Videlske sedlo dzień 1 Wrocław - Głuchołazy
Sobota, 13 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Do innego miasta, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 137.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:50 | km/h: | 20.06 |
Pr. maks.: | 40.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.


Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.




W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.

Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.

Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.








W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.






Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.

Warowny kościół św.Trójcy w Zórawinia© biker81

Fosa otaczająca kościół© biker81
Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81
W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.

Krzyż pokutny w Skoroszycach© biker81
Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.

Wieża Ziębicka w Nysie© biker81

Fort w Nysie© biker81
Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.

Przydrożna kapliczka w drodze do Głuchołaz© biker81

Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81

Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81

Kościół w Polskim Świętowie© biker81

Krzyż przy kościele w Polskim Świętowie© biker81

przy kościele w Polskim Świętowie© biker81

Mury przy kościele w Polskiem Świętowie© biker81

Kościół w Nowym Świętowie© biker81
W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.

Krzyż pokutny w Nowym Świętowie© biker81

Wieża Bramy Górnej w Głuchołazach© biker81

Kamienica w Głuchołazach© biker81

Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81

Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81

Rower na dachu knajpy w Głuchołazach© biker81
Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.
Praca
Piątek, 12 sierpnia 2011 Kategoria do 50 km, Praca
Km: | 22.47 | Km teren: | 2.40 | Czas: | 01:10 | km/h: | 19.26 |
Pr. maks.: | 30.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Czwartek, 11 sierpnia 2011 Kategoria do 50 km, Praca
Km: | 8.66 | Km teren: | 2.40 | Czas: | 00:30 | km/h: | 17.32 |
Pr. maks.: | 24.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Środa, 10 sierpnia 2011 Kategoria do 50 km, Praca
Km: | 23.85 | Km teren: | 2.40 | Czas: | 01:18 | km/h: | 18.35 |
Pr. maks.: | 30.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po pracy pojechałem do biura na spotkanie z architektem. Podczas jazdy zauważyłem że przed Teartem Współczesnym stawiają ogromne krzesło.

Będzie na czym posiedzieć :).

Nowe krzesło przed Teatrem Współczesnym© biker81
Będzie na czym posiedzieć :).
Praca
Wtorek, 9 sierpnia 2011 Kategoria do 50 km, Praca
Km: | 14.87 | Km teren: | 4.80 | Czas: | 00:48 | km/h: | 18.59 |
Pr. maks.: | 27.60 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 Kategoria do 50 km, Praca
Km: | 8.97 | Km teren: | 4.80 | Czas: | 00:30 | km/h: | 17.94 |
Pr. maks.: | 28.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pomorze 2011 - dzień 13 - Rewal - Międzyzdroje
Niedziela, 7 sierpnia 2011 Kategoria > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy, Jubileusze
Km: | 63.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:00 | km/h: | 15.96 |
Pr. maks.: | 36.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Rewal – Trzęsacz – Pustkowo – Pobierowo – Łukęcin – Dziwnówek – Dziwnów – Międzywodzie – Wisełka -Międzyzdroje
Mapa i profil trasy:
Trzęsacz ...
... to niezwykłe miejsce, jedyne w swoim rodzaju na bałtyckim wybrzeżu.
Niesamowita historia kościoła w Trzęsaczu - położonego kiedyś 1800 m od brzegów morza a dzisiaj stojącego już na krawędzi klifu ...
... zabytku, który jest niepowtarzalnym świadectwem odwiecznych zmagań człowieka z żywiołami
... miejscem, w którym historia przeplata się z legendami
... położonym na 15 południku, wyznaczającym czas środkowoeuropejski.
... najbardziej urokliwe miejsce na Pomorzu Zachodnim
Ostatni dzień wyprawy. Czas wracać do domu. Szkoda, że to już koniec. Dopero co się rozkręciłem a tu trzeba wracać do domu. Już nawet nie chce mi się myśleć, że jutro będę musiał być o tej porze już w pracy. W sumie to powinno się dostawać 3 tygodnie urlopu bo 2 tyg. To jest zdecydowanie za mało. Wyjeżdżam o 7:30. Mam zamiar zaliczyć do końca szlak rowerowy do Świnoujścia i zdążyć na wcześniejszy pociąg do Wrocławia.

Z Rewala kieruję się do Trzęsacza. Tam odwiedzam dobrze mi znane miejsca z weekendów spędzonych tu z mamą w dwóch poprzednich latach. Tu mijam 15 południk.





Za Trzęsaczem z drogi asfaltowej wjeżdżam w teren. Przez Pustkowo, Pobierowo i Łukęcin dojeżdżam do Dziwnówka. Już w terenie zaczyna kropić a ja na moje nieszczęście zaczynam gubić drogę i często jadę na wyczucie. W Dziwnówku łapie mnie ulewa. Zatrzymuję się w barze i mam chwilę czasu na kawę. Podejmuję decyzję, że nie jadę dalej szlakiem tylko główną drogą, którą dojeżdżam do Międzyzdrojów. W terenie może być wszędzie błoto i taka jazda nie ma najmniejszego sensu. Ten deszcz mnie już załamał i tracę ochotę na dalszą jazdę. Odpuszczam sobie latarnie w Wisełce i Świnoujściu. Na 15 latarni na polskim Wybrzeżu udało mi się zobaczyć 13. Dwie ostatnie zostawię sobie na inny raz. Wtedy tez udam się dalej w stronę Sasnitz i na Bornholm, ale ta wyprawa to już będzie inna opowieść.







Postanawiam pojechać wcześniejszym pociągiem. Nie chcę mi się jechać w nocy zwłaszcza, że ten pociąg nie ma przedziału dla rowerów. Z Dziwnówka jadę główną drogą do Międzyzdrojów. Ruch na drodze niewielki, za to droga to cały czas podjazdy i zjazdy. To tak na koniec, żeby dobrze zapamiętać tą wyprawę. W Międzyzdrojach mam jeszcze 1,5 godziny do pociągu. Jadę zobaczyć jeszcze molo i mogę uznać wyprawę za zakończoną. Ostatnie spojrzenie na morze i jak w tej piosence mogę powiedzieć „Żegnaj lato na rok”.






Na Dworcu kupuję bilet i czekam na pociąg. Mam jeszcze czas na małe zakupy i dużą porcję frytek.


