Wpisy archiwalne w kategorii
> 50 km
Dystans całkowity: | 14532.97 km (w terenie 661.38 km; 4.55%) |
Czas w ruchu: | 722:39 |
Średnia prędkość: | 20.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.19 km/h |
Suma podjazdów: | 33267 m |
Suma kalorii: | 2165 kcal |
Liczba aktywności: | 174 |
Średnio na aktywność: | 83.52 km i 4h 09m |
Więcej statystyk |
Południowa Polska 2011 - dzień 5
Środa, 22 czerwca 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Południowa Polska 2011, Wyprawy
Km: | 145.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:48 | km/h: | 18.66 |
Pr. maks.: | 43.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdecydowanie najgorszy dzień wyprawy jeżeli chodzi o samą trasę. Pogoda znowu dopisała. W sumie to nie ma co opisywać. Po minięciu Jeziora Międzybrodzkiego skończyły się ładne widoki i zaczął się Śląsk.











W Oświęcimiu krótki odpoczynek na rynku, gdzie w ogródkach siedziała masa młodzieży, która świętowała zakończenie roku szkolnego.
Jeszcze przed Mysłowicami pojeździłem trochę po leśnych drogach ale już sam Śląsk to ciągła jazda po mieście i po głównych drogach. Następnym razie będzie trzeba pojeździć z przewodnikiem, żeby ominąć te główne drogi. Już w Oświęcimiu zastanawiałem się czy nie pojechać pociągiem do Katowic a potem do Radzionkowa. Jednak zdecydowałem się na dalszą jazdę i nie żałowałem mimo iż było ciężko. Na Śląsku nie ma znaczenia jak jest zaznaczona droga na mapie i tak w pewnym momencie zmieni się w drogę kilkupasmową bez pobocza i co gorsza bez ścieżki rowerowej. W pewnym momencie udało mi się zjechać z głównej drogi i boczną drogą dojechałem do centrum Katowic. Tam zastanawiam czy nie zsiąść w pociąg do Bytomia ale nie chce mi się czekać godziny na pociąg. Znajduję fajną drogę do Bytomia przez Chorzów. Nawet nie pobłądziłem i spokojnie dojechałem do Bytomia. Na dworcu sprawdzam poranne pociągi do Gliwic ale nic ciekawego nie znajduję. Okazuje się, że rano są 2 pociągi z Tarnowskich ale jeszcze muszę sprawdzić czy zatrzymują się w Radzionkowie.



O 19:30 dojeżdżam do Domu Pielgrzyma w Piekarach Śląskich. Już 2 raz nawiedzam to miejsce i znowu nie udało się pospacerować po Kalwarii. Niestety prognoza pogody nie jest najlepsza i z zachodu idą burze. Teraz najważniejsze to wyspać się i dojechać rano jakoś do Gliwic. Jeszcze wieczorem konsultuje z mamą poranne pociągi do Gliwic i podejmuję decyzję, ze jadę do Radzionkowa na pociąg. Wieczorem koło 22 zaczyna padać a ja w ogóle nie mogę zasnąć. Cały czas się denerwuję tym jutrzejszym porankiem.




Zdecydowanie najgorszy dzień wyprawy jeżeli chodzi o samą trasę. Pogoda znowu dopisała. W sumie to nie ma co opisywać. Po minięciu Jeziora Międzybrodzkiego skończyły się ładne widoki i zaczął się Śląsk.

Karczma w Jeleśni© biker81

Karczma w Jeleśni© biker81

Widok na Jezioro Żywieckie© biker81

Widok z zapory na Górę Żar© biker81

Dzwonnica w Czernichowie© biker81

Zapora na Jeziorze Międzybrodzkim© biker81

Widok na Jezioro Międzybrodzkie© biker81

Zapora na Jeziorze Międzybrodzkim© biker81

Zamek w Oświęcimiu© biker81

Zamek w Oświęcimiu© biker81

Góry zostają daleko w tyle© biker81
W Oświęcimiu krótki odpoczynek na rynku, gdzie w ogródkach siedziała masa młodzieży, która świętowała zakończenie roku szkolnego.
Jeszcze przed Mysłowicami pojeździłem trochę po leśnych drogach ale już sam Śląsk to ciągła jazda po mieście i po głównych drogach. Następnym razie będzie trzeba pojeździć z przewodnikiem, żeby ominąć te główne drogi. Już w Oświęcimiu zastanawiałem się czy nie pojechać pociągiem do Katowic a potem do Radzionkowa. Jednak zdecydowałem się na dalszą jazdę i nie żałowałem mimo iż było ciężko. Na Śląsku nie ma znaczenia jak jest zaznaczona droga na mapie i tak w pewnym momencie zmieni się w drogę kilkupasmową bez pobocza i co gorsza bez ścieżki rowerowej. W pewnym momencie udało mi się zjechać z głównej drogi i boczną drogą dojechałem do centrum Katowic. Tam zastanawiam czy nie zsiąść w pociąg do Bytomia ale nie chce mi się czekać godziny na pociąg. Znajduję fajną drogę do Bytomia przez Chorzów. Nawet nie pobłądziłem i spokojnie dojechałem do Bytomia. Na dworcu sprawdzam poranne pociągi do Gliwic ale nic ciekawego nie znajduję. Okazuje się, że rano są 2 pociągi z Tarnowskich ale jeszcze muszę sprawdzić czy zatrzymują się w Radzionkowie.

