Wpisy archiwalne w kategorii
Videlske sedlo 2011
Dystans całkowity: | 444.08 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 23:28 |
Średnia prędkość: | 18.92 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.90 km/h |
Suma podjazdów: | 3580 m |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 148.03 km i 7h 49m |
Więcej statystyk |
Videlske sedlo dzień 3 Duszniki-Zdrój - Wrocław
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Videlske sedlo 2011, Wyprawy, Jubileusze
Km: | 157.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:03 | km/h: | 19.55 |
Pr. maks.: | 52.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1240m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Lisia - 790 m n.p.m.,
- przełęcz Sokola - 754 m n.p.m.,
- przełęcz Walimska - 755 m n.p.m.,
- przełęcz Jędrzejowicka – 277 m n.p.m.,
- przełęcz Tąpadła – 384 m n.p.m.,
Rano nie śpieszę się ze wstawaniem. Dziś ostatni dzień wyprawy. W domu czeka na mnie dobra kolacja i wygodne łóżko. Wyjeżdżam parę minut po 8. Na początku czeka mnie zjazd do Dusznik.
W mieście zwiedzam Rynek na którym stoi Figura Wotywna Matki Boskiej w Dzieciątkiem Jezus postawiona w 1725 r. jako wotum za uratowanie od zarazy. Prawdopodobnie pomnik ten wykonał znany śląski warsztat rzeźbiarza L. J. Webera. Przedstawia Matkę Bożą z dzieciątkiem Jezus w otoczeniu śś. Floriana i Sebastiana, strzegących miasto od zarazy i ognia.
Po drodze decyduję się na skrócenie trasy i wjazd na przełęcz Lisią od strony Łężyc. Podjazd poza kilometrowym odcinkiem nie sprawił mi jakiś trudności. Niestety droga pozostawiała wiele do życzenia. Jednak wolę wjeżdżać po takiej drodze i zjeżdżać po równym asfalcie. W Karłowie robie postój na małe zakupy i ruszam w dół do Radkowa.
Po minięciu kolejnych miejscowości zaczyna się podjazd na przełęcz Sokolą. Na podjeździe widzę wielu rowerzystów z sakwami. Zatrzymuję się, żeby pogadać z jedną parą. Jak mówią, ze jadą do Świebodzic to już wiem, ze są to ludzie ze Stowarzyszenia Podróżników Crotos, którzy przyjechali na 3 dni w Sudety. Po krótkiej rozmowie każdy jedzie w swoją stronę. W Walimiu zaczynam podjazd na przełęcz Walimską. Na sporym odcinku drogi jest jeszcze historyczna kostka brukowa. Dogania mnie rowerzysta z Jugowa. Razem wjeżdżamy na przełęcz i na parkingu robimy sobie dłuższą przerwę. Niestety jest tam dużo ludzi, którzy sobie urządzają grillowanie. Uciekam stąd jak najszybciej.
Po zjeździe do Pieszyc wiem, że Sudety zostaną za moimi a mi zostaje już jazda do dumy po prawie płaskim terenie. Zostaje jeszcze tylko do przejechania masyw Ślęży i Raduni. W Dzierżoniowie zaczyna kropić deszcz.. I tak będzie kropić do przełęczy tąpała. W Tuszynie odnajduję kolejny krzyż pokutny. Po minięciu przełęczy Jędrzejowskiej i Tapadły zatrzymuję się na chwile na parkingu. Tam też dużo ludzi urządziło sobie piknik. Po krótkim odpoczynku zjeżdżam do Sobótki. Po raz pierwszy zjeżdżam w tą stronę do Sobótki. Zjazd jest o wiele lepszy niż w drugą stronę.
Dobrze znanymi drogami dojeżdżam do domu. W domu pojawiłem się o 19:30.
Mimo niezrealizowania tego co chciałem wyjazd uważam za udany. Zaliczyłem 7 przełęczy zrobiłem ponad 3000 m przewyższenia. Po raz pierwszy w Jesenikach nie padało. Niestety pojawiły się problemy z kolanem. Teraz parę dni restu i zobaczę co będzie dalej z kolanem. Jak się nic nie poprawi to zakończę sezon i po krótkim odpoczynku zacznę się szykować do następnego sezonu.
Już 2000 km na tym rowerze.
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Lisia - 790 m n.p.m.,
- przełęcz Sokola - 754 m n.p.m.,
- przełęcz Walimska - 755 m n.p.m.,
- przełęcz Jędrzejowicka – 277 m n.p.m.,
- przełęcz Tąpadła – 384 m n.p.m.,
Rano nie śpieszę się ze wstawaniem. Dziś ostatni dzień wyprawy. W domu czeka na mnie dobra kolacja i wygodne łóżko. Wyjeżdżam parę minut po 8. Na początku czeka mnie zjazd do Dusznik.
Schronisko pod Muflonem© biker81
Schronisko pod Muflonem - pomnik przyrody© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
W mieście zwiedzam Rynek na którym stoi Figura Wotywna Matki Boskiej w Dzieciątkiem Jezus postawiona w 1725 r. jako wotum za uratowanie od zarazy. Prawdopodobnie pomnik ten wykonał znany śląski warsztat rzeźbiarza L. J. Webera. Przedstawia Matkę Bożą z dzieciątkiem Jezus w otoczeniu śś. Floriana i Sebastiana, strzegących miasto od zarazy i ognia.