Kupuje jeszcze jakieś jedzenie na drogę zjadam porcję frytek w barze na dworcu i idę na peron. Na dworcu czeka jeszcze dwóch innych rowerzystów, którzy jadą też do Wrocławia. Po wejściu do pociągu zaczynam szukać przedziału dla rowerów. Spotykam konduktorkę i wywiązuje się bardzo niemiła rozmowa. W sumie wiedziałem, że nie ma przedziału dla pociągów ale dla pewności spytałem się konduktorki:
- Czy jest przedział dla rowerów?
- Nie ma.
- To czemu w rozkładzie jest napisane, że jest a nie ma? Jak ja mam teraz jechać do domu tyle godzin? Kto mi zwróci pieniądze, jak mi ktoś ukradnie rower? – zasypuję ją pytaniami coraz bardziej się nakręcając.
- Nic Panu na to nie poradzę,
-W takim razie przypinam go do drzwi i do toalety ani do wagonu nikt tędy nie wejdzie – informuję Panią konduktor.
- Dobrze, nie ma problemu. – odpowiada cały czas spokojnym głosem.
Ale na końcu to mnie rozwaliła tekstem jak powiedziała, że na moim miejscu to nie woziłaby roweru w pociągu. W sumie fajna reklama usług PKP. Nie ma to jak pracownik, który zniechęca do korzystania z usług swojego Pracodawcy. A może ona obiektywnie wie co się dzieje, na PKP i ostrzega mnie przed takimi sytuacjami. W sumie to już sam nie wiem. Ale tak naprawdę to powinienem był zażądać od PKP zwrotu pieniędzy za bilet rowerowy ale stwierdziłem, ze ta gra nie jest warta świeczki. W sumie to: Pięknie K…a Pięknie, Popsują Każdą Podróż.
Po drodze do pociągu wsiada młodzież wracająca z Woodstocku i w załadowanym pociągu dojeżdżam do Wrocławia. Młodzi zachowywali się dobrze ale PKP przez takich jak oni to chyba kiedyś zbankrutuje. Większość to chyba nie w zwyczaju kupować biletów.
13 dni wprawy minęło szybko. Aż żal wracać do domu. Pierwszy raz w życiu wybrałem się sam na tak długą wyprawę. Mimo paru deszczowych dni i nie dojechaniu na rowerze nad morze to i tak jestem zadowolony. Teraz czas wrócić do rzeczywistości. Skończy się spanie pod namiotem, w schroniskach, jedzenie śniadania pod sklepem, szukania na mapie ciekawych miejsc do zobaczenie. Na to wszystko co dodaje uroku na wyprawie i tworzy ciekawy klimat będę musiał poczekać cały rok. I znów przyjdzie wiosna i zacznę znowu planować kolejna wyprawę. Dzięki tej wyprawie mogę powiedzieć, że te rok pod względem rowerowym będzie bardzo udany. Znowu będę żyć wspomnieniami do następnej wyprawy.
A następna wyprawa to już będzie całkiem inna opowieść.
Już 6000 km w tym roku.
Rewal – Trzęsacz – Pustkowo – Pobierowo – Łukęcin – Dziwnówek – Dziwnów – Międzywodzie – Wisełka -Międzyzdroje
Mapa i profil trasy:
Trzęsacz ...
... to niezwykłe miejsce, jedyne w swoim rodzaju na bałtyckim wybrzeżu.
Niesamowita historia kościoła w Trzęsaczu - położonego kiedyś 1800 m od brzegów morza a dzisiaj stojącego już na krawędzi klifu ...
... zabytku, który jest niepowtarzalnym świadectwem odwiecznych zmagań człowieka z żywiołami
... miejscem, w którym historia przeplata się z legendami
... położonym na 15 południku, wyznaczającym czas środkowoeuropejski.
... najbardziej urokliwe miejsce na Pomorzu Zachodnim
Ostatni dzień wyprawy. Czas wracać do domu. Szkoda, że to już koniec. Dopero co się rozkręciłem a tu trzeba wracać do domu. Już nawet nie chce mi się myśleć, że jutro będę musiał być o tej porze już w pracy. W sumie to powinno się dostawać 3 tygodnie urlopu bo 2 tyg. To jest zdecydowanie za mało. Wyjeżdżam o 7:30. Mam zamiar zaliczyć do końca szlak rowerowy do Świnoujścia i zdążyć na wcześniejszy pociąg do Wrocławia.

Mój kepming© biker81
Z Rewala kieruję się do Trzęsacza. Tam odwiedzam dobrze mi znane miejsca z weekendów spędzonych tu z mamą w dwóch poprzednich latach. Tu mijam 15 południk.

Widok na morze ze ścieżki rowerowej© biker81

Na punkcie widokowym w Trzęsaczu© biker81

Na punkcie widokowym w Trzęsaczu© biker81

Ruiny kościoła w Trzęsaczu© biker81

Ruiny - inne ujęcie© biker81
Za Trzęsaczem z drogi asfaltowej wjeżdżam w teren. Przez Pustkowo, Pobierowo i Łukęcin dojeżdżam do Dziwnówka. Już w terenie zaczyna kropić a ja na moje nieszczęście zaczynam gubić drogę i często jadę na wyczucie. W Dziwnówku łapie mnie ulewa. Zatrzymuję się w barze i mam chwilę czasu na kawę. Podejmuję decyzję, że nie jadę dalej szlakiem tylko główną drogą, którą dojeżdżam do Międzyzdrojów. W terenie może być wszędzie błoto i taka jazda nie ma najmniejszego sensu. Ten deszcz mnie już załamał i tracę ochotę na dalszą jazdę. Odpuszczam sobie latarnie w Wisełce i Świnoujściu. Na 15 latarni na polskim Wybrzeżu udało mi się zobaczyć 13. Dwie ostatnie zostawię sobie na inny raz. Wtedy tez udam się dalej w stronę Sasnitz i na Bornholm, ale ta wyprawa to już będzie inna opowieść.

Ścieżka rowerowa do Dziwnówka© biker81

Ścieżka rowerowa do Dziwnówka© biker81

Ulewa w Dziwnówku© biker81

Ciągle pada© biker81

Mała latarnia w Dziwnówku© biker81

Zatoka Wrzosowska© biker81

Zatoka Wrzosowska© biker81
Postanawiam pojechać wcześniejszym pociągiem. Nie chcę mi się jechać w nocy zwłaszcza, że ten pociąg nie ma przedziału dla rowerów. Z Dziwnówka jadę główną drogą do Międzyzdrojów. Ruch na drodze niewielki, za to droga to cały czas podjazdy i zjazdy. To tak na koniec, żeby dobrze zapamiętać tą wyprawę. W Międzyzdrojach mam jeszcze 1,5 godziny do pociągu. Jadę zobaczyć jeszcze molo i mogę uznać wyprawę za zakończoną. Ostatnie spojrzenie na morze i jak w tej piosence mogę powiedzieć „Żegnaj lato na rok”.

Molo w Międzyzdrojach© biker81

W Międzyzdrojach© biker81

Ostatnie spojrzenie na morze© biker81

Molo w Międzyzdrojach© biker81

Do zobaczenia za rok© biker81

Kuter rybacki© biker81
Na Dworcu kupuję bilet i czekam na pociąg. Mam jeszcze czas na małe zakupy i dużą porcję frytek.

Dworzec kolejowy© biker81

Ciekawe jaki to pociąg ?© biker81
Kupuje jeszcze jakieś jedzenie na drogę zjadam porcję frytek w barze na dworcu i idę na peron. Na dworcu czeka jeszcze dwóch innych rowerzystów, którzy jadą też do Wrocławia. Po wejściu do pociągu zaczynam szukać przedziału dla rowerów. Spotykam konduktorkę i wywiązuje się bardzo niemiła rozmowa. W sumie wiedziałem, że nie ma przedziału dla pociągów ale dla pewności spytałem się konduktorki:
- Czy jest przedział dla rowerów?
- Nie ma.
- To czemu w rozkładzie jest napisane, że jest a nie ma? Jak ja mam teraz jechać do domu tyle godzin? Kto mi zwróci pieniądze, jak mi ktoś ukradnie rower? – zasypuję ją pytaniami coraz bardziej się nakręcając.
- Nic Panu na to nie poradzę,
-W takim razie przypinam go do drzwi i do toalety ani do wagonu nikt tędy nie wejdzie – informuję Panią konduktor.
- Dobrze, nie ma problemu. – odpowiada cały czas spokojnym głosem.
Ale na końcu to mnie rozwaliła tekstem jak powiedziała, że na moim miejscu to nie woziłaby roweru w pociągu. W sumie fajna reklama usług PKP. Nie ma to jak pracownik, który zniechęca do korzystania z usług swojego Pracodawcy. A może ona obiektywnie wie co się dzieje, na PKP i ostrzega mnie przed takimi sytuacjami. W sumie to już sam nie wiem. Ale tak naprawdę to powinienem był zażądać od PKP zwrotu pieniędzy za bilet rowerowy ale stwierdziłem, ze ta gra nie jest warta świeczki. W sumie to: Pięknie K…a Pięknie, Popsują Każdą Podróż.
Po drodze do pociągu wsiada młodzież wracająca z Woodstocku i w załadowanym pociągu dojeżdżam do Wrocławia. Młodzi zachowywali się dobrze ale PKP przez takich jak oni to chyba kiedyś zbankrutuje. Większość to chyba nie w zwyczaju kupować biletów.
13 dni wprawy minęło szybko. Aż żal wracać do domu. Pierwszy raz w życiu wybrałem się sam na tak długą wyprawę. Mimo paru deszczowych dni i nie dojechaniu na rowerze nad morze to i tak jestem zadowolony. Teraz czas wrócić do rzeczywistości. Skończy się spanie pod namiotem, w schroniskach, jedzenie śniadania pod sklepem, szukania na mapie ciekawych miejsc do zobaczenie. Na to wszystko co dodaje uroku na wyprawie i tworzy ciekawy klimat będę musiał poczekać cały rok. I znów przyjdzie wiosna i zacznę znowu planować kolejna wyprawę. Dzięki tej wyprawie mogę powiedzieć, że te rok pod względem rowerowym będzie bardzo udany. Znowu będę żyć wspomnieniami do następnej wyprawy.
A następna wyprawa to już będzie całkiem inna opowieść.
Już 6000 km w tym roku.
Pomorze 2011 - dzień 12 - Darłówko - Rewal
Sobota, 6 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 150.48 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:29 | km/h: | 17.74 |
Pr. maks.: | 34.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Darłówko – Darłowo – Żukowo Morskie –Bobolin – Dąbki – Bukowo Morskie – Iwięcino – Osieki – Łazy – Unieście - Mielno – Chłopy – Sarbinowo – Gąski – latarnia morska nr 11 – Ustronie Morskie – Bagicz – Podczele – Kołobrzeg – latarnia morska nr 12 – Dźwirzyno – Rogowo – Mrzeżyno – Roby – Nowielice – Trzebiatów – Sadlno – Rogozina – Konarzewo – Skalno – Pogorzelica – Kołobrzeg – latarnia morska nr 13 - Rewal
Mapa i profil trasy:
Budzę się wcześnie rano. Pogoda nie zapowiada się za dobrze na dzisiaj. Ale cóż mam zrobić, trzeba ruszać dalej. Nie ma co siedzieć bezczynnie w namiocie. Po wczorajszej ulewie wszędzie jest morko. Całkiem mokry namiot chowam do pokrowca. Nawet nie mam jak go wysuszyć.


