Wpisy archiwalne w kategorii
> 100 km
Dystans całkowity: | 8216.81 km (w terenie 92.90 km; 1.13%) |
Czas w ruchu: | 403:20 |
Średnia prędkość: | 20.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.90 km/h |
Suma podjazdów: | 26187 m |
Liczba aktywności: | 64 |
Średnio na aktywność: | 128.39 km i 6h 18m |
Więcej statystyk |
IX Górska rowerowa pielgrzymka z Rzeszowa do Dębowca - 2 dzień - Orzechówka - Jaśliska
Piątek, 16 września 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Rzeszów - Dębowiec 2011, Jubileusze
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:45 | km/h: | 17.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 790m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Wyspany i wypoczęty mogę ruszać rano w dalszą drogę. Dziś najdłuższa trasa pielgrzymki, 100 km z Orzechówki do Jasielska w Beskidzie Niskim.
Na początek zwiedzamy Starachowice, miejsce urodzin św. Andrzeja Boboli partona mojej parafii.
Po zwiedzeniu sanktuarium idziemy do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek
Rycerstwa Niepokalanej gdzie znajuje się figurka Matki Boskiej Japońskiej.
Dalej jedziemy do Komańczy. Za Porażem jedziemy drogą dobrze mi znaną z ubiegłorocznej wyprawy w Bieszczady. Tym razem jednak w Komańczy będzie trzeba skręcić w stronę Beskidu Niskiego a Bieszczady zostawić za plecami. Na lekko bez żadnych sakw udaje mi się podjechać podjazdem do Klasztoru Nazaretanek.
Ja już nie zwiedzałem klasztoru, w sumie jestem tu co roku, więc czas poświęcam na posiłek i odpoczynek. Po krótkim odpoczynku czas ruszać dalej. PO drodze jeszcze zwiedzamy nową cerkiew w Komańczy odbudowaną w miejscu spalonej parę lat temu.
Dalej pozostaje nam ok. 20 km, ładną widokowo drogą do Jasielska.
Jutro to dopiero będą widoki.
Już 3000 km na tym rowerze.
Wyspany i wypoczęty mogę ruszać rano w dalszą drogę. Dziś najdłuższa trasa pielgrzymki, 100 km z Orzechówki do Jasielska w Beskidzie Niskim.
Na początek zwiedzamy Starachowice, miejsce urodzin św. Andrzeja Boboli partona mojej parafii.
Starachowice u św. Andrzeja Boboli© biker81
Przydrożna kaplica - pojmanie© biker81
Kaplica św. Andrzeja Boboli© biker81
Sanktuarium św. Andrzeja Boboli© biker81
Dzwonnica przy sanktuarium© biker81
Sanktuarium św. Andrzeja Boboli© biker81
Sanktuarium św. Andrzeja Boboli© biker81
Sanktuarium św. Andrzeja Boboli - tablica upamietniająca poległych mieszkańców okolic w czasie I wojny światowej© biker81
Okolice Strachocina© biker81
Okolice Strachocina© biker81
Okolice Strachocina© biker81
Po zwiedzeniu sanktuarium idziemy do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek
Rycerstwa Niepokalanej gdzie znajuje się figurka Matki Boskiej Japońskiej.
Figurka Matki Boskiej Japońskiej© biker81
Dalej jedziemy do Komańczy. Za Porażem jedziemy drogą dobrze mi znaną z ubiegłorocznej wyprawy w Bieszczady. Tym razem jednak w Komańczy będzie trzeba skręcić w stronę Beskidu Niskiego a Bieszczady zostawić za plecami. Na lekko bez żadnych sakw udaje mi się podjechać podjazdem do Klasztoru Nazaretanek.
Komańcza - miejsce więzienia Prymasa Tysiąclecia© biker81
Ja już nie zwiedzałem klasztoru, w sumie jestem tu co roku, więc czas poświęcam na posiłek i odpoczynek. Po krótkim odpoczynku czas ruszać dalej. PO drodze jeszcze zwiedzamy nową cerkiew w Komańczy odbudowaną w miejscu spalonej parę lat temu.
Cerkiew w Komańczy© biker81
Cerkiew w Komańczy© biker81
Cerkiew w Komańczy© biker81
Krzyż przy cerkwii© biker81
Krzyż przy cerkwii© biker81
Dalej pozostaje nam ok. 20 km, ładną widokowo drogą do Jasielska.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Jutro to dopiero będą widoki.
Już 3000 km na tym rowerze.
Kotlina Kłodzka
Niedziela, 4 września 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Góry
Km: | 100.36 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:22 | km/h: | 18.70 |
Pr. maks.: | 48.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1040m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Kłodzko – Krosnowice – Stara Łomnica – Bystrzyca Kłodzka – Pławnica –Idzików – Sienna – Stronie Śląskie –Strachocin – Lądek Zdrój – Orłowiec – Złoty Stok – Sosnowa –Kamieniec Ząbkowicki
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Puchaczówka – 862 m n.p.m.,
- przełęcz Jaworowa – 706 m n.p.m.,
Impreza skończyła się o 2 w nocy. Rano o 10 zmusiłem Krzyśka do wstania z łóżka. Niestety nie było z nim najlepiej. Ja miałem plan zaliczyć dziś chociaż dwie przełęcze w Kotlinie Kłodzkiej. Po śniadaniu i wypiciu kawy o 12 wyjeżdżam z Kłodzka z stronę Krosnowic. Mam parę kilometrów na rozgrzanie się i mały rozjazd przed Puchaczówką. W Bystrzycy Kłodzkiej pomyliłem drogę i zacząłem jechać na Stary Wieliszów. Musiałem się trochę cofnąć krajówką.
Początek podjazdu nie sprawia trudności. Bardziej stromy odcinek zaczyna się za Idzikowem. Tam łapie mnie pierwszy kryzys. Po krótkim odpoczynku dojeżdżam do wywłaszczenia i spokojnie pokonuję ostatnie kilometry do przełęczy.
W Siennej robię przerwę na obiad. Potem zostaje mi już tylko zjazd do Lądka. W Lądku robię zakupy i jadę na kolejną przełęcz. Tu idzie mi znacznie łatwiej i szybko zdobywam kolejną przełęcz.
Na koniec zostaje mi długi zjazd do Kamieńca. Tam jestem przed 18. O 18 mam pociąg do Wrocławia.
Szkoda opuszczać ale może to być już ostatnia taka ładna pogoda w tym roku. We Wrocławiu jestem o 19:30. Na koniec dokręcam jeszcze kilometry do 100 km. Po 20 jestem w domu.
Na koniec zdjęcie zaparkowanego samochodu na ścieżce rowerowej:
Kłodzko – Krosnowice – Stara Łomnica – Bystrzyca Kłodzka – Pławnica –Idzików – Sienna – Stronie Śląskie –Strachocin – Lądek Zdrój – Orłowiec – Złoty Stok – Sosnowa –Kamieniec Ząbkowicki
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Puchaczówka – 862 m n.p.m.,
- przełęcz Jaworowa – 706 m n.p.m.,
Impreza skończyła się o 2 w nocy. Rano o 10 zmusiłem Krzyśka do wstania z łóżka. Niestety nie było z nim najlepiej. Ja miałem plan zaliczyć dziś chociaż dwie przełęcze w Kotlinie Kłodzkiej. Po śniadaniu i wypiciu kawy o 12 wyjeżdżam z Kłodzka z stronę Krosnowic. Mam parę kilometrów na rozgrzanie się i mały rozjazd przed Puchaczówką. W Bystrzycy Kłodzkiej pomyliłem drogę i zacząłem jechać na Stary Wieliszów. Musiałem się trochę cofnąć krajówką.
Widok na góry© biker81
Widok na góry© biker81
Początek podjazdu nie sprawia trudności. Bardziej stromy odcinek zaczyna się za Idzikowem. Tam łapie mnie pierwszy kryzys. Po krótkim odpoczynku dojeżdżam do wywłaszczenia i spokojnie pokonuję ostatnie kilometry do przełęczy.
Widok z przełęczy Puchaczówki© biker81
Widok z przełęczy Puchaczówki© biker81
Widok na Sienną© biker81
AS-BAU buduje nowe apatramentowce© biker81
W Siennej robię przerwę na obiad. Potem zostaje mi już tylko zjazd do Lądka. W Lądku robię zakupy i jadę na kolejną przełęcz. Tu idzie mi znacznie łatwiej i szybko zdobywam kolejną przełęcz.
Tablica upamiętniająca śmierć Mariana Bublewicza© biker81
Na koniec zostaje mi długi zjazd do Kamieńca. Tam jestem przed 18. O 18 mam pociąg do Wrocławia.
Nysa Kłodzka© biker81
Zamek w Kamieńcu Ząbkowickim© biker81
Szkoda opuszczać ale może to być już ostatnia taka ładna pogoda w tym roku. We Wrocławiu jestem o 19:30. Na koniec dokręcam jeszcze kilometry do 100 km. Po 20 jestem w domu.
Na koniec zdjęcie zaparkowanego samochodu na ścieżce rowerowej:
Tak się nie parkuje© biker81
III rajd rowerowy śladami Ryszarda Szurkowskiego
Sobota, 3 września 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Poza miastem, Rajdy rowerowe, Jubileusze
Km: | 160.94 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:06 | km/h: | 22.67 |
Pr. maks.: | 45.10 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Wrocław – Krzyżanowice – Cienin -Pasikurowice - Siedlec - Tokary - Węgrów - Kopiec - Rzędziszowice - Ludgierzowice - Złotów - Bukowice - Pierstnica – Krośnice - Pierstnica - Bukowice - Złotów - Ludgierzowice - Rzędziszowice - Kopiec - Węgrów - Tokary - Siedlec - Pasikurowice - Cienin - Krzyżanowice - Wrocław
Trasa dojazdowa i powrotna na rajd w Krośnicach:
Trasa rajdu:
Krośnice - Łazy Wielkie - Bukowice - Lędzina - Brzostówko - Brzostowo – Żeleźniki - Police - Krośnice
Mapa i profil trasy rajdu:
W środę zadzwonił do mnie Krzysiek i spytał się co robie w weekend. Powiedziałem mu, że nie mam planów, więc zaprosił mnie na wieczór kawalerski do Kłodzka. Po telefonie sprawdziłem na stronie Krośnicy, kiedy jest III rajd rowerowy śladami Ryszarda Szurkowskiego. Tak się złożyło, że rajd jest w sobotę. Pomyślałem, że fajnie byłoby zaliczyć obie imprezy. Wszytko się sprzysięgło przeciwko mnie. Rajd się zaczynał o 11 i była trasa dłuższa. Z drugiej strony godzinę dłużej pośpię i nabiję więcej kilometrów. Po sprawdzeniu wszystkich połączeń do Kłodzka z całej Polski wyszło, że będę musiał zdążyć do Wrocławia na 16:43 na pociąg do Kłodzka. Będę miał czas do 20, żeby się odświeżyć u Krzyśka, zrobić podkład na jakieś małe piwko i ruszyć na imprezę. Następny pociąg był dwie godziny później, więc w ogóle mi nie pasował.
Rano wstaję o 6:30. Mam czas na umycie się i na śniadanie. Wyjeździłam o 7 z domu i kieruję się w stronę trzebnicy trasa EuroVelo 9. W Siedlcach odbijam na Tokary i jadę już standardową trasą na Krośnice.
W Bukowicach dogania mnie dwóch kolarzy. Chwile rozmawiamy i potem każdy jedzie własnym tempem. Po chwili ich doganiam. Zatrzymali się na przerwę i stwierdzili, że jak na swój rower to mam niezłe tempo. W czasie rozmowy okazuje się, ze jeden z rowerzystów regularnie startuje w Bałtyk – Bieszczady Tour i w tym roku przejechał dodatkowo Paryż – Triest – Paryż. Po chwili pytam się czy nie było kiedyś o nim artykułu w Magazynie Rowerowym. Odpowiedział twierdząco, więc już mniej więcej wiedziałem z jakim kolarzem mam do czynienia. W Krośnicy jestem o 10. Mam godzinę na regenerację i na zjedzenie czegoś.
Na starcie oprócz Ryszarda Szurkowskiego zjawili się: Stanisław Szozda, Jan Brzeźny, Jan Foltyn, Jan Jankiewicz, Henryk Charucki.
Na starcie rajdu stanęło 198 uczestników, którzy musieli pokonać trasę o łącznej długości ponad 32 km. Uczestnicy przejeżdżali przez następujące miejscowości: Krośnice, Łazy Wielkie, Bukowice, Lędzina, Brzostówko, Brzostowo, Żeleźniki, Police, Krośnice. Na uczestników rajdu czekały dwa postoje z wodą w miejscowościach Łazy Wielkie i Lędzina. Pierwsi uczestnicy zameldowali się na mecie już po 52 minutach, a ostatni po niecałych dwóch godzinach. Po zakończeniu rajdu każdy uczestnik otrzymał dyplom a dzieci i młodzież nagrody rzeczowe.
