiega przez nieciekawe tereny i po drodze nie ma nic ciekawego do oglądania. Teren ten nadaje się do zagospodarowania. Po drodze zaliczam Twierdzę Wisłoujście i dalej jadę na Westerplatte. Jeszcze mam czas żeby zobaczyć jak odpływa prom Polferries odpływa do Szwecji. Może ja za rok tak będę odpływać. Zaczynam powoli nad następna wyprawą. Oj ciągnie mnie do Skandynawii . Zdjęcie latarni robię z daleka. Nie wiem czy da się dojechać bliżej a nie chcę mi się szukać drogi.
Przeprawa promowa© biker81
Rafineria Gdańska© biker81
Rafineria Gdańska© biker81
Węzeł komunikacyjny© biker81
Twierdza Wisłoujście© biker81
Twierdza Wisłoujście© biker81
Twierdza Wisłoujście© biker81
Latarnia morska - Gdańsk Port Północny© biker81
Latarnia morska w Porcie Północnym w Gdańsku jest nowoczesnym obiektem, oddanym do użytku 18 czerwca 1984 roku.
Została umieszczona na szczycie wieży gdańskiego Kapitanatu Portu. Wysokość wieży wynosi 61 metrów, natomiast wzniesienie źródła - 56 m n.p.m. Zasięg światła do 25 Mm (46,3 km).
Prom odpływa do Szwecji - czy to będzie cel kolejnej wyprawy ?© biker81
Westerplatte© biker81
Port w Gdańsku© biker81
Nigdy więcej wojny© biker81
W drodze powrotnej spotykam jeszcze parę Czechów. Trochę rozmawiamy i potem każdy jedzie w swoją stronę. Ja jadę jeszcze do miasta trochę pozwiedzać. Niestety na Starówce dalej jest pełno ludzi i po zobaczeniu jeszcze paru miejsc uciekam do schroniska. Odwiedzam jeszcze w drodze powrotnej wystawę ikon.
Brama Świętego Ducha© biker81
Żuraw Gdański© biker81
Fragment wystawy ikon© biker81
Ikona© biker81
Wieczorem pakuję się częściowo na następny dzień. Moja mama mi wcześniej załatwiła jutrzejszy nocleg więc mogę jutro jechać spokojnie i nie napinać się za bardzo. Władysławowo jest tak obłożone turystami, że dopiero po wykonaniu 23 telefonów udało się znaleźć coś na jedną noc.