Początek trasy jadę we mgle. Mam nadzieję, że po wczorajszych deszczach dziś pogoda będzie ładniejsza. Po drodze jeszcze zwiedzam Darłowo.








Za Darłowem w Dąbkach dojeżdżam do Jeziora Bukowo i przez parę kilometrów jadę wzdłuż jego brzegów. Po drodze robię sobie przerwę pod sklepem na śniadanie. W sklepie nie milkną echa komentarze odnośnie śmierci Leppera. Ludzie snują domysły co do przyczyn jego śmierci. Mają prawo mieć podejrzenia, w końcu pochodził z ich stron i mogli go lepiej znać. Ja się dosiadam do paru Panów, którzy pija piwo przy stole. Fajnie to wygląda ja piję mleko a oni mają swoje piwo. Nawet trochę udało mi się ich przekonać co do wyższości mleka nad piwem. Po śniadaniu żegnamy się i jadę dalej.
Mijając kolejne wioski dojeżdżam do Łazów, skąd jadę Mierzeją Jamieńską do Mielno. Fajny fragment drogi, po lewej stronie widoki na Jezioro Jamno a po prawej na morze.
Za Mielnem znowu na chwile wjeżdżam w teren i przez Chopy i Sarbinowo dojeżdżam do Gąsek, gdzie obowiązkowym punktem programu jest zobaczenie latarni.











Latarnia morska w Gąskach leży około 22 kilometrów do Kołobrzegu i około 40 km od Darłowa. Wybudowana została w 1878 roku z czerwonej cegły, tak charakterystycznej dla budowy budynków pruskiej administracji.
Całkowita wysokość wieży wynosi 41,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu) Na jej szczyt prowadzą kręte granitowe schody o 226 stopniach.
Obok samej latarni wybudowano budynek mieszkalny dla latarników oraz budynek gospodarczy. Wysokość światła wynosi 50,1 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).



Po krótkim odpoczynku pod latarnią stwierdziłem, że trochę za dużo ludzi i postanowiłem pojechać dalej. Po krótkim odcinku w terenie dojeżdżam do Pleśni. Po minięciu rzeki Czerwonki dojeżdżam do Ustronia Morskiego. Zawsze w młodości mi się wydawało, że ta rzeka jest czerwona. Pamiętam jak byłem mały i przechodziłem na drugi brzeg tej rzeki tuż przy ujściu do morza.
W Ustroniu Morskim szybko odnajduje ośrodek, w którym w młodości co roku spędzałem wczasy. Teraz jest tu ośrodek leczniczy. Trochę dziwnie patrzyli się na mnie lekarze, więc nie chcąc wzbudzać niepotrzebnie sensacji pojechałem dalej. Może pomyśleli, ze przyjechałem tu na jakieś małe leczenie w czasie wyprawy. Po krótkiej wizycie jadę na obiad. Na obiad już tradycyjnie rybka.





Teraz to nie wiem którędy jechać. Obie mapy wskazują inną drogę. Jedna każe jechać terenem a druga DK11. Postanawiam jechać krajówką, dopiero w Bagiczu wjeżdżam w teren i tak dojeżdżam do Kołobrzegu. Nie mam czasu na zwiedzanie miasta i po zobaczeniu latarni jadę dalej przez Dźwirzyno i Mrzeżyno w stronę Trzebiatowa.
To już nie pierwszy raz jak obie mapy różnią się między sobą co do przebiegu szlaku. W Zachodniopomorskim szlak ten jest słabo oznakowany i nie jestem w stanie sprawdzić w terenie którędy szlak tak naprawdę wiedzie. Pierwszy taki dylemat taki miałem między Jarosławcem a Darłówkiem, gdzie jedna mapa kazała jechać wzdłuż brzegu morza a druga asfaltem południową strona Jeziora Kopań.
Niestety w internecie też nie ma za wiele wiadomości na temat tego szlaku. A każde wydawnictwo chyba sobie samemu ustala przebieg szlaku. Na większości fragmentów szlak pokrywa się z mapą. Tylko w miastach czasem zjeżdżałem ze szlaku, żeby zobaczyć to co nie interesuje. Tak było w Ustce, gdzie szlak całkowicie mijał latarnię morską. Szlak ten i tak jest wyznaczony tylko do Stilo. Pozostała część Pomorza do Krynicy morskiej czeka na wytyczenie. Docelowo szlak R-10 ma odjąć swoim zasięgiem całe Wybrzeże.
Więcej informacji o tym szlaku można znaleźć tu i tu.


Pierwsze światło pełniące rolę latarni morskiej, zostało rozpalone w Kołobrzegu w 1666 r. na wieży budynku portowego. Było zapalane tylko, gdy statek wchodził do portu.
Natomiast dzisiejsza latarnia morska w Kołobrzegu zbudowana została po II wojnie światowej na głównej platformie dawnego fortu z lat 1832-1836. Poprzednia latarnia, zniszczona w czasie działań wojennych, usytuowana była obok platformy fortu.
Mury okrągłej wieży latarni morskiej w Kołobrzegu zbudowano z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Wysokość wieży wynosi 26 m. Wzniesienie światła wynosi 33,4 m n.p.m., a jego nominalny zasięg 16 Mm (29,6 km).










Kościół w Trzebiatowie bardzo wyróżnia się w terenie i widać go już z daleka. Wieża kościoła mierząca 90 m jest jedną z najwyższych w Polsce. Niestety nie mogę zwiedzić za bardzo wnętrza kościoła, bo odbywa się tam ślub a na wieżę nie chciało mi się wchodzić. Wolałem oszczędzać nogi.





Dalej szlak wiedzie do Sadlna, gdzie znajduję twarz wykutą w kamieniu.







Dalej kieruję się z powrotem w stronę wybrzeża i przez Pogorzelice dojeżdżam do Niechorza, gdzie kolejna latarnia już z daleka przypomina mi swoim widokiem o tym żeby jej nie przegapić.

Latarnię morską w Niechorzu zbudowano na wysokim klifowym brzegu w latach 1863-1866.
Wieża latarni o wysokości 45 m n.p.t. (nad poziomem terenu) wkomponowana jest w dwuskrzydłowy budynek o wysokości 12 metrów.
Wieża zbudowana została z żółtej klinkierowej cegły. Wzniesienie światła wynosi 62,8 m n.p.m., a jego zasięg 20 Mm (37 km).