Na drugim punkcie z wodę zebrała się grupa z byłymi kolarzami na czele i wtedy poszedł ogień do mety. Dzięki jazdy w grupie nie dało się odczuć prędkości z jaką jechaliśmy. Na mecie pojawiłem się o 12:30. Po zjedzeniu grochówki postanowiłem ruszyć do Wrocławia. Dołączył do mnie jeszcze jeden rowerzysta i razem pojechaliśmy ta samą drogą do domu. Razem dojechaliśmy do Siedlec. Tam się pożegnaliśmy a ja ruszyłem już mocnym tempem w stronę dworca. Ostatnio zauważyłem, że jak widzę Sky Tower na horyzoncie to dostaję mocnego powera. Na dworcu jestem o 16. Spokojnie kupuję bilet do Kłodzka i robie zakupy na drogę. Przed wejściem na dworzec masa ludzi czeka na wiadomość z megafonu z informacją z którego peronu odjedzie pociąg.
Na koniec zajmuję miejsce w pociągu jadę do Kłodzka na imprezę. Jutro kolejny dzień rowerowych wrażeń.
Jakby podliczyć kilometry z wyprawy której jeszcze nie opisałem to już mam zrobione 7000 km, czyli więcej niż rok temu.
Tu relacje z wcześniejszych rajdów:
- I rajd - 4 września 2010 r. - 206 km - tu relacja,
- II rajd 16 kwietnia 2011 r. - 178 km - tu relacja,
Wrocław – Krzyżanowice – Cienin -Pasikurowice - Siedlec - Tokary - Węgrów - Kopiec - Rzędziszowice - Ludgierzowice - Złotów - Bukowice - Pierstnica – Krośnice - Pierstnica - Bukowice - Złotów - Ludgierzowice - Rzędziszowice - Kopiec - Węgrów - Tokary - Siedlec - Pasikurowice - Cienin - Krzyżanowice - Wrocław
Trasa dojazdowa i powrotna na rajd w Krośnicach:
Trasa rajdu:
Krośnice - Łazy Wielkie - Bukowice - Lędzina - Brzostówko - Brzostowo – Żeleźniki - Police - Krośnice
Mapa i profil trasy rajdu:
W środę zadzwonił do mnie Krzysiek i spytał się co robie w weekend. Powiedziałem mu, że nie mam planów, więc zaprosił mnie na wieczór kawalerski do Kłodzka. Po telefonie sprawdziłem na stronie Krośnicy, kiedy jest III rajd rowerowy śladami Ryszarda Szurkowskiego. Tak się złożyło, że rajd jest w sobotę. Pomyślałem, że fajnie byłoby zaliczyć obie imprezy. Wszytko się sprzysięgło przeciwko mnie. Rajd się zaczynał o 11 i była trasa dłuższa. Z drugiej strony godzinę dłużej pośpię i nabiję więcej kilometrów. Po sprawdzeniu wszystkich połączeń do Kłodzka z całej Polski wyszło, że będę musiał zdążyć do Wrocławia na 16:43 na pociąg do Kłodzka. Będę miał czas do 20, żeby się odświeżyć u Krzyśka, zrobić podkład na jakieś małe piwko i ruszyć na imprezę. Następny pociąg był dwie godziny później, więc w ogóle mi nie pasował.
Rano wstaję o 6:30. Mam czas na umycie się i na śniadanie. Wyjeździłam o 7 z domu i kieruję się w stronę trzebnicy trasa EuroVelo 9. W Siedlcach odbijam na Tokary i jadę już standardową trasą na Krośnice.
Krzyż pokutny - Pasikurowice© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
W Bukowicach dogania mnie dwóch kolarzy. Chwile rozmawiamy i potem każdy jedzie własnym tempem. Po chwili ich doganiam. Zatrzymali się na przerwę i stwierdzili, że jak na swój rower to mam niezłe tempo. W czasie rozmowy okazuje się, ze jeden z rowerzystów regularnie startuje w Bałtyk – Bieszczady Tour i w tym roku przejechał dodatkowo Paryż – Triest – Paryż. Po chwili pytam się czy nie było kiedyś o nim artykułu w Magazynie Rowerowym. Odpowiedział twierdząco, więc już mniej więcej wiedziałem z jakim kolarzem mam do czynienia. W Krośnicy jestem o 10. Mam godzinę na regenerację i na zjedzenie czegoś.
Na starcie oprócz Ryszarda Szurkowskiego zjawili się: Stanisław Szozda, Jan Brzeźny, Jan Foltyn, Jan Jankiewicz, Henryk Charucki.
Wszyscy czekają na start© biker81
Start rajdu© biker81
Dekoracja na rajdzie© biker81
Na starcie rajdu stanęło 198 uczestników, którzy musieli pokonać trasę o łącznej długości ponad 32 km. Uczestnicy przejeżdżali przez następujące miejscowości: Krośnice, Łazy Wielkie, Bukowice, Lędzina, Brzostówko, Brzostowo, Żeleźniki, Police, Krośnice. Na uczestników rajdu czekały dwa postoje z wodą w miejscowościach Łazy Wielkie i Lędzina. Pierwsi uczestnicy zameldowali się na mecie już po 52 minutach, a ostatni po niecałych dwóch godzinach. Po zakończeniu rajdu każdy uczestnik otrzymał dyplom a dzieci i młodzież nagrody rzeczowe.
Droga przez las© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Na drugim punkcie z wodę zebrała się grupa z byłymi kolarzami na czele i wtedy poszedł ogień do mety. Dzięki jazdy w grupie nie dało się odczuć prędkości z jaką jechaliśmy. Na mecie pojawiłem się o 12:30. Po zjedzeniu grochówki postanowiłem ruszyć do Wrocławia. Dołączył do mnie jeszcze jeden rowerzysta i razem pojechaliśmy ta samą drogą do domu. Razem dojechaliśmy do Siedlec. Tam się pożegnaliśmy a ja ruszyłem już mocnym tempem w stronę dworca. Ostatnio zauważyłem, że jak widzę Sky Tower na horyzoncie to dostaję mocnego powera. Na dworcu jestem o 16. Spokojnie kupuję bilet do Kłodzka i robie zakupy na drogę. Przed wejściem na dworzec masa ludzi czeka na wiadomość z megafonu z informacją z którego peronu odjedzie pociąg.
Tablica na dworcu kolejowym© biker81
Na koniec zajmuję miejsce w pociągu jadę do Kłodzka na imprezę. Jutro kolejny dzień rowerowych wrażeń.
Jakby podliczyć kilometry z wyprawy której jeszcze nie opisałem to już mam zrobione 7000 km, czyli więcej niż rok temu.
Tu relacje z wcześniejszych rajdów:
- I rajd - 4 września 2010 r. - 206 km - tu relacja,
- II rajd 16 kwietnia 2011 r. - 178 km - tu relacja,
Videlske sedlo dzień 3 Duszniki-Zdrój - Wrocław
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Videlske sedlo 2011, Wyprawy, Jubileusze
Km: | 157.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:03 | km/h: | 19.55 |
Pr. maks.: | 52.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1240m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Lisia - 790 m n.p.m.,
- przełęcz Sokola - 754 m n.p.m.,
- przełęcz Walimska - 755 m n.p.m.,
- przełęcz Jędrzejowicka – 277 m n.p.m.,
- przełęcz Tąpadła – 384 m n.p.m.,
Rano nie śpieszę się ze wstawaniem. Dziś ostatni dzień wyprawy. W domu czeka na mnie dobra kolacja i wygodne łóżko. Wyjeżdżam parę minut po 8. Na początku czeka mnie zjazd do Dusznik.
W mieście zwiedzam Rynek na którym stoi Figura Wotywna Matki Boskiej w Dzieciątkiem Jezus postawiona w 1725 r. jako wotum za uratowanie od zarazy. Prawdopodobnie pomnik ten wykonał znany śląski warsztat rzeźbiarza L. J. Webera. Przedstawia Matkę Bożą z dzieciątkiem Jezus w otoczeniu śś. Floriana i Sebastiana, strzegących miasto od zarazy i ognia.
Po drodze decyduję się na skrócenie trasy i wjazd na przełęcz Lisią od strony Łężyc. Podjazd poza kilometrowym odcinkiem nie sprawił mi jakiś trudności. Niestety droga pozostawiała wiele do życzenia. Jednak wolę wjeżdżać po takiej drodze i zjeżdżać po równym asfalcie. W Karłowie robie postój na małe zakupy i ruszam w dół do Radkowa.
Po minięciu kolejnych miejscowości zaczyna się podjazd na przełęcz Sokolą. Na podjeździe widzę wielu rowerzystów z sakwami. Zatrzymuję się, żeby pogadać z jedną parą. Jak mówią, ze jadą do Świebodzic to już wiem, ze są to ludzie ze Stowarzyszenia Podróżników Crotos, którzy przyjechali na 3 dni w Sudety. Po krótkiej rozmowie każdy jedzie w swoją stronę. W Walimiu zaczynam podjazd na przełęcz Walimską. Na sporym odcinku drogi jest jeszcze historyczna kostka brukowa. Dogania mnie rowerzysta z Jugowa. Razem wjeżdżamy na przełęcz i na parkingu robimy sobie dłuższą przerwę. Niestety jest tam dużo ludzi, którzy sobie urządzają grillowanie. Uciekam stąd jak najszybciej.
Po zjeździe do Pieszyc wiem, że Sudety zostaną za moimi a mi zostaje już jazda do dumy po prawie płaskim terenie. Zostaje jeszcze tylko do przejechania masyw Ślęży i Raduni. W Dzierżoniowie zaczyna kropić deszcz.. I tak będzie kropić do przełęczy tąpała. W Tuszynie odnajduję kolejny krzyż pokutny. Po minięciu przełęczy Jędrzejowskiej i Tapadły zatrzymuję się na chwile na parkingu. Tam też dużo ludzi urządziło sobie piknik. Po krótkim odpoczynku zjeżdżam do Sobótki. Po raz pierwszy zjeżdżam w tą stronę do Sobótki. Zjazd jest o wiele lepszy niż w drugą stronę.
Dobrze znanymi drogami dojeżdżam do domu. W domu pojawiłem się o 19:30.
Mimo niezrealizowania tego co chciałem wyjazd uważam za udany. Zaliczyłem 7 przełęczy zrobiłem ponad 3000 m przewyższenia. Po raz pierwszy w Jesenikach nie padało. Niestety pojawiły się problemy z kolanem. Teraz parę dni restu i zobaczę co będzie dalej z kolanem. Jak się nic nie poprawi to zakończę sezon i po krótkim odpoczynku zacznę się szykować do następnego sezonu.
Już 2000 km na tym rowerze.
Zdobyte przełęcze:
- przełęcz Lisia - 790 m n.p.m.,
- przełęcz Sokola - 754 m n.p.m.,
- przełęcz Walimska - 755 m n.p.m.,
- przełęcz Jędrzejowicka – 277 m n.p.m.,
- przełęcz Tąpadła – 384 m n.p.m.,
Rano nie śpieszę się ze wstawaniem. Dziś ostatni dzień wyprawy. W domu czeka na mnie dobra kolacja i wygodne łóżko. Wyjeżdżam parę minut po 8. Na początku czeka mnie zjazd do Dusznik.
Schronisko pod Muflonem© biker81
Schronisko pod Muflonem - pomnik przyrody© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
W mieście zwiedzam Rynek na którym stoi Figura Wotywna Matki Boskiej w Dzieciątkiem Jezus postawiona w 1725 r. jako wotum za uratowanie od zarazy. Prawdopodobnie pomnik ten wykonał znany śląski warsztat rzeźbiarza L. J. Webera. Przedstawia Matkę Bożą z dzieciątkiem Jezus w otoczeniu śś. Floriana i Sebastiana, strzegących miasto od zarazy i ognia.
Rynek w Dusznikach© biker81
Rynek w Dusznikach© biker81
Figurka na Rynku w Dusznikach© biker81
Zjazd z Przełęczy Lisiej© biker81
Formacje skalne© biker81
Formacje skalne© biker81
Formacje skalne© biker81
Przydrożne przepaście© biker81
Przydrożne przepaście© biker81
Widok na Szczeliniec© biker81
Widok na Szczeliniec© biker81
Przydrożny krzyż Jezusa© biker81
Przydrożna figurka Matki Boskiej© biker81
Po drodze decyduję się na skrócenie trasy i wjazd na przełęcz Lisią od strony Łężyc. Podjazd poza kilometrowym odcinkiem nie sprawił mi jakiś trudności. Niestety droga pozostawiała wiele do życzenia. Jednak wolę wjeżdżać po takiej drodze i zjeżdżać po równym asfalcie. W Karłowie robie postój na małe zakupy i ruszam w dół do Radkowa.