Droga przez las© biker81

Droga przez las© biker81

Standardowy widok na Śląsku© biker81
O 19:30 dojeżdżam do Domu Pielgrzyma w Piekarach Śląskich. Już 2 raz nawiedzam to miejsce i znowu nie udało się pospacerować po Kalwarii. Niestety prognoza pogody nie jest najlepsza i z zachodu idą burze. Teraz najważniejsze to wyspać się i dojechać rano jakoś do Gliwic. Jeszcze wieczorem konsultuje z mamą poranne pociągi do Gliwic i podejmuję decyzję, ze jadę do Radzionkowa na pociąg. Wieczorem koło 22 zaczyna padać a ja w ogóle nie mogę zasnąć. Cały czas się denerwuję tym jutrzejszym porankiem.

Bazylika Najświętszej Marii Panny i św. Bartłomieja w Piekarach Śląskich© biker81

Bazylika Najświętszej Marii Panny i św. Bartłomieja w Piekarach Śląskich© biker81

Figura św. Piotra© biker81

Figura św. Pawła© biker81

Sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej - drzwi wyjściowe© biker81
Południowa Polska 2011 - dzień 4
Wtorek, 21 czerwca 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Południowa Polska 2011, Wyprawy
Km: | 100.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:41 | km/h: | 17.70 |
Pr. maks.: | 47.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
W końcu dzień przywitał nie słonecznie. Pełen nadziej ruszam w drogę. Omijam planowane wcześniej Wadowice i Kalwarię Zebrzydowską i jadę prosto do Torbielowa. Do Makowa zjeżdżam tą samą trasą co wczoraj. W Makowie zwiedzam miasto i ruszam dalej.
































Niestety droga jest dosyć mocno ruchliwa. Po drodze zjeżdżam na boczne drogi i kieruję się do Rychwału. Po drodze podjeżdżam dosyć stromym podjazdem na Sanktuarium na Jasnej Górce.
W Rychwałdzkie zwiedzam Sanktuarium i zjadam obiad w dworku w Rychwałdzkie. Potem zostaje już tylko zjazd do Żywca.





Pokręciłem się trochę po Żywcu ale nie miałem jakoś ochoty na zwiedzanie miasta. Już zaczynam myśleć o podjeździe do Torbielowa.




Z Żywca zaczyna się 23-kilometrowy podjazd na przejście graniczne ze Słowacją. Nachylenie terenu jest tak łagodne, ze do schroniska zajeżdżam dosyć mając cały czas na zegarze 18-22 km/h. Starałem się wycisnąć z siebie jak najwięcej nie zakwaszając mięśni i zobaczyć jak pracuje na takim podjeździe. Tak się w Korbelowie rozpędziłem, że prawie ominąłem schronisko. Wiedziałem, że schronisko jest zaraz za sklepem ale nie wiedziałem którym. Po przyjeździe do schroniska zaczyna padać. Niestety muszę czekać 30 minut na otwarcie schroniska. Dobrze, ze znajduję miejsce pod zadaszeniem i mogę spokojnie czekać na otwarcie schroniska.
Wieczorem po mszy świętej zaliczam jeszcze przełęcz Glinne (809 m n.p.m.) i jest to zarazem najwyższy punkt tej wyprawy. Podjazd jest już bardziej stromy i nie mam takiej średniej prędkości jak podczas podjazdu do schroniska.
W końcu dzień przywitał nie słonecznie. Pełen nadziej ruszam w drogę. Omijam planowane wcześniej Wadowice i Kalwarię Zebrzydowską i jadę prosto do Torbielowa. Do Makowa zjeżdżam tą samą trasą co wczoraj. W Makowie zwiedzam miasto i ruszam dalej.

Widok na Beskidy© biker81

"Stara Karczma" w Jeleśni© biker81

"Stara Karczma" w Jeleśni© biker81

Zamek Komorowskich w Suchej Beskidzkiej© biker81

Zamek Komorowskich w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej"© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Suchej Beskidzkiej© biker81

Drewniany dom w Suchej Beskidzkiej© biker81

Widok na Beskidy© biker81

Widok na Beskidy© biker81

Widok na Beskidy© biker81

Widok na Beskidy© biker81

Pomnik przyrody w Ślemieniu© biker81

Widok na Beskidy© biker81

Widok na Beskidy© biker81

Sanktuarium Jasna Górka w Ślemieniu© biker81

Sanktuarium Jasna Górka w Ślemieniu© biker81

Wnętrze kościoła© biker81

Figurka Matki Boskiej Fatimskiej© biker81

Kościół św. Andrzeja Apostoła w Gilowicach© biker81

Kościół św. Andrzeja Apostoła w Gilowicach© biker81

Pomnik upamietniający pomordowany w I Wojnie Światowej© biker81

Kościół św. Andrzeja Apostoła w Gilowicach© biker81
Niestety droga jest dosyć mocno ruchliwa. Po drodze zjeżdżam na boczne drogi i kieruję się do Rychwału. Po drodze podjeżdżam dosyć stromym podjazdem na Sanktuarium na Jasnej Górce.
W Rychwałdzkie zwiedzam Sanktuarium i zjadam obiad w dworku w Rychwałdzkie. Potem zostaje już tylko zjazd do Żywca.

Sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej w Rychwałdzie© biker81

Dwór w Rychwałdzie© biker81

Dwór w Rychwałdzie© biker81

Widok na Sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej w Rychwałdzie© biker81

Widok na Beskidy© biker81
Pokręciłem się trochę po Żywcu ale nie miałem jakoś ochoty na zwiedzanie miasta. Już zaczynam myśleć o podjeździe do Torbielowa.