Stąd juz tylko niedaleko do Rewala. Zawsze jak tu jestem to idę na piechotę plażą z Rewala do Niechorza pod latarnię i z powrotem. Taką sama trasę robię w drugą stronę do Trzęsacza pod ruiny kościoła. Po takich dwóch wycieczkach po weekendzie mogę wracać do domu. Znajduję małe pole namiotowe w centrum miasta. Właściciel jest na tyle miły, że odstępuje mi cały kemping za 20 zł. Mówił, że zapowiadają deszcze a lepiej, żebym nie ryzykował noclegu pod namiotem. Więc ostatni nocleg na wyprawie, tzw. Zieloną noc spędzę w przyczepie kempingowej.
Mam teraz czas, żeby iść na miasto. W mieście nie ma za wiele do zwiedzania. Jak zwykle dużo ludzi i masę stoisk z różnymi zabawkami i nikomu niepotrzebnymi rzeczami. Czyli co roku to samo a ponieważ jestem tu co roku i znam wszystkie ważniejsze miejsca więc wracam szybko na pole namiotowe.


Dziś ostatni wieczór wyprawy wiec czas na małe podsumowanie. Zrobiłem prawie 1400 km. Nie wiem czy to dużo czy mało. Najważniejsze, że zobaczyłem miejsca które chciałem zobaczyć. Bez względu jaka będzie jutro pogoda i dokąd dojadę to mogę powiedzieć, że plan wykonałem. Szkoda tylko, że nie dojechałem nad morze rowerem, ale wierze, że następnym razem się uda. W drugim tyg. pogoda była wymarzona. W sumie to na tym drugim tyg. wyprawy zależało mi najbardziej, więc pogodę miałem jak na zamówienie. Chciałem w całości zjechać Pomorze rowerem napędzanym siłą własnych mięśni i nie korzystając z komunikacji zastępczej. Mój szlak kończy się jutro w Świnoujściu. Ale szlak jedzie dalej przez Niemcy, Danię, Szwecję i tak wokół Bałtyku. Czy ten koniec będzie początkiem nowej przygody, o tym dowiem się w przyszłości. Jedno wiem na pewno, że odkryłem na nowo nasze morze. I teraz mogę powiedzieć, że nad morzem to nie ma tylko woda, piasek i parę latarni ale są też inne ciekawe i malownicze miejsca, które każdy może przy odrobinie własnych chęci poznać. Ja je odkryłem, jeszcze nie wszystkie, nie wszystko po drodze zwiedziłem, ale myślę, że jeszcze nie raz tu wrócę.
Teraz czas na spanie, jutro trzeba wcześnie wstać i ruszać na podbój Świnoujście.
Darłówko – Darłowo – Żukowo Morskie –Bobolin – Dąbki – Bukowo Morskie – Iwięcino – Osieki – Łazy – Unieście - Mielno – Chłopy – Sarbinowo – Gąski – latarnia morska nr 11 – Ustronie Morskie – Bagicz – Podczele – Kołobrzeg – latarnia morska nr 12 – Dźwirzyno – Rogowo – Mrzeżyno – Roby – Nowielice – Trzebiatów – Sadlno – Rogozina – Konarzewo – Skalno – Pogorzelica – Kołobrzeg – latarnia morska nr 13 - Rewal
Mapa i profil trasy:
Budzę się wcześnie rano. Pogoda nie zapowiada się za dobrze na dzisiaj. Ale cóż mam zrobić, trzeba ruszać dalej. Nie ma co siedzieć bezczynnie w namiocie. Po wczorajszej ulewie wszędzie jest morko. Całkiem mokry namiot chowam do pokrowca. Nawet nie mam jak go wysuszyć.

Na polu namiotowym© biker81

Na polu namiotowym© biker81
Początek trasy jadę we mgle. Mam nadzieję, że po wczorajszych deszczach dziś pogoda będzie ładniejsza. Po drodze jeszcze zwiedzam Darłowo.

Deptak w Darłowie© biker81

Deptak w Darłowie© biker81

Wysoka Brama© biker81

Ratusz© biker81

Pomnik Rybaka© biker81

Kościół Mariacki© biker81

Zamek Książąt Pomorskich© biker81

Gościniec Zamkowy© biker81
Za Darłowem w Dąbkach dojeżdżam do Jeziora Bukowo i przez parę kilometrów jadę wzdłuż jego brzegów. Po drodze robię sobie przerwę pod sklepem na śniadanie. W sklepie nie milkną echa komentarze odnośnie śmierci Leppera. Ludzie snują domysły co do przyczyn jego śmierci. Mają prawo mieć podejrzenia, w końcu pochodził z ich stron i mogli go lepiej znać. Ja się dosiadam do paru Panów, którzy pija piwo przy stole. Fajnie to wygląda ja piję mleko a oni mają swoje piwo. Nawet trochę udało mi się ich przekonać co do wyższości mleka nad piwem. Po śniadaniu żegnamy się i jadę dalej.
Mijając kolejne wioski dojeżdżam do Łazów, skąd jadę Mierzeją Jamieńską do Mielno. Fajny fragment drogi, po lewej stronie widoki na Jezioro Jamno a po prawej na morze.
Za Mielnem znowu na chwile wjeżdżam w teren i przez Chopy i Sarbinowo dojeżdżam do Gąsek, gdzie obowiązkowym punktem programu jest zobaczenie latarni.

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Ścieżka rowerowa© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Dobrze oznakowany szlak rowerowy© biker81

Tędy też jechałem© biker81

16 południk© biker81

Latarnia morska - Gąski© biker81
Latarnia morska w Gąskach leży około 22 kilometrów do Kołobrzegu i około 40 km od Darłowa. Wybudowana została w 1878 roku z czerwonej cegły, tak charakterystycznej dla budowy budynków pruskiej administracji.
Całkowita wysokość wieży wynosi 41,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu) Na jej szczyt prowadzą kręte granitowe schody o 226 stopniach.
Obok samej latarni wybudowano budynek mieszkalny dla latarników oraz budynek gospodarczy. Wysokość światła wynosi 50,1 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).

W drodze do Ustronia Morskiego© biker81

W dali widać znowu morze© biker81

Rzeka Czerwonka© biker81
Po krótkim odpoczynku pod latarnią stwierdziłem, że trochę za dużo ludzi i postanowiłem pojechać dalej. Po krótkim odcinku w terenie dojeżdżam do Pleśni. Po minięciu rzeki Czerwonki dojeżdżam do Ustronia Morskiego. Zawsze w młodości mi się wydawało, że ta rzeka jest czerwona. Pamiętam jak byłem mały i przechodziłem na drugi brzeg tej rzeki tuż przy ujściu do morza.
W Ustroniu Morskim szybko odnajduje ośrodek, w którym w młodości co roku spędzałem wczasy. Teraz jest tu ośrodek leczniczy. Trochę dziwnie patrzyli się na mnie lekarze, więc nie chcąc wzbudzać niepotrzebnie sensacji pojechałem dalej. Może pomyśleli, ze przyjechałem tu na jakieś małe leczenie w czasie wyprawy. Po krótkiej wizycie jadę na obiad. Na obiad już tradycyjnie rybka.

Droga do ośrodka nic się nie zmieniła© biker81

Wspomnień czar© biker81

Trochę się tu zmieniło© biker81

Tędy się chodziło na stołówkę© biker81

Ciekawe który to było mój balkon ?© biker81
Teraz to nie wiem którędy jechać. Obie mapy wskazują inną drogę. Jedna każe jechać terenem a druga DK11. Postanawiam jechać krajówką, dopiero w Bagiczu wjeżdżam w teren i tak dojeżdżam do Kołobrzegu. Nie mam czasu na zwiedzanie miasta i po zobaczeniu latarni jadę dalej przez Dźwirzyno i Mrzeżyno w stronę Trzebiatowa.
To już nie pierwszy raz jak obie mapy różnią się między sobą co do przebiegu szlaku. W Zachodniopomorskim szlak ten jest słabo oznakowany i nie jestem w stanie sprawdzić w terenie którędy szlak tak naprawdę wiedzie. Pierwszy taki dylemat taki miałem między Jarosławcem a Darłówkiem, gdzie jedna mapa kazała jechać wzdłuż brzegu morza a druga asfaltem południową strona Jeziora Kopań.
Niestety w internecie też nie ma za wiele wiadomości na temat tego szlaku. A każde wydawnictwo chyba sobie samemu ustala przebieg szlaku. Na większości fragmentów szlak pokrywa się z mapą. Tylko w miastach czasem zjeżdżałem ze szlaku, żeby zobaczyć to co nie interesuje. Tak było w Ustce, gdzie szlak całkowicie mijał latarnię morską. Szlak ten i tak jest wyznaczony tylko do Stilo. Pozostała część Pomorza do Krynicy morskiej czeka na wytyczenie. Docelowo szlak R-10 ma odjąć swoim zasięgiem całe Wybrzeże.
Więcej informacji o tym szlaku można znaleźć tu i tu.