Po minięciu kolejnych miejscowości zaczyna się podjazd na przełęcz Sokolą. Na podjeździe widzę wielu rowerzystów z sakwami. Zatrzymuję się, żeby pogadać z jedną parą. Jak mówią, ze jadą do Świebodzic to już wiem, ze są to ludzie ze Stowarzyszenia Podróżników Crotos, którzy przyjechali na 3 dni w Sudety. Po krótkiej rozmowie każdy jedzie w swoją stronę. W Walimiu zaczynam podjazd na przełęcz Walimską. Na sporym odcinku drogi jest jeszcze historyczna kostka brukowa. Dogania mnie rowerzysta z Jugowa. Razem wjeżdżamy na przełęcz i na parkingu robimy sobie dłuższą przerwę. Niestety jest tam dużo ludzi, którzy sobie urządzają grillowanie. Uciekam stąd jak najszybciej.
Nieistniejąca kolej w Ludwikowicach Kłodzkich© biker81
Nieistniejąca kolej w Ludwikowicach Kłodzkich© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Piknik na przełęczy Walimskiej© biker81
Po zjeździe do Pieszyc wiem, że Sudety zostaną za moimi a mi zostaje już jazda do dumy po prawie płaskim terenie. Zostaje jeszcze tylko do przejechania masyw Ślęży i Raduni. W Dzierżoniowie zaczyna kropić deszcz.. I tak będzie kropić do przełęczy tąpała. W Tuszynie odnajduję kolejny krzyż pokutny. Po minięciu przełęczy Jędrzejowskiej i Tapadły zatrzymuję się na chwile na parkingu. Tam też dużo ludzi urządziło sobie piknik. Po krótkim odpoczynku zjeżdżam do Sobótki. Po raz pierwszy zjeżdżam w tą stronę do Sobótki. Zjazd jest o wiele lepszy niż w drugą stronę.
Ostatni widok na Sudety© biker81
Ścieżka rowerowa Pieszyce - Dzierżoniów© biker81
Do zdobycia został jeszcze Masyw Ślęży i Raduni© biker81
Widok na Masyw Ślęży i Raduni© biker81
Krzyż pokutny w Tuszynie© biker81
Rezerwat przyrody Będkowice© biker81
Rezerwat przyrody Będkowice© biker81
Dobrze znanymi drogami dojeżdżam do domu. W domu pojawiłem się o 19:30.
Widok na Wrocław i okolice - na powiekszeniu widac Most na Rędzinie i Sky Tower© biker81
Mimo niezrealizowania tego co chciałem wyjazd uważam za udany. Zaliczyłem 7 przełęczy zrobiłem ponad 3000 m przewyższenia. Po raz pierwszy w Jesenikach nie padało. Niestety pojawiły się problemy z kolanem. Teraz parę dni restu i zobaczę co będzie dalej z kolanem. Jak się nic nie poprawi to zakończę sezon i po krótkim odpoczynku zacznę się szykować do następnego sezonu.
Już 2000 km na tym rowerze.
Videlske sedlo dzień 2 Głuchołazy - Duszniki-Zdrój
Niedziela, 14 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 149.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:35 | km/h: | 17.43 |
Pr. maks.: | 52.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 2070m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.
Zdobyte przełęcze:
- videlske sedlo - 930 m n.p.m.
- przełecz Lądecka - 665 m n.p.m.
Rano wstaję o 7 i już 20 minut później jestem na rowerze. Na drogach spokojny ruch. Dziś mój wielki dzień. Po początku podjazd do Hermanowic. Trochę ciężko się jedzie. Mijam miejsce gdzie kiedyś złamała mnie pogoda i kazała wcześniej wrócić do Głuchołaz. Nogi cały czas nie rozgrzane, pojawiają się bóle w kolanie. Zaczynam coraz częściej myśleć nad zmianą planów. Mam jeszcze trochę czasu do rozjazdy na Karlovą Sudankę. We Vrbnie pod Pradadem robię zakupy i jem obfite śniadanie. Niestety podejmuję decyzję o wycofaniu się. Myślałem, ze jestem rozjeżdżony po poprzedniej wyprawie ale góry to co innego niż jazda po płaskim i chyba brakuje mi kilometrów w górach. Teraz celem staje się podjazd na videlske sedlo 930 m n.p.m.. Po drodze parę razy ukazuje mi się Pradziad. Góra ta swoim ogromem daje mi kolejną lekcję pokory a góry po raz kolejny pokazują swój ogrom i swoją niedostępność. Podjazd pod przełęcz nie jest jakiś trudny i po dobrym rozgrzaniu mięsni zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Po zjechaniu do Bela p. Pradedem decyduję się na zdobycie cervenoorskiego sedla - 1013 m n.p.m. jednak po paru metrach okazuje się, ze z kolanem jest coś nie tak i podejmuję decyzję o pojechaniu do Javornika.
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Pradziada -musi jeszcze trochę poczekać aż go zdobędę© biker81
Mnogość ścieżek rowerowych w Czechach© biker81
Oznaczenia szlaków w Jesenikach© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
Wdok na Jeseniki© biker81
Widok na Jeseniki© biker81
W Jaworniku szukam jakieś fajnej restauracji. Po drodze zaczynam rozmowę z rowerzysta z Polski. Po chwili podjeździe jego dziewczyna. Oboje nocują na Iglicznej i objeżdżają Kotlinę Kłodzką. Rozmawiamy i naszych wyprawach rowerowych. Na końcu pada pytanie:
- Czy masz konto na bikestats-ie ?
Mówię, ze tak. Okazuje się, że są to Kocuriada i Dawko z Łodzi.
Po krótkiej rozmowie życzymy sobie powodzenia na drodze i każdy jedzie w swoją stronę. To już kolejni rowerzyści z BS spotkani na wyprawach. Pierwszym był wilk spotkany w Bieszczadach. Po zjedzeniu obiadu i wypiciu piwka ruszam na ostatnią przełęcz dzisiejszego dnia. Teraz czeka mnie 9 km podjazdu o przewyżseniu 368 m i średnim nachyleniu 4,1%, maksymalnym nachyleniu na 1 km -5,3%. Po raz kolejny w życiu wjeżdżam na przełęcz Lądecką. Trudy trasy wynagradzają mi widoki na góry.
Zamek Jánský Vrch w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Kamienice w Javorniku© biker81
Twierdza przy drodze do Travnej© biker81
Droga do granicy© biker81
Kościół NMP w Travnej przy drodze ku granicy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Przełęcz Lądecka po raz kolejny zdobyta© biker81
Do Dusznik jeszcze trochę kilometrów, więc zabieram się ostro do jazdy. Mijam kolejne wioski w których niestety na każdym kroku widać biedę ale to dzięki temu ten region ma w sobie tyle uroku.
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
Dawna linia kolejowa z Kłodzka do Kudowy© biker81
Widok na Sudety© biker81
Widok na Sudety© biker81
W Dusznikach jestem po 18. Robię zakupy na kolacje i śniadanie. Jeszcze czeka mnie wspinaczka do schroniska pod Muflonem. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na nocowanie w Dusznikach jak to schronisko, które góruje nad miastem. Niestety, żeby się tam dostać trzeba wspiąć się żółtym szlakiem, którym jest ciężko podejść a co dopiero wprowadzić rower. Jak się okaże podczas rozmowy z rowerzystami w schronisku czasem są śmiałkowie, którzy wjeżdżają tędy rowerem. Jakoś wdrapałem się do schroniska i po chwili już piję piwo z innymi rowerzystami, podziwiając widoki i rozmawiając o rowerach.
Muzeum Papiernictwa w Duszkinach© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Droga do schroniska pod Muflonem© biker81
Schronisko pod Muflonem© biker81
Widok na Góry Stołowe© biker81
Jestem dziś padnięty. Ten dystans i te przewyższenia dały się mocno we znaki. Ale mogę być z siebie dumny. Jutro kolejne przełęcze i kolejne wyzwania.
Videlske sedlo dzień 1 Wrocław - Głuchołazy
Sobota, 13 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Do innego miasta, Videlske sedlo 2011, Wyprawy
Km: | 137.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:50 | km/h: | 20.06 |
Pr. maks.: | 40.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mapa i profil trasy:
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.
Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.
W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.
Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.
Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.
W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.
Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.
Po pięciu dniach odpoczynku w domu po poprzedniej wyprawie znowu odezwała się we mnie natura, która kazała mi się spakować i ruszyć dalej w drogę. Tym razem na cel obrałem zdobycie Pradziada i Cervenohorske sedlo. W piątek szybkie pakowanie i prawie na lekko z małym bagażem ruszam w trasę.
Wyjeżdżam w sobotę o 9 rano. Jeszcze dobrze nie zniknąłem za zakrętem zaczyna kropić. Patrzę na niebo i nie widzę nad sobą żadnych deszczowych więc nie wiem o co chodzi. Trochę się gubię z wyjazdem z miasta i w Strzelinie mam już prawie 50 km przejechane zamiast 40. Pojechałem przez Żórawinę gdzie stoi gotycki warowny kościół Św. Trójcy z połowy XIV w. otoczony wałem obronnym i fosą. Jest to jeden z cenniejszych zabytków tego typu na ziemiach polskich. Do remontu kościoła użyto materiału z innego zabytku Żórawiny (do dziś pozwolenie konserwatora zabytków budzi kontrowersje). Rozebrano wybudowany w 1932 drewniany 150-metrowy średniofalowy maszt radiowy, którzy przez wiele lat był jedną z najwyższych konstrukcji drewnianych na świecie.
Warowny kościół św.Trójcy w Zórawinia© biker81
Fosa otaczająca kościół© biker81
Za Żórawiną zaczyna padać wiec zatrzymuje się na przystanku autobusowym, ubieram się w cieplejsze rzeczy i czekam aż przestanie padać. Po kolejnych kilometrach dojeżdżam do Strzelina a potem DK 39 i DW 378 dojeżdżam do Grodkowa. Miasto omijam nowowybudowaną obwodnicą i dalej DW 401 i DK 46 dojeżdżam do Nysy. Po drodze zaczynają się powoli pojawiać góry.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
W Skoroszycach znajduję kolejny krzyż pokutny i jest to pierwszy krzyż pokutny znaleziony na ziemi opolskiej.
Krzyż pokutny w Skoroszycach© biker81
Po raz kolejny w tym roku jestem w Nysie na rowerze. Tym razem jadę zobaczyć fort Wieżę Ziębicką. Jest to jedna z dwóch zachowanych średniowiecznych wież bramnych w murach obronnych Nysy. Wieża została wzniesiona w 1350 r.
Wieża Ziębicka w Nysie© biker81
Fort w Nysie© biker81
Po krótkim zwiedzeniu miasta jadę do pizzerii na spaghetti. Widzę, że chmury są coraz ciemniejsze i czuję, ze zaraz będzie padać. Zaraz po tym jak ruszam dalej zaczyna lać. Znowu szukam schronienia na przystanku autobusowym. W międzyczasie przeczytałem cały rozkład jazdy autobusów i inne ogłoszenia. Po deszczu jadę dalej i zauważam, że w północnej części miasta w ogóle nie padało. Dopiero w połowie drogi do Głuchołaz widać ślady deszczu. W Polskim Swiętowie zwiedzam kościół i niestety nie znajduję krzyża pokutnego.
Przydrożna kapliczka w drodze do Głuchołaz© biker81
Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81
Widok na Sudety w Polskim Świętowie© biker81
Kościół w Polskim Świętowie© biker81
Krzyż przy kościele w Polskim Świętowie© biker81
przy kościele w Polskim Świętowie© biker81
Mury przy kościele w Polskiem Świętowie© biker81
Kościół w Nowym Świętowie© biker81
W Nowym Świętowie wjeżdżam na szlak Eurovelo 9 i jade nim do Głuchołaz. Po drodze zwiedzam jeszcze kościół w Nowym Świętowie i znajduję kolejny krzyż pokutny do mojej kolekcji. Stąd już parę kilometrów do Głuchołaz. W mieście jestem koło 18 i zaczynam szukać kantoru, żeby wymienić korony. Potem jadę do parku zdrojowego gdzie piwem i frytkami po wiedeńsku świętuję kolejny sukces rowerowy.
