Wpisy archiwalne w kategorii
Jubileusze
Dystans całkowity: | 3363.91 km (w terenie 193.00 km; 5.74%) |
Czas w ruchu: | 178:48 |
Średnia prędkość: | 18.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.90 km/h |
Suma podjazdów: | 6380 m |
Liczba aktywności: | 47 |
Średnio na aktywność: | 71.57 km i 3h 48m |
Więcej statystyk |
Po mieście
Sobota, 8 marca 2014 Kategoria Po mieście, do 50 km, Jubileusze
Km: | 23.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 10:16 | km/h: | 2.28 |
Pr. maks.: | 29.13 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na ściankę.
Już 1000 km w tym roku.
Już 1000 km w tym roku.
Pętla odrzańska
Piątek, 1 listopada 2013 Kategoria Jubileusze, Poza miastem, > 50 km
Km: | 89.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:52 | km/h: | 18.37 |
Pr. maks.: | 33.07 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy wg przewodnika:
Taka trasa wyszła:
Długo oczekiwana wycieczka. Najpierw pojeździłem po cmentarzach. Byłem na Żernikach i na Grabiszynku. Z cmentarza pojechałem na Osobowice. Stąd wałami dojechałem do Bartoszowic. Tu zaczyna się właściwa trasa.
Z Bartoszowic jadę wzdłuż Odry. Potem odbijam w lewo i dojeżdżam do Strachocina. Niestety nie da się jechać wzdłuż wałów z powodu ich remontu. Do Kamieńca Wrocławskiego dojeżdżam asfaltem. Jeszcze po drodze chciałem wjechać w teren ale i tu wał był remontowany. Przy kościele odbijam w prawo i przez most na kanale dojeżdżam nad Jezioro Bajkał.
Stąd cofam się do wału i cały czas jadę wzdłuż niego.
Tak dojechałem do stopne wodnego Janowice, która składa się z śluzy i elekrtowni wodnej.
Wracam na asfalt i dojeżdżam przez Czernicę do Ratowic.
Na stopniu wodnym Ratowice przeprawiam się na drugą stronę Odry.
Najpierw przejeżdżam przez jaz.
a potem przez śluzę.
Terenem dojeżdżam do drogi prowadzącej do wieźy widokowej w Kotowicach.
Tą samą droga będę wracać.
Jest i wieża.
Rower zostawiam na dole i wchodzę na górę. Widoki są ładne. Tylko szkoda, że jest tak pochmurno.
Widok w dół też jest ciekawy.
Ciąg dalszy widoków.
Wieża widziana z dołu.
Wracam ta samą kostką. W Kotowicach kieruję się w stronę stacji kolejowej.
Dalej jadę wzdłuż torów. W pewnym momencie trasa odbija mocno w prawo. Chcę sprawdzić przecinkę wzdłuż torów ale po kilkudziesięciu metrach wracam na główną drogę. 2 razy przecinam tory kolejowe i wyjeżdżam z lasu na asfalt.
Zaczyna robić się coraz ciemniej. Szybko docieram do Bartoszowic. Teraz mam godzinę na dotarcie do Osobowic, zapalenie znicza na grobie wujka i dojechanie na mszę na 18. W kościele jestem na styk.
Mam jeszcze trochę do uzupełnienia ale w tym roku już mam przejechane 6000 km.
Taka trasa wyszła:
Długo oczekiwana wycieczka. Najpierw pojeździłem po cmentarzach. Byłem na Żernikach i na Grabiszynku. Z cmentarza pojechałem na Osobowice. Stąd wałami dojechałem do Bartoszowic. Tu zaczyna się właściwa trasa.
Z Bartoszowic jadę wzdłuż Odry. Potem odbijam w lewo i dojeżdżam do Strachocina. Niestety nie da się jechać wzdłuż wałów z powodu ich remontu. Do Kamieńca Wrocławskiego dojeżdżam asfaltem. Jeszcze po drodze chciałem wjechać w teren ale i tu wał był remontowany. Przy kościele odbijam w prawo i przez most na kanale dojeżdżam nad Jezioro Bajkał.
Stąd cofam się do wału i cały czas jadę wzdłuż niego.
Tak dojechałem do stopne wodnego Janowice, która składa się z śluzy i elekrtowni wodnej.
Wracam na asfalt i dojeżdżam przez Czernicę do Ratowic.
Na stopniu wodnym Ratowice przeprawiam się na drugą stronę Odry.
Najpierw przejeżdżam przez jaz.
a potem przez śluzę.
Terenem dojeżdżam do drogi prowadzącej do wieźy widokowej w Kotowicach.
Tą samą droga będę wracać.
Jest i wieża.
Rower zostawiam na dole i wchodzę na górę. Widoki są ładne. Tylko szkoda, że jest tak pochmurno.
Widok w dół też jest ciekawy.
Ciąg dalszy widoków.
Wieża widziana z dołu.
Wracam ta samą kostką. W Kotowicach kieruję się w stronę stacji kolejowej.
Dalej jadę wzdłuż torów. W pewnym momencie trasa odbija mocno w prawo. Chcę sprawdzić przecinkę wzdłuż torów ale po kilkudziesięciu metrach wracam na główną drogę. 2 razy przecinam tory kolejowe i wyjeżdżam z lasu na asfalt.
Zaczyna robić się coraz ciemniej. Szybko docieram do Bartoszowic. Teraz mam godzinę na dotarcie do Osobowic, zapalenie znicza na grobie wujka i dojechanie na mszę na 18. W kościele jestem na styk.
Mam jeszcze trochę do uzupełnienia ale w tym roku już mam przejechane 6000 km.
Oleśnica
Środa, 3 lipca 2013 Kategoria Przegląd inwestycji budowlanych, > 50 km, Jubileusze, Poza miastem
Km: | 81.96 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:37 | km/h: | 22.66 |
Pr. maks.: | 34.81 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław - Mirków - Długołęka - Byków - Borowa - Smardzów - Oleśnica - Bystre - Piszkawa - Oleśniczka - Katka - Pietrzykowice - Śliwice - Kiełczów - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Dziś postanowiłem odwiedzić koleżanką w Oleśnicy. Z domu wyjechałem o 9. Trasa standardowo wałami do Mostów Warszawskich a potem główna drogą do Oleśnicy.
No Odrze zaczynają regulować rzekę. Przebudowa linii kolejowej idzie pełną parą.
Szybko i sprawnie dojechałem do Oleśnicy. Na miejscu byłem o 11.
Popiersie Chopina.