Żywiec© biker81

Żywiec© biker81

Żywiec© biker81

Żywiec© biker81
Z Żywca zaczyna się 23-kilometrowy podjazd na przejście graniczne ze Słowacją. Nachylenie terenu jest tak łagodne, ze do schroniska zajeżdżam dosyć mając cały czas na zegarze 18-22 km/h. Starałem się wycisnąć z siebie jak najwięcej nie zakwaszając mięśni i zobaczyć jak pracuje na takim podjeździe. Tak się w Korbelowie rozpędziłem, że prawie ominąłem schronisko. Wiedziałem, że schronisko jest zaraz za sklepem ale nie wiedziałem którym. Po przyjeździe do schroniska zaczyna padać. Niestety muszę czekać 30 minut na otwarcie schroniska. Dobrze, ze znajduję miejsce pod zadaszeniem i mogę spokojnie czekać na otwarcie schroniska.
Wieczorem po mszy świętej zaliczam jeszcze przełęcz Glinne (809 m n.p.m.) i jest to zarazem najwyższy punkt tej wyprawy. Podjazd jest już bardziej stromy i nie mam takiej średniej prędkości jak podczas podjazdu do schroniska.

Przełęcz Glinne zdobyta© biker81
Południowa Polska 2011 - dzień 1
Sobota, 18 czerwca 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Południowa Polska 2011, Wyprawy
Km: | 141.86 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:35 | km/h: | 16.53 |
Pr. maks.: | 50.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1360m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Budzik zaczyna mnie budzić o 2:30. Czas zacząć wyprawę. Tak mi się nie chce wstawać z łóżka. O 4:20 mam pociąg do Krakowa. Z domu wyjeżdżam o 3 w nocy. Wszyscy śpią. Dosyć szybko dojeżdżam na Dworzec Główny. Mam sporo czas, żeby kupić spokojnie bilet. Pociąg przyjeżdża punktualnie. Pakuję rower do przedziału dla rowerów, wyciągam śpiwór i idę spać. W przedziale jest już dwóch rowerzystów ale jakoś się wszyscy mieścimy. W Katowicach następuje zmiana rowerzystów w moim przedziale. Dosiadają się 2 osoby które jadą na 51 Ogólnopolski Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej PTTK w Bartkowej – Posadowie nad Jeziorem Rożnowskim. Czas umilamy sobie rozmowami na tematy rowerowe. Tak docieramy do Krakowa. Żegnam się z nimi i próbuję znaleźć drogę wyjściową z Dworca. Jak się okaże później nie będzie to jedyne spotkanie z uczestnikami Zlotu. Zloty te odbywają się co roku, trwają tydzień a codziennie uczestnicy mają 3 różne trasy do wyboru. Co ciekawe Zloty te odbywają się w różnych częściach Polski więc można sobie fajnie zwiedzić Polskę podczas tych imprez.
Po wielu trudach udało mi się wydostać z Dworca, ponieważ trochę pobłądziłem po galerii handlowej. Szybko przejeżdżam przez najciekawsze miejsca w Krakowie i zaczynam się kierować w stronę osiedla Kurdwanów a stamtąd do Wieliczki.








Trochę pobłądziłem po Krakowie. Już zapomniałem jak to miasto wygląda. Ale jakoś udało mi się dojechać do Wieliczki.
Za Wieliczką zaczynają się podjazdy. I tak po kolej: 6%, 8%, 8% a potem to już same 10%. Takie interwały mi uświadamiają, że jeszcze mi trochę brakuje kilometrów w górach. Mam trochę problemy, żeby wyczuć jazdę rowerem obciążonym sakwami.


Przed Lipnica Murowaną zajeżdżam na obiad do zajazdu przy drodze. Nagle podchodzi do mnie rowerzysta i mówi, żebym postawił rower koło jego i siadł w pomieszczeniu w którym będzie go dobrze widać. Dosiadam się do stolika, przy którym siedzi już jego żona Gosia. Zaczynamy rozmowę i okazuje się, że też jadą na Zlot. Teraz będziemy jechać już razem.
Po obiedzie i nabraniu nowej energii do dalszej jazdy zjeżdżamy do Lipnicy i zwiedzamy miasto.




Dalsza część trasy to kolejne zjazdy i podjazdy. Na szczęście widoki wynagradzają nam wysiłek włożony w te podjazdy. Na górze często czekamy na Gosię, która bardzo dzielnie sobie radzi na rowerze. W końcu to nie są wyścigi a wyprawa i każdy jedzie w swoim tempie.






Za Czchowem wjeżdżamy na DK 75 i jedziemy nią na przeprawę promową do miejscowości Tropie. Po przeprawie promowej naszym oczom ukazuje się ładna droga z małym ruchem samochodowym.



Teraz czeka nas kilkadziesiąt kilometrów jazdy wokół jeziora. Na początku trasa jest płaska więc szybko pokonujemy kolejne kilometry.
Po drodze Tomek pyta się miejscowego o ośrodek do którego mają jechać. Okazuje się, że muszą odbić teraz w lewo. Nie pozostaje nic innego jak pożegnać się i każdy zaczyna jechać w swoja stronę. Mnie czeka jeszcze ok. 30 km do Nowego Sącza i jeden długi podjazd.
Po drodze podziwiam widoki, które zmieniają się za każdym zakrętem. Taką trasę to ja rozumiem, prawie żadnego ruchu samochodów i można się skupić na podziwianiu widoków.
Po drodze mijam ośrodek w którym Tomek i Gosia mają nocować. Wokół ośrodka jest cała masa rowerzystów. Część rowerzystów spotykam na drodze wokół jeziora. Dzwonię szybko do Gosi i pytam się czy oni na pewno jadą w dobrym kierunku, bo ja właśnie mijam ich ośrodek. Ale stwierdziłem, ze nie będę mądrzejszy od miejscowego i nie każę im się wracać. Po oddechu Gosi stwierdzam, że pokonuje dosyć ciężki podjazd. Może ten Pan stwierdził, że tamta trasa jest fajniejsza widokowo i że więcej zobaczą jadąc tamtędy. A co z tego, ze będzie więcej kilometrów i trasa bardziej forsowna skoro liczą się ładne widoki.