Krzyż pokutny w Nowym Świętowie© biker81
Wieża Bramy Górnej w Głuchołazach© biker81
Kamienica w Głuchołazach© biker81
Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81
Park Zdrojowy w Głuchołazach© biker81
Rower na dachu knajpy w Głuchołazach© biker81
Przed 20 dojeżdżam do schroniska. Teraz czas na zasłużony prysznic i odpoczynek przed jutrzejszym dniem. Schronisku śpię w pokoju w innym rowerzystą, który jeżdżąc na swoim rumaku spędza urlop w Głuchołazach.
Pomorze 2011 - dzień 12 - Darłówko - Rewal
Sobota, 6 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 150 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 150.48 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:29 | km/h: | 17.74 |
Pr. maks.: | 34.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Darłówko – Darłowo – Żukowo Morskie –Bobolin – Dąbki – Bukowo Morskie – Iwięcino – Osieki – Łazy – Unieście - Mielno – Chłopy – Sarbinowo – Gąski – latarnia morska nr 11 – Ustronie Morskie – Bagicz – Podczele – Kołobrzeg – latarnia morska nr 12 – Dźwirzyno – Rogowo – Mrzeżyno – Roby – Nowielice – Trzebiatów – Sadlno – Rogozina – Konarzewo – Skalno – Pogorzelica – Kołobrzeg – latarnia morska nr 13 - Rewal
Mapa i profil trasy:
Budzę się wcześnie rano. Pogoda nie zapowiada się za dobrze na dzisiaj. Ale cóż mam zrobić, trzeba ruszać dalej. Nie ma co siedzieć bezczynnie w namiocie. Po wczorajszej ulewie wszędzie jest morko. Całkiem mokry namiot chowam do pokrowca. Nawet nie mam jak go wysuszyć.
Początek trasy jadę we mgle. Mam nadzieję, że po wczorajszych deszczach dziś pogoda będzie ładniejsza. Po drodze jeszcze zwiedzam Darłowo.
Za Darłowem w Dąbkach dojeżdżam do Jeziora Bukowo i przez parę kilometrów jadę wzdłuż jego brzegów. Po drodze robię sobie przerwę pod sklepem na śniadanie. W sklepie nie milkną echa komentarze odnośnie śmierci Leppera. Ludzie snują domysły co do przyczyn jego śmierci. Mają prawo mieć podejrzenia, w końcu pochodził z ich stron i mogli go lepiej znać. Ja się dosiadam do paru Panów, którzy pija piwo przy stole. Fajnie to wygląda ja piję mleko a oni mają swoje piwo. Nawet trochę udało mi się ich przekonać co do wyższości mleka nad piwem. Po śniadaniu żegnamy się i jadę dalej.
Mijając kolejne wioski dojeżdżam do Łazów, skąd jadę Mierzeją Jamieńską do Mielno. Fajny fragment drogi, po lewej stronie widoki na Jezioro Jamno a po prawej na morze.
Za Mielnem znowu na chwile wjeżdżam w teren i przez Chopy i Sarbinowo dojeżdżam do Gąsek, gdzie obowiązkowym punktem programu jest zobaczenie latarni.
Latarnia morska w Gąskach leży około 22 kilometrów do Kołobrzegu i około 40 km od Darłowa. Wybudowana została w 1878 roku z czerwonej cegły, tak charakterystycznej dla budowy budynków pruskiej administracji.
Całkowita wysokość wieży wynosi 41,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu) Na jej szczyt prowadzą kręte granitowe schody o 226 stopniach.
Obok samej latarni wybudowano budynek mieszkalny dla latarników oraz budynek gospodarczy. Wysokość światła wynosi 50,1 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Po krótkim odpoczynku pod latarnią stwierdziłem, że trochę za dużo ludzi i postanowiłem pojechać dalej. Po krótkim odcinku w terenie dojeżdżam do Pleśni. Po minięciu rzeki Czerwonki dojeżdżam do Ustronia Morskiego. Zawsze w młodości mi się wydawało, że ta rzeka jest czerwona. Pamiętam jak byłem mały i przechodziłem na drugi brzeg tej rzeki tuż przy ujściu do morza.
W Ustroniu Morskim szybko odnajduje ośrodek, w którym w młodości co roku spędzałem wczasy. Teraz jest tu ośrodek leczniczy. Trochę dziwnie patrzyli się na mnie lekarze, więc nie chcąc wzbudzać niepotrzebnie sensacji pojechałem dalej. Może pomyśleli, ze przyjechałem tu na jakieś małe leczenie w czasie wyprawy. Po krótkiej wizycie jadę na obiad. Na obiad już tradycyjnie rybka.
Teraz to nie wiem którędy jechać. Obie mapy wskazują inną drogę. Jedna każe jechać terenem a druga DK11. Postanawiam jechać krajówką, dopiero w Bagiczu wjeżdżam w teren i tak dojeżdżam do Kołobrzegu. Nie mam czasu na zwiedzanie miasta i po zobaczeniu latarni jadę dalej przez Dźwirzyno i Mrzeżyno w stronę Trzebiatowa.
To już nie pierwszy raz jak obie mapy różnią się między sobą co do przebiegu szlaku. W Zachodniopomorskim szlak ten jest słabo oznakowany i nie jestem w stanie sprawdzić w terenie którędy szlak tak naprawdę wiedzie. Pierwszy taki dylemat taki miałem między Jarosławcem a Darłówkiem, gdzie jedna mapa kazała jechać wzdłuż brzegu morza a druga asfaltem południową strona Jeziora Kopań.
Niestety w internecie też nie ma za wiele wiadomości na temat tego szlaku. A każde wydawnictwo chyba sobie samemu ustala przebieg szlaku. Na większości fragmentów szlak pokrywa się z mapą. Tylko w miastach czasem zjeżdżałem ze szlaku, żeby zobaczyć to co nie interesuje. Tak było w Ustce, gdzie szlak całkowicie mijał latarnię morską. Szlak ten i tak jest wyznaczony tylko do Stilo. Pozostała część Pomorza do Krynicy morskiej czeka na wytyczenie. Docelowo szlak R-10 ma odjąć swoim zasięgiem całe Wybrzeże.
Więcej informacji o tym szlaku można znaleźć tu i tu.
Pierwsze światło pełniące rolę latarni morskiej, zostało rozpalone w Kołobrzegu w 1666 r. na wieży budynku portowego. Było zapalane tylko, gdy statek wchodził do portu.
Natomiast dzisiejsza latarnia morska w Kołobrzegu zbudowana została po II wojnie światowej na głównej platformie dawnego fortu z lat 1832-1836. Poprzednia latarnia, zniszczona w czasie działań wojennych, usytuowana była obok platformy fortu.
Mury okrągłej wieży latarni morskiej w Kołobrzegu zbudowano z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Wysokość wieży wynosi 26 m. Wzniesienie światła wynosi 33,4 m n.p.m., a jego nominalny zasięg 16 Mm (29,6 km).
Kościół w Trzebiatowie bardzo wyróżnia się w terenie i widać go już z daleka. Wieża kościoła mierząca 90 m jest jedną z najwyższych w Polsce. Niestety nie mogę zwiedzić za bardzo wnętrza kościoła, bo odbywa się tam ślub a na wieżę nie chciało mi się wchodzić. Wolałem oszczędzać nogi.
Dalej szlak wiedzie do Sadlna, gdzie znajduję twarz wykutą w kamieniu.
Dalej kieruję się z powrotem w stronę wybrzeża i przez Pogorzelice dojeżdżam do Niechorza, gdzie kolejna latarnia już z daleka przypomina mi swoim widokiem o tym żeby jej nie przegapić.
Latarnię morską w Niechorzu zbudowano na wysokim klifowym brzegu w latach 1863-1866.
Wieża latarni o wysokości 45 m n.p.t. (nad poziomem terenu) wkomponowana jest w dwuskrzydłowy budynek o wysokości 12 metrów.
Wieża zbudowana została z żółtej klinkierowej cegły. Wzniesienie światła wynosi 62,8 m n.p.m., a jego zasięg 20 Mm (37 km).
Stąd juz tylko niedaleko do Rewala. Zawsze jak tu jestem to idę na piechotę plażą z Rewala do Niechorza pod latarnię i z powrotem. Taką sama trasę robię w drugą stronę do Trzęsacza pod ruiny kościoła. Po takich dwóch wycieczkach po weekendzie mogę wracać do domu. Znajduję małe pole namiotowe w centrum miasta. Właściciel jest na tyle miły, że odstępuje mi cały kemping za 20 zł. Mówił, że zapowiadają deszcze a lepiej, żebym nie ryzykował noclegu pod namiotem. Więc ostatni nocleg na wyprawie, tzw. Zieloną noc spędzę w przyczepie kempingowej.
Mam teraz czas, żeby iść na miasto. W mieście nie ma za wiele do zwiedzania. Jak zwykle dużo ludzi i masę stoisk z różnymi zabawkami i nikomu niepotrzebnymi rzeczami. Czyli co roku to samo a ponieważ jestem tu co roku i znam wszystkie ważniejsze miejsca więc wracam szybko na pole namiotowe.
Dziś ostatni wieczór wyprawy wiec czas na małe podsumowanie. Zrobiłem prawie 1400 km. Nie wiem czy to dużo czy mało. Najważniejsze, że zobaczyłem miejsca które chciałem zobaczyć. Bez względu jaka będzie jutro pogoda i dokąd dojadę to mogę powiedzieć, że plan wykonałem. Szkoda tylko, że nie dojechałem nad morze rowerem, ale wierze, że następnym razem się uda. W drugim tyg. pogoda była wymarzona. W sumie to na tym drugim tyg. wyprawy zależało mi najbardziej, więc pogodę miałem jak na zamówienie. Chciałem w całości zjechać Pomorze rowerem napędzanym siłą własnych mięśni i nie korzystając z komunikacji zastępczej. Mój szlak kończy się jutro w Świnoujściu. Ale szlak jedzie dalej przez Niemcy, Danię, Szwecję i tak wokół Bałtyku. Czy ten koniec będzie początkiem nowej przygody, o tym dowiem się w przyszłości. Jedno wiem na pewno, że odkryłem na nowo nasze morze. I teraz mogę powiedzieć, że nad morzem to nie ma tylko woda, piasek i parę latarni ale są też inne ciekawe i malownicze miejsca, które każdy może przy odrobinie własnych chęci poznać. Ja je odkryłem, jeszcze nie wszystkie, nie wszystko po drodze zwiedziłem, ale myślę, że jeszcze nie raz tu wrócę.
Teraz czas na spanie, jutro trzeba wcześnie wstać i ruszać na podbój Świnoujście.
Darłówko – Darłowo – Żukowo Morskie –Bobolin – Dąbki – Bukowo Morskie – Iwięcino – Osieki – Łazy – Unieście - Mielno – Chłopy – Sarbinowo – Gąski – latarnia morska nr 11 – Ustronie Morskie – Bagicz – Podczele – Kołobrzeg – latarnia morska nr 12 – Dźwirzyno – Rogowo – Mrzeżyno – Roby – Nowielice – Trzebiatów – Sadlno – Rogozina – Konarzewo – Skalno – Pogorzelica – Kołobrzeg – latarnia morska nr 13 - Rewal
Mapa i profil trasy:
Budzę się wcześnie rano. Pogoda nie zapowiada się za dobrze na dzisiaj. Ale cóż mam zrobić, trzeba ruszać dalej. Nie ma co siedzieć bezczynnie w namiocie. Po wczorajszej ulewie wszędzie jest morko. Całkiem mokry namiot chowam do pokrowca. Nawet nie mam jak go wysuszyć.
Na polu namiotowym© biker81
Na polu namiotowym© biker81
Początek trasy jadę we mgle. Mam nadzieję, że po wczorajszych deszczach dziś pogoda będzie ładniejsza. Po drodze jeszcze zwiedzam Darłowo.
Deptak w Darłowie© biker81
Deptak w Darłowie© biker81
Wysoka Brama© biker81
Ratusz© biker81
Pomnik Rybaka© biker81
Kościół Mariacki© biker81
Zamek Książąt Pomorskich© biker81
Gościniec Zamkowy© biker81
Za Darłowem w Dąbkach dojeżdżam do Jeziora Bukowo i przez parę kilometrów jadę wzdłuż jego brzegów. Po drodze robię sobie przerwę pod sklepem na śniadanie. W sklepie nie milkną echa komentarze odnośnie śmierci Leppera. Ludzie snują domysły co do przyczyn jego śmierci. Mają prawo mieć podejrzenia, w końcu pochodził z ich stron i mogli go lepiej znać. Ja się dosiadam do paru Panów, którzy pija piwo przy stole. Fajnie to wygląda ja piję mleko a oni mają swoje piwo. Nawet trochę udało mi się ich przekonać co do wyższości mleka nad piwem. Po śniadaniu żegnamy się i jadę dalej.