Cerkiew Zaśnięcia NMP - link
Kamienice
Kościół św. Trójcy wraz z kaplicą obrządku bizantyjsko-ukraińskiego - link
Ratusz
Bazylika mniejsza św. Jana Apostoła - link
Mam tylko jedno pytanie. Kiedy wyburzą ten dom towarowy, który tak "ładni wkomponował się w całość".
Dom obok Bazyliki - link
Na ul. Ludwikowskiej budują kościół, który zauważyłem podczas wycieczki z Michałem.
Od Iwony wyjechałem o 15:45. Sprawnie dojechałem do Wrocławia przez Kiełczów. Na Psim Polu trochę pobłądziłem, ponieważ pojechałem z stronę Zakrzowa i nie chcąc nawracać wjechałem w jakieś ogródki działkowe.
Już 3000 km w tym roku. Rok temu 3000 km było przekroczone 28 maja. Ponad miesiąc wcześniej.
Wrocław - Mirków - Długołęka - Byków - Borowa - Smardzów - Oleśnica - Bystre - Piszkawa - Oleśniczka - Katka - Pietrzykowice - Śliwice - Kiełczów - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Dziś postanowiłem odwiedzić koleżanką w Oleśnicy. Z domu wyjechałem o 9. Trasa standardowo wałami do Mostów Warszawskich a potem główna drogą do Oleśnicy.
No Odrze zaczynają regulować rzekę. Przebudowa linii kolejowej idzie pełną parą.
Szybko i sprawnie dojechałem do Oleśnicy. Na miejscu byłem o 11.
Popiersie Chopina.
Cerkiew Zaśnięcia NMP - link
Kamienice
Kościół św. Trójcy wraz z kaplicą obrządku bizantyjsko-ukraińskiego - link
Ratusz
Bazylika mniejsza św. Jana Apostoła - link
Mam tylko jedno pytanie. Kiedy wyburzą ten dom towarowy, który tak "ładni wkomponował się w całość".
Dom obok Bazyliki - link
Na ul. Ludwikowskiej budują kościół, który zauważyłem podczas wycieczki z Michałem.
Od Iwony wyjechałem o 15:45. Sprawnie dojechałem do Wrocławia przez Kiełczów. Na Psim Polu trochę pobłądziłem, ponieważ pojechałem z stronę Zakrzowa i nie chcąc nawracać wjechałem w jakieś ogródki działkowe.
Już 3000 km w tym roku. Rok temu 3000 km było przekroczone 28 maja. Ponad miesiąc wcześniej.
Trasa Festung Breslau cz. 1
Niedziela, 5 maja 2013 Kategoria > 50 km, Trasa Festung Breslau, Jubileusze, BS
Uczestnicy
Km: | 56.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:19 | km/h: | 17.14 |
Pr. maks.: | 34.51 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy (przejazd szlaku od Brochowa do ul. Polanowickiej):
Już od dawna mi i Michałowi chodził po głowie objazd Trasy Twierdzy Wrocław. Michał nie miał za wiele czasu, a ja nie chciałem robić za wiele kilometrów i odpocząć po wyjeździe w Kotlinę Kłodzka.
Umówiliśmy się pod wieżą ciśnień na ulicy Wiśniowej. Jeszcze zanim zacząłem wycieczkę mogłem ją skończyć. Nie zamknąłem torby na kierownicy i na pierwszej dziurze na ścieżce rowerowej torba mi wypadła. Meandrując miedzy rozsypanymi rzeczami jakoś udało mi się zahamować. Na szczęście czołówka i latarka nie zostały uszkodzone. Pękła tylko pudełko Tic Taców. Mogłem jechać dalej.
Na ul. Wiśniowej przy przejeździe na drugą stronę ulicy zobaczyłem, jak wysokie mamy krawężniki w mieście.
Na miejscu już czeka na mnie Michał. Jeszcze czekamy 15 minut w nadziej, że ktoś się pojawi. Niestety nikt nie odważył się jechać z nami.
Dojeżdżamy do Brochowa.
Michał zarządził, że szlak zaczniemy objeżdżać tam gdzie się zaczyna a nie od połowy. I co z tego, że połowa szlaku wypada na moim osiedlu, jak można jechać na drugi koniec miasta i tam zacząć objazd szlaku. Jak byłem mały to wydawało mi się, że Brochów to już koniec świata.
1. Schron kompani piechoty nr 20 - tu link
Szybko i sprawne dojeżdżamy do schronu, który jest przy samych torach. Niestety wokół jest pełno śmieci i miejsce to nie zachęca do zwiedzania.
Obiekt ten, typu magazynowego, wybudowany został w latach 1899/1900 i w odróżnieniu od pozostałych budowli tego typu, jako jedyny ukryty jest w głębokim wykopie na małym wzniesieniu. Ponadto posiada także cieńszy niż w innych tego typu budowlach strop oraz trzy bramy wjazdowe przebudowane na otwory okienne.
2. Stanowiska obrony przeciwlotniczej.
Wracamy na główną drogę ul. Opolską dojeżdżamy do lasu Rakowickiego. Michał jeszcze pokazuje mi najdziwniejszy most we Wrocławiu.
Jak się na min stoi, to trochę chybocze się na boki. Przy okazji mogę zobaczyć wyremontowany pałac Hollenderów.
Mijając różne kładki po drodze dojeżdżamy do kolejnego celu wycieczki.
Stanowiska obrony przeciwlotniczej zostały znalezione w zaroślach.
Pozostałości po stanowiskach obrony przeciwlotniczej, prawdopodobnie z 1944 roku. Jest to jedyne zachowane zgrupowanie, z 14 takich obiektów, które były rozlokowane dookoła miasta. Stanowiska składają się z betonowej podstawy pod armatę przeciwlotniczą 88mm otoczonej murem (częściowo zniszczonym) i wałem ziemnym. Uwagę przykuwają tutaj rozrzucone fundamenty w kształcie pierścienia, prawdopodobnie pod lżejsze działa.
3. Schron kompanii piechoty – I.R. (Infanterie Raum) nr 1 - tu
Przebijamy się na drugą stronę Odry. Po drodze jeszcze podziwiamy sarnę i dźwigi na budowie Afrykarium w ZOO.
Na Dąbiu robimy krótką przerwę.
Dalej full wypasioną DDR dojeżdżamy do kolejnego celu.
Schron wybudowany w latach 1891-1892. Zachowały się tutaj oryginalne (używane w okresie pokoju), nitowane drzwi i bramy wjazdowe. Okno z prawej strony pochodzenia współczesnego. Po wojnie budowla ta pełniła rolę m.in. składu win z pobliskiej wytwórni (na ul. Wiwulskiego, już nie istniejącej), czy magazynu warzyw. Dziś na tym terenie działa skład budowlany.