Na koniec dnia pozostaje długi podjazd. Częściowo muszę jednak wprowadzać rower. Ale jak to zawsze bywa, każdy podjazd kończy się zjazdem. Dojeżdżam do Dąbrowy, kupuję w sklepie wodę, rozmawiam trochę z miejscowymi. Jakże byłem zaskoczony jak kolejne osoby które podjeżdżały pod sklep na końcu witały się też ze mną. Potem zostaje już tylko 7 km DK 75 do Nowego Sącza. O 20:30 po przejechaniu przez prawie całe miasto dojeżdżam do schroniska.
Budzik zaczyna mnie budzić o 2:30. Czas zacząć wyprawę. Tak mi się nie chce wstawać z łóżka. O 4:20 mam pociąg do Krakowa. Z domu wyjeżdżam o 3 w nocy. Wszyscy śpią. Dosyć szybko dojeżdżam na Dworzec Główny. Mam sporo czas, żeby kupić spokojnie bilet. Pociąg przyjeżdża punktualnie. Pakuję rower do przedziału dla rowerów, wyciągam śpiwór i idę spać. W przedziale jest już dwóch rowerzystów ale jakoś się wszyscy mieścimy. W Katowicach następuje zmiana rowerzystów w moim przedziale. Dosiadają się 2 osoby które jadą na 51 Ogólnopolski Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej PTTK w Bartkowej – Posadowie nad Jeziorem Rożnowskim. Czas umilamy sobie rozmowami na tematy rowerowe. Tak docieramy do Krakowa. Żegnam się z nimi i próbuję znaleźć drogę wyjściową z Dworca. Jak się okaże później nie będzie to jedyne spotkanie z uczestnikami Zlotu. Zloty te odbywają się co roku, trwają tydzień a codziennie uczestnicy mają 3 różne trasy do wyboru. Co ciekawe Zloty te odbywają się w różnych częściach Polski więc można sobie fajnie zwiedzić Polskę podczas tych imprez.
Po wielu trudach udało mi się wydostać z Dworca, ponieważ trochę pobłądziłem po galerii handlowej. Szybko przejeżdżam przez najciekawsze miejsca w Krakowie i zaczynam się kierować w stronę osiedla Kurdwanów a stamtąd do Wieliczki.

Rower na dworcu© biker81

Dworzec Główny© biker81

Brama Floriańska© biker81

Kościół Mariacki© biker81

Sukiennice© biker81

Kościół św. Wojciecha© biker81

Pomnik Adama Mickiewicza© biker81

Kościół św. Piotra i Pawłą© biker81

Hotel Park Inn© biker81
Trochę pobłądziłem po Krakowie. Już zapomniałem jak to miasto wygląda. Ale jakoś udało mi się dojechać do Wieliczki.
Za Wieliczką zaczynają się podjazdy. I tak po kolej: 6%, 8%, 8% a potem to już same 10%. Takie interwały mi uświadamiają, że jeszcze mi trochę brakuje kilometrów w górach. Mam trochę problemy, żeby wyczuć jazdę rowerem obciążonym sakwami.

Kościół drewniany w Łapanowie© biker81

Drewniana dzwonnica w Łapanowie© biker81
Przed Lipnica Murowaną zajeżdżam na obiad do zajazdu przy drodze. Nagle podchodzi do mnie rowerzysta i mówi, żebym postawił rower koło jego i siadł w pomieszczeniu w którym będzie go dobrze widać. Dosiadam się do stolika, przy którym siedzi już jego żona Gosia. Zaczynamy rozmowę i okazuje się, że też jadą na Zlot. Teraz będziemy jechać już razem.
Po obiedzie i nabraniu nowej energii do dalszej jazdy zjeżdżamy do Lipnicy i zwiedzamy miasto.

Kościół w Lipnicy Murowanej© biker81

Kolumna św. Szymona z Lipnicy© biker81

Rynek w Lipnicy Murowanej© biker81

Pomnik Władysława Łokietka© biker81
Dalsza część trasy to kolejne zjazdy i podjazdy. Na szczęście widoki wynagradzają nam wysiłek włożony w te podjazdy. Na górze często czekamy na Gosię, która bardzo dzielnie sobie radzi na rowerze. W końcu to nie są wyścigi a wyprawa i każdy jedzie w swoim tempie.

Widok na góry© biker81

Widok na góry© biker81

Widok na góry© biker81

Z Piotrkiem na trasie© biker81

Dzwonnica w Czchowie© biker81

Widok na ruiny baszty wartowniczej w Czchowie© biker81
Za Czchowem wjeżdżamy na DK 75 i jedziemy nią na przeprawę promową do miejscowości Tropie. Po przeprawie promowej naszym oczom ukazuje się ładna droga z małym ruchem samochodowym.