Budowla wojskowa© biker81

Latarnia morska - Kołobrzeg© biker81
Pierwsze światło pełniące rolę latarni morskiej, zostało rozpalone w Kołobrzegu w 1666 r. na wieży budynku portowego. Było zapalane tylko, gdy statek wchodził do portu.
Natomiast dzisiejsza latarnia morska w Kołobrzegu zbudowana została po II wojnie światowej na głównej platformie dawnego fortu z lat 1832-1836. Poprzednia latarnia, zniszczona w czasie działań wojennych, usytuowana była obok platformy fortu.
Mury okrągłej wieży latarni morskiej w Kołobrzegu zbudowano z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Wysokość wieży wynosi 26 m. Wzniesienie światła wynosi 33,4 m n.p.m., a jego nominalny zasięg 16 Mm (29,6 km).

Deptak w Kołobrzegu© biker81

Ścieżka rowerowa© biker81

Ścieżka rowerowa© biker81

Ścieżka rowerowa© biker81

Port w Dźwirzynie© biker81

Jezioro Resko Przymorskie© biker81

Jezioro Resko Przymorskie© biker81

Niedokończony most© biker81

Fragment szlaku rowerowego© biker81

Przydrożne widoki© biker81
Kościół w Trzebiatowie bardzo wyróżnia się w terenie i widać go już z daleka. Wieża kościoła mierząca 90 m jest jedną z najwyższych w Polsce. Niestety nie mogę zwiedzić za bardzo wnętrza kościoła, bo odbywa się tam ślub a na wieżę nie chciało mi się wchodzić. Wolałem oszczędzać nogi.

Kościół wyróżnia się z oddali© biker81

Jeszcze zbliżenie© biker81

Kościół Mariacki w Trzebiatowie© biker81

Ratusz Miejski© biker81

Baszta Kaszana© biker81

Dobrze oznakowany szlak rowerowy© biker81
Dalej szlak wiedzie do Sadlna, gdzie znajduję twarz wykutą w kamieniu.

Kościół w Sadlnie© biker81

Dzwonnica© biker81

Witraże© biker81

Fragment muru© biker81

Wykuta w kamieniu twarz© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Dobrze oznakowane szlaki rowerowe© biker81
Dalej kieruję się z powrotem w stronę wybrzeża i przez Pogorzelice dojeżdżam do Niechorza, gdzie kolejna latarnia już z daleka przypomina mi swoim widokiem o tym żeby jej nie przegapić.

Latarnia morska - Niechorze© biker81
Latarnię morską w Niechorzu zbudowano na wysokim klifowym brzegu w latach 1863-1866.
Wieża latarni o wysokości 45 m n.p.t. (nad poziomem terenu) wkomponowana jest w dwuskrzydłowy budynek o wysokości 12 metrów.
Wieża zbudowana została z żółtej klinkierowej cegły. Wzniesienie światła wynosi 62,8 m n.p.m., a jego zasięg 20 Mm (37 km).

Niechorze - Budynek przy ul. Ludnej© biker81
Stąd juz tylko niedaleko do Rewala. Zawsze jak tu jestem to idę na piechotę plażą z Rewala do Niechorza pod latarnię i z powrotem. Taką sama trasę robię w drugą stronę do Trzęsacza pod ruiny kościoła. Po takich dwóch wycieczkach po weekendzie mogę wracać do domu. Znajduję małe pole namiotowe w centrum miasta. Właściciel jest na tyle miły, że odstępuje mi cały kemping za 20 zł. Mówił, że zapowiadają deszcze a lepiej, żebym nie ryzykował noclegu pod namiotem. Więc ostatni nocleg na wyprawie, tzw. Zieloną noc spędzę w przyczepie kempingowej.
Mam teraz czas, żeby iść na miasto. W mieście nie ma za wiele do zwiedzania. Jak zwykle dużo ludzi i masę stoisk z różnymi zabawkami i nikomu niepotrzebnymi rzeczami. Czyli co roku to samo a ponieważ jestem tu co roku i znam wszystkie ważniejsze miejsca więc wracam szybko na pole namiotowe.

Deptak w Rewalu© biker81

Nad morzem w Rewalu© biker81
Dziś ostatni wieczór wyprawy wiec czas na małe podsumowanie. Zrobiłem prawie 1400 km. Nie wiem czy to dużo czy mało. Najważniejsze, że zobaczyłem miejsca które chciałem zobaczyć. Bez względu jaka będzie jutro pogoda i dokąd dojadę to mogę powiedzieć, że plan wykonałem. Szkoda tylko, że nie dojechałem nad morze rowerem, ale wierze, że następnym razem się uda. W drugim tyg. pogoda była wymarzona. W sumie to na tym drugim tyg. wyprawy zależało mi najbardziej, więc pogodę miałem jak na zamówienie. Chciałem w całości zjechać Pomorze rowerem napędzanym siłą własnych mięśni i nie korzystając z komunikacji zastępczej. Mój szlak kończy się jutro w Świnoujściu. Ale szlak jedzie dalej przez Niemcy, Danię, Szwecję i tak wokół Bałtyku. Czy ten koniec będzie początkiem nowej przygody, o tym dowiem się w przyszłości. Jedno wiem na pewno, że odkryłem na nowo nasze morze. I teraz mogę powiedzieć, że nad morzem to nie ma tylko woda, piasek i parę latarni ale są też inne ciekawe i malownicze miejsca, które każdy może przy odrobinie własnych chęci poznać. Ja je odkryłem, jeszcze nie wszystkie, nie wszystko po drodze zwiedziłem, ale myślę, że jeszcze nie raz tu wrócę.
Teraz czas na spanie, jutro trzeba wcześnie wstać i ruszać na podbój Świnoujście.
Pomorze 2011 - dzień 11 - Smołdzino - Darłówko
Piątek, 5 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:43 | km/h: | 14.89 |
Pr. maks.: | 38.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Smołdzino – Rowy – Machowinko – Wytkowo – Ustka – latarnia morska nr 9 – Wodnica – Pęplino – Jarosławiec – latarnia morska nr 10 - Wicie - Darłówko – latarnia morska nr 11
Mapa i profil trasy:
Na początek dnia mam mały odcinek w terenie. W sumie to taka dobra pobudka na resztę dnia. Ponieważ od paru dni nie piję kawy, więc potrzebuję innych wspomagaczy. Szybko docieram nad Jezioro Gardno i wzdłuż jego brzegów jadę do Rowów.








Za miastem znowu wjeżdżam w teren. Mijając kolejne wiosko dojeżdżam do Ustki. Droga w terenie niestety jest bardzo piaszczysta i często wolę prowadzić niż jechać. Po drodze widzę jakieś mocne światła ledowe. Myślałem, że to jakiś samochód. Okazało się, że to niemieccy rowerzyści za bardzo wzięli sobie do serca o jeździe oświetlonym rowerem w ciągu dnia albo stwierdzili, że w lesie jest za ciemno i chcieli być bardziej widoczni. Tu zamykam pętlę po woj. pomorskim. Po tygodniu znów jestem w Ustce. Szybko dojeżdżam przez miasto do latarni morskiej.









Poprzedniczką obecnej latarni morskiej w Ustce była działająca od 1871 r. olejowa latarnia z aparaturą Fresnela, wciągana na maszt przy stacji pilotów.
Dzisiejsza latarnia została wybudowana w 1892 r. u nasady wschodniego falochronu. Do budowy użyto licowanej czerwonej cegły.
Ośmiokątna wieża ma 22 m wysokości. Czasy II wojny światowej latarnia przetrwała nietknięta. Wzniesienie światła wynosi 22,2 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km).

