Południowa Polska 2011 - dzień 9
Niedziela, 26 czerwca 2011 Kategoria > 100 km, Południowa Polska 2011, Wyprawy, Jubileusze
Km: | 126.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:50 | km/h: | 21.65 |
Pr. maks.: | 56.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Ostatni dzień wyjazdu. Czas wracać do domu, na podsumowania będzie jeszcze czas. Wstajemy wcześnie. Dziewczyny nas budzą o 7:30. Pobudka miała być o 7, ale jak zwykle zaspaliśmy. Szybkie pakowanie i jedziemy pod najbliższy sklep na zakupy. Rozbijamy się na rynku pod parasolem i jemy szybkie śniadanie.
Szybki przejazd DK 8 do Ząbkowic Śląskich. Pierwszy raz jadę tą drogą. Mały ruch na drogach więc można rozwinąć dużą prędkość na zjazdach. Podczas zjazdu osiągam maksymalną prędkość tego dnia i całej wyprawy 56,9 km/h. Po dotarciu do Ząbkowic szukamy kościoła i idziemy na mszę. Podczas mszy parę razy mam wrażenie jakby padał. Okazało się, że to dźwięk przejeżdżających samochodów po kostce brukowej.
Po mszy ruszamy bocznymi drogami do Strzelina. Tam zaplanowaliśmy kolejny postój. Mamy dosyć szybkie tempo. Drogi nawet nie odczuwamy specjalnie. W Strzelinie okazuje się, ze mamy średnią prędkość powyżej 20 km/h. Szybko znajdujemy miejsce gdzie można zjeść obiad. Jemy gyrosy a potem jeszcze chwile odpoczynku i ruszamy w drogę do Oławy. Cały czas trzymamy się DW 396. Musimy odstawić Anię na wcześniejszy pociąg do Krakowa. Znowu grupa jedzie w szybkim tempie. Na początku ja prowadziłem ale potem oddałem prowadzenie Pawłowi. Ja niestety za bardzo zwiększam tempo a potem reszta zostaje w tyle. Dlatego wole się schować na końcu grupy.
W Oławie Ania wsiada do pociągu a reszta grupy podejmuje decyzję, że jedzie rowerami do Brzegu. Po pożegnaniu z resztą grupy jadę DK 94 w kierunku Wrocławia. Kolejne spotkanie pewno za rok na kolejnej wyprawie rowerowej.
Już 4000 km w tym roku.
Już dawno wróciłem do rzeczywistości. Już w drodze do domu zacząłem planować kolejną wyprawę. Cały czas mam w głowie jedno motto: „Do mety przybywa się tylko po to by wyruszyć znowu dalej”. I znowu w pokoju są wszędzie porozrzucane mapy i przewodniki. Gdzie teraz mnie los skieruje, jakie będę mieć przygody, jakie przeszkody? Ale to już będzie całkiem inna opowieść. Jak w tej piosence, wędrówką jedną życie jest człowieka.
I znowu się dowiedziałem czegoś nowego o sobie, pokonałem swoje słabości, wróciłem do domu bogatszy o nowe doświadczenia, wspomnienia. I dalej życie toczy się koło roweru. A ja wciąż marzę o nowych miejscach, nowych wrażeniach. W końcu jeszcze tyle przeze mną do zobaczenia na tym świecie.
Ostatni dzień wyjazdu. Czas wracać do domu, na podsumowania będzie jeszcze czas. Wstajemy wcześnie. Dziewczyny nas budzą o 7:30. Pobudka miała być o 7, ale jak zwykle zaspaliśmy. Szybkie pakowanie i jedziemy pod najbliższy sklep na zakupy. Rozbijamy się na rynku pod parasolem i jemy szybkie śniadanie.
Szybki przejazd DK 8 do Ząbkowic Śląskich. Pierwszy raz jadę tą drogą. Mały ruch na drogach więc można rozwinąć dużą prędkość na zjazdach. Podczas zjazdu osiągam maksymalną prędkość tego dnia i całej wyprawy 56,9 km/h. Po dotarciu do Ząbkowic szukamy kościoła i idziemy na mszę. Podczas mszy parę razy mam wrażenie jakby padał. Okazało się, że to dźwięk przejeżdżających samochodów po kostce brukowej.
Ratusz w Kłodzku© biker81
Kamienica w Kłodzku© biker81
Most gotycki w Kłodzku© biker81
Widok na góry© biker81
Widok na góry© biker81
Widok na góry© biker81
Krzywa Wieża w Ząbkowicach© biker81
Ząbkowicki ratusz z XIX wieku© biker81
Po mszy ruszamy bocznymi drogami do Strzelina. Tam zaplanowaliśmy kolejny postój. Mamy dosyć szybkie tempo. Drogi nawet nie odczuwamy specjalnie. W Strzelinie okazuje się, ze mamy średnią prędkość powyżej 20 km/h. Szybko znajdujemy miejsce gdzie można zjeść obiad. Jemy gyrosy a potem jeszcze chwile odpoczynku i ruszamy w drogę do Oławy. Cały czas trzymamy się DW 396. Musimy odstawić Anię na wcześniejszy pociąg do Krakowa. Znowu grupa jedzie w szybkim tempie. Na początku ja prowadziłem ale potem oddałem prowadzenie Pawłowi. Ja niestety za bardzo zwiększam tempo a potem reszta zostaje w tyle. Dlatego wole się schować na końcu grupy.
Krzyż pokutny w Dankowicach© biker81
Remont wieży w Strzelinie© biker81
Remont wieży w Strzelinie© biker81
Remont wieży w Strzelinie© biker81
Krzyż pokutny w Chociwelu© biker81
W Oławie Ania wsiada do pociągu a reszta grupy podejmuje decyzję, że jedzie rowerami do Brzegu. Po pożegnaniu z resztą grupy jadę DK 94 w kierunku Wrocławia. Kolejne spotkanie pewno za rok na kolejnej wyprawie rowerowej.
Praca mężczyzn nigdy nie idzie na marne© biker81
Już 4000 km w tym roku.
Już dawno wróciłem do rzeczywistości. Już w drodze do domu zacząłem planować kolejną wyprawę. Cały czas mam w głowie jedno motto: „Do mety przybywa się tylko po to by wyruszyć znowu dalej”. I znowu w pokoju są wszędzie porozrzucane mapy i przewodniki. Gdzie teraz mnie los skieruje, jakie będę mieć przygody, jakie przeszkody? Ale to już będzie całkiem inna opowieść. Jak w tej piosence, wędrówką jedną życie jest człowieka.
I znowu się dowiedziałem czegoś nowego o sobie, pokonałem swoje słabości, wróciłem do domu bogatszy o nowe doświadczenia, wspomnienia. I dalej życie toczy się koło roweru. A ja wciąż marzę o nowych miejscach, nowych wrażeniach. W końcu jeszcze tyle przeze mną do zobaczenia na tym świecie.