4. Grobla Łaniewska - dwa mobilizacyjne schrony piechoty - tu i tu
Ulicą Bacciarellego dojeżdżamy do jazu na Bartoszowicach.
Na lewo niski stan wody.
Na prawo wysoki stan wody.
Na wprost jaz.
Obok jest ciekawy singieltrack. Michał próbuje swoich sił, ale szybko rezygnuje.
Z grobli ładnie widać dwa schrony.
Dwa mobilizacyjne schrony piechoty z 1914 roku. Wnętrza są mocno zdewastowane – brak stalowych szkieletów podpór, blachy żebrowanej, etc., przy czym w pierwszym schronie znajduje się coś na kształt lokalnej salki spotkań (stoły, ławy, linoleum).
5. ul. Ludowa - dwa mobilizacyjne schrony piechoty - tu
Zaraz za mostem Swojszyckim mamy dwa kolejne schrony.
Pierwszy sąsiaduje bezpośrednio z groblą, przy ulicy Ludowej. Choć wnętrze jest zaśmiecone, uchowały się tutaj stalowe konstrukcje.
Drugi znajduje się po przeciwnej stronie ulicy, przy zabudowaniach (ul. Ludowa 10, widoczny nasyp). Posiada zachowany wewnętrzny stalowy szkielet, lecz wyburzona została tu całą betonowa ściana główna, co czyni obiekt otwartym, zadaszonym składzikiem.
Kanał odpływowy zaczyna zalewać tereny zalewowe.
6. ul. Ceglana - schron piechoty typu mobilizacyjnego - tu
W XXI wieku przyszło nam jechać w centrum miasta drogami jak ze średniowiecza.
Zaraz za odbiciem z głównej drogi mamy kolejny obiekt.
W środku znajduje się, oprócz śmietniska, częściowo zachowany stalowy szkielet oraz fragment stalowych drzwi do przedsionka.
7. ul. Lechitów - schron mobilizacyjny - tu
Częściowo zachowane elementy stalowej konstrukcji (m.in. stalowa płyta zakrywająca wylot wentylacyjny).
8. Schron kompanii piechoty nr 2 - tu
Budowla ta posiada wejścia w niezmienionym układzie (przy czym wrota nie są oryginalne) – sześć dużych wjazdów do pomieszczeń piechoty, pomiędzy nimi siedem zamurowanych wejść do korytarza komunikacyjnego oraz zamurowane okno latryny z prawej strony.
9. Schron kompanii piechoty nr 3 - tu
Po drodze Michał mi pokazuje jeszcze cygański dom. Nie powiem, robi wrażenie.
Schron jest na terenie prywatnym, więc nie za dobrze widać go z drogi.
Jest to pierwszy na naszym szlaku schron zmodyfikowany – posiada dobudowany do starej, ceglanej ściany zewnętrzny, betonowy płaszcz osłonowy (tutaj: wyjątkowo z gzymsem). W elewacji zachowały się wszystkie oryginalne stalowe płyty zakrywające wyloty wentylacyjne, natomiast wejścia (oryginalnie sześć) zostały częściowo zamurowane – obecnie jest tylko jedno.
10. Fort piechoty nr 4 Lisia Góra - tu
Po drodze jeszcze spoglądamy na pusty teren po wyburzeniu przy młynie Sułkowice.
To miejsce już na zawsze straciło swój charakter.
Tego już proszę nie ruszać.
A my dalej za strzałką podążamy do przedostatniego już dziś punktu naszej wycieczki.
Niestety mamy trochę problemów ze znalezieniem fortu.
Po krótkich manewrach w terenie dobieramy do celu.
Jeden z trzech najbardziej rozbudowanych i zachowanych obiektów Twierdzy Wrocław na linii umocnień Widawy. Fort piechoty nr 4 ‘Lisia Góra’, składa się z głównego schronu piechoty, dwóch schronów-wartowni oraz linii stanowisk strzeleckich zakończonych schronem obsługi ckm-u. Punkt oporu rozbudowany został w 1910 roku na bazie istniejącego schronu piechoty (z drugiej połowie lat 90-tych XIX wieku) – schron zmodernizowano poprzez dodanie betonowego płaszcza chroniącego korytarz, współcześnie zmieniono w nim układ wejść oraz dobudowano komin.
Fort otacza wał ziemny o nieregularnym zarysie, z betonowymi stanowiskami strzeleckimi - transzeja podzielona jest na odcinki, w niektórych znajdują się wnęki. Integralną częścią tych ‘okopów’ były wysunięte nieco przed linię stanowisk strzeleckich ślimakowe stanowiska obserwacyjne – dziś można jedynie znaleźć małe fragmenty blachy, z których były one wykonane. Na wschodnim krańcu transzei znajduje się schron obsługi ckm-u. Po obu stronach głównego schronu znajdują się bliźniacze schrony-wartownie z pomieszczeniami w kształcie koleby, wyłożonej blachą żebrowaną. Na prawym skrzydle znajdujemy także trzy poprzeczne wały ziemne – są to dwa stanowiska dla artylerii.
11. Schron piechoty nr 5 - tu
W 2001 roku firma Fonbud odkupiła teren od wojska i rozpoczęła nielegalną rozbiórkę zabytkowego schronu piechoty. Zaawansowane już prace wstrzymała dopiero burza medialna kilka miesięcy później. Firma początkowo twierdziła, iż tylko testuje pracę młota pneumatycznego, potem, że rozebrała jedynie grożący zawaleniem kawałek ‘powojskowego magazynu spożywczego’ (zniszczono m.in. pancerną ścianę chroniącą korytarz przed ostrzałem artylerii). Obiekt do dziś nie został odbudowany, można go zobaczyć w stanie, na jakim zatrzymały się prace rozbiórkowe.
Szkoda, że tak u nas traktuje się historię.
Tu kończymy przygodę z obiektami militarnymi Wrocławia.
Potem wbijamy się na Obwodnicę i docieramy do Legnickiej. Tu się żegnamy. Parę minut o 14 dojeżdżam do domu.
Na koniec - ja na wałach.
Tu relacja Michała - link
Już 2000 km w tym roku.
Już od dawna mi i Michałowi chodził po głowie objazd Trasy Twierdzy Wrocław. Michał nie miał za wiele czasu, a ja nie chciałem robić za wiele kilometrów i odpocząć po wyjeździe w Kotlinę Kłodzka.
Umówiliśmy się pod wieżą ciśnień na ulicy Wiśniowej. Jeszcze zanim zacząłem wycieczkę mogłem ją skończyć. Nie zamknąłem torby na kierownicy i na pierwszej dziurze na ścieżce rowerowej torba mi wypadła. Meandrując miedzy rozsypanymi rzeczami jakoś udało mi się zahamować. Na szczęście czołówka i latarka nie zostały uszkodzone. Pękła tylko pudełko Tic Taców. Mogłem jechać dalej.