Zapora na jeziorze Czchowskim© biker81

Widok na jezioro Czchowskie© biker81

Przeprawa promowa na jeziorze Czchowskim© biker81
Teraz czeka nas kilkadziesiąt kilometrów jazdy wokół jeziora. Na początku trasa jest płaska więc szybko pokonujemy kolejne kilometry.
Po drodze Tomek pyta się miejscowego o ośrodek do którego mają jechać. Okazuje się, że muszą odbić teraz w lewo. Nie pozostaje nic innego jak pożegnać się i każdy zaczyna jechać w swoja stronę. Mnie czeka jeszcze ok. 30 km do Nowego Sącza i jeden długi podjazd.
Po drodze podziwiam widoki, które zmieniają się za każdym zakrętem. Taką trasę to ja rozumiem, prawie żadnego ruchu samochodów i można się skupić na podziwianiu widoków.
Po drodze mijam ośrodek w którym Tomek i Gosia mają nocować. Wokół ośrodka jest cała masa rowerzystów. Część rowerzystów spotykam na drodze wokół jeziora. Dzwonię szybko do Gosi i pytam się czy oni na pewno jadą w dobrym kierunku, bo ja właśnie mijam ich ośrodek. Ale stwierdziłem, ze nie będę mądrzejszy od miejscowego i nie każę im się wracać. Po oddechu Gosi stwierdzam, że pokonuje dosyć ciężki podjazd. Może ten Pan stwierdził, że tamta trasa jest fajniejsza widokowo i że więcej zobaczą jadąc tamtędy. A co z tego, ze będzie więcej kilometrów i trasa bardziej forsowna skoro liczą się ładne widoki.

Widok na Jezioro Czchowskie© biker81

Widok na Jezioro Czchowskie© biker81

Widok na Jezioro Różnowskie© biker81

Widok na Jezioro Różnowskie© biker81

Widok na Jezioro Różnowskie© biker81

Widok na Jezioro Różnowskie© biker81
Na koniec dnia pozostaje długi podjazd. Częściowo muszę jednak wprowadzać rower. Ale jak to zawsze bywa, każdy podjazd kończy się zjazdem. Dojeżdżam do Dąbrowy, kupuję w sklepie wodę, rozmawiam trochę z miejscowymi. Jakże byłem zaskoczony jak kolejne osoby które podjeżdżały pod sklep na końcu witały się też ze mną. Potem zostaje już tylko 7 km DK 75 do Nowego Sącza. O 20:30 po przejechaniu przez prawie całe miasto dojeżdżam do schroniska.
Święto Wrocławskiego Rowerzysty
Niedziela, 12 czerwca 2011 Kategoria > 50 km, Imprezy plenerowe
Km: | 33.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 13.24 |
Pr. maks.: | 28.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zdjęcia i opis wkrótce.
Trzebnicka pętla rowerowa cz. 1
Sobota, 11 czerwca 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Jubileusze, Poza miastem
Km: | 180.56 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 08:50 | km/h: | 20.44 |
Pr. maks.: | 41.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Już 3000 km w tym roku.
Zdjęcia i opis wkrótce.
Już 3000 km w tym roku.
Zdjęcia i opis wkrótce.
Do Kostomłotów i Mietkowa
Sobota, 4 czerwca 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Poza miastem, Jubileusze
Km: | 103.31 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 04:55 | km/h: | 21.01 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław – Skałka – Romułtowice – Budziszów – Lisowice – Chmielów – Pełcznica – Piotrowice – Kostomłoty – Osiecznice – Paździoro – Ujów – Wawrzeńczyce - Mietków – Proszkowice – Maniów Wielki – Wojnarowie – Okulice – Maniów Wielki – Proszkowice – Milin - Piława - Kilianów - Kąty Wrocławskie – Sadowice – Małkowice – Kębłowie - Krzeptów - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Z domu wyjechałem o godz. 8:45. Ponieważ ostatnio źle znoszę upały więc postanowiłem wyjechać dość wcześnie. Szybko dojeżdżam do Kostomłotów i zaczynam poszukiwania kolejnych krzyży pokutnych. Z jednym krzyżem koło kościoła nie mam problemów ale o kolejnego musze pytać miejscowego mieszkańca. Po krótkim zastanowieniu i skonsultowaniu sprawy z córką wskazuje mi miejsce kolejnego krzyża.




Dalej jadę w stronę Mietkowa po drodze odbijając do Ujowa. To jest taka malutka wioska na końcu drogi, do której prowadzi krótki podjazd a potem długi zjazd. Wiedziałem, ze z powrotem będzie pod górkę.



Za Mietkowem okazało się, że jest remont drogi w stronę Tworzyjanowa i musiałem przechodzić przez dziurę w drodze. Po dojechaniu do Okulic okazało się że dalej droga prowadzi ternem. Po drodze pomyliłem kierunki i zamiast w Milinie wylądowałem z powrotem w Maniowie Małym. Kolejna konsultacja z mieszkanką wioski naprowadziła mnie na dobrą drogę do Milina. Droga do Milina z Proszkowic to piękny asfalt i droga w lesie. Na taką pogodę to było trochę wytchnienia jadza taką dorgą.











W Milinie oczywiście pobłądziłem i wylądowałem na drodze szutrowej. Zatrzymałem samochód, który jechał z naprzeciwka ale okazało się, że to było auto na warszawskich blachach i niewiele mi mogli pomóc. Po kolejnym zapytaniu o drogę wróciłem na dobrze mi znana drogę do domu. W Kątach Wrocławskich jeszcze krótki postój na lodach i pojechałem w dalszą do domu. W domu byłem o 15.
Już 22000 km na rowerze.
Wrocław – Skałka – Romułtowice – Budziszów – Lisowice – Chmielów – Pełcznica – Piotrowice – Kostomłoty – Osiecznice – Paździoro – Ujów – Wawrzeńczyce - Mietków – Proszkowice – Maniów Wielki – Wojnarowie – Okulice – Maniów Wielki – Proszkowice – Milin - Piława - Kilianów - Kąty Wrocławskie – Sadowice – Małkowice – Kębłowie - Krzeptów - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Z domu wyjechałem o godz. 8:45. Ponieważ ostatnio źle znoszę upały więc postanowiłem wyjechać dość wcześnie. Szybko dojeżdżam do Kostomłotów i zaczynam poszukiwania kolejnych krzyży pokutnych. Z jednym krzyżem koło kościoła nie mam problemów ale o kolejnego musze pytać miejscowego mieszkańca. Po krótkim zastanowieniu i skonsultowaniu sprawy z córką wskazuje mi miejsce kolejnego krzyża.