Mijając kolejne wioski dojeżdżam do Łazów, skąd jadę Mierzeją Jamieńską do Mielno. Fajny fragment drogi, po lewej stronie widoki na Jezioro Jamno a po prawej na morze.
Za Mielnem znowu na chwile wjeżdżam w teren i przez Chopy i Sarbinowo dojeżdżam do Gąsek, gdzie obowiązkowym punktem programu jest zobaczenie latarni.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Dobrze oznakowany szlak rowerowy© biker81
Tędy też jechałem© biker81
16 południk© biker81
Latarnia morska - Gąski© biker81
Latarnia morska w Gąskach leży około 22 kilometrów do Kołobrzegu i około 40 km od Darłowa. Wybudowana została w 1878 roku z czerwonej cegły, tak charakterystycznej dla budowy budynków pruskiej administracji.
Całkowita wysokość wieży wynosi 41,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu) Na jej szczyt prowadzą kręte granitowe schody o 226 stopniach.
Obok samej latarni wybudowano budynek mieszkalny dla latarników oraz budynek gospodarczy. Wysokość światła wynosi 50,1 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
W drodze do Ustronia Morskiego© biker81
W dali widać znowu morze© biker81
Rzeka Czerwonka© biker81
Po krótkim odpoczynku pod latarnią stwierdziłem, że trochę za dużo ludzi i postanowiłem pojechać dalej. Po krótkim odcinku w terenie dojeżdżam do Pleśni. Po minięciu rzeki Czerwonki dojeżdżam do Ustronia Morskiego. Zawsze w młodości mi się wydawało, że ta rzeka jest czerwona. Pamiętam jak byłem mały i przechodziłem na drugi brzeg tej rzeki tuż przy ujściu do morza.
W Ustroniu Morskim szybko odnajduje ośrodek, w którym w młodości co roku spędzałem wczasy. Teraz jest tu ośrodek leczniczy. Trochę dziwnie patrzyli się na mnie lekarze, więc nie chcąc wzbudzać niepotrzebnie sensacji pojechałem dalej. Może pomyśleli, ze przyjechałem tu na jakieś małe leczenie w czasie wyprawy. Po krótkiej wizycie jadę na obiad. Na obiad już tradycyjnie rybka.
Droga do ośrodka nic się nie zmieniła© biker81
Wspomnień czar© biker81
Trochę się tu zmieniło© biker81
Tędy się chodziło na stołówkę© biker81
Ciekawe który to było mój balkon ?© biker81
Teraz to nie wiem którędy jechać. Obie mapy wskazują inną drogę. Jedna każe jechać terenem a druga DK11. Postanawiam jechać krajówką, dopiero w Bagiczu wjeżdżam w teren i tak dojeżdżam do Kołobrzegu. Nie mam czasu na zwiedzanie miasta i po zobaczeniu latarni jadę dalej przez Dźwirzyno i Mrzeżyno w stronę Trzebiatowa.
To już nie pierwszy raz jak obie mapy różnią się między sobą co do przebiegu szlaku. W Zachodniopomorskim szlak ten jest słabo oznakowany i nie jestem w stanie sprawdzić w terenie którędy szlak tak naprawdę wiedzie. Pierwszy taki dylemat taki miałem między Jarosławcem a Darłówkiem, gdzie jedna mapa kazała jechać wzdłuż brzegu morza a druga asfaltem południową strona Jeziora Kopań.
Niestety w internecie też nie ma za wiele wiadomości na temat tego szlaku. A każde wydawnictwo chyba sobie samemu ustala przebieg szlaku. Na większości fragmentów szlak pokrywa się z mapą. Tylko w miastach czasem zjeżdżałem ze szlaku, żeby zobaczyć to co nie interesuje. Tak było w Ustce, gdzie szlak całkowicie mijał latarnię morską. Szlak ten i tak jest wyznaczony tylko do Stilo. Pozostała część Pomorza do Krynicy morskiej czeka na wytyczenie. Docelowo szlak R-10 ma odjąć swoim zasięgiem całe Wybrzeże.
Więcej informacji o tym szlaku można znaleźć tu i tu.
Budowla wojskowa© biker81
Latarnia morska - Kołobrzeg© biker81
Pierwsze światło pełniące rolę latarni morskiej, zostało rozpalone w Kołobrzegu w 1666 r. na wieży budynku portowego. Było zapalane tylko, gdy statek wchodził do portu.
Natomiast dzisiejsza latarnia morska w Kołobrzegu zbudowana została po II wojnie światowej na głównej platformie dawnego fortu z lat 1832-1836. Poprzednia latarnia, zniszczona w czasie działań wojennych, usytuowana była obok platformy fortu.
Mury okrągłej wieży latarni morskiej w Kołobrzegu zbudowano z ciemnoczerwonej licowanej cegły. Wysokość wieży wynosi 26 m. Wzniesienie światła wynosi 33,4 m n.p.m., a jego nominalny zasięg 16 Mm (29,6 km).
Deptak w Kołobrzegu© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Ścieżka rowerowa© biker81
Port w Dźwirzynie© biker81
Jezioro Resko Przymorskie© biker81
Jezioro Resko Przymorskie© biker81
Niedokończony most© biker81
Fragment szlaku rowerowego© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Kościół w Trzebiatowie bardzo wyróżnia się w terenie i widać go już z daleka. Wieża kościoła mierząca 90 m jest jedną z najwyższych w Polsce. Niestety nie mogę zwiedzić za bardzo wnętrza kościoła, bo odbywa się tam ślub a na wieżę nie chciało mi się wchodzić. Wolałem oszczędzać nogi.
Kościół wyróżnia się z oddali© biker81
Jeszcze zbliżenie© biker81
Kościół Mariacki w Trzebiatowie© biker81
Ratusz Miejski© biker81
Baszta Kaszana© biker81
Dobrze oznakowany szlak rowerowy© biker81
Dalej szlak wiedzie do Sadlna, gdzie znajduję twarz wykutą w kamieniu.
Kościół w Sadlnie© biker81
Dzwonnica© biker81
Witraże© biker81
Fragment muru© biker81
Wykuta w kamieniu twarz© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Dobrze oznakowane szlaki rowerowe© biker81
Dalej kieruję się z powrotem w stronę wybrzeża i przez Pogorzelice dojeżdżam do Niechorza, gdzie kolejna latarnia już z daleka przypomina mi swoim widokiem o tym żeby jej nie przegapić.
Latarnia morska - Niechorze© biker81
Latarnię morską w Niechorzu zbudowano na wysokim klifowym brzegu w latach 1863-1866.
Wieża latarni o wysokości 45 m n.p.t. (nad poziomem terenu) wkomponowana jest w dwuskrzydłowy budynek o wysokości 12 metrów.
Wieża zbudowana została z żółtej klinkierowej cegły. Wzniesienie światła wynosi 62,8 m n.p.m., a jego zasięg 20 Mm (37 km).
Niechorze - Budynek przy ul. Ludnej© biker81
Stąd juz tylko niedaleko do Rewala. Zawsze jak tu jestem to idę na piechotę plażą z Rewala do Niechorza pod latarnię i z powrotem. Taką sama trasę robię w drugą stronę do Trzęsacza pod ruiny kościoła. Po takich dwóch wycieczkach po weekendzie mogę wracać do domu. Znajduję małe pole namiotowe w centrum miasta. Właściciel jest na tyle miły, że odstępuje mi cały kemping za 20 zł. Mówił, że zapowiadają deszcze a lepiej, żebym nie ryzykował noclegu pod namiotem. Więc ostatni nocleg na wyprawie, tzw. Zieloną noc spędzę w przyczepie kempingowej.
Mam teraz czas, żeby iść na miasto. W mieście nie ma za wiele do zwiedzania. Jak zwykle dużo ludzi i masę stoisk z różnymi zabawkami i nikomu niepotrzebnymi rzeczami. Czyli co roku to samo a ponieważ jestem tu co roku i znam wszystkie ważniejsze miejsca więc wracam szybko na pole namiotowe.
Deptak w Rewalu© biker81
Nad morzem w Rewalu© biker81
Dziś ostatni wieczór wyprawy wiec czas na małe podsumowanie. Zrobiłem prawie 1400 km. Nie wiem czy to dużo czy mało. Najważniejsze, że zobaczyłem miejsca które chciałem zobaczyć. Bez względu jaka będzie jutro pogoda i dokąd dojadę to mogę powiedzieć, że plan wykonałem. Szkoda tylko, że nie dojechałem nad morze rowerem, ale wierze, że następnym razem się uda. W drugim tyg. pogoda była wymarzona. W sumie to na tym drugim tyg. wyprawy zależało mi najbardziej, więc pogodę miałem jak na zamówienie. Chciałem w całości zjechać Pomorze rowerem napędzanym siłą własnych mięśni i nie korzystając z komunikacji zastępczej. Mój szlak kończy się jutro w Świnoujściu. Ale szlak jedzie dalej przez Niemcy, Danię, Szwecję i tak wokół Bałtyku. Czy ten koniec będzie początkiem nowej przygody, o tym dowiem się w przyszłości. Jedno wiem na pewno, że odkryłem na nowo nasze morze. I teraz mogę powiedzieć, że nad morzem to nie ma tylko woda, piasek i parę latarni ale są też inne ciekawe i malownicze miejsca, które każdy może przy odrobinie własnych chęci poznać. Ja je odkryłem, jeszcze nie wszystkie, nie wszystko po drodze zwiedziłem, ale myślę, że jeszcze nie raz tu wrócę.
Teraz czas na spanie, jutro trzeba wcześnie wstać i ruszać na podbój Świnoujście.
Pomorze 2011 - dzień 11 - Smołdzino - Darłówko
Piątek, 5 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:43 | km/h: | 14.89 |
Pr. maks.: | 38.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Smołdzino – Rowy – Machowinko – Wytkowo – Ustka – latarnia morska nr 9 – Wodnica – Pęplino – Jarosławiec – latarnia morska nr 10 - Wicie - Darłówko – latarnia morska nr 11
Mapa i profil trasy:
Na początek dnia mam mały odcinek w terenie. W sumie to taka dobra pobudka na resztę dnia. Ponieważ od paru dni nie piję kawy, więc potrzebuję innych wspomagaczy. Szybko docieram nad Jezioro Gardno i wzdłuż jego brzegów jadę do Rowów.
Za miastem znowu wjeżdżam w teren. Mijając kolejne wiosko dojeżdżam do Ustki. Droga w terenie niestety jest bardzo piaszczysta i często wolę prowadzić niż jechać. Po drodze widzę jakieś mocne światła ledowe. Myślałem, że to jakiś samochód. Okazało się, że to niemieccy rowerzyści za bardzo wzięli sobie do serca o jeździe oświetlonym rowerem w ciągu dnia albo stwierdzili, że w lesie jest za ciemno i chcieli być bardziej widoczni. Tu zamykam pętlę po woj. pomorskim. Po tygodniu znów jestem w Ustce. Szybko dojeżdżam przez miasto do latarni morskiej.
Poprzedniczką obecnej latarni morskiej w Ustce była działająca od 1871 r. olejowa latarnia z aparaturą Fresnela, wciągana na maszt przy stacji pilotów.
Dzisiejsza latarnia została wybudowana w 1892 r. u nasady wschodniego falochronu. Do budowy użyto licowanej czerwonej cegły.
Ośmiokątna wieża ma 22 m wysokości. Czasy II wojny światowej latarnia przetrwała nietknięta. Wzniesienie światła wynosi 22,2 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km).
Za Ustką znowu wjeżdżam w teren. Tym razem jadę przez dolinę rzeki Słupi. Po drodze było parę ciężkich momentów i szlak był za bardzo zarośnięty ale jechało się fajnie. Po przekroczeniu mostku, czeski turysta był bardzo zdziwiony jak na pytanie czy jechałem rowerem przez ten most odpowiedziałem, że jechałem. Był pod ogromny wrażeniem.
W Jarosławiu robię przerwę na obiad. Po obiedzie i wypiciu piwa niestety nie mi się jechać dalej. Ponieważ nie mam daleko do Darłówka, wiec pozwalam sobie na mały odpoczynek nad morzem. Po drodze jeszcze zjadam i mogę jechać dalej. Trasa wiedzie wzdłuż Jeziora Kopań. Bardzo fajny odcinek zwłaszcza, że często mam jednocześnie widok na jezioro i na morze. Przed ujściem jeziora do morza trasa robi się coraz bardziej piaszczysta. Jest tak niski poziom wody, że jezioro jest odcięte od morza i można przejść na drugą stronę po piasku.