Na ul. Wiśniowej przy przejeździe na drugą stronę ulicy zobaczyłem, jak wysokie mamy krawężniki w mieście.
Na miejscu już czeka na mnie Michał. Jeszcze czekamy 15 minut w nadziej, że ktoś się pojawi. Niestety nikt nie odważył się jechać z nami.
Dojeżdżamy do Brochowa.
Michał zarządził, że szlak zaczniemy objeżdżać tam gdzie się zaczyna a nie od połowy. I co z tego, że połowa szlaku wypada na moim osiedlu, jak można jechać na drugi koniec miasta i tam zacząć objazd szlaku. Jak byłem mały to wydawało mi się, że Brochów to już koniec świata.
1. Schron kompani piechoty nr 20 - tu link
Szybko i sprawne dojeżdżamy do schronu, który jest przy samych torach. Niestety wokół jest pełno śmieci i miejsce to nie zachęca do zwiedzania.
Obiekt ten, typu magazynowego, wybudowany został w latach 1899/1900 i w odróżnieniu od pozostałych budowli tego typu, jako jedyny ukryty jest w głębokim wykopie na małym wzniesieniu. Ponadto posiada także cieńszy niż w innych tego typu budowlach strop oraz trzy bramy wjazdowe przebudowane na otwory okienne.
2. Stanowiska obrony przeciwlotniczej.
Wracamy na główną drogę ul. Opolską dojeżdżamy do lasu Rakowickiego. Michał jeszcze pokazuje mi najdziwniejszy most we Wrocławiu.
Jak się na min stoi, to trochę chybocze się na boki. Przy okazji mogę zobaczyć wyremontowany pałac Hollenderów.
Mijając różne kładki po drodze dojeżdżamy do kolejnego celu wycieczki.
Stanowiska obrony przeciwlotniczej zostały znalezione w zaroślach.
Pozostałości po stanowiskach obrony przeciwlotniczej, prawdopodobnie z 1944 roku. Jest to jedyne zachowane zgrupowanie, z 14 takich obiektów, które były rozlokowane dookoła miasta. Stanowiska składają się z betonowej podstawy pod armatę przeciwlotniczą 88mm otoczonej murem (częściowo zniszczonym) i wałem ziemnym. Uwagę przykuwają tutaj rozrzucone fundamenty w kształcie pierścienia, prawdopodobnie pod lżejsze działa.
3. Schron kompanii piechoty – I.R. (Infanterie Raum) nr 1 - tu
Przebijamy się na drugą stronę Odry. Po drodze jeszcze podziwiamy sarnę i dźwigi na budowie Afrykarium w ZOO.
Na Dąbiu robimy krótką przerwę.
Dalej full wypasioną DDR dojeżdżamy do kolejnego celu.
Schron wybudowany w latach 1891-1892. Zachowały się tutaj oryginalne (używane w okresie pokoju), nitowane drzwi i bramy wjazdowe. Okno z prawej strony pochodzenia współczesnego. Po wojnie budowla ta pełniła rolę m.in. składu win z pobliskiej wytwórni (na ul. Wiwulskiego, już nie istniejącej), czy magazynu warzyw. Dziś na tym terenie działa skład budowlany.
4. Grobla Łaniewska - dwa mobilizacyjne schrony piechoty - tu i tu
Ulicą Bacciarellego dojeżdżamy do jazu na Bartoszowicach.
Na lewo niski stan wody.
Na prawo wysoki stan wody.
Na wprost jaz.
Obok jest ciekawy singieltrack. Michał próbuje swoich sił, ale szybko rezygnuje.
Z grobli ładnie widać dwa schrony.
Dwa mobilizacyjne schrony piechoty z 1914 roku. Wnętrza są mocno zdewastowane – brak stalowych szkieletów podpór, blachy żebrowanej, etc., przy czym w pierwszym schronie znajduje się coś na kształt lokalnej salki spotkań (stoły, ławy, linoleum).
5. ul. Ludowa - dwa mobilizacyjne schrony piechoty - tu
Zaraz za mostem Swojszyckim mamy dwa kolejne schrony.
Pierwszy sąsiaduje bezpośrednio z groblą, przy ulicy Ludowej. Choć wnętrze jest zaśmiecone, uchowały się tutaj stalowe konstrukcje.
Drugi znajduje się po przeciwnej stronie ulicy, przy zabudowaniach (ul. Ludowa 10, widoczny nasyp). Posiada zachowany wewnętrzny stalowy szkielet, lecz wyburzona została tu całą betonowa ściana główna, co czyni obiekt otwartym, zadaszonym składzikiem.
Kanał odpływowy zaczyna zalewać tereny zalewowe.
6. ul. Ceglana - schron piechoty typu mobilizacyjnego - tu
W XXI wieku przyszło nam jechać w centrum miasta drogami jak ze średniowiecza.
Zaraz za odbiciem z głównej drogi mamy kolejny obiekt.
W środku znajduje się, oprócz śmietniska, częściowo zachowany stalowy szkielet oraz fragment stalowych drzwi do przedsionka.
7. ul. Lechitów - schron mobilizacyjny - tu
Częściowo zachowane elementy stalowej konstrukcji (m.in. stalowa płyta zakrywająca wylot wentylacyjny).
8. Schron kompanii piechoty nr 2 - tu
Budowla ta posiada wejścia w niezmienionym układzie (przy czym wrota nie są oryginalne) – sześć dużych wjazdów do pomieszczeń piechoty, pomiędzy nimi siedem zamurowanych wejść do korytarza komunikacyjnego oraz zamurowane okno latryny z prawej strony.
9. Schron kompanii piechoty nr 3 - tu
Po drodze Michał mi pokazuje jeszcze cygański dom. Nie powiem, robi wrażenie.
Schron jest na terenie prywatnym, więc nie za dobrze widać go z drogi.
Jest to pierwszy na naszym szlaku schron zmodyfikowany – posiada dobudowany do starej, ceglanej ściany zewnętrzny, betonowy płaszcz osłonowy (tutaj: wyjątkowo z gzymsem). W elewacji zachowały się wszystkie oryginalne stalowe płyty zakrywające wyloty wentylacyjne, natomiast wejścia (oryginalnie sześć) zostały częściowo zamurowane – obecnie jest tylko jedno.
10. Fort piechoty nr 4 Lisia Góra - tu
Po drodze jeszcze spoglądamy na pusty teren po wyburzeniu przy młynie Sułkowice.
To miejsce już na zawsze straciło swój charakter.
Tego już proszę nie ruszać.