Za Ustką znowu wjeżdżam w teren. Tym razem jadę przez dolinę rzeki Słupi. Po drodze było parę ciężkich momentów i szlak był za bardzo zarośnięty ale jechało się fajnie. Po przekroczeniu mostku, czeski turysta był bardzo zdziwiony jak na pytanie czy jechałem rowerem przez ten most odpowiedziałem, że jechałem. Był pod ogromny wrażeniem.




W Jarosławiu robię przerwę na obiad. Po obiedzie i wypiciu piwa niestety nie mi się jechać dalej. Ponieważ nie mam daleko do Darłówka, wiec pozwalam sobie na mały odpoczynek nad morzem. Po drodze jeszcze zjadam i mogę jechać dalej. Trasa wiedzie wzdłuż Jeziora Kopań. Bardzo fajny odcinek zwłaszcza, że często mam jednocześnie widok na jezioro i na morze. Przed ujściem jeziora do morza trasa robi się coraz bardziej piaszczysta. Jest tak niski poziom wody, że jezioro jest odcięte od morza i można przejść na drugą stronę po piasku.

Pierwsza latarnia morska w Jarosławcu powstała w 1830 r. w odległości ok. 0,5 km od morskiego brzegu. Okazała się jednak zbyt niska.
Obecną latarnię wybudowano w latach 1835-1838. Latarnia morska w Jarosławcu posiada okrągłą wieżę z czerwonej cegły o wysokości 33,3 m n.p.t. (nad poziomem terenu)
Wzniesienie światła wynosi 50,2 m n.p.m. a jego zasięg 23 Mm (42,6 km).

















Postanawiam zatrzymać się na chwilę na plaży. Chcę trochę posiedzieć na plaży i popatrzeć na morze. W międzyczasie spotkam parę sakwiarzy, którzy jadą w odwrotnym kierunku i to w dodatku bez mapy. Wymieniamy się uwagami na temat szlaku i postanawiam im odstąpić swoją mapę bo mi już nie będzie potrzebna. Chmury robią się coraz cięższe więc postanawiam jechać do Darłówka. Mniej więcej wiem gdzie mam pole namiotowe, więc szybka na nie dojeżdżam. Po chwili jak dojechałem na pole namiotowe zaczęła się ulewa i trwała dobrą godzinę. Potem dopiero mogłem rozbić namiot.



Najwcześniejsze wzmianki o latarni morskiej w Darłowie datuje się na 1715 r.
Dzisiejsza latarnia została zbudowana jednak w 1927 r. Jest usytuowana u nasady wschodniego falochronu portu w Darłówku, dzielnicy Darłowa.
Budynek i czworokątna wieża zbudowane zostały z czerwonej cegły.
Wieża ma 23 m wysokości. Wzniesienie światła wynosi 19,7 m n.p.m. i posiada zasięg 15 Mm (27,8 km).












Po ogarnięciu się w namiocie zostawiam rzeczy I jadę na miasto na obiad. Wcześniej pojechałem zobaczyć miejsca gdzie spędzałem kiedyś wczasy. Wieczorem znowu zaczyna padać, więc co sił w nogach jadę pod namiot.
Już zasypiając słyszę jak ktoś mówi że Andrzej Lepper nie żyje. Nie wiem czy mi się to już śni ale jutro potwierdzę tą informację.
Smołdzino – Rowy – Machowinko – Wytkowo – Ustka – latarnia morska nr 9 – Wodnica – Pęplino – Jarosławiec – latarnia morska nr 10 - Wicie - Darłówko – latarnia morska nr 11
Mapa i profil trasy:
Na początek dnia mam mały odcinek w terenie. W sumie to taka dobra pobudka na resztę dnia. Ponieważ od paru dni nie piję kawy, więc potrzebuję innych wspomagaczy. Szybko docieram nad Jezioro Gardno i wzdłuż jego brzegów jadę do Rowów.

Znowu na szlaku© biker81

Teraz taka droga© biker81

A tu taka droga© biker81

Jezioro Gardno© biker81

Jeszcze raz jezioro© biker81

I znowu nad jeziorem© biker81

Rzeka w Rowach© biker81

Widok z drugiej strony© biker81
Za miastem znowu wjeżdżam w teren. Mijając kolejne wiosko dojeżdżam do Ustki. Droga w terenie niestety jest bardzo piaszczysta i często wolę prowadzić niż jechać. Po drodze widzę jakieś mocne światła ledowe. Myślałem, że to jakiś samochód. Okazało się, że to niemieccy rowerzyści za bardzo wzięli sobie do serca o jeździe oświetlonym rowerem w ciągu dnia albo stwierdzili, że w lesie jest za ciemno i chcieli być bardziej widoczni. Tu zamykam pętlę po woj. pomorskim. Po tygodniu znów jestem w Ustce. Szybko dojeżdżam przez miasto do latarni morskiej.

Znowu terenem© biker81

Piaszczyście© biker81

Tego już za wiele© biker81

Za to takie widoki© biker81

Jeszcze jeden widok© biker81

I taki widoczek© biker81

Już lepsza droga© biker81

Kotwica w Ustce© biker81

Latarnia morska - Ustka© biker81
Poprzedniczką obecnej latarni morskiej w Ustce była działająca od 1871 r. olejowa latarnia z aparaturą Fresnela, wciągana na maszt przy stacji pilotów.
Dzisiejsza latarnia została wybudowana w 1892 r. u nasady wschodniego falochronu. Do budowy użyto licowanej czerwonej cegły.
Ośmiokątna wieża ma 22 m wysokości. Czasy II wojny światowej latarnia przetrwała nietknięta. Wzniesienie światła wynosi 22,2 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km).

Cay to na pewo tędy mam jechać ?© biker81
Za Ustką znowu wjeżdżam w teren. Tym razem jadę przez dolinę rzeki Słupi. Po drodze było parę ciężkich momentów i szlak był za bardzo zarośnięty ale jechało się fajnie. Po przekroczeniu mostku, czeski turysta był bardzo zdziwiony jak na pytanie czy jechałem rowerem przez ten most odpowiedziałem, że jechałem. Był pod ogromny wrażeniem.

Tędy też jechałem© biker81

Może czas na rower wodny ?© biker81

Znowu rzeka© biker81

Kusi żeby popłynąć© biker81
W Jarosławiu robię przerwę na obiad. Po obiedzie i wypiciu piwa niestety nie mi się jechać dalej. Ponieważ nie mam daleko do Darłówka, wiec pozwalam sobie na mały odpoczynek nad morzem. Po drodze jeszcze zjadam i mogę jechać dalej. Trasa wiedzie wzdłuż Jeziora Kopań. Bardzo fajny odcinek zwłaszcza, że często mam jednocześnie widok na jezioro i na morze. Przed ujściem jeziora do morza trasa robi się coraz bardziej piaszczysta. Jest tak niski poziom wody, że jezioro jest odcięte od morza i można przejść na drugą stronę po piasku.

Latarnia morska - Jarosławiec© biker81
Pierwsza latarnia morska w Jarosławcu powstała w 1830 r. w odległości ok. 0,5 km od morskiego brzegu. Okazała się jednak zbyt niska.
Obecną latarnię wybudowano w latach 1835-1838. Latarnia morska w Jarosławcu posiada okrągłą wieżę z czerwonej cegły o wysokości 33,3 m n.p.t. (nad poziomem terenu)
Wzniesienie światła wynosi 50,2 m n.p.m. a jego zasięg 23 Mm (42,6 km).