Pierwsza latarnia morska w Jarosławcu powstała w 1830 r. w odległości ok. 0,5 km od morskiego brzegu. Okazała się jednak zbyt niska.
Obecną latarnię wybudowano w latach 1835-1838. Latarnia morska w Jarosławcu posiada okrągłą wieżę z czerwonej cegły o wysokości 33,3 m n.p.t. (nad poziomem terenu)
Wzniesienie światła wynosi 50,2 m n.p.m. a jego zasięg 23 Mm (42,6 km).
Postanawiam zatrzymać się na chwilę na plaży. Chcę trochę posiedzieć na plaży i popatrzeć na morze. W międzyczasie spotkam parę sakwiarzy, którzy jadą w odwrotnym kierunku i to w dodatku bez mapy. Wymieniamy się uwagami na temat szlaku i postanawiam im odstąpić swoją mapę bo mi już nie będzie potrzebna. Chmury robią się coraz cięższe więc postanawiam jechać do Darłówka. Mniej więcej wiem gdzie mam pole namiotowe, więc szybka na nie dojeżdżam. Po chwili jak dojechałem na pole namiotowe zaczęła się ulewa i trwała dobrą godzinę. Potem dopiero mogłem rozbić namiot.
Najwcześniejsze wzmianki o latarni morskiej w Darłowie datuje się na 1715 r.
Dzisiejsza latarnia została zbudowana jednak w 1927 r. Jest usytuowana u nasady wschodniego falochronu portu w Darłówku, dzielnicy Darłowa.
Budynek i czworokątna wieża zbudowane zostały z czerwonej cegły.
Wieża ma 23 m wysokości. Wzniesienie światła wynosi 19,7 m n.p.m. i posiada zasięg 15 Mm (27,8 km).
Po ogarnięciu się w namiocie zostawiam rzeczy I jadę na miasto na obiad. Wcześniej pojechałem zobaczyć miejsca gdzie spędzałem kiedyś wczasy. Wieczorem znowu zaczyna padać, więc co sił w nogach jadę pod namiot.
Już zasypiając słyszę jak ktoś mówi że Andrzej Lepper nie żyje. Nie wiem czy mi się to już śni ale jutro potwierdzę tą informację.
Smołdzino – Rowy – Machowinko – Wytkowo – Ustka – latarnia morska nr 9 – Wodnica – Pęplino – Jarosławiec – latarnia morska nr 10 - Wicie - Darłówko – latarnia morska nr 11
Mapa i profil trasy:
Na początek dnia mam mały odcinek w terenie. W sumie to taka dobra pobudka na resztę dnia. Ponieważ od paru dni nie piję kawy, więc potrzebuję innych wspomagaczy. Szybko docieram nad Jezioro Gardno i wzdłuż jego brzegów jadę do Rowów.
Znowu na szlaku© biker81
Teraz taka droga© biker81
A tu taka droga© biker81
Jezioro Gardno© biker81
Jeszcze raz jezioro© biker81
I znowu nad jeziorem© biker81
Rzeka w Rowach© biker81
Widok z drugiej strony© biker81
Za miastem znowu wjeżdżam w teren. Mijając kolejne wiosko dojeżdżam do Ustki. Droga w terenie niestety jest bardzo piaszczysta i często wolę prowadzić niż jechać. Po drodze widzę jakieś mocne światła ledowe. Myślałem, że to jakiś samochód. Okazało się, że to niemieccy rowerzyści za bardzo wzięli sobie do serca o jeździe oświetlonym rowerem w ciągu dnia albo stwierdzili, że w lesie jest za ciemno i chcieli być bardziej widoczni. Tu zamykam pętlę po woj. pomorskim. Po tygodniu znów jestem w Ustce. Szybko dojeżdżam przez miasto do latarni morskiej.
Znowu terenem© biker81
Piaszczyście© biker81
Tego już za wiele© biker81
Za to takie widoki© biker81
Jeszcze jeden widok© biker81
I taki widoczek© biker81
Już lepsza droga© biker81
Kotwica w Ustce© biker81
Latarnia morska - Ustka© biker81
Poprzedniczką obecnej latarni morskiej w Ustce była działająca od 1871 r. olejowa latarnia z aparaturą Fresnela, wciągana na maszt przy stacji pilotów.
Dzisiejsza latarnia została wybudowana w 1892 r. u nasady wschodniego falochronu. Do budowy użyto licowanej czerwonej cegły.
Ośmiokątna wieża ma 22 m wysokości. Czasy II wojny światowej latarnia przetrwała nietknięta. Wzniesienie światła wynosi 22,2 m n.p.m. a jego zasięg 18 Mm (33,3 km).
Cay to na pewo tędy mam jechać ?© biker81
Za Ustką znowu wjeżdżam w teren. Tym razem jadę przez dolinę rzeki Słupi. Po drodze było parę ciężkich momentów i szlak był za bardzo zarośnięty ale jechało się fajnie. Po przekroczeniu mostku, czeski turysta był bardzo zdziwiony jak na pytanie czy jechałem rowerem przez ten most odpowiedziałem, że jechałem. Był pod ogromny wrażeniem.
Tędy też jechałem© biker81
Może czas na rower wodny ?© biker81
Znowu rzeka© biker81
Kusi żeby popłynąć© biker81
W Jarosławiu robię przerwę na obiad. Po obiedzie i wypiciu piwa niestety nie mi się jechać dalej. Ponieważ nie mam daleko do Darłówka, wiec pozwalam sobie na mały odpoczynek nad morzem. Po drodze jeszcze zjadam i mogę jechać dalej. Trasa wiedzie wzdłuż Jeziora Kopań. Bardzo fajny odcinek zwłaszcza, że często mam jednocześnie widok na jezioro i na morze. Przed ujściem jeziora do morza trasa robi się coraz bardziej piaszczysta. Jest tak niski poziom wody, że jezioro jest odcięte od morza i można przejść na drugą stronę po piasku.
Latarnia morska - Jarosławiec© biker81
Pierwsza latarnia morska w Jarosławcu powstała w 1830 r. w odległości ok. 0,5 km od morskiego brzegu. Okazała się jednak zbyt niska.
Obecną latarnię wybudowano w latach 1835-1838. Latarnia morska w Jarosławcu posiada okrągłą wieżę z czerwonej cegły o wysokości 33,3 m n.p.t. (nad poziomem terenu)
Wzniesienie światła wynosi 50,2 m n.p.m. a jego zasięg 23 Mm (42,6 km).
Chwila na plaży© biker81
Jeszcze jedno spojrzenie na morze i w drogę© biker81
Widoki po drodze© biker81
Droga prosta jak pas startowy dla samolotów© biker81
Droga w terenie© biker81
I taka droga© biker81
Takie widoki po drodze© biker81
Takie widoki po drodze II© biker81
Takie widoki po drodze I© biker81
Droga do Ustki© biker81
Tym razem taka droga© biker81
Znowu piach© biker81
Wyschnięta rzeka© biker81
Most na rzece© biker81
W głębi Jezioro Kopeń© biker81
Takie widoki to ja rozumiem© biker81
Jezioro Kopań© biker81
Postanawiam zatrzymać się na chwilę na plaży. Chcę trochę posiedzieć na plaży i popatrzeć na morze. W międzyczasie spotkam parę sakwiarzy, którzy jadą w odwrotnym kierunku i to w dodatku bez mapy. Wymieniamy się uwagami na temat szlaku i postanawiam im odstąpić swoją mapę bo mi już nie będzie potrzebna. Chmury robią się coraz cięższe więc postanawiam jechać do Darłówka. Mniej więcej wiem gdzie mam pole namiotowe, więc szybka na nie dojeżdżam. Po chwili jak dojechałem na pole namiotowe zaczęła się ulewa i trwała dobrą godzinę. Potem dopiero mogłem rozbić namiot.
Zaraz będzie lać© biker81
Statek w porcie© biker81
Latarnia morska - Darłowo© biker81
Najwcześniejsze wzmianki o latarni morskiej w Darłowie datuje się na 1715 r.
Dzisiejsza latarnia została zbudowana jednak w 1927 r. Jest usytuowana u nasady wschodniego falochronu portu w Darłówku, dzielnicy Darłowa.
Budynek i czworokątna wieża zbudowane zostały z czerwonej cegły.
Wieża ma 23 m wysokości. Wzniesienie światła wynosi 19,7 m n.p.m. i posiada zasięg 15 Mm (27,8 km).
Statek odpływa© biker81
Most rozsuwany© biker81
Most się rozsuwa© biker81
Widok na morze z portu© biker81
Deptak w Ustce© biker81
Kosmiczny jest ten budynek© biker81
Tędy jeźdźiły kiedyś samochody© biker81
Tu byłem kiedyś na wczasach© biker81
I tu też byłem© biker81
Tu byłem też kiedyś parę dni© biker81
Bunkry w Ustce© biker81
Kolejne bunkry© biker81
Po ogarnięciu się w namiocie zostawiam rzeczy I jadę na miasto na obiad. Wcześniej pojechałem zobaczyć miejsca gdzie spędzałem kiedyś wczasy. Wieczorem znowu zaczyna padać, więc co sił w nogach jadę pod namiot.
Już zasypiając słyszę jak ktoś mówi że Andrzej Lepper nie żyje. Nie wiem czy mi się to już śni ale jutro potwierdzę tą informację.
Pomorze 2011 - dzień 10 - Białogóra - Smołdzino
Czwartek, 4 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 100.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:40 | km/h: | 15.03 |
Pr. maks.: | 45.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 200m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Białogóra – Słuchowo – Libiewko – Choczewo - Żelazno – Przebendowo – Kurowo – Ciekocinko – Ciekocino – Sasino – Stilo – latarnia morska nr 7 - Łeba – Żarnowska Gać – Izbica – Chmielno – Główczyce – Skórzyce – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las - Czołpino – latarnia morska nr 8 – Smołdziński las - Smołdzino
Mapa i profil trasy:
Już przed 7 rano jestem spakowany i gotowy do drogi. Nawet nie wiedziałem, że mam w sobie tyle samodyscypliny, żeby wstawać tak wcześnie. Cały czas staram się chodzić wcześnie spać. Snu mi nie brakuje a wieczorem jestem tak padnięty, że nawet nie budzę się w nocy. Z racji tego, ze teraz będzie trochę więcej terenu a średnia nie będzie już tak wysoka jak podczas jazdy po samym asfalcie, więc takie wczesne wstawanie jest jak najbardziej wskazane.
Ruszam na podbój kolejnej latarni na mojej trasie. Kolejna latarnia jest w Stilo, gdzie zacznę kolejny etap mojej wyprawy.
Po 2 godzinach jazdy jestem na początku drogi do latarni. Na parkingu zostawiam rower i idę zobaczyć kolejną latarnię. Teraz czeka mnie dłuższy spacer na wzgórze na którym jest latarnia. Trochę obawiam się o rower ale ufam, że nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby go gwizdnąć.
Latarnia w Stilo została zbudowana w latach 1904-1906 przez firmę Nordische Elektrizitäts und Stahlwerke A.G. z Schellmühl bei Danzing, według projektu niemieckiego architekta Waltera Körtego, na pokrytej lasem wydmie o wysokości 41,6 m, w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu, na północ od wsi Stilo.
Latarnia posiada konstrukcję stalową w formie szesnastokątnej wieży o wysokości 33,4 m. Jest posadowiona na granitowym fundamencie. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Latarnia w Stilo jest jedną z dwóch polskich latarni całkowicie metalowych, drugą jest latarnia w Jastarni.
Tu wjeżdżam na szlak rowerowy Stilo – Świnoujście, którym będę jechać do przez 4 ostatnie dni wyprawy. Szlak ten ma 365 km długości i wjedzie przez łąki, pola i bezdroża Pomorza pokazując najpiękniejsze miejsca naszego wybrzeża. Teraz często będę wjeżdżać a teren nie wiedząc co mnie czeka po drodze.
Na początku gubię szlak i prawię ląduję na plaży. Trasa jest niestety bardzo piaszczysta. Taką droga dojeżdżam do Łeby po lewej stronie mając Jezioro Sarbno. 11 km w terenie dają mocno w kość i wiem, że wyprawa zaczyna się na nowo.
W Łebie nie ma nic ciekawego do oglądania wiec jadę dalej. Po chwili znów wjeżdżam w teren.
Droga jak na jazdę z sakwami nie jest za rewelacyjna. Ale za to mogę spokojnie delektować się widokami. W pełnym momencie twarda wiejska droga zmienia się w drogę przez torfowiska, gdzie jadąc tropem węża musze mijać dziury z torfem. Z czasem droga staje się coraz cięższa. Trochę nadziej wlewa we mnie spotkanie z Niemcami, którzy z dziećmi obładowani sakwami jadą od strony wsi Kluki i mówią, że ta droga zaraz się skończy. Jak na horyzoncie zauważam wieś, czuję się uratowany. Nie ma to jak wjechać znowu na asfalt.