A my dalej za strzałką podążamy do przedostatniego już dziś punktu naszej wycieczki.
Niestety mamy trochę problemów ze znalezieniem fortu.
Po krótkich manewrach w terenie dobieramy do celu.
Jeden z trzech najbardziej rozbudowanych i zachowanych obiektów Twierdzy Wrocław na linii umocnień Widawy. Fort piechoty nr 4 ‘Lisia Góra’, składa się z głównego schronu piechoty, dwóch schronów-wartowni oraz linii stanowisk strzeleckich zakończonych schronem obsługi ckm-u. Punkt oporu rozbudowany został w 1910 roku na bazie istniejącego schronu piechoty (z drugiej połowie lat 90-tych XIX wieku) – schron zmodernizowano poprzez dodanie betonowego płaszcza chroniącego korytarz, współcześnie zmieniono w nim układ wejść oraz dobudowano komin.
Fort otacza wał ziemny o nieregularnym zarysie, z betonowymi stanowiskami strzeleckimi - transzeja podzielona jest na odcinki, w niektórych znajdują się wnęki. Integralną częścią tych ‘okopów’ były wysunięte nieco przed linię stanowisk strzeleckich ślimakowe stanowiska obserwacyjne – dziś można jedynie znaleźć małe fragmenty blachy, z których były one wykonane. Na wschodnim krańcu transzei znajduje się schron obsługi ckm-u. Po obu stronach głównego schronu znajdują się bliźniacze schrony-wartownie z pomieszczeniami w kształcie koleby, wyłożonej blachą żebrowaną. Na prawym skrzydle znajdujemy także trzy poprzeczne wały ziemne – są to dwa stanowiska dla artylerii.
11. Schron piechoty nr 5 - tu
W 2001 roku firma Fonbud odkupiła teren od wojska i rozpoczęła nielegalną rozbiórkę zabytkowego schronu piechoty. Zaawansowane już prace wstrzymała dopiero burza medialna kilka miesięcy później. Firma początkowo twierdziła, iż tylko testuje pracę młota pneumatycznego, potem, że rozebrała jedynie grożący zawaleniem kawałek ‘powojskowego magazynu spożywczego’ (zniszczono m.in. pancerną ścianę chroniącą korytarz przed ostrzałem artylerii). Obiekt do dziś nie został odbudowany, można go zobaczyć w stanie, na jakim zatrzymały się prace rozbiórkowe.
Szkoda, że tak u nas traktuje się historię.
Tu kończymy przygodę z obiektami militarnymi Wrocławia.
Potem wbijamy się na Obwodnicę i docieramy do Legnickiej. Tu się żegnamy. Parę minut o 14 dojeżdżam do domu.
Na koniec - ja na wałach.
Tu relacja Michała - link
Już 2000 km w tym roku.
Praca
Poniedziałek, 5 listopada 2012 Kategoria do 50 km, Jubileusze, Praca
Km: | 26.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 17.22 |
Pr. maks.: | 27.61 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na spotkanie służbowe do ZOO.
Już 8000 km w tym roku. O miesiąc później niż rok temu.
Już 8000 km w tym roku. O miesiąc później niż rok temu.
Po miescie
Poniedziałek, 10 września 2012 Kategoria do 50 km, Jubileusze, Po mieście, Treningi w mieście
Km: | 34.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 18.04 |
Pr. maks.: | 29.95 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś 3 razy wychodziłem na rower:
- rano pojechałem zarejestrować się do okulisty i na zakupy,
- po południu do okulisty,
- wieczorem zrobiłem rundę do Marszowic, żeby trochę rozruszać nogi po wczorajszym rajdzie.
Już mam przejechane 7000 km w tym roku. Rok temu tę magiczną liczbę przekroczyłem tydzień wcześniej.
Mam strasznie dużo zaległości z wpisami. Gdzieś mi zginęło 1400 km. Mam nadzieje, że uda mi się to uzupełnić.
- rano pojechałem zarejestrować się do okulisty i na zakupy,
- po południu do okulisty,
- wieczorem zrobiłem rundę do Marszowic, żeby trochę rozruszać nogi po wczorajszym rajdzie.
Już mam przejechane 7000 km w tym roku. Rok temu tę magiczną liczbę przekroczyłem tydzień wcześniej.
Mam strasznie dużo zaległości z wpisami. Gdzieś mi zginęło 1400 km. Mam nadzieje, że uda mi się to uzupełnić.
300 km wokół Wrocławia
Sobota, 21 lipca 2012 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 200 km, > 250 km, > 300 km, > 50 km, BS, Jubileusze, Poza miastem
Km: | 302.25 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 12:22 | km/h: | 24.44 |
Pr. maks.: | 56.19 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 530m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Na starcie na moście Żernickim stawiła się 9 odważnych gotowa do pokonania trasy 300 wokół Wrocławia. Ekipa wystartowała w składzie:
- ja - czyli szef zamieszania,
- Michał - WrocNam - nasz dyrektor techniczny,
- Marcin - drBike - ten co miał na szosówce nadawać tempo,
- Kuba -argusiol,
- Łukasz - ziele477,
- Mateusz - mattik,
- Błażej - blase - który miał potwierdzić nasz rekord na BS :),
- Konrad - Nomisek
i jedyna kobieta w gronie Asia - polanegri,
Jeszcze przed wyjazdem Łukasz wymienił mi linkę od przedniej przerzutki, dzięki czemu mogłem w ogóle pojechać.
Jak dojechałem na most czekali już Łukasz, Konrad, Mateusz i Asia. Łukasz szybko zajął się moim rowerem. Po chwili dojechali Michał, Marcin i Kuba. Czekaliśmy jeszcze na Błażeja, który spóźnił się 15 minut.
Do Środy dojechaliśmy w szybkim tempie.
Tu małą modyfikacja trasy na prośbę szosowców i jedziemy krajówką do zjazdu na Lubiąż. Przed Lubiążem przejeżdżamy przez Odrę. Następny most na Odrze w Oławie. W Lubiążu robimy krótka przerwę na śniadanie i najedzeni ruszamy dalej. Szybko mijamy Wołów i zaczynają się hopki, które będą ciągnąć się do Oleśnicy. Cały czas jedziemy zgodnie z planem i tempo utrzymuje się na poziomie 25 km/h.
W Obornikach żegnamy Marcina, który ma problemy z kolanem i Mateusza. Za Obornikami czeka nas najcięższy odcinek trasy. Jeszcze parę podjazdów i jesteśmy w Oleśnicy. Tu robimy postój pod Biedronką. Uzupełniamy wodę i możemy jechać dalej.