Chwila na plaży© biker81

Jeszcze jedno spojrzenie na morze i w drogę© biker81

Widoki po drodze© biker81

Droga prosta jak pas startowy dla samolotów© biker81

Droga w terenie© biker81

I taka droga© biker81

Takie widoki po drodze© biker81

Takie widoki po drodze II© biker81

Takie widoki po drodze I© biker81

Droga do Ustki© biker81

Tym razem taka droga© biker81

Znowu piach© biker81

Wyschnięta rzeka© biker81

Most na rzece© biker81

W głębi Jezioro Kopeń© biker81

Takie widoki to ja rozumiem© biker81

Jezioro Kopań© biker81
Postanawiam zatrzymać się na chwilę na plaży. Chcę trochę posiedzieć na plaży i popatrzeć na morze. W międzyczasie spotkam parę sakwiarzy, którzy jadą w odwrotnym kierunku i to w dodatku bez mapy. Wymieniamy się uwagami na temat szlaku i postanawiam im odstąpić swoją mapę bo mi już nie będzie potrzebna. Chmury robią się coraz cięższe więc postanawiam jechać do Darłówka. Mniej więcej wiem gdzie mam pole namiotowe, więc szybka na nie dojeżdżam. Po chwili jak dojechałem na pole namiotowe zaczęła się ulewa i trwała dobrą godzinę. Potem dopiero mogłem rozbić namiot.

Zaraz będzie lać© biker81

Statek w porcie© biker81

Latarnia morska - Darłowo© biker81
Najwcześniejsze wzmianki o latarni morskiej w Darłowie datuje się na 1715 r.
Dzisiejsza latarnia została zbudowana jednak w 1927 r. Jest usytuowana u nasady wschodniego falochronu portu w Darłówku, dzielnicy Darłowa.
Budynek i czworokątna wieża zbudowane zostały z czerwonej cegły.
Wieża ma 23 m wysokości. Wzniesienie światła wynosi 19,7 m n.p.m. i posiada zasięg 15 Mm (27,8 km).

Statek odpływa© biker81

Most rozsuwany© biker81

Most się rozsuwa© biker81

Widok na morze z portu© biker81

Deptak w Ustce© biker81

Kosmiczny jest ten budynek© biker81

Tędy jeźdźiły kiedyś samochody© biker81

Tu byłem kiedyś na wczasach© biker81

I tu też byłem© biker81

Tu byłem też kiedyś parę dni© biker81

Bunkry w Ustce© biker81

Kolejne bunkry© biker81
Po ogarnięciu się w namiocie zostawiam rzeczy I jadę na miasto na obiad. Wcześniej pojechałem zobaczyć miejsca gdzie spędzałem kiedyś wczasy. Wieczorem znowu zaczyna padać, więc co sił w nogach jadę pod namiot.
Już zasypiając słyszę jak ktoś mówi że Andrzej Lepper nie żyje. Nie wiem czy mi się to już śni ale jutro potwierdzę tą informację.
Pomorze 2011 - dzień 10 - Białogóra - Smołdzino
Czwartek, 4 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 100.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:40 | km/h: | 15.03 |
Pr. maks.: | 45.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 200m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Białogóra – Słuchowo – Libiewko – Choczewo - Żelazno – Przebendowo – Kurowo – Ciekocinko – Ciekocino – Sasino – Stilo – latarnia morska nr 7 - Łeba – Żarnowska Gać – Izbica – Chmielno – Główczyce – Skórzyce – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las - Czołpino – latarnia morska nr 8 – Smołdziński las - Smołdzino
Mapa i profil trasy:
Już przed 7 rano jestem spakowany i gotowy do drogi. Nawet nie wiedziałem, że mam w sobie tyle samodyscypliny, żeby wstawać tak wcześnie. Cały czas staram się chodzić wcześnie spać. Snu mi nie brakuje a wieczorem jestem tak padnięty, że nawet nie budzę się w nocy. Z racji tego, ze teraz będzie trochę więcej terenu a średnia nie będzie już tak wysoka jak podczas jazdy po samym asfalcie, więc takie wczesne wstawanie jest jak najbardziej wskazane.
Ruszam na podbój kolejnej latarni na mojej trasie. Kolejna latarnia jest w Stilo, gdzie zacznę kolejny etap mojej wyprawy.






Po 2 godzinach jazdy jestem na początku drogi do latarni. Na parkingu zostawiam rower i idę zobaczyć kolejną latarnię. Teraz czeka mnie dłuższy spacer na wzgórze na którym jest latarnia. Trochę obawiam się o rower ale ufam, że nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby go gwizdnąć.

Latarnia w Stilo została zbudowana w latach 1904-1906 przez firmę Nordische Elektrizitäts und Stahlwerke A.G. z Schellmühl bei Danzing, według projektu niemieckiego architekta Waltera Körtego, na pokrytej lasem wydmie o wysokości 41,6 m, w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu, na północ od wsi Stilo.
Latarnia posiada konstrukcję stalową w formie szesnastokątnej wieży o wysokości 33,4 m. Jest posadowiona na granitowym fundamencie. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Latarnia w Stilo jest jedną z dwóch polskich latarni całkowicie metalowych, drugą jest latarnia w Jastarni.
Tu wjeżdżam na szlak rowerowy Stilo – Świnoujście, którym będę jechać do przez 4 ostatnie dni wyprawy. Szlak ten ma 365 km długości i wjedzie przez łąki, pola i bezdroża Pomorza pokazując najpiękniejsze miejsca naszego wybrzeża. Teraz często będę wjeżdżać a teren nie wiedząc co mnie czeka po drodze.
Na początku gubię szlak i prawię ląduję na plaży. Trasa jest niestety bardzo piaszczysta. Taką droga dojeżdżam do Łeby po lewej stronie mając Jezioro Sarbno. 11 km w terenie dają mocno w kość i wiem, że wyprawa zaczyna się na nowo.












W Łebie nie ma nic ciekawego do oglądania wiec jadę dalej. Po chwili znów wjeżdżam w teren.






Droga jak na jazdę z sakwami nie jest za rewelacyjna. Ale za to mogę spokojnie delektować się widokami. W pełnym momencie twarda wiejska droga zmienia się w drogę przez torfowiska, gdzie jadąc tropem węża musze mijać dziury z torfem. Z czasem droga staje się coraz cięższa. Trochę nadziej wlewa we mnie spotkanie z Niemcami, którzy z dziećmi obładowani sakwami jadą od strony wsi Kluki i mówią, że ta droga zaraz się skończy. Jak na horyzoncie zauważam wieś, czuję się uratowany. Nie ma to jak wjechać znowu na asfalt.








W Klukach robię planowany postój. Zostawiam rower i idę zwiedzać Muzeum Wsi Słowińskiej.
Muzeum to powstało z myślą ratowania kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Położenie Muzeum w środku funkcjonującej małej, wiejskiej społeczności, w centrum Parku Narodowego dodaje mu autentyczności i podkreśla symbiozę z otaczającą go przyrodą.
Po obejściu muzeum i zachwyceniu się nad tą piękną architekturą przeszedł czas, żeby zadbać o własne ciało. Poszedłem na karczmy na obiad.















Stąd już tylko kilka kilometrów do Smołdzina, gdzie mam nadzieję znaleźć jakiś nocleg. Zaraz za Smołdzińskim Lasem odbijam w prawo i jadę do Czołpina. Znowu zostawiam rower na dole i po schodach idę pod latarnię. Postanawiam wejść do środka latarni i zobaczyć jakie są widoki z góry. Będzie to jedyna latarnia na jaką wejdę. Ze względu na oszczędność czasu i nóg oraz brak chęci przepychania się wśród ludzi zrezygnowałem z wchodzenia na pozostałe latarnie. Z góry mogę podziwach morze, ruchome wydmy i pobliskie wzniesienia.




Latarnia morska w Czołpinie umiejscowiona jest na wydmie o wysokości 50 m w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu.
Znajduje się na obszarze Słowińskiego Parku Narodowego. Została zbudowana w latach 1872-1875. Na jej wieży do tej pory znajduje się urządzenie optyczne wyprodukowane we Francji w 1926 roku. To soczewka bębnowa złożona z 43 szlifowanych pierścieni.
Jej wieża została wykonana w kształcie ściętego stożka, z czerwonej licowanej cegły i ma wysokość 25,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu). Latarnia Czołpino nie ucierpiała w czasach II wojny światowej. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 22 Mm (40,7 km).