W Klukach robię planowany postój. Zostawiam rower i idę zwiedzać Muzeum Wsi Słowińskiej.
Muzeum to powstało z myślą ratowania kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Położenie Muzeum w środku funkcjonującej małej, wiejskiej społeczności, w centrum Parku Narodowego dodaje mu autentyczności i podkreśla symbiozę z otaczającą go przyrodą.
Po obejściu muzeum i zachwyceniu się nad tą piękną architekturą przeszedł czas, żeby zadbać o własne ciało. Poszedłem na karczmy na obiad.
Stąd już tylko kilka kilometrów do Smołdzina, gdzie mam nadzieję znaleźć jakiś nocleg. Zaraz za Smołdzińskim Lasem odbijam w prawo i jadę do Czołpina. Znowu zostawiam rower na dole i po schodach idę pod latarnię. Postanawiam wejść do środka latarni i zobaczyć jakie są widoki z góry. Będzie to jedyna latarnia na jaką wejdę. Ze względu na oszczędność czasu i nóg oraz brak chęci przepychania się wśród ludzi zrezygnowałem z wchodzenia na pozostałe latarnie. Z góry mogę podziwach morze, ruchome wydmy i pobliskie wzniesienia.
Latarnia morska w Czołpinie umiejscowiona jest na wydmie o wysokości 50 m w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu.
Znajduje się na obszarze Słowińskiego Parku Narodowego. Została zbudowana w latach 1872-1875. Na jej wieży do tej pory znajduje się urządzenie optyczne wyprodukowane we Francji w 1926 roku. To soczewka bębnowa złożona z 43 szlifowanych pierścieni.
Jej wieża została wykonana w kształcie ściętego stożka, z czerwonej licowanej cegły i ma wysokość 25,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu). Latarnia Czołpino nie ucierpiała w czasach II wojny światowej. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 22 Mm (40,7 km).
Wcześniej miałem już znaleziony na mapie nocleg w Smołdzińskim Lesie ale jak się okazało w terenie to schronisko tam już nie było. Pozostało mi zadzwonić do schroniska w Smołdzinie i tam przenocować.
W schronisku nie było prawie nikogo. Dostałem łóżko w małym pokoju, który w czasie roku szkolnego służy za szatnię. Potem żałowałem, że nie rozbiłem namiotu na terenie przy schronisku. Za to wieczorem mogłem obejrzeć mecz Śląska w pucharach.
Białogóra – Słuchowo – Libiewko – Choczewo - Żelazno – Przebendowo – Kurowo – Ciekocinko – Ciekocino – Sasino – Stilo – latarnia morska nr 7 - Łeba – Żarnowska Gać – Izbica – Chmielno – Główczyce – Skórzyce – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las - Czołpino – latarnia morska nr 8 – Smołdziński las - Smołdzino
Mapa i profil trasy:
Już przed 7 rano jestem spakowany i gotowy do drogi. Nawet nie wiedziałem, że mam w sobie tyle samodyscypliny, żeby wstawać tak wcześnie. Cały czas staram się chodzić wcześnie spać. Snu mi nie brakuje a wieczorem jestem tak padnięty, że nawet nie budzę się w nocy. Z racji tego, ze teraz będzie trochę więcej terenu a średnia nie będzie już tak wysoka jak podczas jazdy po samym asfalcie, więc takie wczesne wstawanie jest jak najbardziej wskazane.
Ruszam na podbój kolejnej latarni na mojej trasie. Kolejna latarnia jest w Stilo, gdzie zacznę kolejny etap mojej wyprawy.
Na polu namiotowym© biker81
Na polu namiotowym© biker81
Na polu namiotowym© biker81
Droga do Stilo© biker81
Droga do Stilo© biker81
Droga do Stilo© biker81
Po 2 godzinach jazdy jestem na początku drogi do latarni. Na parkingu zostawiam rower i idę zobaczyć kolejną latarnię. Teraz czeka mnie dłuższy spacer na wzgórze na którym jest latarnia. Trochę obawiam się o rower ale ufam, że nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby go gwizdnąć.
Latarnia morska - Stilo© biker81
Latarnia w Stilo została zbudowana w latach 1904-1906 przez firmę Nordische Elektrizitäts und Stahlwerke A.G. z Schellmühl bei Danzing, według projektu niemieckiego architekta Waltera Körtego, na pokrytej lasem wydmie o wysokości 41,6 m, w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu, na północ od wsi Stilo.
Latarnia posiada konstrukcję stalową w formie szesnastokątnej wieży o wysokości 33,4 m. Jest posadowiona na granitowym fundamencie. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 23,5 Mm (43,5 km).
Latarnia w Stilo jest jedną z dwóch polskich latarni całkowicie metalowych, drugą jest latarnia w Jastarni.
Tu wjeżdżam na szlak rowerowy Stilo – Świnoujście, którym będę jechać do przez 4 ostatnie dni wyprawy. Szlak ten ma 365 km długości i wjedzie przez łąki, pola i bezdroża Pomorza pokazując najpiękniejsze miejsca naszego wybrzeża. Teraz często będę wjeżdżać a teren nie wiedząc co mnie czeka po drodze.
Na początku gubię szlak i prawię ląduję na plaży. Trasa jest niestety bardzo piaszczysta. Taką droga dojeżdżam do Łeby po lewej stronie mając Jezioro Sarbno. 11 km w terenie dają mocno w kość i wiem, że wyprawa zaczyna się na nowo.
Początek szlaku R-10© biker81
Droga do Łeby© biker81
Bardzo piaszczysta droga© biker81
Pomyliłem drogę i znalezłem się na plaży© biker81
Na morze zawsze warto popatrzeć© biker81
Ścieżka rowerowa szeroka© biker81
... wąska© biker81
tędy też się da jechać© biker81
Czy ja mam tędy jechać ?© biker81
Jezioro Sarbno© biker81
Jezioro Sarbno© biker81
Jezioro Sarbno© biker81
Nadmorskie wydmy© biker81
W Łebie nie ma nic ciekawego do oglądania wiec jadę dalej. Po chwili znów wjeżdżam w teren.
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Na szlaku© biker81
Droga jak na jazdę z sakwami nie jest za rewelacyjna. Ale za to mogę spokojnie delektować się widokami. W pełnym momencie twarda wiejska droga zmienia się w drogę przez torfowiska, gdzie jadąc tropem węża musze mijać dziury z torfem. Z czasem droga staje się coraz cięższa. Trochę nadziej wlewa we mnie spotkanie z Niemcami, którzy z dziećmi obładowani sakwami jadą od strony wsi Kluki i mówią, że ta droga zaraz się skończy. Jak na horyzoncie zauważam wieś, czuję się uratowany. Nie ma to jak wjechać znowu na asfalt.
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
Przydrożne widoki© biker81
W Klukach robię planowany postój. Zostawiam rower i idę zwiedzać Muzeum Wsi Słowińskiej.
Muzeum to powstało z myślą ratowania kultury materialnej dawnej ludności kaszubskiej, zwanej Słowińcami. Położenie Muzeum w środku funkcjonującej małej, wiejskiej społeczności, w centrum Parku Narodowego dodaje mu autentyczności i podkreśla symbiozę z otaczającą go przyrodą.
Po obejściu muzeum i zachwyceniu się nad tą piękną architekturą przeszedł czas, żeby zadbać o własne ciało. Poszedłem na karczmy na obiad.
Muzeum wsi Słowińskiej© biker81
Zagroda Reimannów© biker81
Zagroda Josta i Klicka© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Fragment ekspozycji© biker81
Chałupa z Żoruchowa© biker81
Chałupa Charlotty Klick© biker81
Zagroda Keitschicków© biker81
Piwnica naziemna© biker81
Mały rowerzysta© biker81
Szlak św. Jakuba© biker81
Stąd już tylko kilka kilometrów do Smołdzina, gdzie mam nadzieję znaleźć jakiś nocleg. Zaraz za Smołdzińskim Lasem odbijam w prawo i jadę do Czołpina. Znowu zostawiam rower na dole i po schodach idę pod latarnię. Postanawiam wejść do środka latarni i zobaczyć jakie są widoki z góry. Będzie to jedyna latarnia na jaką wejdę. Ze względu na oszczędność czasu i nóg oraz brak chęci przepychania się wśród ludzi zrezygnowałem z wchodzenia na pozostałe latarnie. Z góry mogę podziwach morze, ruchome wydmy i pobliskie wzniesienia.
Droga do latarni© biker81
Droga do latarni© biker81
Widok z drogi do latarni© biker81
Latarnia morska - Czołpino© biker81
Latarnia morska w Czołpinie umiejscowiona jest na wydmie o wysokości 50 m w odległości ok. 1 km od morskiego brzegu.
Znajduje się na obszarze Słowińskiego Parku Narodowego. Została zbudowana w latach 1872-1875. Na jej wieży do tej pory znajduje się urządzenie optyczne wyprodukowane we Francji w 1926 roku. To soczewka bębnowa złożona z 43 szlifowanych pierścieni.
Jej wieża została wykonana w kształcie ściętego stożka, z czerwonej licowanej cegły i ma wysokość 25,2 m n.p.t. (nad poziomem terenu). Latarnia Czołpino nie ucierpiała w czasach II wojny światowej. Wzniesienie światła wynosi 75 m n.p.m. a jego zasięg 22 Mm (40,7 km).
Widok z latarni© biker81
Widok z latarni© biker81
Wcześniej miałem już znaleziony na mapie nocleg w Smołdzińskim Lesie ale jak się okazało w terenie to schronisko tam już nie było. Pozostało mi zadzwonić do schroniska w Smołdzinie i tam przenocować.
W schronisku nie było prawie nikogo. Dostałem łóżko w małym pokoju, który w czasie roku szkolnego służy za szatnię. Potem żałowałem, że nie rozbiłem namiotu na terenie przy schronisku. Za to wieczorem mogłem obejrzeć mecz Śląska w pucharach.
Pomorze 2011 - Dzień 9 - Władysławowo - Białogóra
Środa, 3 sierpnia 2011 Kategoria > 100 km, > 50 km, Jubileusze, Pomorze 2011, Wyprawy
Km: | 129.61 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:30 | km/h: | 19.94 |
Pr. maks.: | 37.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: Accent Nodrcapp | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trasa:
Władysławowo – Chałupy – Kuźnica – Jastarnia – latarnia morska nr 4 – Jurata – Hel – latarnia morska nr 5 – Jurata – Jastarnia – Kuźnica – Chałupy – Władysławowo – Rozewie – latarnia morska nr 6 - Jastrzębia Góra – Karwia – Sławoszyno – Krokowa- Zarnowiec – Wierzchucino – Górczyn - Białogóra
Mapa i profil trasy:
Rano urządzam kolejną czasówkę. Tym razem 40 kilometrów drogi prostej jak strzała na Hel. Bez żadnych korków, bez żadnych świateł po drodze, idealna droga do trenowania. I te widoki jak się jedzie ścieżką rowerową wzdłuż zatoki. Tylko szkoda, że czasem ludzie nie mając innego wyjścia chodzą po ścieżce. Zwiedzam kolejne dwie latarnie na Helu i w Jastarni.
Wyjeżdżam o 7 rano i po 90 minutach jazdy docieram na Hel. W drodze powrotnej trochę zwalniam tempo. Już tak się nie napinam, ponieważ jeszcze odczuwam zmęczenie nóg po czasówce do Krynicy Morskiej. O 11 jestem z powrotem w pensjonacie.
Od XV w. Gdańsk był największym portem zbożowym na Bałtyku.
Dla ułatwienia żeglugi do i z portu gdańskiego palono ognie na końcu cypla helskiego. Palono także światło na 34-metrowej wieży kościoła w Helu.
Już w 1670 r. zbudowano na krańcu wsi Hel prymitywną latarnię w postaci drewnianego żurawia z zawieszonym na jego końcu kotłem, w którym płonął ogień. W roku 1790 wybudowano nieco dalej na wschód kolejną dozorowaną „blizę”. Pierwszą, murowaną wieżę postawiono w Helu w 1826 r. Mierzyła ona 42 m. 1 lipca 1928 roku helską latarnię odwiedził Józef Piłsudski, co upamiętniono wmurowaniem w 1999 roku tablicy.
19 września 1939 r. latarnia morska została zniszczona przez polskich saperów na rozkaz ówczesnego komandora Włodzimierza Steyera - dowódcy obrony Helu.