W Bierutowie zastanawiam się nad kolejną zmianą trasy. Jedziemy jednak do Namysłowa ale omijamy Brzeg i przez wioski dojeżdżamy do głównej drogi na Oławę. Tu po raz kolejny przejeżdżamy przez Odrę. W Oławie żegnamy Łukasza, który ma problemy z kolanem a do tego scentrowane tylne koło na dzień przed wyjazdem nie ułatwia jazdy.
Mnie za Oławą dopada mały kryzys i mały posiłek na stacji benzynowej stawia mnie na nogi.
Tempo powoli spada. Wszak to już 200 km. Dla mnie najgorszy był odcinek między 150 a 200 km. Jak minąłem 200 km to zaczęło się odliczanie. Od 250 km już wiedziałem, ze dojadę. Nogi dobrze kręciły, nie miałem żadnych skurczy. Kryzysy mnie ominęły.
W Strzelinie robimy kolejna korektę trasy i po drodze odbijamy na wioski i dojeżdżamy do Drogi Środa Śląska – Oława. Stąd już prosta droga do Kątów. Po drodze zaczynam się obawiać czy nie będę musiał dokręcać km do 300 po mieście. Przed Kątami liczę po raz kolejny km i wychodzi, że będę na styk. Inni uczestnicy mieli parę kilometrów, żeby dojechać na miejsce spotkania, więc ja miałem najmniej km przejechanych. Najwięcej km do mnie miał Konrad – 17 km.
W Kątach jeszcze mały postój pod sklepem i przez Małkowice i Smolec dojeżdżamy do Wrocławia.
Żegnamy się przy obwodnicy nowego dworu. Akurat wybiło mi 300 więc wyjazd można uznać za zakończony. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i rozjeżdżamy się do domów.
JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI WSZYSTKIM ZA UDANY WYPAD I GRATULUJE WYCZYNU.
Małe podsumowanie i wnioski:
- nie spodziewałem się, że będzie tyle osób,
- mieliśmy dobre tempo 25 km/h, (było napisane 5 km/h jak zauważył blase)
- pogoda nam dopisała,
- trzeba zacząć myśleć poważnie o BBT 1008 (Świnoujście – Ustrzyki Górne – 1008 km non stop),
- mam dużo pary w nogach skoro następnego dnia nie miałem żadnych zakwasów.
Już 5000 km w tym roku - 8 dni wcześniej niż rok temu.
Juz 11000 km na tym rowerze.
Na wjeździe do Środy:
Postój w Lubiążu:
Opis trasy musi być:
Łukasz integruje się z krową:
Wypożyczalnia dla fotografów jedzenia (stock food photography):
Szukamy drogi:
Dwóch orgów na trasie:
W Bierutowie myślimy gdzie tu dalej jechać:
Łukasz zalicza zgon:
W drodze:
Nasza rodzyneczka:
Nie ma to jak kobieta na czele peletonu:
Przeprawa przez budowę:
Szóstka wspaniałych czyli 6 x 300km = 1800km w jeden dzień :):
Tu opis blase, mattika, Łukasza, jaz zwykle obszerny Marcina, Asi, Michała, Konrada i Kuby.
Na starcie na moście Żernickim stawiła się 9 odważnych gotowa do pokonania trasy 300 wokół Wrocławia. Ekipa wystartowała w składzie:
- ja - czyli szef zamieszania,
- Michał - WrocNam - nasz dyrektor techniczny,
- Marcin - drBike - ten co miał na szosówce nadawać tempo,
- Kuba -argusiol,
- Łukasz - ziele477,
- Mateusz - mattik,
- Błażej - blase - który miał potwierdzić nasz rekord na BS :),
- Konrad - Nomisek
i jedyna kobieta w gronie Asia - polanegri,
Jeszcze przed wyjazdem Łukasz wymienił mi linkę od przedniej przerzutki, dzięki czemu mogłem w ogóle pojechać.
Jak dojechałem na most czekali już Łukasz, Konrad, Mateusz i Asia. Łukasz szybko zajął się moim rowerem. Po chwili dojechali Michał, Marcin i Kuba. Czekaliśmy jeszcze na Błażeja, który spóźnił się 15 minut.
Do Środy dojechaliśmy w szybkim tempie.
Tu małą modyfikacja trasy na prośbę szosowców i jedziemy krajówką do zjazdu na Lubiąż. Przed Lubiążem przejeżdżamy przez Odrę. Następny most na Odrze w Oławie. W Lubiążu robimy krótka przerwę na śniadanie i najedzeni ruszamy dalej. Szybko mijamy Wołów i zaczynają się hopki, które będą ciągnąć się do Oleśnicy. Cały czas jedziemy zgodnie z planem i tempo utrzymuje się na poziomie 25 km/h.
W Obornikach żegnamy Marcina, który ma problemy z kolanem i Mateusza. Za Obornikami czeka nas najcięższy odcinek trasy. Jeszcze parę podjazdów i jesteśmy w Oleśnicy. Tu robimy postój pod Biedronką. Uzupełniamy wodę i możemy jechać dalej.
W Bierutowie zastanawiam się nad kolejną zmianą trasy. Jedziemy jednak do Namysłowa ale omijamy Brzeg i przez wioski dojeżdżamy do głównej drogi na Oławę. Tu po raz kolejny przejeżdżamy przez Odrę. W Oławie żegnamy Łukasza, który ma problemy z kolanem a do tego scentrowane tylne koło na dzień przed wyjazdem nie ułatwia jazdy.
Mnie za Oławą dopada mały kryzys i mały posiłek na stacji benzynowej stawia mnie na nogi.
Tempo powoli spada. Wszak to już 200 km. Dla mnie najgorszy był odcinek między 150 a 200 km. Jak minąłem 200 km to zaczęło się odliczanie. Od 250 km już wiedziałem, ze dojadę. Nogi dobrze kręciły, nie miałem żadnych skurczy. Kryzysy mnie ominęły.
W Strzelinie robimy kolejna korektę trasy i po drodze odbijamy na wioski i dojeżdżamy do Drogi Środa Śląska – Oława. Stąd już prosta droga do Kątów. Po drodze zaczynam się obawiać czy nie będę musiał dokręcać km do 300 po mieście. Przed Kątami liczę po raz kolejny km i wychodzi, że będę na styk. Inni uczestnicy mieli parę kilometrów, żeby dojechać na miejsce spotkania, więc ja miałem najmniej km przejechanych. Najwięcej km do mnie miał Konrad – 17 km.
W Kątach jeszcze mały postój pod sklepem i przez Małkowice i Smolec dojeżdżamy do Wrocławia.
Żegnamy się przy obwodnicy nowego dworu. Akurat wybiło mi 300 więc wyjazd można uznać za zakończony. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i rozjeżdżamy się do domów.
JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI WSZYSTKIM ZA UDANY WYPAD I GRATULUJE WYCZYNU.
Małe podsumowanie i wnioski:
- nie spodziewałem się, że będzie tyle osób,
- mieliśmy dobre tempo 25 km/h, (było napisane 5 km/h jak zauważył blase)
- pogoda nam dopisała,
- trzeba zacząć myśleć poważnie o BBT 1008 (Świnoujście – Ustrzyki Górne – 1008 km non stop),
- mam dużo pary w nogach skoro następnego dnia nie miałem żadnych zakwasów.
Już 5000 km w tym roku - 8 dni wcześniej niż rok temu.
Juz 11000 km na tym rowerze.
Na wjeździe do Środy:
Postój w Lubiążu:
Opis trasy musi być:
Łukasz integruje się z krową:
Wypożyczalnia dla fotografów jedzenia (stock food photography):
Szukamy drogi:
Dwóch orgów na trasie:
W Bierutowie myślimy gdzie tu dalej jechać:
Łukasz zalicza zgon:
W drodze:
Nasza rodzyneczka:
Nie ma to jak kobieta na czele peletonu:
Przeprawa przez budowę:
Szóstka wspaniałych czyli 6 x 300km = 1800km w jeden dzień :):
Tu opis blase, mattika, Łukasza, jaz zwykle obszerny Marcina, Asi, Michała, Konrada i Kuby.
Domaszczyn i Szczodre
Niedziela, 8 lipca 2012 Kategoria > 50 km, BS, Poza miastem, Jubileusze
Km: | 89.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:13 | km/h: | 21.13 |
Pr. maks.: | 32.80 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław – Domaszczyn – Szczodre - Łosice – Budziwojowice – Łozina – Godziszowa – Siedlec – Pasikurowice – Cienin – Raków – Krzożowice – Psary – Wrocław
Mapa i profil trasy:
Aby uniknąć upałów umawiam się dziś z Michałem o 7 rano na rynku.
Czekamy jeszcze 15 minut na ewentualnych towarzyszy wycieczki i ruszamy na wycieczkę.
Po drodze jeszcze zahaczamy o Młyn, żeby zobaczyć czy jest coś ciekawego.
Potem jedziemy w stronę Szczodrego zobaczyć ruiny pałacu.
Dalej jedziemy do Domaszczyna zobaczyć pałac Myśliwski .
Po drodze jeszcze przeprowadzamy inspekcję budowy S8 do Oleśnicy.
Po dojechaniu do miasta zauważamy samochody google.
Na moście milenijnym spotykamy Łukasza. Proponuje zrobienie pętli 300-kilomentowej wokół Wrocławia. Podobnie jak Michał jest zachwycony tym pomysłem.
Od Łukasza dowiaduję się, że w Lidlu można kupić pulsometr. Po dojechaniu do domu i uzupełnieniu płynów postanawiam pojeździć po okolicznych Lildach w celu kupienia go, jednak nigdzie nie udaje mi się go znaleźć.
Tu relacja Michała.
Już 10000 km (było 100000 km ale zmieniłem po zauważeniu błędu przez Michała) na tym rowerze.
Wrocław – Domaszczyn – Szczodre - Łosice – Budziwojowice – Łozina – Godziszowa – Siedlec – Pasikurowice – Cienin – Raków – Krzożowice – Psary – Wrocław
Mapa i profil trasy:
Aby uniknąć upałów umawiam się dziś z Michałem o 7 rano na rynku.
Czekamy jeszcze 15 minut na ewentualnych towarzyszy wycieczki i ruszamy na wycieczkę.
Po drodze jeszcze zahaczamy o Młyn, żeby zobaczyć czy jest coś ciekawego.
Potem jedziemy w stronę Szczodrego zobaczyć ruiny pałacu.
Dalej jedziemy do Domaszczyna zobaczyć pałac Myśliwski .
Po drodze jeszcze przeprowadzamy inspekcję budowy S8 do Oleśnicy.
Po dojechaniu do miasta zauważamy samochody google.
Na moście milenijnym spotykamy Łukasza. Proponuje zrobienie pętli 300-kilomentowej wokół Wrocławia. Podobnie jak Michał jest zachwycony tym pomysłem.
Od Łukasza dowiaduję się, że w Lidlu można kupić pulsometr. Po dojechaniu do domu i uzupełnieniu płynów postanawiam pojeździć po okolicznych Lildach w celu kupienia go, jednak nigdzie nie udaje mi się go znaleźć.
Tu relacja Michała.
Już 10000 km (było 100000 km ale zmieniłem po zauważeniu błędu przez Michała) na tym rowerze.
Praca
Poniedziałek, 18 czerwca 2012 Kategoria do 50 km, Praca, Jubileusze
Km: | 37.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 19.41 |
Pr. maks.: | 32.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
W drodze powrotnej kupiłem w sklepie rowerowym na Hallera nowy łańcuch, kasetę i suport. W ramach rabatu dostałem jeszcze smar do łańcucha.
Już 4000 km w tym roku. Rok temu ten dystans osiągnąłem 28 czerwca czyli 10 później.
Już 4000 km w tym roku. Rok temu ten dystans osiągnąłem 28 czerwca czyli 10 później.
Gromnik 393 m n.p.m. - AD 2012 zdobyty
Niedziela, 10 czerwca 2012 Kategoria > 50 km, Do innego miasta, Poza miastem, Jubileusze
Km: | 78.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:00 | km/h: | 19.50 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław – Turów – Wojkowice – Polakowice – Nowojowice – Borek Strzeliński – Świnobród - Ludów Polski - Strzelin – Gęsiniec – Dębniki – Biały Kościół - Gębczyce – Romnów – Gromnik – Romnów – Gębczyce – Biały Kościół
Mapa i profil trasy:
Na dzisiaj zaplanowałem Gromnik. Jeszcze przed wyjazdem napisałem SMS-y do Marcina i Michała ale oboje nie mieli ochoty na rower. W sumie to im trochę w pewnym momencie zazdrościłem, że siedzą w ciepłym domu ale o tym za chwilę. Na miejsce spotkania dojechałem o 10. Miałem nadzieję, że maratonka zjawi się ale i ona zawiodła.
Do Strzelina dojechałem główną drogą. Strasznie nie lubię tej drogi ale jak na razie to jest najłatwiejsza do Strzelina. W Strzelinie odbiłem na Wiązów a po chwili na Biały Kościół. Po drodze minąłem dwóch rowerzystów. Jeden siadł mi na kole i po chwili spytał się czy jadę na Gromnik i czy może się dołączyć. Od tej chwili jechaliśmy razem.