Krzyż pokutny w Kostomłotach© biker81

Krzyż pokutny w Kostomłotach© biker81

Hotel "Stary Ratusz" w Kostomłotach© biker81

Rzeźba w Kostomłotach© biker81
Dalej jadę w stronę Mietkowa po drodze odbijając do Ujowa. To jest taka malutka wioska na końcu drogi, do której prowadzi krótki podjazd a potem długi zjazd. Wiedziałem, ze z powrotem będzie pod górkę.

Kościół w Ujowie© biker81

Krzyż pokutny w Ujowie© biker81

Wejście do kościoła w Ujowie© biker81
Za Mietkowem okazało się, że jest remont drogi w stronę Tworzyjanowa i musiałem przechodzić przez dziurę w drodze. Po dojechaniu do Okulic okazało się że dalej droga prowadzi ternem. Po drodze pomyliłem kierunki i zamiast w Milinie wylądowałem z powrotem w Maniowie Małym. Kolejna konsultacja z mieszkanką wioski naprowadziła mnie na dobrą drogę do Milina. Droga do Milina z Proszkowic to piękny asfalt i droga w lesie. Na taką pogodę to było trochę wytchnienia jadza taką dorgą.

Roboty budowlane na drodze© biker81

Krzyże pokutne w Proszkowicach© biker81

Koza w Proszkowicach© biker81

Jan Nepomucen w Maniowie Małym© biker81

Krzyż pokutny w Okulicach© biker81

Droga przez teren© biker81

Przydrożne ruiny© biker81

Droga przez PK Dolina Bystrzycy© biker81

Droga przez PK Dolina Bystrzycy© biker81

Rzeka Bystrzyca© biker81

Rzeka Bystrzyca© biker81
W Milinie oczywiście pobłądziłem i wylądowałem na drodze szutrowej. Zatrzymałem samochód, który jechał z naprzeciwka ale okazało się, że to było auto na warszawskich blachach i niewiele mi mogli pomóc. Po kolejnym zapytaniu o drogę wróciłem na dobrze mi znana drogę do domu. W Kątach Wrocławskich jeszcze krótki postój na lodach i pojechałem w dalszą do domu. W domu byłem o 15.
Już 22000 km na rowerze.
Praca i runda do Brzezinki - 10000 km na BS
Poniedziałek, 30 maja 2011 Kategoria > 50 km, Popracowe wypady za miasto, Praca
Km: | 50.35 | Km teren: | 2.40 | Czas: | 02:17 | km/h: | 22.05 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Gorąco.
Nawet nie zauważyłem jak w sobotę przekroczyłem 10000 km na Bikestatsie.
Nawet nie zauważyłem jak w sobotę przekroczyłem 10000 km na Bikestatsie.
Praca i runda do Brzezinki
Sobota, 28 maja 2011 Kategoria Popracowe wypady za miasto, Praca, > 50 km
Km: | 63.50 | Km teren: | 2.40 | Czas: | 02:47 | km/h: | 22.81 |
Pr. maks.: | 40.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po 11 pojechałem na budowę zobaczyć czy jest wszystko w porządku. Potem pojechałem do Skałki a dalej przez Ratyń i Leśnicę do Brzezinki, a na koniec zobaczyć jeszcze 2 moje budowy na Złotnikach.
Do Henrykowa
Niedziela, 22 maja 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, Poza miastem, > 50 km
Km: | 152.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:38 | km/h: | 22.96 |
Pr. maks.: | 53.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 230m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław – Turów – Wojkowice – Polakowice – Nowojowice – Borek Strzeliński – Świnobród - Ludów Polski - Strzelin - Strzegów - Biały Kościół - Wadochowice - Brukalice - Henryków - Stary Henryków – Targowica – Janówka – Zarzyca – Czerwieniec - Prusy – Kodnratowice – Karczyn – Podgaj – Głownia – Mańczyce – Tyńczyk – Popowice – Biskupice – Pustków Wilczkowski – Domianowice – Ręków – Stary Zamek – Kwieciszów – Michałowice - Mirosławice - Czerńczyce - Kamionna - Piława - Kilianów - Kąty Wrocławskie – Sadowice – Małkowice – Skałka – Samowtór - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Na dziś zapowiadali burze ale mimo wszystko postanowiłem wybrać się na kolejny wypad za miasto. Za cel wybrałem tym razem Opactwo Cystersów w Lubiążu. Już dawno tam nie byłem a trasa mi była dobrze znana. Za każdym razem jak jeździłem na rekolekcje studenckie do Kotliny Kłodzkiej na rowerze to jechałem tą trasą a pierwszy postój był w Henrykowie. Trasę zaplanowałem tak, żeby nie wracać tą samą drogą.
Z domu wyjechałem o 10. Trasa do Henrykowa przebiegła bez większych problemów. Przed Henrykowem pomyliły mi się wioski i będąc w Wadochowicach myślałem ze to już Henryków. Pojeździłem po wiosce ale coś mi się nie zgadzało i dopiero jak wszedłem ze bramę przed kościołem zobaczyłem na tablicy, ze to nie Henryków. To był chyba wpływ tego upału i musiałem mieć jakąś fatamorganę. Po drodze znalazłem kolejne krzyże pokutne.