Dzisiejsza latarnia morska w Helu została wzniesiona w 1942 r. przez Niemców. Jej budowa trwała 7 miesięcy. Ośmiokątna w przekroju wieża ma 41,5 metrów wysokości i została zbudowana z czerwonej cegły.
Dzisiejszą latarnię morską w Jastarni postawiono w roku 1950 na miejscu zbudowanej w 1938 r. i eksploatowanej tylko przez rok 25 metrowej ażurowej wieży stalowej z elektrycznym źródłem światła.
Do jej budowy wykorzystano 13,3 metrowy odcinek kolumny buczka mgłowego usytuowanego dawniej u podnóża latarni Stilo. Wzniesienie światła tej latarni wynosi 22 m n.p.m. a jego zasięg 15 Mm (27,8 km).
Szybko się pakuję i zaczynam rozmowę z właścicielką. Ponieważ pracują u niej jeszcze 3 młode dziewczyny więc zaczynam z nimi rozmawiać. I tak mija czas do 13. Na mnie już czas. Nie chce się jechać, ale miłe towarzystwo nie może być dla mnie pokusą do zostania. Dziękuje za kawę, ciastka i miłe towarzystwo i ruszam dalej. Szybko docieram na Przylądek Rozewie, gdzie zaliczam obowiązkowe miejsca i jadę dalej.
Już w średniowieczu palono światła na rozewskim cyplu - stanowiącym (do niedawna) najdalej wysunięty w kierunku północnym punkt obszaru dzisiejszej Polski.
Obecna latarnia została uruchomiona w listopadzie 1822 r. Nazywana jest „starą” latarnią. W okresie swojego istnienia była kilkakrotnie przebudowywana. Początkowo źródłem światła był aparat Fresnela z lampami naftowymi. W 1910 r. zastosowano żarówkę elektryczną wraz z wklęsłym zwierciadłem, soczewką i kryształowymi pryzmatami. Czterokondygnacyjna wieża latarni zbudowana z cegły i kamieni polnych ma kształt ściętego stożka. W 1910 r. wieżę podwyższono o 5 m poprzez ustawienie na niej metalowego, stożkowatego segmentu do wysokości 24,5 m i tym samym przewyższyła „nową” latarnię.
W 1978 r. na stożkowym segmencie, zamontowano dodatkowy segment, cylindryczny o wysokości 8 m i średnicy 3,5 m. Wieża latarni osiągnęła wówczas wysokość 32,7 m. Wzniesienie światła wynosi 83,2 m n.p.m. a jego zasięg (największy z polskich latarni) wynosi 26 Mm (48,1 km).
Na ścianie wieży wisi tablica upamiętniająca Leona Wzorka, latarnika, który we wrześniu 1939 r. pozostał na posterunku mimo nadchodzących Niemców. Aresztowano go i rozstrzelano w Lasach Piaśnickich.
W latarni znajduje się tablica poświęcona Stefanowi Żeromskiemu, a obok latarni mały pomnik – popiersie pisarza. Na początku lat 60. w latarni zostało otwarte muzeum Stefana Żeromskiego oraz ekspozycja pt. „Dzieje Latarnictwa Morskiego”. Muzeum jest filią Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Na uwagę zasługują ponadto pięknie zachowane: maszynownia, generatory i rozdzielnia elektryczna wraz z zabytkową maszyną parową (lokomobilą), maszynownia buczka mgłowego z urządzeniami towarzyszącymi oraz położony nieopodal pamiątkowy obelisk kamienny upamiętniający objęcie części Pomorza przez Wojsko Polskie 10 lutego 1920 r. przez „Błękitną Armię” gen. Józefa Hallera.
Nieopodal znajduje się nieczynna latarnia morska zwana „nową”. Wybudowana w 1875 r. działała do 1910 r. równocześnie ze „starą” latarnią. Wysokość wieży latarni wynosi 21 m a wysokość światła - 72 m n.p.m.
Dalej jadę przez Krokową i wzdłuż brzegów jeziora Żarnowskiego do Białogóry. W Krokowej zwiedzam neogotycki kościół i pałac w Krokowej.
Z głównej drogi odbijam w prawo i po paru kilometrach dojeżdżam do Białogóry.
Na początku objeżdżam miasteczko żeby znaleźć pole namiotowe. Znajduję fajne miejsce przy głównej drodze na plażę ale będę mieć wszędzie blisko. Mam trochę problemy żeby znaleźć jedno wolne miejsce żeby cos zjeść. Dłuższą chwilę chodzę po mieście, ale w końcu udaje mi się coś zjeść. Białogóra jest bardzo ładnie położonym miasteczkiem na końcu drogi z dala od głównej drogi. Jak się później okaże był to bardzo fajnie spędzony czas a tłumy ludzi nie dają się tak we znaki jak w innych nadmorskich miejscowościach.
Pierwszy tysiąc zrobiony na nowym rowerze.
Władysławowo – Chałupy – Kuźnica – Jastarnia – latarnia morska nr 4 – Jurata – Hel – latarnia morska nr 5 – Jurata – Jastarnia – Kuźnica – Chałupy – Władysławowo – Rozewie – latarnia morska nr 6 - Jastrzębia Góra – Karwia – Sławoszyno – Krokowa- Zarnowiec – Wierzchucino – Górczyn - Białogóra
Mapa i profil trasy:
Rano urządzam kolejną czasówkę. Tym razem 40 kilometrów drogi prostej jak strzała na Hel. Bez żadnych korków, bez żadnych świateł po drodze, idealna droga do trenowania. I te widoki jak się jedzie ścieżką rowerową wzdłuż zatoki. Tylko szkoda, że czasem ludzie nie mając innego wyjścia chodzą po ścieżce. Zwiedzam kolejne dwie latarnie na Helu i w Jastarni.
Wyjeżdżam o 7 rano i po 90 minutach jazdy docieram na Hel. W drodze powrotnej trochę zwalniam tempo. Już tak się nie napinam, ponieważ jeszcze odczuwam zmęczenie nóg po czasówce do Krynicy Morskiej. O 11 jestem z powrotem w pensjonacie.
Latarnia morska - Hel© biker81
Od XV w. Gdańsk był największym portem zbożowym na Bałtyku.
Dla ułatwienia żeglugi do i z portu gdańskiego palono ognie na końcu cypla helskiego. Palono także światło na 34-metrowej wieży kościoła w Helu.
Już w 1670 r. zbudowano na krańcu wsi Hel prymitywną latarnię w postaci drewnianego żurawia z zawieszonym na jego końcu kotłem, w którym płonął ogień. W roku 1790 wybudowano nieco dalej na wschód kolejną dozorowaną „blizę”. Pierwszą, murowaną wieżę postawiono w Helu w 1826 r. Mierzyła ona 42 m. 1 lipca 1928 roku helską latarnię odwiedził Józef Piłsudski, co upamiętniono wmurowaniem w 1999 roku tablicy.
19 września 1939 r. latarnia morska została zniszczona przez polskich saperów na rozkaz ówczesnego komandora Włodzimierza Steyera - dowódcy obrony Helu.
Dzisiejsza latarnia morska w Helu została wzniesiona w 1942 r. przez Niemców. Jej budowa trwała 7 miesięcy. Ośmiokątna w przekroju wieża ma 41,5 metrów wysokości i została zbudowana z czerwonej cegły.
Droga na Hel© biker81
Droga na Hel© biker81
Latarnia morska - Jastarnia© biker81
Dzisiejszą latarnię morską w Jastarni postawiono w roku 1950 na miejscu zbudowanej w 1938 r. i eksploatowanej tylko przez rok 25 metrowej ażurowej wieży stalowej z elektrycznym źródłem światła.
Do jej budowy wykorzystano 13,3 metrowy odcinek kolumny buczka mgłowego usytuowanego dawniej u podnóża latarni Stilo. Wzniesienie światła tej latarni wynosi 22 m n.p.m. a jego zasięg 15 Mm (27,8 km).
Na plaży fajnie jest :)© biker81
Fortyfikacje obronne© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Droga powrotna© biker81
Szybko się pakuję i zaczynam rozmowę z właścicielką. Ponieważ pracują u niej jeszcze 3 młode dziewczyny więc zaczynam z nimi rozmawiać. I tak mija czas do 13. Na mnie już czas. Nie chce się jechać, ale miłe towarzystwo nie może być dla mnie pokusą do zostania. Dziękuje za kawę, ciastka i miłe towarzystwo i ruszam dalej. Szybko docieram na Przylądek Rozewie, gdzie zaliczam obowiązkowe miejsca i jadę dalej.
W drodze na Przylądek Rozewie© biker81
Dalej na Północ już się nie da© biker81
Przylądek Rozewie zdobyty© biker81
Latarnia morska - Rozewie© biker81
Już w średniowieczu palono światła na rozewskim cyplu - stanowiącym (do niedawna) najdalej wysunięty w kierunku północnym punkt obszaru dzisiejszej Polski.
Obecna latarnia została uruchomiona w listopadzie 1822 r. Nazywana jest „starą” latarnią. W okresie swojego istnienia była kilkakrotnie przebudowywana. Początkowo źródłem światła był aparat Fresnela z lampami naftowymi. W 1910 r. zastosowano żarówkę elektryczną wraz z wklęsłym zwierciadłem, soczewką i kryształowymi pryzmatami. Czterokondygnacyjna wieża latarni zbudowana z cegły i kamieni polnych ma kształt ściętego stożka. W 1910 r. wieżę podwyższono o 5 m poprzez ustawienie na niej metalowego, stożkowatego segmentu do wysokości 24,5 m i tym samym przewyższyła „nową” latarnię.
W 1978 r. na stożkowym segmencie, zamontowano dodatkowy segment, cylindryczny o wysokości 8 m i średnicy 3,5 m. Wieża latarni osiągnęła wówczas wysokość 32,7 m. Wzniesienie światła wynosi 83,2 m n.p.m. a jego zasięg (największy z polskich latarni) wynosi 26 Mm (48,1 km).
Na ścianie wieży wisi tablica upamiętniająca Leona Wzorka, latarnika, który we wrześniu 1939 r. pozostał na posterunku mimo nadchodzących Niemców. Aresztowano go i rozstrzelano w Lasach Piaśnickich.
W latarni znajduje się tablica poświęcona Stefanowi Żeromskiemu, a obok latarni mały pomnik – popiersie pisarza. Na początku lat 60. w latarni zostało otwarte muzeum Stefana Żeromskiego oraz ekspozycja pt. „Dzieje Latarnictwa Morskiego”. Muzeum jest filią Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Na uwagę zasługują ponadto pięknie zachowane: maszynownia, generatory i rozdzielnia elektryczna wraz z zabytkową maszyną parową (lokomobilą), maszynownia buczka mgłowego z urządzeniami towarzyszącymi oraz położony nieopodal pamiątkowy obelisk kamienny upamiętniający objęcie części Pomorza przez Wojsko Polskie 10 lutego 1920 r. przez „Błękitną Armię” gen. Józefa Hallera.
Nieopodal znajduje się nieczynna latarnia morska zwana „nową”. Wybudowana w 1875 r. działała do 1910 r. równocześnie ze „starą” latarnią. Wysokość wieży latarni wynosi 21 m a wysokość światła - 72 m n.p.m.
Przydrożny parking© biker81
Dalej jadę przez Krokową i wzdłuż brzegów jeziora Żarnowskiego do Białogóry. W Krokowej zwiedzam neogotycki kościół i pałac w Krokowej.
Trzeba będzie tu wrócić© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Fosa wokół pałacu© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Pałac w Krokowej© biker81
Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Krokowej© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Jezioro Żarnowieckie© biker81
Ku pamięci poległych w II wojnie światowej© biker81
Z głównej drogi odbijam w prawo i po paru kilometrach dojeżdżam do Białogóry.
Na początku objeżdżam miasteczko żeby znaleźć pole namiotowe. Znajduję fajne miejsce przy głównej drodze na plażę ale będę mieć wszędzie blisko. Mam trochę problemy żeby znaleźć jedno wolne miejsce żeby cos zjeść. Dłuższą chwilę chodzę po mieście, ale w końcu udaje mi się coś zjeść. Białogóra jest bardzo ładnie położonym miasteczkiem na końcu drogi z dala od głównej drogi. Jak się później okaże był to bardzo fajnie spędzony czas a tłumy ludzi nie dają się tak we znaki jak w innych nadmorskich miejscowościach.
Morze w Białogórze© biker81
Na plażę można dojechać rowerem© biker81
... takim powozem© biker81
... rikszą© biker81
albo dojżć na piechotę.© biker81
Plaża w Białogórze© biker81
Pierwszy tysiąc zrobiony na nowym rowerze.