W Białym Kościele musieliśmy spytać się o drogę. Panowie nas dobrze pokierowali, my natomiast odbiliśmy w pewnym momencie w stronę kamieniołomów i przez dom Sołtysa, gdzie jego psy nas obszczekały wjechaliśmy w las. Ja już nie wiedziałem gdzie jesteśmy ale Damian cały czas twierdził, że jedziemy dobrze. W lesie ścieżka była tak wąska, ze postanowiłem prowadzić rower. Tak doszliśmy do asfaltu.
Tu już w ogóle nie wiedziałem ale GPS nas dobrze pokierował i po paru kilometrach byliśmy na parkingu pod Gromnikiem. Damian niestety nie dawał rady kondycyjnie ale nie ma się co dziwić jak wrócił na rower po paru latach nie jeżdżenia. I tak byłem bardzo zadowolony z jego postawy. Nie bał przyznać się do swojej słabości i na podjazdach wprowadzał rower.
Z parkingu został nam krótki podjazd pod Gromnik, i cel został zdobyty. Poczekałem na Damiana, który dzielnie wjechał na górę i zdobył swój pierwszy szczyt na rowerze.
Na górze zaczęło kropić więc postanowiliśmy zjeżdżać na dół. Po drodze tak zaczęło lać, że w okularach przeciwsłonecznych nie widziałem dziur na drodze. Podjąłem decyzję o zjeździe na pociąg do Białego Kościoła. Damian poparł moją decyzję. W taka pogodę jazda nie miała sensu. Tak lało, ze w plecaku wszystko było mokre. Niestety mapa znowu dostała mocno w kość.
Na dworcu musieliśmy czekać ponad godzinę na pociąg. Mieliśmy czas, żeby pogadać. Ja jeszcze za pomocą mojej mamy zaplanowałem drogę do domu. Niestety na dworcu zmarzłem. Mam nadzieję, że nie złapie mnie żadna choroba.
W pociągu cały przedział był zawalony rowerami. Dobrze, że Damian wysiadał w Warkoczu. I tu zagadka. Ile jest rowerów na zdjęciu.
Na Głównym przesiałem się na pociąg do Lubania i wysiałem na Nowym Dworze.
Mimo fatalnej ulewy wyjazd uważam za udany. W końcu udało mi się wjechać rowerem na kolejną górę.
Już 9000 km na tym rowerze.
Za 2 tyg. jadę na Ukrainę więc rower oddaję do serwisu, żeby wymienić napęd.
Wrocław – Turów – Wojkowice – Polakowice – Nowojowice – Borek Strzeliński – Świnobród - Ludów Polski - Strzelin – Gęsiniec – Dębniki – Biały Kościół - Gębczyce – Romnów – Gromnik – Romnów – Gębczyce – Biały Kościół
Mapa i profil trasy:
Na dzisiaj zaplanowałem Gromnik. Jeszcze przed wyjazdem napisałem SMS-y do Marcina i Michała ale oboje nie mieli ochoty na rower. W sumie to im trochę w pewnym momencie zazdrościłem, że siedzą w ciepłym domu ale o tym za chwilę. Na miejsce spotkania dojechałem o 10. Miałem nadzieję, że maratonka zjawi się ale i ona zawiodła.
Do Strzelina dojechałem główną drogą. Strasznie nie lubię tej drogi ale jak na razie to jest najłatwiejsza do Strzelina. W Strzelinie odbiłem na Wiązów a po chwili na Biały Kościół. Po drodze minąłem dwóch rowerzystów. Jeden siadł mi na kole i po chwili spytał się czy jadę na Gromnik i czy może się dołączyć. Od tej chwili jechaliśmy razem.
W Białym Kościele musieliśmy spytać się o drogę. Panowie nas dobrze pokierowali, my natomiast odbiliśmy w pewnym momencie w stronę kamieniołomów i przez dom Sołtysa, gdzie jego psy nas obszczekały wjechaliśmy w las. Ja już nie wiedziałem gdzie jesteśmy ale Damian cały czas twierdził, że jedziemy dobrze. W lesie ścieżka była tak wąska, ze postanowiłem prowadzić rower. Tak doszliśmy do asfaltu.
Kamieniołomy© biker81
Dwa wapienniki© biker81
Wapiennik u Sołtysa© biker81
Droga przez las© biker81
Znowu asfalt© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki II© biker81
Tu już w ogóle nie wiedziałem ale GPS nas dobrze pokierował i po paru kilometrach byliśmy na parkingu pod Gromnikiem. Damian niestety nie dawał rady kondycyjnie ale nie ma się co dziwić jak wrócił na rower po paru latach nie jeżdżenia. I tak byłem bardzo zadowolony z jego postawy. Nie bał przyznać się do swojej słabości i na podjazdach wprowadzał rower.
Z parkingu został nam krótki podjazd pod Gromnik, i cel został zdobyty. Poczekałem na Damiana, który dzielnie wjechał na górę i zdobył swój pierwszy szczyt na rowerze.
Wieża na Gromniku© biker81
Gromnik zdobyty© biker81
Damian na Gromniku© biker81
Ruiny wieży© biker81
Na Gromniku jest dużo miejsca© biker81
Na górze zaczęło kropić więc postanowiliśmy zjeżdżać na dół. Po drodze tak zaczęło lać, że w okularach przeciwsłonecznych nie widziałem dziur na drodze. Podjąłem decyzję o zjeździe na pociąg do Białego Kościoła. Damian poparł moją decyzję. W taka pogodę jazda nie miała sensu. Tak lało, ze w plecaku wszystko było mokre. Niestety mapa znowu dostała mocno w kość.
Na dworcu musieliśmy czekać ponad godzinę na pociąg. Mieliśmy czas, żeby pogadać. Ja jeszcze za pomocą mojej mamy zaplanowałem drogę do domu. Niestety na dworcu zmarzłem. Mam nadzieję, że nie złapie mnie żadna choroba.
W oczekiwaniu na pociąg© biker81
Dworzec kolejowy w Białym Kościele© biker81
W pociągu cały przedział był zawalony rowerami. Dobrze, że Damian wysiadał w Warkoczu. I tu zagadka. Ile jest rowerów na zdjęciu.
Przedział dla rowerów© biker81
Na Głównym przesiałem się na pociąg do Lubania i wysiałem na Nowym Dworze.
Wrocławski Dworzec© biker81
Mimo fatalnej ulewy wyjazd uważam za udany. W końcu udało mi się wjechać rowerem na kolejną górę.
Już 9000 km na tym rowerze.
Za 2 tyg. jadę na Ukrainę więc rower oddaję do serwisu, żeby wymienić napęd.