W Henrykowie zrobiłem dłuższy postój. Czas umilił mi jeden mieszkaniec Domu Opieki Społecznej rozmową na temat kolarstwa. Okazało się, ze też kiedyś jeździł i miał potrzebę powspominać sobie stare dobre czasy a ja go z chęcią wysłuchałem. W końcu musiałem mu podziękować za rozmowę i może jeszcze będzie okazja się spotkać.









Ja ruszyłem w drogę powrotną do domu. Słońce zaczęło grzać coraz bardziej. Po drodze zaliczyłem niezły podjazd a na zjeździe zaliczyłem max speed dnia. Na drogę wziąłem ze sobą 2,5 litra wody i okazało się, ze było to za mało. Po drodze przed Tyńcem nad Ślęzą pomyliłem drogę i pojechałem przez Popowice i Biskupice. W Starym Zamku zaopatruję się w wodę, batony znajduję kolejny krzyż pokutny i kieruję się do Rogowa Sobóckiego.








Dalej już jadę dobrze znaną drogą przez Kąty Wrocławskie na Wrocław. Do domu docieram o 18.
Wrocław – Turów – Wojkowice – Polakowice – Nowojowice – Borek Strzeliński – Świnobród - Ludów Polski - Strzelin - Strzegów - Biały Kościół - Wadochowice - Brukalice - Henryków - Stary Henryków – Targowica – Janówka – Zarzyca – Czerwieniec - Prusy – Kodnratowice – Karczyn – Podgaj – Głownia – Mańczyce – Tyńczyk – Popowice – Biskupice – Pustków Wilczkowski – Domianowice – Ręków – Stary Zamek – Kwieciszów – Michałowice - Mirosławice - Czerńczyce - Kamionna - Piława - Kilianów - Kąty Wrocławskie – Sadowice – Małkowice – Skałka – Samowtór - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Na dziś zapowiadali burze ale mimo wszystko postanowiłem wybrać się na kolejny wypad za miasto. Za cel wybrałem tym razem Opactwo Cystersów w Lubiążu. Już dawno tam nie byłem a trasa mi była dobrze znana. Za każdym razem jak jeździłem na rekolekcje studenckie do Kotliny Kłodzkiej na rowerze to jechałem tą trasą a pierwszy postój był w Henrykowie. Trasę zaplanowałem tak, żeby nie wracać tą samą drogą.
Z domu wyjechałem o 10. Trasa do Henrykowa przebiegła bez większych problemów. Przed Henrykowem pomyliły mi się wioski i będąc w Wadochowicach myślałem ze to już Henryków. Pojeździłem po wiosce ale coś mi się nie zgadzało i dopiero jak wszedłem ze bramę przed kościołem zobaczyłem na tablicy, ze to nie Henryków. To był chyba wpływ tego upału i musiałem mieć jakąś fatamorganę. Po drodze znalazłem kolejne krzyże pokutne.

Nigdy nie wiem do której wioski wjeżdzam© biker81

Krzyż pokutny za Polakowicami© biker81

Krzyże pokutne za Borkiem Stzrelińskim© biker81

Widok na Wzgórza Strzelińsko - Niemczańśkie© biker81

Widok na Wzgórza Strzelińsko - Niemczańśkie© biker81
W Henrykowie zrobiłem dłuższy postój. Czas umilił mi jeden mieszkaniec Domu Opieki Społecznej rozmową na temat kolarstwa. Okazało się, ze też kiedyś jeździł i miał potrzebę powspominać sobie stare dobre czasy a ja go z chęcią wysłuchałem. W końcu musiałem mu podziękować za rozmowę i może jeszcze będzie okazja się spotkać.

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81

Henryków - Opactwo Cystersów© biker81
Ja ruszyłem w drogę powrotną do domu. Słońce zaczęło grzać coraz bardziej. Po drodze zaliczyłem niezły podjazd a na zjeździe zaliczyłem max speed dnia. Na drogę wziąłem ze sobą 2,5 litra wody i okazało się, ze było to za mało. Po drodze przed Tyńcem nad Ślęzą pomyliłem drogę i pojechałem przez Popowice i Biskupice. W Starym Zamku zaopatruję się w wodę, batony znajduję kolejny krzyż pokutny i kieruję się do Rogowa Sobóckiego.

Największy zjazd tego dnia© biker81

Widok na masyw Ślęży i Raduni© biker81

Ślęza przed Tyńcem nad Ślęzą© biker81

Ślęza przed Tyńcem nad Ślęzą© biker81

Krzyż pokutny w Domianowicach© biker81

Krzyż pokutny w Starym Zamku© biker81

Kościół w Starym Zamku© biker81

Kościół w Starym Zamku© biker81
Dalej już jadę dobrze znaną drogą przez Kąty Wrocławskie na Wrocław. Do domu docieram o 18.
Na Węgry
Sobota, 14 maja 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Poza miastem
Km: | 102.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:53 | km/h: | 20.92 |
Pr. maks.: | 36.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trek 7100 FX | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław – Smolec – Biskupice Podgórne – Małuszów – Krzyżowice – Nowiny – Kobierzyce – Pełczyce – Wilczków – Pasterzyce – Bogunów – Węgry – Marcinkowice – Przecławice – Szczepankowie – Wierzbice – Gniechowice – Krobielowice – Kąty Wrocławskie – Wszemiłowice – Sadowice – Małkowice – Kępkowice – Krzeptów - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Dzień zapowiadał się słonecznie, więc postanowiłem skorzystać z ładnej pogody i pojechać na kolejną wycieczkę rowerową po okolicach Wrocławia. Po drodze jeszcze zahaczyłem o budowę zobaczyć co się dzieje. Po zrobieniu obchodu ruszyłem w dalszą trasę.
Przy lotnisku zobaczyłem, ze dostawili brakujący krzyż pokutny.