Wcześniej miałem już znaleziony na mapie nocleg w Smołdzińskim Lesie ale jak się okazało w terenie to schronisko tam już nie było. Pozostało mi zadzwonić do schroniska w Smołdzinie i tam przenocować.
W schronisku nie było prawie nikogo. Dostałem łóżko w małym pokoju, który w czasie roku szkolnego służy za szatnię. Potem żałowałem, że nie rozbiłem namiotu na terenie przy schronisku. Za to wieczorem mogłem obejrzeć mecz Śląska w pucharach.
Białogóra – Słuchowo – Libiewko – Choczewo - Żelazno – Przebendowo – Kurowo – Ciekocinko – Ciekocino – Sasino – Stilo – latarnia morska nr 7 - Łeba – Żarnowska Gać – Izbica – Chmielno – Główczyce – Skórzyce – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las - Czołpino – latarnia morska nr 8 – Smołdziński las - Smołdzino
Mapa i profil trasy:
Już przed 7 rano jestem spakowany i gotowy do drogi. Nawet nie wiedziałem, że mam w sobie tyle samodyscypliny, żeby wstawać tak wcześnie. Cały czas staram się chodzić wcześnie spać. Snu mi nie brakuje a wieczorem jestem tak padnięty, że nawet nie budzę się w nocy. Z racji tego, ze teraz będzie trochę więcej terenu a średnia nie będzie już tak wysoka jak podczas jazdy po samym asfalcie, więc takie wczesne wstawanie jest jak najbardziej wskazane.
Ruszam na podbój kolejnej latarni na mojej trasie. Kolejna latarnia jest w Stilo, gdzie zacznę kolejny etap mojej wyprawy.

Na polu namiotowym© biker81

Na polu namiotowym© biker81

Na polu namiotowym© biker81

Droga do Stilo© biker81

Droga do Stilo© biker81

Droga do Stilo© biker81
Po 2 godzinach jazdy jestem na początku drogi do latarni. Na parkingu zostawiam rower i idę zobaczyć kolejną latarnię. Teraz czeka mnie dłuższy spacer na wzgórze na którym jest latarnia. Trochę obawiam się o rower ale ufam, że nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby go gwizdnąć.

Latarnia morska - Stilo© biker81
Latarnia w Stilo została zbudowana w latach 1904-1906 przez firmę Nordische Elektrizitäts und Stahlwerke A.G. z Schellmühl bei Danzing, według projektu niemieckiego architekta Waltera Körtego, na pokrytej lasem wydmie o wysokości 41,6 m, w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu, na północ od wsi Stilo.
Latarnia posiada konstrukcję stalową w formie szesnastokątnej wieży o wysokości 33,4 m. Jest posadowiona na granitowym fundamencie. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Latarnia w Stilo jest jedną z dwóch polskich latarni całkowicie metalowych, drugą jest latarnia w Jastarni.
Tu wjeżdżam na szlak rowerowy Stilo – Świnoujście, którym będę jechać do przez 4 ostatnie dni wyprawy. Szlak ten ma 365 km długości i wjedzie przez łąki, pola i bezdroża Pomorza pokazując najpiękniejsze miejsca naszego wybrzeża. Teraz często będę wjeżdżać a teren nie wiedząc co mnie czeka po drodze.
Na początku gubię szlak i prawię ląduję na plaży. Trasa jest niestety bardzo piaszczysta. Taką droga dojeżdżam do Łeby po lewej stronie mając Jezioro Sarbno. 11 km w terenie dają mocno w kość i wiem, że wyprawa zaczyna się na nowo.

Początek szlaku R-10© biker81

Droga do Łeby© biker81

Bardzo piaszczysta droga© biker81

Pomyliłem drogę i znalezłem się na plaży© biker81

Na morze zawsze warto popatrzeć© biker81

Ścieżka rowerowa szeroka© biker81

... wąska© biker81

tędy też się da jechać© biker81

Czy ja mam tędy jechać ?© biker81

Jezioro Sarbno© biker81

Jezioro Sarbno© biker81

Jezioro Sarbno© biker81

Nadmorskie wydmy© biker81
W Łebie nie ma nic ciekawego do oglądania wiec jadę dalej. Po chwili znów wjeżdżam w teren.

Na szlaku© biker81

Na szlaku© biker81

Na szlaku© biker81

Na szlaku© biker81

Na szlaku© biker81

Na szlaku© biker81
Droga jak na jazdę z sakwami nie jest za rewelacyjna. Ale za to mogę spokojnie delektować się widokami. W pełnym momencie twarda wiejska droga zmienia się w drogę przez torfowiska, gdzie jadąc tropem węża musze mijać dziury z torfem. Z czasem droga staje się coraz cięższa. Trochę nadziej wlewa we mnie spotkanie z Niemcami, którzy z dziećmi obładowani sakwami jadą od strony wsi Kluki i mówią, że ta droga zaraz się skończy. Jak na horyzoncie zauważam wieś, czuję się uratowany. Nie ma to jak wjechać znowu na asfalt.

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81

Przydrożne widoki© biker81
W Klukach robię planowany postój. Zostawiam rower i idę zwiedzać Muzeum Wsi Słowińskiej.
Muzeum to powstało z myślą ratowania kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Położenie Muzeum w środku funkcjonującej małej, wiejskiej społeczności, w centrum Parku Narodowego dodaje mu autentyczności i podkreśla symbiozę z otaczającą go przyrodą.
Po obejściu muzeum i zachwyceniu się nad tą piękną architekturą przeszedł czas, żeby zadbać o własne ciało. Poszedłem na karczmy na obiad.

Muzeum wsi Słowińskiej© biker81

Zagroda Reimannów© biker81

Zagroda Josta i Klicka© biker81

Fragment ekspozycji© biker81

Fragment ekspozycji© biker81

Fragment ekspozycji© biker81

Fragment ekspozycji© biker81

Fragment ekspozycji© biker81

Fragment ekspozycji© biker81

Chałupa z Żoruchowa© biker81

Chałupa Charlotty Klick© biker81

Zagroda Keitschicków© biker81

Piwnica naziemna© biker81

Mały rowerzysta© biker81

Szlak św. Jakuba© biker81
Stąd już tylko kilka kilometrów do Smołdzina, gdzie mam nadzieję znaleźć jakiś nocleg. Zaraz za Smołdzińskim Lasem odbijam w prawo i jadę do Czołpina. Znowu zostawiam rower na dole i po schodach idę pod latarnię. Postanawiam wejść do środka latarni i zobaczyć jakie są widoki z góry. Będzie to jedyna latarnia na jaką wejdę. Ze względu na oszczędność czasu i nóg oraz brak chęci przepychania się wśród ludzi zrezygnowałem z wchodzenia na pozostałe latarnie. Z góry mogę podziwach morze, ruchome wydmy i pobliskie wzniesienia.

Droga do latarni© biker81

Droga do latarni© biker81

Widok z drogi do latarni© biker81

Latarnia morska - Czołpino© biker81
Latarnia morska w Czołpinie umiejscowiona jest na wydmie o wysokości 50 m w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu.
Znajduje się na obszarze Słowińskiego Parku Narodowego. Została zbudowana w latach 1872-1875. Na jej wieży do tej pory znajduje się urządzenie optyczne wyprodukowane we Francji w 1926 roku. To soczewka bębnowa złożona z 43 szlifowanych pierścieni.
Jej wieża została wykonana w kształcie ściętego stożka, z czerwonej licowanej cegły i ma wysokość 25,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu). Latarnia Czołpino nie ucierpiała w czasach II wojny światowej. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 22 Mm (40,7 km).

Widok z latarni© biker81

Widok z latarni© biker81
Wcześniej miałem już znaleziony na mapie nocleg w Smołdzińskim Lesie ale jak się okazało w terenie to schronisko tam już nie było. Pozostało mi zadzwonić do schroniska w Smołdzinie i tam przenocować.
W schronisku nie było prawie nikogo. Dostałem łóżko w małym pokoju, który w czasie roku szkolnego służy za szatnię. Potem żałowałem, że nie rozbiłem namiotu na terenie przy schronisku. Za to wieczorem mogłem obejrzeć mecz Śląska w pucharach.