Rynek w Dusznikach© biker81
Rynek w Dusznikach© biker81
Figurka na Rynku w Dusznikach© biker81
Zjazd z Przełęczy Lisiej© biker81
Formacje skalne© biker81
Formacje skalne© biker81
Formacje skalne© biker81
Przydrożne przepaście© biker81
Przydrożne przepaście© biker81
Widok na Szczeliniec© biker81
Widok na Szczeliniec© biker81
Przydrożny krzyż Jezusa© biker81
Przydrożna figurka Matki Boskiej© biker81
Po drodze decyduję się na skrócenie trasy i wjazd na przełęcz Lisią od strony Łężyc. Podjazd poza kilometrowym odcinkiem nie sprawił mi jakiś trudności. Niestety droga pozostawiała wiele do życzenia. Jednak wolę wjeżdżać po takiej drodze i zjeżdżać po równym asfalcie. W Karłowie robie postój na małe zakupy i ruszam w dół do Radkowa.
Po minięciu kolejnych miejscowości zaczyna się podjazd na przełęcz Sokolą. Na podjeździe widzę wielu rowerzystów z sakwami. Zatrzymuję się, żeby pogadać z jedną parą. Jak mówią, ze jadą do Świebodzic to już wiem, ze są to ludzie ze Stowarzyszenia Podróżników Crotos, którzy przyjechali na 3 dni w Sudety. Po krótkiej rozmowie każdy jedzie w swoją stronę. W Walimiu zaczynam podjazd na przełęcz Walimską. Na sporym odcinku drogi jest jeszcze historyczna kostka brukowa. Dogania mnie rowerzysta z Jugowa. Razem wjeżdżamy na przełęcz i na parkingu robimy sobie dłuższą przerwę. Niestety jest tam dużo ludzi, którzy sobie urządzają grillowanie. Uciekam stąd jak najszybciej.
Nieistniejąca kolej w Ludwikowicach Kłodzkich© biker81
Nieistniejąca kolej w Ludwikowicach Kłodzkich© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Piknik na przełęczy Walimskiej© biker81
Po zjeździe do Pieszyc wiem, że Sudety zostaną za moimi a mi zostaje już jazda do dumy po prawie płaskim terenie. Zostaje jeszcze tylko do przejechania masyw Ślęży i Raduni. W Dzierżoniowie zaczyna kropić deszcz.. I tak będzie kropić do przełęczy tąpała. W Tuszynie odnajduję kolejny krzyż pokutny. Po minięciu przełęczy Jędrzejowskiej i Tapadły zatrzymuję się na chwile na parkingu. Tam też dużo ludzi urządziło sobie piknik. Po krótkim odpoczynku zjeżdżam do Sobótki. Po raz pierwszy zjeżdżam w tą stronę do Sobótki. Zjazd jest o wiele lepszy niż w drugą stronę.
Ostatni widok na Sudety© biker81
Ścieżka rowerowa Pieszyce - Dzierżoniów© biker81
Do zdobycia został jeszcze Masyw Ślęży i Raduni© biker81
Widok na Masyw Ślęży i Raduni© biker81
Krzyż pokutny w Tuszynie© biker81
Rezerwat przyrody Będkowice© biker81
Rezerwat przyrody Będkowice© biker81
Dobrze znanymi drogami dojeżdżam do domu. W domu pojawiłem się o 19:30.
Widok na Wrocław i okolice - na powiekszeniu widac Most na Rędzinie i Sky Tower© biker81
Mimo niezrealizowania tego co chciałem wyjazd uważam za udany. Zaliczyłem 7 przełęczy zrobiłem ponad 3000 m przewyższenia. Po raz pierwszy w Jesenikach nie padało. Niestety pojawiły się problemy z kolanem. Teraz parę dni restu i zobaczę co będzie dalej z kolanem. Jak się nic nie poprawi to zakończę sezon i po krótkim odpoczynku zacznę się szykować do następnego sezonu.
Już 2000 km na tym rowerze.
Videlske sedlo dzień 2 Głuchołazy - Duszniki-Zdrój
Niedziela, 14 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 149.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:35 | km/h: | 17.43 |
Pr. maks.: | 52.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 2070m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Pradziada -musi jeszcze trochę poczekać aż go zdobędę© biker81
Mnogość ścieżek rowerowych w Czechach© biker81
Oznaczenia szlaków w Jesenikach© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Wdok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Zamek Jánský Vrch w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Twierdza przy drodze do Travnej© biker81
Droga do granicy© biker81
Kościół NMP w Travnej przy drodze ku granicy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Przełęcz Lądecka po raz kolejny zdobyta© biker81
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Dawna linia kolejowa z Kłodzka do Kudowy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Muzeum Papiernictwa w Duszkinach© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Schronisko pod Muflonem© biker81
Widok na Góry Stołowe© biker81
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.
Videlske sedlo dzień 1 Wrocław - Głuchołazy
Sobota, 13 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Do innego miasta, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 137.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:50 | km/h: | 20.06 |
Pr. maks.: | 40.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.
Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.
W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.
Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.
Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.
W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.
Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.
Warowny kościół św.Trójcy w Zórawinia© biker81
Fosa otaczająca kościół© biker81
Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.
Krzyż pokutny w Skoroszycach© biker81
Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.
Wieża Ziębicka w Nysie© biker81
Fort w Nysie© biker81
Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.
Przydrożna kapliczka w drodze do Głuchołaz© biker81
Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81
Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81
Kościół w Polskim Świętowie© biker81
Krzyż przy kościele w Polskim Świętowie© biker81
przy kościele w Polskim Świętowie© biker81
Mury przy kościele w Polskiem Świętowie© biker81
Kościół w Nowym Świętowie© biker81
W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.
Krzyż pokutny w Nowym Świętowie© biker81
Wieża Bramy Górnej w Głuchołazach© biker81
Kamienica w Głuchołazach© biker81
Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81
Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81
Rower na dachu knajpy w Głuchołazach© biker81
Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.