W Smolcu postanowiłem zatrzymać się na chwile w ruinach starego zamku.




W Biskupicach Podgórnych odbiłem z głównej drogi żeby zobaczyć XVIII-wieczny pałac w Biskupicach.

Dalsza droga była cały czas pod wiatr. Jakbym nie jechał to zawsze miałem pod wiatr. Kolejne atrakcje po drodze to były głównie krzyże pokutne.


Po drodze mijam dobrze mi znaną rzekę.


I tak dojeżdżam do głównego celu mojej wycieczki. Stąd już będę się kierować do domu, ale wcześniej trzeba jeszcze poszukać krzyży pokutnych. Niestety jednego krzyża nie znalazłem. Będzie pretekst, żeby tu jeszcze wrócić.





Po drodze znajduję kolejne krzyże w Przecławicach.


Dalej zostaje już tylko droga do domu. Chciałem jeszcze pojechać zobaczyć Pałac Blücherów i pole golfowe w Krobielowicach. Po krótkim spacerze po okolicy ruszam w dalszą drogę.






Za Krobiewicami znajduje się Mauzoleum Blüchera.


Kąty Wrocławskie mijam bez zatrzymywania się. Po drodze zahaczyłem jeszcze o budowę, ale już nic się nie działo. W parku spotkałem Michała, który biegał. Odwiozłem go do domu. Zmobilizowało mnie to trochę do dobicia do 100 km, ponieważ nie miałem tego wcześniej w zamiarze. Pojechałem jeszcze wzdłuż ulicy Szczecińskiej, zobaczyć jak budują obwodnicę.
Wrocław – Smolec – Biskupice Podgórne – Małuszów – Krzyżowice – Nowiny – Kobierzyce – Pełczyce – Wilczków – Pasterzyce – Bogunów – Węgry – Marcinkowice – Przecławice – Szczepankowie – Wierzbice – Gniechowice – Krobielowice – Kąty Wrocławskie – Wszemiłowice – Sadowice – Małkowice – Kępkowice – Krzeptów - Wrocław
Mapa i profil trasy:
Dzień zapowiadał się słonecznie, więc postanowiłem skorzystać z ładnej pogody i pojechać na kolejną wycieczkę rowerową po okolicach Wrocławia. Po drodze jeszcze zahaczyłem o budowę zobaczyć co się dzieje. Po zrobieniu obchodu ruszyłem w dalszą trasę.
Przy lotnisku zobaczyłem, ze dostawili brakujący krzyż pokutny.

2 krzyże pokutne na terenie lotniska© biker81
W Smolcu postanowiłem zatrzymać się na chwile w ruinach starego zamku.

Ruiny zamku w Smolcu© biker81

Ruiny zamku w Smolcu© biker81

Ruiny zamku w Smolcu© biker81

Ruiny zamku w Smolcu© biker81
W Biskupicach Podgórnych odbiłem z głównej drogi żeby zobaczyć XVIII-wieczny pałac w Biskupicach.

XVIII-wieczny pałac w Biskupicach© biker81
Dalsza droga była cały czas pod wiatr. Jakbym nie jechał to zawsze miałem pod wiatr. Kolejne atrakcje po drodze to były głównie krzyże pokutne.

Krzyże pokutne w Wilczkowie© biker81

Krzyż pokutny w Bogunowie© biker81
Po drodze mijam dobrze mi znaną rzekę.

Ślęza między Pasterzycami a Bogunowem© biker81

Ślęza między Pasterzycami a Bogunowem© biker81
I tak dojeżdżam do głównego celu mojej wycieczki. Stąd już będę się kierować do domu, ale wcześniej trzeba jeszcze poszukać krzyży pokutnych. Niestety jednego krzyża nie znalazłem. Będzie pretekst, żeby tu jeszcze wrócić.

Węgry - cel wycieczki© biker81

I krzyż pokutny - Węgry© biker81

II krzyż pokutny - Węgry© biker81

III krzyż pokutny - Węgry© biker81

Przedszkole w Węgrach© biker81
Po drodze znajduję kolejne krzyże w Przecławicach.

Krzyże pokutne w Przecławicach© biker81

Przydrożny bocian© biker81
Dalej zostaje już tylko droga do domu. Chciałem jeszcze pojechać zobaczyć Pałac Blücherów i pole golfowe w Krobielowicach. Po krótkim spacerze po okolicy ruszam w dalszą drogę.

Pałac Blücherów w Krobielowicach© biker81

Armata przed pałacem© biker81

Pole golfowe© biker81

Pałac Blücherów w Krobielowicach© biker81

Pałac Blücherów w Krobielowicach© biker81

Brama wjazdowa© biker81
Za Krobiewicami znajduje się Mauzoleum Blüchera.

Mauzoleum Blüchera w Krobielowicach© biker81

Mauzoleum Blüchera w Krobielowicach - tablica informacyjna© biker81
Kąty Wrocławskie mijam bez zatrzymywania się. Po drodze zahaczyłem jeszcze o budowę, ale już nic się nie działo. W parku spotkałem Michała, który biegał. Odwiozłem go do domu. Zmobilizowało mnie to trochę do dobicia do 100 km, ponieważ nie miałem tego wcześniej w zamiarze. Pojechałem jeszcze wzdłuż ulicy Szczecińskiej, zobaczyć jak budują obwodnicę.